poniedziałek, 2 listopada 2020 09:05

Koronawirus: Laboratoria pod ścianą. Opóźnienia sięgają 8-9 dni

Autor Mirosław Haładyj
Koronawirus: Laboratoria pod ścianą. Opóźnienia sięgają 8-9 dni

Wiele laboratoriów ogranicza bądź nie przyjmuje nowych zleceń z powodu braku mocy przerobowych.

Pacjenci muszą nierzadko czekać na wynik testu na obecność koronawirusa nawet przez 7–8 dni. Przyczyną jest ograniczenie bądź nie przyjmowanie nowych zleceń przez laboratoria z powodu braku mocy przerobowych.

– Założyliśmy jednak bardzo jasno: nie przyjmujemy więcej, niż możemy wykonać w ciągu 24 godzin

– powiedział cytowany przez portal gazetaprawna.pl kierownik jednego z warszawskich laboratoriów.

– Doszliśmy do ściany, i to już kilka dni temu.

Laboratorium szuka pomocy u laboratorium

Wiele placówek (w tym szpitali), nie nadążając z ilością testów, szuka wsparcia u innych.

Jak tłumaczy portalowi gazetaprawna.pl Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu ds. medycyny laboratoryjnej w spółce Diagnostyka, coraz więcej pacjentów decyduje na badanie prywatnie, bo mają trudności z dostaniem się do lekarza POZ.

– Bywają dni, w których firma musi wprowadzać ograniczenia w funkcjonowaniu punktów pobrań

– informuje.

O tym, że w Polsce trudno będzie robić więcej testów poinformowała portal dr Matylda Kłudkowska z Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych:

– Nie ma specjalnie kto ani jak. Już teraz jesteśmy zalani po sufit. Doszliśmy do granicy możliwości, i to przy dość marnym wyniku, znajdując się w ostatniej dziesiątce państw europejskich, jeśli chodzi o liczbę testów na milion mieszkańców (dane za Worldometer – przypis red.).

Bałagan w dokumentacji

Na pracę laboratoriów wpływają biurokracja oraz bałagan w dokumentacji. Przetrzymywanie zbyt długo próbek w związku z np. koniecznością ustalania szczegółów dotyczących pacjentów wpływa na otrzymanie wiarygodnego wyniku.

– Systemy szpitalne są niespójne z systemem centralnym i części wyników nie widać. Również systemy laboratoriów nie są kompatybilne z systemem NFZ. – Wpisujemy więc wyniki dwa razy. Do tego musimy ustalać, od kogo dana próbka pochodzi, bo przychodzą często niedokładnie opisane. Jeśli tego nie zrobimy, to nie zobaczymy pieniędzy za swoją pracę

– mówią portalowi gazetaprawna.pl pracownicy laboratoriów.

Jak tłumaczą, często zdarza się, że, aby wyszukać niezbędne dane, posiłkują się internetem.

Co z testami antygenowymi?

Ministerstwo zdrowia nie zdecydowało się na wprowadzenie priorytetu w laboratoriach dla publicznych placówek, w obawie przed wywołaniem niezadowolenia. Resort zdrowia zdecydował się za to na wprowadzenie od piątku testów antygenowych, tzw. szybkich kasetkowych bez potrzeby potwierdzania go dodatkowo testem PCR (tak jak to było do tej pory).

Doktor Matylda Kłudkowska podkreśliła, że na rynku pojawiły się testy bardzo różnej jakości:

– Pojawiło się wiele firm krzaków, trzeba nad tym zapanować.

Jak podaje portal eksperci są zgodni w tym, że u osób bezobjawowych szanse na wykazanie przez test antygenowy choroby są nikłe. Co więcej, aby wyniki były wiarygodne, testy muszą być wykonane w pierwszym lub maksymalnie drugim tygodniu od wystąpienia objawów.

– A to właśnie bezobjawowi roznoszą chorobę, objawowi i tak się zazwyczaj izolują. Więc tych pierwszych trzeba umieć wychwycić

– informuje dr Kłudkowska.

koronawirus najnowsze informacje

Inf.: gazetaprawna.pl
Fot.: LUW

Polska - najnowsze informacje

Rozrywka