niedziela, 30 lipca 2023 10:00

“Głos mieszkańców i ich pytania są ignorowane przez władze miasta”. Co dalej z Parkiem Grzegórzeckim?

Autor Katarzyna Jamróz
“Głos mieszkańców i ich pytania są ignorowane przez władze miasta”. Co dalej z Parkiem Grzegórzeckim?

Park, który miał cieszyć, ciągle straszy. Gdyby jakaś ekipa filmowa poszukiwała miejsca na nakręcenie filmu grozy, ten teren byłby do tego wprost idealny. Po zmroku stanowi on scenerię wyjętą jak z dobrego horroru. Osobiście boję się tam chodzić wieczorami – mówi o Parku Grzegórzeckim pani Maria, która podobnie jak pozostali mieszkańcy Grzegórzek, wciąż czeka na jego rewitalizację. Lokalna społeczność, mając dość opieszałości miejskich urzędników, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

Między Mostem Kotlarskim, a Stopniem Wodnym Dąbie znajduje się ogromny, pięciohektarowy teren. Z jednej strony otacza go Bulwar Kurlandzki z drugiej zaś gęsta zabudowa nowopowstałych osiedli przy ulicach Zieleniewskiego i Stachowskiego, jak i samej Grzegórzeckiej. Biorąc pod uwagę wszechobecną betonozę dzielnicy, ta zielona enklawa stanowi prawdziwy ewenement a to, że uchowała się przed deweloperami zakrawa na cud. Nadwiślańska oaza zieleni jest przez mieszkańców krakowskich Grzegórzek nazywana “parkolasem”. To dlatego, że swoim wyglądem nie przypomina typowego miejskiego parku i bliżej jest jej właśnie do lasu. Paradoksalnie, mimo swoich niewątpliwych walorów przyrodniczych nie stanowi jednak celu wędrówek spragnionych odpoczynku w cieniu drzew krakowian.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

A miało być tak pięknie

Obszar Parku Grzegórzeckiego to dawne a nawet bardzo dawne tereny wojskowe. W miejscu, które przez lata użytkowane było jako jednostka rodzimych sił zbrojnych, znajdują się obiekty po zabudowie militarnej i to nie tylko tej współczesnej. Na jego terenie leżą bowiem ruiny poaustrackiego fortu “Luneta Grzegórzecka” – będącego jednym z najstarszych obiektów Twierdzy Kraków.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Dekady wojskowego “odosobnienia” dobrze wpłynęły na roślinność. Pięć lat temu z inicjatywy Stowarzyszenia Zielone Grzegórzki w symboliczny sposób zdjęto ogrodzenie przez kilkadziesiąt lat skutecznie blokujące mieszkańcom wejście na opuszczone przed laty przez wojsko tereny. Wtedy też, okazało się, że obszar prezentuje wyjątkowe walory przyrodnicze. O jego wartości stanowi m.in. starodrzew liściasty i iglasty, drzewa owocowe oraz krzewy kwitnące. Znajduje się w nim również sadzawka. Potencjał terenu został dostrzeżony przez lokalną społeczność.

Aktywistka, Monika Firlej, zgłosiła do Budżetu Obywatelskiego inicjatywę, polegającą na dostosowaniu parku do potrzeb mieszkających tam krakowian. – Przez ostatnie lata walczyliśmy o to, aby ten gęsto zadrzewiony teren wojskowy został przeznaczony na otwarty park miejski. Udało się! Jego powierzchnia to 5,2 hektara. Chcemy, aby ten teren był bezpieczną i komfortową przestrzenią dla mieszkańców. Niestety, choć miejsce posiada niespotykane walory przyrodnicze na jego terenie znajdują się tylko dwie ławki i dwa kosze na śmieci… Poprzez wyznaczenie alejek, oświetlenie i postawienie małej architektury, park stanie się atrakcyjnym miejscem wypoczynku i rekreacji mieszkańców Krakowa – napisano trzy lata temu w projekcie. Propozycja spotkała się z szerokim odzewem zamieszkujących dzielnicę ludzi i dzięki ich mobilizacji i zaangażowaniu, wygrała w ówczesnej edycji Budżetu Obywatelskiego. Niestety, od tamtego czasu inwestycje mające poprawić funkcjonalność zielonego terenu nie zostały zrealizowane.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Od przeszło dwóch lat na terenie parku stoi tablica informująca potencjalnych spacerowiczów o tym, po jakim obszarze mogą się poruszać (w chwili otwarcia bram z jego ponad pięciohektarowej powierzchni udostępniono mieszkańcom jedynie ok. półtora). Nie oznacza to jednak, że mówienie o zielonym terytorium jako o parku jest uzasadnione. Przechadzając się po nim, mieszkańcy Grzegórzek mają do czynienia z brudnym, ciemnym i zaniedbanym terenem, który wręcz straszy opuszczonymi powojskowymi barakami. – Przez pierwsze dwa lata mieszkańcy z wiarą czekali na zaaranżowanie parku. My, jako Zielone Grzegórzki, informowaliśmy ich o kolejnych odroczeniach i przedłużających się terminach. W związku z tym, że nie było funduszy na zagospodarowanie parku, napisałam projekt, który wygrał. Pieniądze się znalazły, ale nie zostały przeznaczone na to, co zakładał ten projekt – mówi w rozmowie z Głosem24 Monika Firlej, aktywistka i założycielka Stowarzyszenia Zielone Grzegórzki oraz Radna Dzielnicy II. – Z naszej strony kilkadziesiąt razy pytaliśmy miejskich urzędników o to, co dalej z parkiem. Nie tylko w oficjalnych pismach, ale również w mailach, postach na Facebooku, jak i na różnego rodzaju spotkaniach czy debatach. Cały czas zbywano nas kolejnymi terminami, obiecując, że zagospodarowanie zacznie się w już „najbliższym czasie” – dodaje.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Pytania bez odpowiedzi

Mieszkańcy nie oczekują cudów. Chcą zachowania dzikości terenu i jego naturalistycznego charakteru. Jedyne czego potrzebują, to wyposażenia parku w podstawową infrastrukturę, taką jak ławki, kosze na śmieci, oświetlenie głównej alei. Polepszyłyby one komfort a przede wszystkim bezpieczeństwo spacerujących. Mieszkańcy od kilku lat zadają te same pytania. Dopytują co dalej z parkiem, kiedy zostaną zamontowane lampy oraz na co wydano 1,3 mln zł, jakie miały być przeznaczone na wygrany w Budżecie Obywatelskim projekt Parku Grzegórzeckiego. – Nieustannie jestem pytana o postępy działań, Niestety, po tylu latach nie mam argumentów, by bronić Zarządu Zieleni Miejskiej. Nie mam argumentów do firmowania tego projektu nazwą naszej organizacji – mówi założycielka Stowarzyszenia Zielone Grzegórzki, zaznaczając: – Mówiąc wprost: w tym momencie, nie mamy już możliwości wywarcia jeszcze większego wpływu na miejską administrację. Wszystko to, co mogliśmy zrobić, zrobiliśmy. Pozyskaliśmy fundusze, pilnowaliśmy tematu… Obecnie trzymamy rękę na pulsie, ale jest on niewyczuwalny. Mimo to, ciągle pytamy Zarząd Zieleni Miejskiej co się z dzieje z obiecanym parkiem. To smutne, ale głos mieszkańców i ich pytania są ignorowane przez władze miasta i ZZM.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Projekt został rozliczony

O komentarz, w sprawie “zaginionych” pieniędzy, zwróciliśmy się do Zarządu Zieleni Miejskiej. – Projekt Budżetu Obywatelskiego - Park Grzegórzecki - Zielone Grzegórzki został zatwierdzony jako część kompleksowego zagospodarowania Parku Grzegórzeckiego wykonywanego przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie. W związku z powyższym wszystkie prace wykonane w ramach Budżetu Obywatelskiego stanowiły przygotowanie do przedmiotowej inwestycji. Wykonano m.in. uporządkowanie terenu w zakresie: usuwania gruzu, kamieni, śmieci, liści, gałęzi, konarów oraz innych zanieczyszczeń; koszenia traw; usunięcia pozostałości latarni, wywozu zanieczyszczeń z budynków przewidzianych do zabezpieczenia, pielęgnacji drzewostanu, zabezpieczenia zabytkowych budynków. Łączna kwota wydatkowanych środków wyniosła 458 111,95 zł – informuje rzecznika ZZM-u, Aleksandra Mikolaszek. Kwota zabezpieczona w Budżecie Obywatelskim wynosiła blisko 1,3 mln zł. Co w takim razie stało się z pozostałą sumą? – Pozostałe środki zostały zarezerwowane na rozbiórkę budynków w Parku Grzegórzeckim. Po ogłoszeniu rozstrzygnięcia przetargu na rozbiórkę zabudowań, w ramach Budżetu Obywatelskiego wpłynęło odwołanie. W następstwie wniesionego odwołania, sprawa trafiła do Krajowej Izby Odwoławczej, która wyznaczyła termin rozprawy na 8 grudnia 2021 r. Po rozprawie i wyłonieniu nowego wykonawcy, nie było już możliwości na realizację przedsięwzięcia do końca 2021 r. Budżet Obywatelski - Park Grzegórzecki - Zielone Grzegórzki był zadaniem jednorocznym i został rozliczony w 2021 r. – wyjaśnia rzeczniczka. Powyższy opis sytuacji dla mieszkańców oznacza jedno: brakujące pieniądze w ramach projektu obywatelskiego przepadły.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24


Z informacji przekazanych przez Stowarzyszenie Zielone Grzegórzki wynika, że z Budżetu Obywatelskiego zostało sfinansowane również zabezpieczenia wejścia do pozostałości fortu “Luneta Grzegórzecka”. Jednak kraty, które miały być pierwszym krokiem do rewitalizacji, zostały skradzione i najprawdopodobniej są już na jakimś złomie. Zdaniem grzegórzeckich społeczników, dopóki park nie zostanie oświetlony, wandalizm będzie kwitł w najlepsze. Władze miasta od pięciu lat obiecują mieszkańcom i radnym modernizację zielonego terenu. W opinii aktywistów taka opieszałość to ewidentne ignorowanie woli mieszkańców i nie dopełnianie złożonych obietnic. Niestety, jedyne co pozostaje, to czekać.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Bezdomni i niekończące się libacje

Stowarzyszenie Zielone Grzegórzki wielokrotnie apelowało do ZZM-u o podzielenie pracy na etapy. Proszono by w pierwszej kolejności zadbać o bezpieczeństwo spacerujących i zamontowanie na powojskowym terenie niezbędnych latarni. Skoro miasto nie ma pieniędzy na zakup koszy na śmieci czy ławek, mieszkańcy nawet nie myślą o kosztownym placu zabaw dla dzieci czy podobnego typu atrakcjach. – Często chodzę tutaj z psem, jednak gdy robi się ciemno wybieram inne trasy. Jest to teren zalesiony, po ciemku wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe – mówi mieszkanka okolicy. Brak podstawowej infrastruktury to nie jedyny problem związany z parkiem. Okazuje się, że na jego terenie przebywają osoby w kryzysie bezdomności. Dodatkowo odbywają się tam libacje alkoholowe, które skutecznie odstraszają spacerujących po terenie. – Dochodzą mnie słuchy, że faktycznie w niektórych opuszczonych budynkach wojskowych mieszkają osoby w kryzysie bezdomności. Wiem, że czasami pojawia się tam Straż Miejska – mówi Monika Firlej i dodaje: – My, jako Stowarzyszenie i mieszkańcy, nie mamy bezpośredniego wpływu na to, co z tymi osobami powinno się dziać w mieście lub jaką opieką powinni zostać otoczeni. Wydaje mi się, że ich obecność nie będzie miała żadnego wpływu na realizację projektu.

Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24


Do Zarządu Zieleni Miejskiej zwróciliśmy się również z pytaniem o to, jakie pracy w najbliższym czasie będą realizowane na terenie parku. – Jeśli chodzi o kompleksowy projekt Parku Grzegórzeckiego, otrzymaliśmy PNB na budynek wiaty i budynku biurowo sztabowego, jesteśmy w trakcie uzgodnień projektu całości zagospodarowania terenu. Po uzgodnieniu projektu opracowane zostaną szczegółowe przedmiary i kosztorysy. W związku z czym na ten moment nie jesteśmy więc w stanie określić szczegółowych etapów i rodzaju prac, które zostaną wykonane w pierwszej kolejności. Po opracowaniu kosztorysów zakres prac/etapów zostanie dopasowany w taki sposób, aby w miarę środków, które tutaj jednostka posiada do dyspozycji, wykonać możliwie największy zakres prac na terenie Parku Grzegórzeckiego. Ustalenie powyższego zakresu da podstawy do ogłoszenie zamówienia publicznego. Najbliższe prace do wykonania będą obejmowały rozbiórkę budynków nieobjętych ochroną konserwatorską – mówi Aleksandra Mikolaszek. Kiedy zatem prace się rozpoczną? Tego nie wiadomo.

“Jeżeli miasto nic nie robi…”

W czwartkowe popołudnie (27 lipca) w Parku Grzegórzeckim pojawiły się długo wyczekiwane przez mieszkańców ławki i kosze na śmieci. Postawiono je w m.in. w głównej alejce. Co ciekawe, nie zostały one jednak zamontowane przez Zarząd Zieleni Miejskiej, a… przez samych mieszkańców Grzegórzek. Jak się okazało, Wspólnota Mieszkaniowa “Kamienice Wandy” postanowiła podarować Stowarzyszeniu Zielone Grzegórzki ok. 30 ławek i koszy na śmieci. A wszystko to z myślą o wyposażeniu w nie Parku Grzegórzeckiego. – Akcja stawiania ławek jest czynem społecznym. Robimy to oddolnie, robi to grupa mieszkańców. W ostatnim czasie posprzątaliśmy park, nikt nas o to nie prosił. Czujemy się gospodarzami tego miejsca, to jest nasz najbliższy zielony obszar. Większość mieszkańców cieszy się z tego, że udało się ochronić tak piękny teren. Spacerując po nim zauważyliśmy narastające zaśmiecenie, park nie jest sprzątany – komentuje w rozmowie z Głosem24 Firlej i dodaje: – Wzięliśmy sprawy w swoje ręce i dwa miesiące temu go posprzątaliśmy. Śmieci było mnóstwo.

Na zdjęciu Monika Firlej – założycielka Stowarzyszenia Zielone Grzegórzki oraz Radna Dzielnicy II - Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Jej zdaniem urzędniczy pasywizm i zastój wymuszają działanie lokalnej społeczności. – Jeżeli miasto nic nie robi, to jest to kolejna sytuacja, gdy mieszkańcy muszą wziąć sprawę w swoje ręce i przynajmniej symbolicznie zagospodarować park. Tam nie było gdzie usiąść, kolejne lato, a mieszkańcy mieli do dyspozycji raptem dwie ławki, czyli tak naprawdę żadnej możliwości, by choć na chwilę zrelaksować się w cieniu pięknych drzew. Park nie jest dostosowany do tego, by tam odpocząć. Teraz się to choć trochę zmieniło na plus. Nie tracę jednak wiary i wierzę, że kiedyś docelowo zostanie on zagospodarowany. Kiedy to się stanie? Nie wiem – mówi Firlej, dodając: – Mam tylko nadzieję, że gdy wreszcie pojawią się fundusze i miasto kupi nowe ławki, nikt nie będzie nas wzywał do usunięcia tych, które zorganizowaliśmy. Sami ponieśliśmy koszty związane z ich przetransportowaniem. Park jest na tyle duży, że na pewno znajdzie się na nie miejsce w bocznych alejkach albo w zupełnie innym miejscu Krakowa. Wyznaję zasadę Zero Waste i uważam, że te ławki, które podarowała nam sąsiednia wspólnota mieszkaniowa są w dobrym stanie. Przysłużą się nie tylko w okresie przejściowym powstawania Parku Grzegórzeckiego i nie powinny później wylądować na wysypisku śmieci.

Czy przyjdzie dzień w którym mieszkańcy doczekają się obiecanych im zmian? Nie wiadomo. Na razie pozostaje czekać, oby nie kolejne lata...


Fot. Katarzyna Jamróz/Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka