113 lat temu u stóp Małego Kościelca, w wypadku lawinowym zginął wybitny kompozytor Mieczysław Karłowicz. W chwili śmierci miał 32 lata, a jego ciało wydobyto w pierwszej, nieoficjalnej jeszcze akcji TOPR-u.
Mieczysław Karłowicz urodził się 11 grudnia 1876 roku w Wiszniewie. Był polskim kompozytorem, dyrygentem oraz autorem ponad 101 pieśni, utworów orkiestrowych, w tym 6 poematów symfonicznych, które uznawane są za arcydzieła późnego romantyzmu. Najbardziej znane to “Powracające fale”, “Odwieczne pieśni” i “Rapsodia litewska”. Pierwsze wakacje w Zakopanem spędził w lipcu 1889 roku, a górskie wędrówki rozpoczął jako trzynastolatek. W latach 1892-1894 zdobył wszystkie sławne tatrzańskie szczyty: Świnicę, Rysy, Gerlach, Łomnicę i Mięguszowiecki Szczyt. Samotnie wszedł na Kościelec, który wówczas uważany był za bardzo niebezpieczną górę.
– Wydaje mi się wycieczka moja marzeniem sennem: zdaje mi się, żem bujał w przestworzu, gdzie wiecznie słońce świeciło, gdzie nie dochodziły dźwięki mowy ludzkiej, gdzie zapomniałem o moich nadziejach, rojeniach na przyszłość i o namiętnościach, co duszą człowieka miotają
– wspominał Karłowicz.
Kompozytor w swoich górskich wyprawach zachowywał szczególną ostrożność. Unikał tras trudnych i tych, które uważano za niebezpieczne.
–Nie chcę, aby niebezpieczeństwo dzisiejszych wycieczek moich było większe, niż przechodnia na ulicach wielkiego miasta
– mówił Karłowicz cytowany w przedmowie książki pt: “Mieczysław Karłowicz w Tatrach”.
W 1906 roku osiedlił się w Zakopanem. Z Tatrami łączyła go szczególna więź duchowa. Działał w Towarzystwie Tatrzańskim, pasjonował się wspinaczką, jazdą na nartach, fotografiką, był autorem wielu artykułów o górskich wędrówkach oraz stał się jednym z pionierów polskiego taternictwa.
– Rozpoczęły się teraz ciągłe, niestrudzone wędrówki po Tatrach. Ilekroć po chmurnych dniach niepogody zajaśniały góry w słonecznych blaskach –wtedy jakaś tajemnicza, olbrzymia dłoń porywała go i niosła hen ku wyżynom górskim. Nie chciał być z dala od Tatr przez czas długiej i groźnej zimy górskiej: uzbrojony w narty, raki i czekan torował sobie drogę w niepodzielne państwo zimy. Pragnął czerpać u zdroju wrażeń – czyste i niezamącone; dlatego szedł w góry nieuczęszczanemi drogami i sam
– tak pisała o Karłowiczu Sekcya Turystyczna Towarzystwa Tatrzańskiego w 1910 roku, w przedmowie do wspomnianej wcześniej książki.
Pierwsza akcja TOPR w historii
8 lutego 1909 r. kompozytor wyruszył w samotną wyprawę na nartach. Zginął w drodze z Hali Gąsienicowej do Czarnego Stawu. U stóp Małego Kościelca został zasypany lawiną. Informacja o tym, że Karłowicz długo nie wraca z wypadu obiegła całe Zakopane. Przyjaciel kompozytora zorganizował akcję ratunkową. Ciało dyrygenta wydobyto trzy dni pózniej. Dzięki jego śmierci, władze austriackie zgodziły się na powołanie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mieczysław Karłowicz pośmiertnie został zaliczony do jego założycieli.
W miejscu jego śmierci postawiono głaz z napisem: "Mieczysław Karłowicz tu zginął porwany śnieżną lawiną 08 lutego 1909 Non omnis moriar" i swastyką, która na Podhalu nazywana jest krzyżykiem niespodzianym. Znak ten był błędnie interpretowany przez turystów. W starych chałupach góralskich, krzyżyk niespodziany występuje często jako element zdobniczy na belkach stropowych lub starych narzędziach. Sam kompozytor swastyką często oznaczał górskie szlaki, a nawet sygnował nim listy do przyjaciół. W starożytności miała znaczenie magiczne, była symbolem szczęścia i powodzenia.
W schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej znajduje się tablica informująca o istnieniu w Tatrach Kamienia Karłowicza oraz wyjaśniająca historię i znaczenie wyrzeźbionej na nim swastyki.
– Często niedoinformowani turyści kojarzą Kamień Karłowicza z hitlerowskim symbolem, nie wiedząc o tragicznej śmierci wybitnego kompozytora w tym miejscu ani o pochodzeniu i pierwotnym sensie prastarego znaku swastyki
– powiedziała w rozmowie z PAP Angelika Pawlikowska ze Stowarzyszenia im. Mieczysława Karłowicza w Zakopanem, przy okazji odsłonięcia tablicy.
Fot. Ilustracyjne