środa, 14 sierpnia 2019 08:22

Z Jasnej Górki na Jasną Górę po raz siedemnasty

Autor Mirosław Haładyj
Z Jasnej Górki na Jasną Górę po raz siedemnasty

3 sierpnia poranną Mszą św. w kościele na Jasnej Górce w Ślemieniu rozpoczęła swoją pielgrzymkę Grupa VIII XXXIX Pieszej Pielgrzymki Archidiecezji Krakowskiej, która składała się z suskich pątników. 11 sierpnia pielgrzymi z Dekanatu Sucha Beskidzka dotarli do celu swojej podróży –  Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej.

Przewodnikiem wspomnianej grupy był ks. wikariusz Sebastian Kozyra z którym udało się nam porozmawiać. Choć ksiądz Sebastian pielgrzymował już po raz dwunasty, to w tym roku po raz pierwszy w roli opiekuna suskiej grupy. W rozmowie z księdzem wikariuszem podsumowaliśmy tegoroczną pielgrzymkę a także zapytaliśmy go, co daje mu pielgrzymowanie.

Proszę księdza, suskie pielgrzymowanie tradycyjnie rozpoczęła Msza św.

Tak, pielgrzymka rozpoczęła się 3 sierpnia na Jasnej Górce. Tam pielgrzymi modlili się podczas Eucharystii, która zaczęła się o godzinie 7:00. Uczestnicy pielgrzymki przyszli tego dnia do Suchej Beskidzkiej, tu był nocleg, a następnego dnia odbyło się oficjalne rozpoczęcie pielgrzymki w kościele pw. Nawiedzenia NMP w Suchej Beskidzkiej. Mszy św. przewodniczył ks. bp. Janusz Mastalski, który powiedział do nas, że po pielgrzymce mamy się stać inni, mamy się stać lepsi. Ks. biskup po Mszy św. odprowadził pielgrzymów na suski rynek, z każdym „przybił piątkę” i pobłogosławił nas na tę wędrówkę.

W tym roku pełnił ksiądz po raz pierwszy rolę przewodnika. Z jakimi obowiązkami wiązała się nowa funkcja?

Zadaniem przewodnika wspólnoty na pielgrzymce jest nie tylko przewodzenie jej na trasie. Taka osoba ponosi także odpowiedzialność prawną za całą grupę. Ponadto do jej zadania należy ustalenie trasy, omówienie jej ze służbami bezpieczeństwa w województwie i poszczególnych powiatach. Odpowiada także za zorganizowanie zabezpieczenia medycznego, zadbanie o bezpieczeństwo i ubezpieczenie uczestników. To również takie prozaiczne rzeczy, jak zorganizowanie wywozu śmieci, czy zadbanie o czystość terenu, który opuszcza pielgrzymka. Prowadzenie duchowe grupy, czyli modlitwy, różnego rodzaju konferencje, kazania, msze święte, to również zadanie przewodnika, ale w tym pomagają mu również inni kapłani, którzy idą w pielgrzymce. W tym roku rolę ojca duchowego pełnił ks. Maciej Półtorak, który od 12 lat pielgrzymuje z nami w ramach swojego urlopu. Był z nami obecny również ksiądz Marek Śladewski, ratownik sekcji babiogórskiej GOPR, który nie tylko dbał o nasze serca, ale także o nasze stopy. Była z nami także siostra Gizela ze Zgromadzeni Duszy Chrystusowej, pracująca na co dzień w Ślemieniu, która dzieliła się swoimi doświadczeniami, jakie zdobyła na misjach. W tych wszystkich obowiązkach pomagali mi również świeccy. Warto wspomnieć tu o państwu Mirosławie i Wiesławie Łopatka, którzy od 17 lat są nieocenioną pomocą dla naszej wspólnoty. To oni jadą swoim busem, przewożąc nim wodę, prowadzą też zapisy na pielgrzymkę. Dbają również o potwierdzenie szkół, które wcześniej zgodziły się nam pomóc. W tym pomaga im pan Jacek Gąska, który jest głównym kwatermistrzem naszej wspólnoty, a idzie z nami już po raz siedemnasty. Suska pielgrzymka to jest, można powiedzieć, takie wspólne dziecko, za które wszyscy czujemy się odpowiedzialni, a w szczególności ci, którzy pielgrzymkę założyli 17 lat temu: państwo Łopatka, pan Gąska, a także ks. Adam Banasik, proboszcz miejscowości Las, który do minionego roku był przewodnikiem.

Ile osób wzięło udział w tegorocznym pielgrzymowaniu do Częstochowy?

W tym roku pielgrzymka liczyła 210 uczestników, którzy weszli na Jasną Górę. Całą trasę pokonało 136 osób. Ta różnica wynika stąd, że były osoby które wyjechały na początku, lub dojechały w trakcie, ale nie przeszli całej drogi. Stałych pielgrzymów było 136.

Proszę księdza, ile lat miał najstarszy a ile najmłodszy uczestnik pielgrzymki?

Najstarsza była 69-letnia uczestniczka, natomiast najmłodszy uczestnik miał 4 lata.

Ilu młodych ludzi wybrało się w tym roku na pielgrzymkę?

Myślę, że w naszej suskiej pielgrzymce było ich około 60 osób. Choć, jeżeli mówimy o młodości, to wszyscy byli młodzi duchem, a najbardziej nasze kochane Babki Rajdówki, czyli panie z naszej grupy, które szły na samym przodzie i nadawały tempo całej pielgrzymce. Zgodziły się, żeby je tak nazywać. I mam na tę ich młodość dowody, ponieważ program pielgrzymki został tak ułożony i obliczony, żeby o konkretnej godzinie być na danym postoju. Babki Rajdówki miały tyle młodzieńczego wigoru i energii w sobie, że często zdarzało się, że na postój przychodziliśmy 15 minut przed czasem.

Jak wyglądał typowy dzień na pielgrzymce?

Najczęściej o godzinie 8:00 wyruszaliśmy w drogę. Rano rozpoczynaliśmy pielgrzymowanie modlitwą – śpiewem Godzinek ku czci Najświętszej Marii Panny. Po kilku godzinach marszu był postój. Po nim, na kolejnym odcinku, była konferencja ks. Macieja. Około południa odprawialiśmy Mszę św. Potem był czas na posiłek. Taką cechą charakterystyczna dla naszej wspólnoty, było to, że na każdym obiadowym postoju mieliśmy przygotowany posiłek dla każdego uczestnika pielgrzymki. Było to możliwe dzięki życzliwości miejscowych ludzi dobrej woli a także kół gospodyń, sołtysów i proboszczów, którzy organizowali dla nas taki posiłek. Popołudniu w trakcie marszu modliliśmy się na różańcu, o godzinie 15:00 odmawialiśmy koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wieczorem, po przybyciu na nocleg, była chwila odpoczynku, a po niej modlitwa w kościele – Droga Krzyżowa, modlitwa uwielbienia, bądź adoracja Najświętszego Sakramentu, ale także „pogodne wieczorki” podczas których można było pośpiewać wspólnie przy gitarze.

Wspomniał ksiądz o tym, że na trasie mieliście codziennie jeden postój obiadowy. Domyślam się, że życzliwość osób spotykanych na trasie przemarszu była odczuwalna?

Bardzo odczuwalna. Wspomnę tylko jeden taki postój, który był dla nas niesamowitym zaskoczeniem, dla mnie szczególnie, ponieważ spotkałem się z czymś takim po raz pierwszy, a mam doświadczenie kilku innych wspólnot pielgrzymkowych. Był to poczęstunek w miejscowości Młoszowa, gdzie miejscowe koło gospodyń przygotowało dla nas pełny dwudaniowy obiad, podany tak, jak na weselu – w wazach i na półmiskach. Był jeszcze deser – ciasto domowej roboty i kompot dla wszystkich 136 uczestników. To było coś niesamowitego.

Z pewnością taki poczęstunek do wielka radość dla zmęczonych pielgrzymów. Proszę księdza, pielgrzymowanie to spotkanie z człowiekiem, o czym ksiądz już wspomniał, ale to też spotkanie z Panem Bogiem.

Tak, oczywiście. Jest to spotkanie z Panem Bogiem i jest to też spotkanie z Panem Bogiem, który przemawia do nas przez drugiego człowieka, tak jak przemówił do nas przez swojego syna Jezusa Chrystusa.

W tym roku hasło pielgrzymki brzmiało „W mocy Bożego Ducha”.

Tak, pielgrzymowaliśmy pod takim właśnie hasłem. Rozważaliśmy treści związane z tym, jak Duch Święty działa w naszym życiu, jak działał w życiu Maryi i Jezusa. W jaki sposób mamy się do niego modlić, jak z nim rozmawiać. Chcieliśmy pokazać, że Duch Święty to bardzo ważna osoba Trójcy Świętej, choć tak często zapominana. Nasze modlitwy kierujemy najczęściej do Jezusa Chrystusa, do Boga Ojca, a to przecież Duch Święty sprawia, że możemy się modlić, że możemy wyruszyć w drogę.

Pielgrzymka to „żywy Kościół”, którego doświadcza się trasie. Jaki on jest?

Żywy Kościół jest przede wszystkim radosny, to młodzieńczy entuzjazm ludzi którzy idą, którzy pomimo zmęczenia śpiewają. To ludzie, którzy zamiast spać o godzinie 22:00, chwytają jeszcze za gitarę i w radosnym tańcu przemierzają korytarze szkoły w której odbywa się nocleg i śpiewają piosenki religijne, tańczą i wielbią Pana Boga. Ten młodzieńczy Kościół charakteryzuje się tym, że jest szczery. Ludzie na pielgrzymce mówią sobie wszystko i potrafią sobie wybaczyć wiele rzeczy. Ten, kto wybierze się na pielgrzymkę poznaje jaki jest rzeczywiście Kościół, że jest to Kościół w drodze, że jest to Kościół rodzinny, Kościół z którego nikogo się nie wyklucza. I to jest trochę jak w rodzinie. Jeżeli pojawiają się jakieś problemy, to przecież nikt nie zmienia nazwiska, nikt nikogo nie wyklucza, ale próbuje go wysłuchać, próbuje go zrozumieć, próbuje z nim po prostu być. Tacy jesteśmy na pielgrzymce, jesteśmy dla siebie, jak brat i siostra.

Ci którzy zostali w domach mogli towarzyszyć Wam za pomocą Facebooka. Skąd pomysł, żeby zamieszczać relacje z trasy w mediach społecznościowych?

Powiedziałbym, że takie działanie jest obecnie we współczesnym świecie już czymś naturalnym. To, co się dzieje w naszym życiu udostępniamy na Facebooku i różnych innych mediach społecznościowych. Korzystają z tego dwie strony. My dzielimy się tym, co się dzieje u nas w grupie zamieszczając filmy albo zdjęcia, a ludzie komentują udzielając nam wsparcia a także piszą na nasz profil w prywatnych wiadomościach prośby o modlitwę. I my to wszystko włączaliśmy w naszą modlitwę różańcową. To jest także takie działanie „promocyjne” pielgrzymki, aby jak najwięcej osób mogło w niej uczestniczyć. Wiadomo, że nie każdy jest w stanie pokonać 200 km drogi, ale kiedy otworzy Facebooka może zaangażować się w dzieło pielgrzymki. Może dzięki temu obudzą się w nim jakieś przeżycia religijne i ta pielgrzymka będzie miała wtedy większy zasięg.

Jakie uczucia towarzyszy przy wejściu do Częstochowy, do Sanktuarium?

Tych emocji nie da się opisać, tego trzeba doświadczyć. To jest niesamowita radość, to jest wdzięczność Panu Bogu, to jest też taka satysfakcja, że człowiek dał radę, że przeszedł, że pokonał wiele swoich słabości – chwile zmęczenia, zniechęcenia. Że zrezygnował nawet z możliwości transportu w sytuacji kryzysowej i przeszedł sam. W tym roku miałem okazję, jako przewodnik, witać pielgrzymów z murów Jasnej Góry. I patrząc na moją suską wspólnotę, która wchodziła jako ostatnia, widziałem ich niesamowite szczęście. Zachowywali się najgłośniej ze wszystkich grup. Myślę, że to przez trasę. Była ona najdłuższa i liczyła dziewięć dni. Nasi pielgrzymi przeszli najwięcej, więc ich radość i entuzjazm również były największe.

Co księdza skłania do tego, aby od 12 lat corocznie brać udział w pielgrzymce?

Pielgrzymka jest niezwykłą wspólnotą, w której można naładować akumulatory na cały rok. Kto raz spróbował pielgrzymowania, ten każdego roku, już w lipcu, czeka na rozpoczęcie zapisów, aby pójść kolejny raz. Motywacją  jest chęć ofiarowania Panu Bogu przez ręce Matki Bożej całego roku, który minął i wyproszenie kolejnych łask. Jeśli człowiek modli się w intencjach składanych podczas różańca odmawianego w trakcie pielgrzymowania, a potem słyszy świadectwa o uzdrowieniach ciała i duszy, znalezieniu pracy i innych mniejszych lub większy cudach, to dostaje motywacji. Wie, że warto przez ręce Maryi Panu Bogu ofiarować wszystkie swoje smutki i radości.

Co księdzu daje pielgrzymowanie?

Po pielgrzymce człowiek staje się mocny. Idąc, wielokrotnie odczuwa się zmęczenie, słabość. Gdzieś może pojawić się jakiś pęcherz, ktoś idący obok mnie może denerwować. To wszystko jest męczące, ale jak to jest napisane w Piśmie Świętym „Moc w słabości się doskonali”. Po tych wszystkich słabościach na pielgrzymce, człowiek jest duchowo umocniony. Kiedy wchodzi się na Jasną Górę, ta radość ze spotkania z Matką Najświętszą jest nie do opisania. Te wszystkie strapienia, bóle, już nie są ważne. Człowiek o nich zapomina, aby z radością uklęknąć przed obrazem i chwileczkę, bo to jest dosłownie kilka sekund, pomodlić się, uronić łezkę wzruszenia i powiedzieć Maryi, jak bardzo się ją kocha.

Jak zachęciłby ksiądz te osoby, które myślą o pielgrzymce i chciałyby w przyszłym roku wziąć w niej udział?

Słuchajcie, jeżeli chcecie w swoim życiu doświadczyć prawdziwej mocy, to musicie pójść na pielgrzymkę. Jeżeli chcecie się poczuć mocniejsi, musicie z nami wyruszyć. A jeżeli jesteście smutni, to radość znajdziecie w naszej suskiej wspólnocie, która jest wspólnotą młodą, a w przyszłym roku idzie po raz osiemnasty, więc oprócz pielgrzymowania zapowiada się także niezła osiemnastka.

Fot.: ks. Sebastian Kozyra

Sucha Beskidzka

Sucha Beskidzka - najnowsze informacje

Rozrywka