Nowy przedmiot „Edukacja zdrowotna”, który od września zastąpi w szkołach „Wychowanie do życia w rodzinie”, budzi ogromne emocje. Politycy PiS oraz hierarchowie Kościoła apelują do rodziców, by wypisywali dzieci z tych zajęć. Z kolei lekarze i edukatorzy przekonują, że chodzi o rzetelną wiedzę potrzebną młodym ludziom do bezpiecznego dorastania. „Moje dzieci będą uczestniczyły w zajęciach edukacji zdrowotnej, bo nie chcę, aby dorastały w ignorancji, wstydzie i strachu przed własnym ciałem. Edukacja zdrowotna to nie deprawacja. To prawo człowieka. To najlepszy prezent na życie, jaki możemy dać naszym dzieciom” - deklaruje dr n. med. Maciej Jędrzejko – ginekolog, edukator zdrowia seksualnego i ojciec trójki dzieci znany jako "Tata - ginekolog".
Czarnek o edukacji zdrowotnej: to świństwa i promocja dewiacji
Były minister edukacji w rządzie PiS Przemysław Czarnek stanowczo zaapelował, aby rodzice do 25 września złożyli deklarację rezygnacji dzieci z nowego przedmiotu.
– „Kochani rodzice! Do 25 września obowiązkowo trzeba wypisać swoje dzieci z tego deprawującego przedmiotu, bo inaczej będą zmuszone chodzić na to i uczyć się świństw, których nigdy nie powinny słyszeć” – mówił Czarnek w rozmowie na antenie telewizji wPolsce24.
Były szef MEN argumentował, że „Edukacja zdrowotna” zawiera „komponent edukacji seksualnej, która deprawuje, która podaje informacje o seksualności człowieka dzieciom w wieku całkowicie nieadekwatnym do ich rozwoju psychofizycznego”. – „Nie ma tam rodziny, małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, nie ma tam rodziców i dzieci. Tam są różne płcie, różne orientacje seksualne zrównane z sobą. Tam jest promocja dewiacji” – przekonywał.
Czarnek porównał nowy przedmiot z dotychczasowym WDŻR: – „Wychowanie do życia w rodzinie, które rozwijaliśmy, tym się różniło od tej deprawującej edukacji seksualnej, że podawano informacje w sposób odpowiedzialny i adekwatny do rzeczywistości dziecka, uwzględniając przede wszystkim rodzinę, jako podstawową komórkę społeczną”.
Biskupi do rodziców: Nie wolno wam się zgodzić
Podobne stanowisko zajął już w maju br Episkopat Polski. W liście Prezydium Konferencji Episkopatu hierarchowie ostrzegli, że „edukacja zdrowotna” marginalizuje rodzinę i „otwiera drogę do odrzucenia swojej kobiecości lub męskości”.
– „Tematyka seksualności w ramach edukacji zdrowotnej jest oderwana od kontekstu małżeństwa i rodziny. Aktywność seksualna została oderwana od małżeństwa i przedstawia się ją jako wyzwolenie z wszelkich barier, w tym granic wiekowych” – napisali biskupi. – „Nie wolno Wam zgodzić się na systemową deprawację Waszych dzieci, która ma być prowadzona pod pretekstem tzw. edukacji zdrowotnej” – apelował przewodniczący Episkopatu abp Tadeusz Wojda.
Krytycznie o nowym przedmiocie mówił też abp Marek Jędraszewski. – „Jak inaczej określić to, że w szkołach ogranicza się lekcje historii, języka polskiego, nauczanie religii, a wprowadza się przedmiot, który nastawiony jest na erozję biologiczną i tożsamościową małych dzieci i młodzieży?” – pytał w homilii w Bazylice Mariackiej.
Głos lekarza: „To nie deprawacja, to prawo do wiedzy”
Z zupełnie inną oceną wystąpił dr n. med. Maciej Jędrzejko – ginekolog, edukator zdrowia seksualnego i ojciec trójki dzieci. W liście otwartym opublikowanym 24 sierpnia zarzucił Episkopatowi manipulację.
– „Muszę powiedzieć to jasno: to jest po prostu nieprawda. Przeczytałem podstawę programową nowego przedmiotu od deski do deski. Nie ma w niej ani słowa o tym, o czym piszą hierarchowie kościelni. To ich własna tendencyjna interpretacja oparta na przesłankach ideologicznych i politycznych” – napisał.
Lekarz przypomniał, że edukacja zdrowotna obejmuje 11 obszarów tematycznych, z których tylko jeden dotyczy zdrowia seksualnego. Reszta to m.in. odżywianie, zdrowie psychiczne, aktywność fizyczna, profilaktyka uzależnień czy wiedza o systemie ochrony zdrowia. – „Zredukowanie tej interdyscyplinarnej wiedzy do rzekomej erotyzacji jest manipulacją i świadomym wprowadzaniem rodziców w błąd” – podkreślił.
Zdaniem Jędrzejki prawdziwą deprawacją jest milczenie i zastraszanie dzieci wstydem. – „Wstyd to narzędzie kontroli. Edukacja, empatia i świadomość to narzędzia wolności, które uczą mówić, stawiać granice i szukać pomocy. Prawdziwą deprawacją nie jest uczenie o zdrowiu seksualnym. Prawdziwą deprawacją jest milczenie i paraliżowanie dzieci strachem” – pisał.
Lekarz zaznaczył również: – „Dziecko bez wiedzy nie staje się niewinne. Dziecko bez wiedzy staje się bezbronne – wobec przemocy, manipulacji i chorób cywilizacyjnych”.
Jako ojciec podkreślił: – „Moje dzieci będą uczestniczyły w zajęciach edukacji zdrowotnej, bo nie chcę, aby dorastały w ignorancji, wstydzie i strachu przed własnym ciałem. Edukacja zdrowotna to nie deprawacja. To prawo człowieka. To najlepszy prezent na życie, jaki możemy dać naszym dzieciom”.
Tata - ginekolog: Zróbmy to dla naszych dzieci
Spór o edukację zdrowotną wpisuje się w szerszą debatę o roli szkoły i religii w wychowaniu. Kościół ostrzega przed „ideologią gender” i „seksualizacją dzieci”, natomiast lekarze i edukatorzy zwracają uwagę na fakty: brak systemowej edukacji zdrowotnej w Polsce skutkuje ignorancją, wcześniejszymi ciążami, wyższym poziomem przemocy seksualnej i problemami zdrowotnymi całych pokoleń.
Tata - ginekolog apeluje do rodziców o zapisywanie dzieci na edukację zdrowotną w szkołach: "Zróbmy to dla naszych dzieci. Dla ich zdrowia. Dla ich przyszłości. Bo rzetelna edukacja zdrowotna – im się po prostu się należy" - apeluje.
fot. Pixabay, Facebook, KEP