czwartek, 2 marca 2023 10:50, aktualizacja 2 lata temu

W tych dwóch siostrach kochał się cały Kraków. Jednak dla nich mężczyzną idealnym był znany malarz - ich ojciec

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
W tych dwóch siostrach kochał się cały Kraków. Jednak dla nich mężczyzną idealnym był znany malarz - ich ojciec

Najnowsza powieść Agnieszki Zakrzewskiej „Deficyt niebieskich migdałów”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Flow, opowiada o jednej z najbardziej intrygujących i uzdolnionych polskich poetek dwudziestolecia międzywojennego – Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Maria Janina Teresa Kossak (później Pawlikowska-Jasnorzewska) przyszła na świat w 1891 roku w pełnej zakamarków i tajemnych skrytek willi przy krakowskim placu Latarnia jako córka znanego malarza Wojciecha Kossaka i wnuczka jeszcze sławniejszego Juliusza Kossaka. Lilka (jak nazywali Marię bliscy) była młodszą siostrą malarza Jerzego Kossaka i starszą siostrą pisarki Magdaleny (tworzącej pod nazwiskiem Samozwaniec). To właśnie Magdalena stała się jej najlepszą przyjaciółką Lilki. Siostry wychowywały się w domu pełnym wybitnych indywidualności - gościli u nich m.in. Henryk Sienkiewicz, Ignacy Jan Paderewski czy Wincenty Lutosławski. Maria i Magdalena wyrosły na ekscentryczne młode damy, wyróżniające się na tle mieszczańskiego, spętanego obyczajowymi kajdanami Krakowa.

– Były jak barwne ptaki na szarym krakowskim bruku. Umiały czarować, przyciągać do siebie niezwykłym szarmem nietuzinkowych ludzi. Żyły inaczej, nie po mieszczańsku, podług własnych zasad, na przekór wszystkim i nie oglądając się na konsekwencje. Krakowskie mieszczki z potępieniem patrzyły na ‘’rozwiązłość’’ Kossakówien. W końcu Lilka wychodziła za mąż trzy razy, co nawet w dzisiejszych czasach budzi zgorszenie, a co dopiero przed stu laty! Mężczyźni za to je uwielbiali i nosili na rękach

– mówi w rozmowie z Głosem24 pisarka Agnieszka Zakrzewska.

Jej najnowsza powieść „Deficyt niebieskich migdałów” opowiada o jednej z najbardziej intrygujących i uzdolnionych polskich poetek dwudziestolecia międzywojennego – Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

"To skandal, że o ludziach tego pokroju nie uczymy w szkołach". Kim była polska Mata Hari?

Jaka naprawdę była kobieta, którą nazywano czarownicą, barwnym ptakiem, wróżką i egzotycznym kwiatem? O Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, jej bliskich i procesie powstawania Migdałów opowiada w rozmowie z Głosem24 Agnieszka Zakrzewska.

Agnieszka Zakrzewska/ Fot.: archiwum prywatne autorki
Agnieszka Zakrzewska/ Fot.: archiwum prywatne autorki

Najpierw napisała Pani opowiadanie o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, potem czytelnicy otrzymali od Pani ucztę pod postacią “Deficytu niebieskich migdałów”. Skąd fascynacja córką Wojciecha Kossaka?

– Z czasów szkolnych, kiedy to zaczytywałam się z wypiekami na twarzy w poezji Lilki. Tak, jak i ona, marzyłam o wielkiej miłości, takiej, która dodaje skrzydeł i powoduje, że chce nam się żyć i działać

Jak wyglądała praca nad książką?

– Najpierw gromadziłam materiały, studiowałam liczne biografie rodziny Kossaków. Czytałam po raz kolejny powieści Magdaleny Samozwaniec opisujące dosyć dokładnie (choć z dużą dozą lukru) życie obu sióstr. Przeglądałam mnóstwo publikacji na temat Wojciecha Kossaka, który był niezwykle kontrowersyjną postacią, barwnym ptakiem w spętanym konwenansami Krakowie. Potem z tego morza informacji starałam się wyłowić perełki, zabawne i wzruszające sytuacje, które, taką miałam nadzieję, spodobają się moim czytelnikom. Migdały to powieść obyczajowa, lekka w odbiorze, nieprzeładowana nudnymi faktami, z wartką, dynamiczną akcją.

Czytając książkę, czuje się, że 20-lecie międzywojenne to Pani ulubiona epoka/jedna z ulubionych epok. Dlaczego?

– Kocham te czasy za eksplozję wybitnych talentów ze świata kultury i sztuki, za brydż i jazz, barwne postaci, modowe rewolucje, wszechobecnego ducha przemian obyczajowych, salonowe życie elit przepełnione ploteczkami i skandalami. To fascynujący okres, w który chciałabym się przenieść choćby na jeden dzień, wypić kawę ze Skamandrytami w Ziemiańskiej i zrobić zakupy w kultowym domu mody Hersego w Warszawie.

Wracając do książki, relacje sióstr z mężczyznami były skomplikowane. Maria i Magda wysoko postawiły poprzeczkę swoim partnerom. Z czym miało to związek?

– Oczekiwania wobec mężczyzn Lilki i Madzi były niezwykle wyśrubowane. Jako wzór wszelakich męskich cnót stawiały tatkę, Wojciecha Kossaka, który był w oczach swoich córek mężczyzną idealnym. Zawsze elegancko ubrany, w najdroższe garnitury od paryskich projektantów, w wyglansowanych na błysk szuwaksem butach od samego Kielmana, ujmujący, szarmancki, pełen atencji wobec kobiet, a nade wszystko niezwykle uzdolniony i zaradny. Kossak umiał zarabiać pieniądze, zresztą nie miał wyjścia, ponieważ wydatki jego ukochanych kobiet były od zawsze niezwykle wysokie. To tatko kupował swoim kukłom, jak nazywał Lilkę i Madzię, perfumy, koronkowe fatałaszki i ukochane futra.

Maria oczami Wojciecha Kossaka/ Fot.: Wikipedia
Maria oczami Wojciecha Kossaka/ Fot.: Wikipedia

Można zatem powiedzieć, że siostry Magda i Maria były trochę… rozpuszczone.

– Zdecydowanie tak! Były jak dzisiejsze celebrytki, zawsze na bieżąco z najnowszymi trendami w modzie, ubrane jak z paryskiego żurnala. Lubiły wydawać pieniądze, potrafiły je także zarabiać, co w tamtych czasach nie było takie oczywiste. Na poważniejsze wydatki sióstr Kossakówien pracował oczywiście tatko, malując coraz to więcej obrazów. Niektóre długi zaciągnięte przez swoje kukły spłacał właśnie swoimi dziełami, które powstawały jak grzyby po deszczu.

Mimo to w Marii i Magdzie kochał się cały Kraków. Co na to wpływało?

– Były jak barwne ptaki na szarym krakowskim bruku. Umiały czarować, przyciągać do siebie niezwykłym szarmem nietuzinkowych ludzi. Żyły inaczej, nie po mieszczańsku, podług własnych zasad, na przekór wszystkim i nie oglądając się na konsekwencje. Krakowskie mieszczki z potępieniem patrzyły na ‘’rozwiązłość’’ Kossakówien. W końcu Lilka wychodziła za mąż trzy razy, co nawet w dzisiejszych czasach budzi zgorszenie, a co dopiero przed stu laty! Mężczyźni za to je uwielbiali i nosili na rękach.

Magdalena oczami Wojciecha Kossaka/ Fot.: Wikipedia
Magdalena oczami Wojciecha Kossaka/ Fot.: Wikipedia

Jeśli ktoś podejrzewa, że Lilka mogła być nudna, to lektura Pani powieści na pewno wyprowadzi go z błędu. Czym urzeka Panią ta postać, a może jest coś, co Pani w niej przeszkadza?

– Urzekła mnie jej niezwykła wrażliwość na świat, umiejętność spuentowania go jedną krótką metaforą, a przeszkadzało lekko przeświadczenie, że wszystko należy się jej z urzędu. Ale to chyba przywilej wielkich artystów.

Na kartach powieści przewijają się znane nam postaci, m.in. Wojciech Kossak. Wiele się o nich dowiadujemy, na przykład że, gdy znany malarz zdradzał swoją bardzo religijną żonę, kryły go własne córki. Jaki jeszcze był tatunio?

– Był wybitnie zdolny, bardzo pracowity i zakochany w kobietach! Zdradzał żonę nagminnie ze swoimi flamami, ale nie uważał, że postępuje źle. W jego oczach to były nic nie znaczące ‘’afery’’. Najbardziej na świecie kochał przecież swoją Maniusię i zawsze do niej wracał. Uwielbiał podróżować, zwiedził praktycznie cały świat. Bywał na królewskich i cesarskich dworach, brylował w towarzystwie, sypał anegdotkami jak z rękawa, zabawnie podkręcając wąsa. Miał rozliczne i szerokie znajomości, które ułatwiały mu życie na kredyt. Wiecznie zadłużony i wiecznie w niedoczasie pracował aż do później starości. Jego ukochanym miejscem na ziemi był rodzinny dom Kossakówka, chociaż rzadko tutaj bywał. Swoje córki kochał najbardziej na świecie i pozwalał im na wszystko.

Kossakówka w 2008 r./ Fot.: Wikipedia
Kossakówka w 2008 r./ Fot.: Wikipedia

Książka nie jest biografią, co zaznacza Pani na samym początku. Jednak dzięki temu, że jest przesycona barwnymi faktami z życia znanej krakowskiej rodziny, jej lektura to gratka zarówno dla tych, którzy dobrze znają Marię, jak i dla osób, które tylko o niej słyszały.

– Ta książka i opowieść nie będzie nowością dla osób, które od dawna interesują się biografią Kossaków, bo nie odkrywam w niej żadnych nowych faktów. Jest raczej skierowana do grona, które tej rodziny nie zna. Moim największym marzeniem jest, żeby poprzez lekturę Migdałów zainteresować twórczością Lilki i Madzi większe grono czytelników i otrzymuję już pierwsze sygnały, że tak jest.

Dla wielu książka będzie odkrywcza. Rodzina Kossaków wyprzedzała swoją epokę. Zdziwienie może budzić m.in. fakt, że ojciec podarował swojej córce w prezencie ślubnym środek antykoncepcyjny.

– I najzabawniejsze jest to, że obie siostry nie miały pojęcia, co to jest i jak się go używa. Tatko był w tych kwestiach bardziej obeznany ze względu na swoje rozliczne przyjaciółki. Okazało się, że ten środek był jednak mało skuteczny, gdyż po roku ‘’używania’’ Madzia zaszła w ciążę ze swoją jedyną córką, zwaną Reksą.

Nie wszyscy wiedzą, że Maria była uzdolniona plastycznie, można się tego dowiedzieć m.in. z pięknych ilustracji zamieszczonych na kartach powieści. Książkę nie tylko świetnie się czyta, ale i miło ogląda.

– To prawda. Przez pewien czas uczęszczała nawet na krakowską Akademię Sztuk Pięknych jako wolny słuchacz. Tworzyła piękne akwarele (olej był w tym czasie zarezerwowany dla mężczyzn), miała niezwykłą wyobraźnię i umiała przelewać swoje wizje na płótno. Jednak zawsze i we wszystkim chciała być najlepsza, a w tamtym okresie malarstwo było domeną męską i nie widziała dla siebie szansy zrobienia kariery w tym zmaskulinizowanym fachu.

Maria oczami Witkacego/ Fot.: Wikipedia
Maria oczami Witkacego/ Fot.: Wikipedia

Książka jest pisana w 1. osobie (z perspektywy Marii). Co było najtrudniejsze w snuciu opowieści?

– Najtrudniejsze było wyobrażenie sobie, co czuła Lilka i jak widziała świat. Musiałam spojrzeć na niego jej oczami i spróbować wejść w jej skórę. Ten zabieg był celowy, żeby przybliżyć czytelnikom niekonwencjonalny sposób myślenia i nietuzinkowość Marii. Czy mi się udało? To się okaże. Mam ogromną nadzieję, że tak.

Siostry były ze sobą niesamowicie zżyte, chociaż potrafiły się bardzo pokłócić.

– Lilka i Madzia kłóciły się nieustannie i to nie były tylko słowne sprzeczki. Potrafiły rzucać w siebie talerzami, robić mnóstwo złośliwości, obgadywać za plecami i dworować z siebie. Nigdy nie robiły tego jednak poza rodzinnym gronem. Na zewnątrz ich relacja była święta. Zresztą bardzo szybko się godziły, kupując sobie fatałaszki czy perfumy ‘’na zgodę’’. Obie były niezwykle temperamentne i szczere. Nie umiały udawać i dlatego co rusz wpadały w jakieś dyplomatyczne tarapaty.

Jaki był sposób bohaterów na tytułowy deficyt niebieskich migdałów?

– Czerpanie radości z drobnych chwil, uważne obserwowanie świata, słuchanie ‘’jak rośnie trawa’’ i łapanie najdrobniejszych nawet promieni słońca w locie…

Okładka książki "Deficyt niebieskich migdałów"/ Fot.: Wydawnictwo Flow
Okładka książki "Deficyt niebieskich migdałów"/ Fot.: Wydawnictwo Flow

Agnieszka Zakrzewska, Deficyt niebieskich migdałów

Kiedy finezyjna la belle époque powoli odchodzi w zapomnienie, w pełnej zakamarków i tajemnych skrytek willi przy placu Latarnia przychodzi na świat niezwykła dziewczynka o imieniu Maria. Kocha przyrodę, uwielbia książki, wiersze i psikusy. Wszyscy nazywają ją Lilką, twierdząc, że to imię bardziej pasuje do jej melancholijnej natury. Jej najlepszą przyjaciółką staje się młodsza siostra Madzia, z którą dzielą dziewczyńskie tajemnice i słabość do przystojnych młodzieńców. Ich tatko jest znanym malarzem, nasiąkają więc nie tylko zapachem farb i werniksów, ale też atmosferą artystycznego domu, pełnego wybitnych indywidualności. Obie wyrastają na ekscentryczne młode damy, wyróżniające się na tle mieszczańskiego, spętanego obyczajowymi kajdanami Krakowa.

Lilka, zlepek kontrastów i stek niekonsekwencji, niepowtarzalna, bezwstydna, piekielnie zdolna i przejmująco wrażliwa, opowiada o ukochanym domu, krakowskiej Kossakówce, barwnej codzienności międzywojnia, artystycznej bohemie tamtych dni i o sile napędowej całego wszechświata – wielkiej miłości. Jaka naprawdę była kobieta, którą nazywano czarownicą, barwnym ptakiem, wróżką i egzotycznym kwiatem? Co było jej największym życiowym dramatem i skąd czerpała inspiracje i energię do tworzenia? Dlaczego nie chciała mieć dzieci, komu ufała bezgranicznie i co sprawiało, że tak kochała życie?

Przenieście się do niezwykłej epoki, w której królowały poezja, brydż i jazz, skandale i wielkie namiętności. Poznajcie opartą na faktach, pełną humoru i zaskakującą opowieść o życiu, pasjach i miłościach jednej z najbardziej intrygujących i uzdolnionych polskich poetek dwudziestolecia międzywojennego – Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Czytaj również:

“To skandal, że o ludziach tego pokroju nie uczymy w szkołach”. Kim była polska Mata Hari?
Halina Szwarc-Kłąb była najmłodszą agentką AK. – Ta młoda dziewczyna, błyskawicznie musiała dojrzeć i sprostać niewyobrażalnej dziś presji, jaką poddawały ją historia i los – mówią w rozmowie z Głosem24 Lidia Liszewska i Robert Kornacki, autorzy powieści „Czarny motyl”, która 26 kwietnia ukazała się…
Zna ją cały świat, jednak ta książka stawia ją w zupełnie nowym świetle. „Nie była ikoną czy postacią z pomnika, ale zwyczajną nastolatką”
Wiadomości Polska: Agnieszka Zakrzewska nakładem Wydawnictwa Flow wydała książkę “Gwiazdy nigdy nie gasną”. Opowiadająca o losach Anne Frank powieść jest dedykowana każdemu, nawet tym, którzy unikają książek o Holocauście.
Na początku wojny ta sprzedaż spadła. Dziś ludzie potrzebują odskoczni, a one wychodzą im naprzeciw
Bestsellerowa pisarka Magdalena Witkiewicz i wieloletnia redaktorka Anna Seweryn postanowiły spełniać swoje marzenia o własnym wydawnictwie. Założycielki Flow nie chcą, by ich firma stała się bezduszną korporacją.

Fot. główne: Wikipedia

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka