środa, 30 marca 2022 04:00

Na początku wojny ta sprzedaż spadła. Dziś ludzie potrzebują odskoczni, a one wychodzą im naprzeciw

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
Na początku wojny ta sprzedaż spadła. Dziś ludzie potrzebują odskoczni, a one wychodzą im naprzeciw

Bestsellerowa pisarka Magdalena Witkiewicz i wieloletnia redaktorka Anna Seweryn postanowiły spełniać swoje marzenia o własnym wydawnictwie. Założycielki Flow nie chcą, by ich firma stała się bezduszną korporacją. Niebawem swoją premierę będzie miała pierwsza wydana przez nie książka.

Jedna z najpopularniejszych krajowych pisarek Magdalena Witkiewicz oraz wieloletnia redaktorka i dyrektor zarządzająca jednego z wydawnictw Anna Seweryn założyły Wydawnictwo Flow. Chcą wspólnie wydawać książki, by m.in. dawać ludziom potrzebną im odskocznię.

Nazwa, którą wspólnie wybrały dla swojego wydawnictwa, nie jest przypadkowa. Termin FLOW (według psychologii pozytywnej) oznacza całkowite zaangażowanie się w wykonywaną czynność oraz niezakłóconej radości, a właścicielki, gdy myślą o ich wspólnym projekcie, czują zarówno euforię, jak i satysfakcję.

– Jesteśmy przekonane, że taki team gwarantuje sukces! Wiemy, jak wygląda cały proces, zarówno od strony autora, jak i od strony wydawcy. Co oczywiste, obie kochamy czytać, więc to, o czym marzy czytelnik, również nie jest nam obce. Pracujemy ze sobą od lat, znamy swoje mocne strony i słabości. Wiemy, że razem możemy więcej. Doskonale się dopełniamy, bo choć wiele nas dzieli, łączą nas priorytety i niestandardowe pomysły

– przekonują Magdalena Witkiewicz i Anna Seweryn.

Założycielki Flow nie chcą, by ich wydawnictwo było korporacją: autorów traktują jak najlepszych przyjaciół, a do ich powieści podchodzą z czułością.

– Wierzymy, że czasem mniej znaczy więcej. Pragniemy więc wydawać tylko takie książki, podczas czytania których poczujemy „to coś”! Poczujemy flow! A wiemy, że czeka na nas jeszcze wiele pięknych i mądrych historii, które z chęcią będziemy promować.

Mimo że, jak same mówią, są różne, mnóstwo je łączy, m.in. miłość do książek i wizja firmy, w której im samym będzie się od rana chciało z uśmiechem na twarzy pracować.

O wydawniczych planach i marzeniach rozmawiamy z właścicielkami Flow: Magdaleną Witkiewicz i Anną Seweryn.

Magdalena Witkiewicz i Anna Seweryn/ Fot.: Wydawnictwo Flow
Magdalena Witkiewicz i Anna Seweryn/ Fot.: Wydawnictwo Flow

Kiedy zrodził się w paniach pomysł współpracy?

Magdalena Witkiewicz: W zasadzie odkąd się znamy, przewijał się temat tego, że mogłybyśmy spróbować wydać jedną książkę. Były różne koncepcje. Myślałyśmy, że mogą to być opowiadania, a może moja książka napisana ze współautorem... Jednak wydawało nam się, że to są bardzo odległe plany. Może nawet bardziej marzenia niż plany. W ubiegłe wakacje nasze marzenia zaczęły przybierać bardziej namacalne kształty i byłyśmy pewne, że nasze wydawnictwo zacznie działać w 2023 roku. Często podkreślamy, że sytuacja jest elastyczna i dynamiczna i – jak to bywa w takiej sytuacji – plany ulegają modyfikacji. W grudniu 2021 roku zaplanowałyśmy wydanie pierwszej książki na święta 2023, ale potem dostałyśmy w swoje ręce powieść Agnieszki Zakrzewskiej "Gwiazdy nigdy nie gasną" i tak bardzo się zachwyciłyśmy, że postanowiłyśmy działać, w zasadzie natychmiast. Trudno było nam uwierzyć, że ktoś do tej powieści podejdzie z taką uwagą i czułością, jak my. Bo ta powieść zasługuje na to!

Anna Seweryn: Gdybyśmy miały opisać początki Flow, musiałybyśmy zatytułować ten rozdział naszego życia „Na wariackich papierach”. Ilekroć udało nam się coś rozpisać, zaplanować, usystematyzować, pojawiała się nowa opcja, szansa, perspektywa, a każda z nich była niezwykle kusząca, więc zaczynałyśmy wszystko rozpisywać od początku. Obie od lat jesteśmy związane z branżą wydawniczą, więc decyzja o założeniu własnego wydawnictwa jest w pewien sposób naturalnym krokiem w naszym rozwoju zawodowym. A że pracujemy ze sobą od dawna i doskonale się dogadujemy (co chyba rzadkie – z każdym miesiącem coraz lepiej), stwierdziłyśmy, że model współpracy pisarki i redaktorki to świetny pomysł na to, żeby mieć pełen ogląd tematu. I jak na razie doskonale się to sprawdza!

Czy kobiecy projekt oznacza publikacje jedynie dla kobiet? A może współpracę wyłącznie z autorkami?

M.W.: Nie wiem, czy kiedyś użyłyśmy słów "kobiecy projekt". W naszej działalności nie zamierzamy się ograniczać. Gdy nas coś zachwyci, z pewnością to wydamy. Na razie nie planujemy zajmować się literaturą dziecięcą i literaturą piękną. Mnie po drodze nie jest również z science-fiction, więc tutaj też mam wątpliwości. Ale, jak już mówiłam, sytuacja jest dynamiczna i elastyczna. Wiemy, że to wszystko może się zmienić. Może nagle polubię fantastykę?

A.S.: Ja natomiast uwielbiam fantastykę, a także literaturę grozy, ale najbliższe mojemu sercu są powieści z historią w tle. Są one dla mnie sporym wyzwaniem redakcyjnym i najwięcej się przy nich uczę… Ale odpowiadając na pytanie… Z pewnością projekt w jakimś stopniu można nazwać kobiecym, bo jego twarzami i główną siłą napędową jesteśmy przecież my – dwie kobiety, które postanowiły spełniać swoje marzenia o własnym wydawnictwie. Już na tym etapie możemy jednak powiedzieć, że współpracujemy również z panami, zarówno autorami, jak i członkami naszego zespołu, bo przecież za sukcesem każdego projektu stoi cały sztab fachowców. Nieocenioną pomoc okazał nam Grzegorz, człowiek orkiestra, który nie tylko pięknie składa książki, ale również służy nam radą w wielu kwestiach. Jesteśmy też zapewne po części „projektem kobiecym” również dlatego, że przecież to my odpowiadamy za wybór książek, które będzie publikowało Flow. Na pewno jednak nie można się spodziewać, że nasze kobiece dusze karmią się tylko romansami i powieściami obyczajowymi (choć te uwielbiamy).

Znają się panie od lat. Jak same mówicie, jesteście zupełnie różne, ale
łączy Was wizja wydawnictwa. Czego, jako czytelnicy, możemy się
spodziewać? Jakie będzie Flow? Co będzie je wyróżniać?

M.W.: To bardzo trudne pytanie. Każdy wydawca z pewnością czymś chce się wyróżniać. A my? Chcemy do książek podchodzić z czułością. Nawet ostatnio zamawiałam taśmę klejącą z nadrukiem naszego logo i napisem: "Tę przesyłkę traktuj z czułością! Prawdopodobnie jest tam książka". Chcemy, by nasze książki były wydane w piękny sposób. To, że same decydujemy o wszystkim, pozwala nam na to, by były dokładnie takie, jakie chcemy. Kiedyś nawet mówię do Ani: „Ania, zobacz, jakie to piękne, jak będziemy miały ochotę, by któraś z książek została obsypana brokatem, po prostu to zrobimy!". Chcemy też bardziej docenić Autorów. Bo tak naprawdę to pisarze są najważniejsi w tym całym biznesie, a z docenianiem ich bywa bardzo różnie.

A.S.: Tak naprawdę na tym etapie trudno powiedzieć, w którą stronę pójdzie Flow w perspektywie długoterminowej. Wiemy na pewno, czego nie chcemy, czego będziemy unikać jak ognia i jak nie powinna wyglądać nasza firma. Oprócz bagażu wiedzy i doświadczeń branżowych wyniosłyśmy z naszej dotychczasowej pracy ogrom wskazówek, jak nie należy postępować. I to jeden z naszych celów – nie stać się bezduszną korporacją, której jedynym zadaniem jest stałe produkowanie nowości i zapominanie o tym, co już jest dostępne na rynku. Jesteśmy z Magdą różne, ale jednak mnóstwo nas łączy i jednym z tych elementów jest wizja firmy, w której nam samym będzie się od rana chciało z uśmiechem na twarzy pracować. Brzmi trochę idealistycznie? Naiwnie? Być może, ale obie wierzymy, że damy radę to osiągnąć. A jeśli nasi autorzy i pozostała część załogi będą widzieli, że zapalamy się do projektów i podchodzimy do nich z tą wspomnianą przez Magdę czułością, ale też z należytą starannością, to na pewno będą mieli z nami flow i w ten sposób stworzymy miejsce przyjazne, zachęcające do rozwoju i dostarczające pozytywnej energii. To nasz priorytet.

Jakie będą wydawane przez panie książki? Czy będziecie się kierować
gatunkiem i ukierunkowywać na jakiś konkretny? Jakim doborem się panie kierujecie? Jakie są kryteria?

M.W.: Kryteria są bardzo subiektywne. Jak nas coś zachwyci, z pewnością będziemy się starały to wydać. Rozmawiamy już z kilkoma autorami, jesteśmy tuż przed podpisaniem z nimi umów. To są osoby, z którymi po prostu mamy flow!

A.S.: I tu znowu jest pewne założenie… Ogranicza nas tylko to, czego same nie chciałybyśmy czytać. Przedsięwzięcie, oczywiście, musi być rentowne, ale na tym etapie nie wyobrażamy sobie wydawania powieści tylko dlatego, że trendy rynkowe będą nam sugerowały, że jest zapotrzebowanie i dany tekst ma duże szanse się sprzedać. Z czysto egoistycznego punktu widzenia (jako redaktora, która co najmniej kilka razy będzie musiała taką powieść na etapie pracy nad nią przeczytać) chcę wybierać teksty, które mnie zaciekawią, bo na pewno spędzę przy nich sporo dni. A kiedy już coś nas zachwyci, gwarantujemy pełne zaangażowanie w projekt, bo dobrą literaturę po prostu trzeba promować.

Pierwszą autorką, która wyda swoją książkę w wydawnictwie jest Agnieszka Zakrzewska. To chyba nieprzypadkowy wybór?

M.W.: Zupełnie nieprzypadkowy. Książka Agnieszki Zakrzewskiej "Gwiazdy nigdy nie gasną" to pierwsza powieść, która zostanie wydana przez nasze wydawnictwo. Zachwyciła nas do tego stopnia, że przemodelowałyśmy wszystkie nasze plany zawodowe, żeby się nią zająć. To niezwykła historia oparta na nieznanych faktach z życia najbardziej znanej ofiary Holocaustu – Anne Frank, której Dzienniki przeczytały miliony osób na całym świecie. Agnieszka dotarła do niepublikowanych w Polsce źródeł związanych z Anne Frank i jej przyjaciółką Hannah Goslar.

Powieść ta wzrusza, zmusza do myślenia, ale jest też pełna optymizmu. Jest naprawdę ważna! Od początku byłyśmy nią oczarowane i jesteśmy przekonane, że zrobi na czytelnikach podobne wrażenie jak na nas. Kiedy pierwszy raz ją przeczytałyśmy, od razu wiedziałyśmy, że ta przepiękna opowieść o sile przyjaźni zasługuje na szczególną czułość, na wrażliwe podejście do tematu i odpowiednią oprawę. Specjalnie dla niej dużo wcześniej ruszyłyśmy z działalnością wydawniczą, niż wstępnie planowałyśmy. Dlatego też zawsze będzie nam bliska, jako ta pierwsza wydana przez Wydawnictwo Flow i otwierająca nowy rozdział w naszym życiu.

A.S.: Przyjaźnimy się z Agnieszką, codziennie się ze sobą kontaktujemy, więc towarzyszyłyśmy jej w poszukiwaniu wydawcy dla jej wyjątkowej powieści. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że choć zainteresowanie tym tekstem było ogromne, zawsze w rozmowach z potencjalnym wydawcą (a byli to naprawdę duzi gracze na rynku) pojawiał się jakiś element, który sprawiał, że kręciłyśmy nosem. Długo nam zajęło zrozumienie, że nikt nie zrobi tej książki tak dobrze jak my. Świadomość tego stała się impulsem do szybszego rozpoczęcia przez Flow działalności wydawniczej. Można więc chyba szumnie powiedzieć, że Agnieszka i jej powieść są dla nas jak Polaris, najjaśniejsza gwiazda w konstelacji Małej Niedźwiedzicy, którą podziwiają bohaterki „Gwiazdy nigdy nie gasną”. Ona również wytyczyła orientację dla Flow, a później nastąpiła lawina zdarzeń…

Jakie książki najchętniej panie czytacie? Czy w Wydawnictwie Flow
znajdzie się przestrzeń dla takich propozycji?

M.W.: Ja kocham najbardziej thrillery psychologiczne. I mam nadzieję, że wkrótce trafi do naszej skrzynki z propozycjami wydawniczymi jakiś dobry thriller. Chcemy wydawać również książki dające nadzieję. Powieści obyczajowe, komedie, powieści z historią w tle. Mamy w planach też kilka beletryzowanych biografii. Będzie się działo!

A.S.: Idealne założenie jest takie, że każda z wydanych przez nas powieści będzie się nam, jako czytelniczkom, podobać. Jak już wspomniałam, nie chcemy, żeby nasze książki były tylko pewną biznesową kalkulacją. Chciałybyśmy, żeby to były tytuły, do których się wraca, które się przeżywa, które w pewien sposób nas zmieniają, a nie takie, których tydzień po lekturze już się nie pamięta. Sama tak naprawdę nie ograniczam się chyba do żadnego gatunku, choć bardzo często sięgam po literaturę faktu, biografie i powieści z historią w tle. Można powiedzieć, że jestem uzależniona od literek – uwielbiam na przykład śledzić graffiti i ogłoszenia wywieszane w różnych miejscach. To kopalnia komizmu sytuacyjnego i lapsusów, a w tych przedziwnych czasach śmiech jest na wagę złota.

Magdalena Witkiewicz/ Fot.: Wydawnictwo Flow
Magdalena Witkiewicz/ Fot.: Wydawnictwo Flow

Najpierw epidemia koronawirusa, teraz napięta sytuacja polityczna. Nie zniechęcało to do działania?

M.W.: Wydaje nam się, że po prostu trzeba się do życia dostosować, a nie z nim walczyć. Płynąć z nurtem, starać się spełniać swoje marzenia. A jeżeli dzięki temu możemy sprawić, by kilka osób, które będą czytały nasze książki, zapomniało o trudach codzienności, to będziemy z tego powodu szczęśliwe.

A.S.: Faktycznie było tak, że co miałyśmy ogłosić powstanie wydawnictwa, to działo się coś, co sprawiało, że to nie był odpowiedni moment. W pewnej chwili jednak dotarło do nas, że ten odpowiedni, najodpowiedniejszy, może nigdy nie nadejść, więc po prostu trzeba robić swoje.

Czy wojna wpłynęła na rynek wydawniczy?

M.W.: Z pewnością wpłynęła. Informację o tym, że zakładamy wydawnictwo, miałyśmy podać dużo wcześniej, jednak nie był to stosowny czas. W ciągu pierwszych dni wojny spadła sprzedaż książek. Nikt nie miał do tego głowy, ze zrozumiałych względów. Teraz zauważam, że ludzie potrzebują odskoczni, a czasami strawa dla duszy jest nawet ważniejsza od tej na stole.

A.S.: Sądzę, że wybuch konfliktu zbrojnego w Europie w XXI wieku, w dodatku w naszym bezpośrednim sąsiedztwie, był szokiem dla wszystkich. Nikt przy zdrowych zmysłach i choćby z minimalnym stopniem wrażliwości nie może przejść obok tematu obojętnie. Obie angażujemy się w pomoc uchodźcom, jak tylko się da, choćby miało to oznaczać zakup pielmieni od ukraińskiej gospodyni, która próbuje zarobić na godne życie w naszym kraju. Jedna z moich koleżanek przyjęła do siebie rodzinę, która cudem uciekła z bombardowanego budynku i została z niczym. Nawet bez okularów, a bez nich – jak sama wiem najlepiej – trudno jest żyć. Jeśli więc można pomóc komuś kupić okulary, trzeba to robić. Bo może ktoś dzięki temu spojrzy na świat jak przez różowe okulary, mając nadzieję na lepsze jutro. Drobiazgi czasami ratują komuś życie albo mogą być pierwszym krokiem do normalności. Jestem zbudowana postawą walecznych Ukraińców, ale też zjednoczonych (być może pierwszy raz od lat) Polaków, którzy stanęli na wysokości zadania. Ta cała sytuacja przypomina mi też o tym, by nie spalać się niepotrzebnie przy błahostkach, bo komuś właśnie zawaliło się całe życie, a mimo to dzielnie prze naprzód.

Anna Seweryn/ Fot.: Wydawnictwo Flow
Anna Seweryn/ Fot.: Wydawnictwo Flow

A statystyki mówiące, że Polacy, powiedzmy to wprost, nie czytają lub
czytają rzadko, nie zniechęcają do zakładania tego typu biznesu?

M.W.: Ja żyję w bańce i w moim otoczeniu wszyscy czytają! (śmiech). Rozmawiałam ze znajomą, która nie jest już w branży wydawniczej, a była przez bardzo długi czas. I ona mi powiedziała, że sytuacja jest trudna od zawsze. A przynajmniej tak to przedstawiają wszyscy zaangażowani w rynek książki. I nikt nie zmienia roboty!

A.S.: Mamy w sobie za dużo pokory, żeby twierdzić, że odkryłyśmy patent na sukces. Jest tyle elementów do skoordynowania, że zawsze coś może pójść nie tak. A proces wydawniczy, zaczynając od autora, a kończąc na marketingu i dystrybucji, ma wiele zakrętów i punktów wrażliwych, więc trzeba być czujnym i wszystkiego dopilnować. Rynek zweryfikuje, czy nasze podejście jest słuszne.

Czy Pani Magda będzie wydawała swoje powieści we Flow?

M.W.: Oczywiście! Pierwsza powieść już w czerwcu, a potem… sytuacja jest elastyczna i dynamiczna, więc może być wiele niespodzianek. O tej najbliższej mojej premierze już niedługo coś powiemy, tak więc śledźcie koniecznie nasze media społecznościowe.

A.S.: Nie może być inaczej! W Magdzie drzemią takie pokłady energii i kreatywności, że musimy to wykorzystać. (śmiech) W tym roku zaplanowałyśmy tylko kilka książek, bo chcemy sobie stworzyć mocne podstawy do dalszego funkcjonowania – nawiązać relacje biznesowe, dograć temat naszej księgarni, kanały marketingowe i handlowe etc., a to wszystko wymaga czasu, tak więc nasz plan nie będzie przebogaty, aczkolwiek dla Magdy będzie to bardzo pracowity rok, bo nie tylko musi napisać parę tekstów, bardzo ważnych dla naszego wydawnictwa, ale również debiutuje „po ciemnej stronie” wydawniczej mocy. Z tego miejsca chcę jej podziękować, bo pracuje w pocie czoła i świetnie jej to idzie.

Bestsellerowa pisarka i wieloletnia redaktorka – to musi przynieść tylko jedno – sukces! Jakie macie Panie wydawnicze marzenia?

M.W.: Oczywiście marzymy o sukcesie. Ale przede wszystkim marzymy o tym, by każdą z naszych książek tak kochać, jak tę naszą pierwszą. By nie zabrakło nam zapału do tego, by każdą powieść traktować z czułością i dopracować z największą starannością.

A.S.: Śmieję się, że od jakiegoś czasu działamy codziennie jak po litrowym espresso o poranku. (śmiech) Marzę o tym, żeby nam to nie minęło, bo zapał w pracy jest czymś, co ratuje przed rutyną. Kochajmy więc to, co robimy, i niech ta nasza wspólna droga układa się harmonijnie. Obiecujemy też zarażać tą pozytywną energią naszych autorów i czytelników. My po prostu mamy flow…

Fot.: Wydawnictwo Flow

Polska - najnowsze informacje

Rozrywka