W cieniu wakacji, powracających koncertów i festiwali wraca też niestety problem, z którym świat zmaga się z górą od dwóch lat. Specjaliści ostrzegali, że to nie koniec kłopotów z koronawirusem, i że kolejne mogą się pojawić jeszcze latem. We Włoszech już się zaczęły.
Włoskie ministerstwo zdrowia przyznaje, że problem zakażeń koronawirusem w tym kraju powrócił. Ilość nowych przypadków jest liczona w dziesiątkach tysięcy dziennie. Zakażenia rosną tam od początku czerwca. Wczoraj odnotowano 85 670 nowych przypadków, kilka dni temu, we środę – 95 125.
To liczby tak samo duże, jak w czasie 5. fali w marcu i kwietniu. Najgorsze jest jednak to, że - jak przyznają Włosi - liczba aktualnie zakażonych koronawirusem przekroczyła już milion. I dalej rośnie.
Ale ilu dokładnie jest zakażonych, nie wiadomo. Mimo, że we we Włoszech wykonuje się nawet ponad 300 tys. testów na koronawirusa dziennie, chorych na Covid-19 może być znacznie więcej. W Polsce - mimo szczątkowego testowania, bo testów wykonujemy niemal 100-krotnie mniej, niż Włosi - także widać powolny wzrost zakażeń. W Małopolsce liczba zakażeń rośnie już 3 tydzień z kolei.
Testy na koronawirusa w Polsce:
Ale minister zdrowia, Adam Niedzielski nie widzi zagrożenia i uspokaja. – Widzimy wyraźny wzrost liczby zakażeń. Te dynamiki są rzędu podwajania tego co było w zeszłym tygodniu – powiedział PAP minister. Jednak, jak dodał zwyżka zachorowań, nie ma potencjału przerodzenia się w fale. – Jesteśmy w przedziałach liczbowych, które nie stanowią zagrożenia dla wydolności systemu opieki zdrowotnej – dodał Niedzielski.