Skuteczność wykrywania wirusa SARS-CoV-2 w Małopolsce wynosi już prawie 100 procent. Oznacza to, że niemal każdy wykonany test jest pozytywny a także... że z systemu umykają osoby zakażone bezobjawowe, które są zakazicielami. Żeby ich "wyłapać" trzeba by robić znacznie więcej testów niż obecnie.
Ile testów robimy w Małopolsce?
Ile wykonuje się testów na koronawirusa danego dnia nie wiadomo. Informacja o liczbie testów znikła z raportów WSSE w Krakowie na początku listopada. Dlaczego? Być może dlatego, że te dane są alarmujące. Jest ich stanowczo za mało. Jak zauważył jeden z naszych czytelników, wykrywalność testów w Małopolsce dochodzi już do 100%. To może być najwyższy wynik w kraju.
O liczbie testów wykonanych w ciągu tygodnia informuje Ministerstwo Zdrowia na swojej stronie (zobacz TU) i na Twitterze.
W Małopolsce od początku epidemii wykonano ich już 443 680. W tym czasie wykryto dzięki nim 79 281 przypadków koronawirusa. Skuteczność statystycznie jest więc na poziomie 18%. Tymczasem z ostatnich danych wynika, że od kilku tygodni (od czasu, gdy na testy kierują lekarze POZ, a nie sanepid) wykrywalność koronawirusa to już niemal 100%.
Wykrywalność wirusa SARS-CoV-2 w wykonanych testach w Małopolsce w ciągu ost. 8 tygodni:
Porównanie liczby wykrytych nowych przypadków koronawirusa do liczby wykonanych testów w Małopolsce w ciągu ost. 8 tygodni:
Dlaczego trzeba robić więcej testów?
Gdyby chodziło o inną chorobę, można byłoby pogratulować ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu skuteczności wykrywania osób chorych. Niestety, jak wiemy problemem tej epidemii jest to, że zakażać mogą osoby, które nie mają żadnych objawów. To jest największym zagrożeniem i skutkuje tak szybkim przyrostem zakażeń. Właśnie dlatego na początku objęto kwarantanną wszystkich powracających z zagranicy (nadal zresztą obowiązuje kwarantanna graniczna przy wjeździe do Polski spoza Unii Europejskiej z pewnymi wyjątkami). Warto zauważyć, że nie dotyczyła ona osób z objawami infekcji, ale wszystkich - właśnie dlatego, że bezobjawówi też mogą być zakażeni i zakażać.
Nieskuteczna strategia
Tymczasem przyjęta przez resort zdrowia strategia przewiduje, aby skierowanie na testy wystawiali lekarze POZ na podstawie objawów, które zgłasza im pacjent. Gdy ktoś nie zgłosi się do learza (np. dlatego, że zbyt długo musiałby czekać na wizytę a raczej teleporadę), albo nie ma objawów - nie dostaje skierowania na test. W ten sposób osoby zakażone bez objawów nie są w żaden sposób wychwytywane, a rząd zamiast robić testy przesiewowe, albo wykonywać je choćby u domowników osoby zakażonej, czy u osób przebywających na kwarantannie - rezygnuje z tej możliwości. Zakażonych w stystemie jest mniej - więc nie trzeba robić lockdownu. Przypominamy, że jeszcze w sierpniu osoby na kwarantannie miały możliwość bezpłatnego wykonania testu na koronawirusa. Teraz takiej możliwości już nie mają.
Więcej testów - więcej zakażeń?
W niedzielę, 16 listopada poinformowano, że w ciągu poprzedniej w doby wykonano zaledwie 35 tys. testów na koronawirusa w Polsce, podczas, gdy możliwości testowania w naszym kraju obecnie to ok. 80 tys. testów dziennie. Dla porównania w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatniej doby przeprowadzono blisko 284 tys., a to i tak znacznie mniej, niż wykonuje się tam średnio. Nawet na Ukrainie w poniedziałek przeprowadzono ok. 67 tys. testów na obecność koronawirusa, w tym ok. 38 tys. metodą PCR. U nas ostatnia doba to niespełna 42 tys. testów.
Podczas gdy Polska jest już na 7 miejscu w Europie, jeśli chodzi o wszystkie wykryte przypadki koronawirusa, zajmujemy dopiero 40 miejsce w liczbie wykonanych testów na milion mieszkańców, a średnia dobowa liczba wykonywanych testów zamiast rosnąć - maleje.
O powody zmniejszenia liczby testów pytają rząd eksperci i dziennikarze. - Jeżeli ktoś mówi, że wykonujemy mało testów, to odpowiadam, że jesteśmy jednym z tych państw europejskich, które ma najwyższy poziom efektywności wykonywanych testów. Chodzi o to, że są one najczęściej trafionymi testami w UE - uważa rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jego zdaniem testy wykonywane w Polsce w sposób najbardziej efektywny wykrywają chorych. Jednak trzeba zauważyć, że umykają nam tysiące osób, które przechodzą koronawirusa bezobjawowo. Czy w ten sposób uda nam się skutecznie walczyć z epidemią?