Każdego roku z krajobrazu naszego miasta znika wiele zabytkowych budynków. Historycznie obiekty są wyburzane żeby ustąpić miejsca nowym blokom. W wielu sytuacjach prace oficjalnie określa się mianem rewitalizacji lub przebudowy. Urzędowa terminologia często ma jednak niewiele wspólnego rzeczywistością. Ochrona zabytków jest bardzo wybiórcza. Wielu europejskim metropoliom udaje się łączyć dynamiczny rozwój z ochroną dziedzictwa architektonicznego, które tworzy klimat poszczególnych miast. Czemu w Krakowie sytuacja wygląda inaczej?
Adaptowanie zabytków do współczesnych zastosowań nie jest niczym złym. Szczególnie jeżeli prace przeprowadzane są w obiektach o mniejszym znaczeniu historycznym. Często można w ten sposób dać drugie życie opuszczonym oraz zaniedbanym budynkom. Modyfikacje czasem bywają jedyną szansą żeby zagospodarować obiekt i tym samym uchronić go przed degradacją. Jednak w wielu sytuacjach pojęcie rewitalizacji jest bardzo nadużywane, a prawo mocno naginane. Częste są przypadki, że deweloperzy oficjalnie uzyskują pozwolenie na przebudowę . W rzeczywistości jednak roboty polegają na rozebraniu praktycznie całej konstrukcji. Jedyną pozostałością historycznego obiektu staje się niewielka część ściany frontowej. Następnie w miejscu kamienicy wyrasta zupełnie nowy blok. Zdarza się, że współczesna konstrukcja jest kilka razy wyższa od pierwotnej zabudowy. Inwestorzy często niespecjalnie przejmują się spójnością wizualną elewacji. W efekcie powstają architektoniczne straszydła. Połączenie resztek secesyjnej kamienicy z blokiem przypominającym konstrukcje rodem z czasów PRL-u wygląda naprawdę źle. Sporo kontrowersyjnych inwestycji otrzymało wszystkie konieczne pozwolenia. Jak widać służby konserwatorskie niekiedy bywają bardzo wyrozumiałe. Estetyka ma mały wpływ na cenę nieruchomości. Kluczowych wyznacznikiem stawek jest przede wszystkim lokalizacja. Dlatego deweloperom bardzo opłaca się wszelkim sposobem upchnąć jak najwięcej powierzchni użytkowo-mieszkalnej na atrakcyjne położonej działce.
Co jakiś czas pojawiają się kontrowersje związane z kolejnymi inwestycjami. Jednym z najbardziej bulwersujących przypadków z ostatniego okresu jest rozbiórka fortu na Prądniku Białym. Praktycznie co kilka miesięcy media obiega informacja o jakiejś kamienicy, która został rozebrana. Sprawy budzą duże emocje. Jednak gdy wrzawa ucichnie, wtedy deweloper zazwyczaj realizuje swój plan bez przeszkód . Nawet jeżeli zostanie stwierdzone naruszenie przepisów to konsekwencje często są niezbyt dotkliwe. Niewydolność sytemu sprawia, że kombinowanie bardzo się opłaca.
W Polsce funkcjonują dwie formy ochrony zabytków. Najbardziej restrykcyjną metodą protekcji jest wpis do rejestru zabytków. Z kolei obiekty mniejszej rangi umieszczane są tylko w samej ewidencji prowadzonej przez gminę. Tyle teoria. W praktyce bardziej wartościowe budynki nie zawsze są wpisane do rejestru. Zdarza się, że ścisłą ochroną objęto obiekty niskiej rangi, a unikatowe perełki nie zostały wpisane nawet do ewidencji, bo ktoś kiedyś czegoś nie dopiłował. Kluczowe jest również określenie przedmiotu ochrony. Brak precyzyjnych zapisów w dokumentach prowadzi do wielu nadużyć.
W przypadku zabytkowych obiektów ,,WZ”-etka lub pozwolenie na budowę polegają uzgodnieniu z konserwatorem. Obowiązuje jednak zasada milczącej zgody. Jeżeli w ciągu 14 dni od otrzymania pisma organ nie wniesie zastrzeżeń to przyjmuje się, że zgoda została wydana. W przeszłości zdarzało się, że wnioski inwestora gdzieś się zawieruszyły i uzyskał on akceptację niejako z automatu. Takie sytuacje w Polsce nie są odosobnione.
Prawo krajowe wymaga wielu zmian. Jednak sporo można również poprawić na szczeblu lokalnym. Konieczna jest inwentaryzacja obiektów zabytkowych. Decyzje dotyczące budynków historycznych powinny zostać objęte specjalnym nadzorem. Przydałoby się także jasne rozgraniczanie kompetencji pomiędzy wojewódzkim, a miejskim konserwatorem bo obecnie często są wątpliwości kto za co odpowiada. Można to zrobić po przez zmianę zapisów porozumienia zawartego pomiędzy wojewodą, a prezydentem miasta.
Krzysztof Kwarciak, aktywista społeczny, radny dzielnicowy