sobota, 5 listopada 2022 05:00, aktualizacja 2 lata temu

Kraków powie NIE dla sprzedaży alkoholu nocą? "Zakazany owoc smakuje najlepiej"

Autor Patryk Trzaska
Kraków powie NIE dla sprzedaży alkoholu nocą? "Zakazany owoc smakuje najlepiej"

W Krakowie nie kupimy alkoholu nocą? Taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy. Uruchomione przez Miasto konsultacje budzą ogromne kontrowersje. – Ten przepis będzie po prostu martwy – zaznacza Alicja Szczepańska, krakowska radna i była policjantka. Innego zdania są przedstawiciele Stowarzyszenia Dobra Noc Kraków, którzy argumentują, że w całodobowych sklepach monopolowych zaopatrują się głównie osoby nieletnie bądź nietrzeźwe.

W ostatnich dniach w Krakowie rozgorzała dyskusja nad wprowadzeniem nocnej prohibicji na terenie miasta. Wszystko za sprawą ankiety udostępnionej przez władze stolicy Małopolski.  Ewentualne nowe przepisy miałyby ograniczyć sprzedaż napojów alkoholowych w sklepach całodobowych. Barów i pubów te przepisy nie obejmą. Mieszkańcy w ankiecie mogą opowiedzieć się za jedną z trzech opcji:

  • prohibicja między godz. 22.00 a 06.00.
  • prohibicja między godz. 24.00 a 05.30.
  • nie wprowadzanie żadnych zmian.

Z całodobowych monopolowych korzystają jedynie niepełnoletni i pijani?

Zwolennicy wprowadzenia ograniczeń w sprzedaży alkoholu twierdzą, że obecnie odbywa się to poza jakimikolwiek przepisami. Trunki mają trafiać do osób niepełnoletnich oraz już pijanych. – Problem wynika z braku kontroli. W nocy klientami są głównie osoby nietrzeźwe. Nigdy nie widziałam trzeźwego klienta w nocy. To są pijani ludzie, którzy przychodzą między 2:00 a 3:00 rano. Zazwyczaj przychodzą po imprezie, kiedy są już podpici, ponieważ w takich sklepach jest taniej. Jedno piwo w barze kosztuje 15 zł, a  w sklepie można za to kupić 6 piw. Jednak uważam, że najgorsze w tym jest, że w sklepach całodobowych sprzedaje się alkohol osobom między 14, a 18 rokiem życia, które w ogóle nie powinny mieć do niego dostępu. Nagminnie widzę czternastolatków, którzy po szkole stoją w okolicy takich sklepów – mówi Agnieszka Łętocha ze Stowarzyszenia Dobra Noc Kraków.

Alicja Szczepańska, Radna Miasta Krakowa i była policjantka zwraca uwagę, że w takich przypadkach trzeba zacząć od siebie, a nie wszystkiego zakazywać. – Ludziom bardzo łatwo wydawać zakazy, natomiast trochę ciężej jest popracować i wykazać się jakimkolwiek działaniem. Jakbym poszła i widziała, że alkohol sprzedaje się nieletniemu, to od razu bym to zgłosiła. Wezwałabym policję czy straż miejską, żeby wykonała stosowne czynności. Bardzo łatwo jest przerzucić winę na innych, jednak starajmy się być świadomymi obywatelami i tworzyć tkankę społeczną. Ani policja, ani straż miejska nie są od tego, żeby cały czas chodzić i pilnować, kto, komu i co sprzedał w sklepie całodobowym. Potrzebna jest pomoc społeczeństwa. Jeżeli ludzie będą wspierać organy Państwa, to niewątpliwie przy nadzorze Urzędu Miasta, czyli Wydziału Spraw Administracyjnych można doprowadzić do tego, aby osoby łamiące prawo straciły koncesje – zaznacza Szczepańska.

Jak dodaje radna, całą sytuację powoduje nie tyle funkcjonowanie nocnych sklepów monopolowych, a nie odbieranie koncesji tym sklepom, które naruszają prawo. – Na początku swojej kadencji napisałam interpelację w sprawie naruszania nocą spokoju publicznego na terenie krakowskiego Kazimierza. Okazało się, że nikt nie zgłasza takich przypadków. Inną sprawą jest to, że gdy policja i straż miejska wnioskują o odbieranie koncesji, często nie zapadają konkretne decyzje w tej sprawie – mówi Alicja Szczepańska.

"Ten przepis będzie po prostu martwy"

Nietrzeźwych nocne imprezy na ulicach Krakowa, zaśmiecanie miasta i hałas. To problemy, które dosłownie spędzają sen z powiek zwolennikom wprowadzenia prohibicji w Krakowie. Jednak - co zauważa Mateusz Szymanek ze Stowarzyszenia 1kraków, projekt wprowadzenia ograniczenia sprzedaży alkoholu nocą jest dziurawy. – My nie mówimy temu projektowi nie, ale miasto powinno podać konkretną analizę skutków wprowadzenia tej regulacji i ocenę czy faktycznie rozwiąże ona jakikolwiek problem. Powiedzenie, że w Krakowie jest za głośno, mieszkańcy nie mają spokoju, jest dużo śmiecenia i burd to są zbyt ogólne sformułowania. Nie można na tej podstawie podejmować działań, które tak znacząco uderzą w przedsiębiorców. Nie mówiąc już o tym, że ta regulacja np. w przypadku Starego Miasta jest po prostu słaba i nie będzie ona miała żadnego wpływu na to, czy będzie głośno. Nie ma różnicy w tym, czy ludzie będą spożywać alkohol po zakupie w sklepie całodobowym, czy barze, restauracji czy klubie. I tak będzie głośno – mówi Szymanek. Podobnego zdania jest Alicja Szczepańska, która przekonuje, że problem nie zniknie, a spowoduje jedynie to, że alkohol będzie sprzedawany na czarno. – Ten przepis będzie po prostu martwy i to jest oczywiste. Moja Fundacja (Fundacja Twoja Widzialna Ręka)  pomaga żołnierzom walczącym na Ukrainie i spędziłam tam ostatnio prawie 10 dni. Prohibicja funkcjonuje tam od 21:00 czy 22:00 i nie ma żadnego problemu z kupieniem alkoholu. Ludzie przychodzą, pukają w odpowiedni sposób i sprzedawca otwiera. U nas może być podobnie - przekonuje krakowska radna.

Zamiast po alkohol przychodzą po pomidory i masło

A co z przedsiębiorcami, którzy w wielu przypadkach będą musieli zamknąć biznes, ponieważ odetnie się ich od możliwości zarobku nocą. Zwolennicy wprowadzenia nocnej prohibicji w stolicy Małopolski przekonuje, że zmiana przepisów nie wpłynie na sytuację finansową sklepów sprzedających alkohol. – W ostatnim czasie czytałam wywiad z przedsiębiorcą (właścicielem sieci sklepów monopolowych), który mówi jasno, że obroty w nocy są bardzo niskie, bo prawie nikt nie przychodzi. Również właściciel sieci delikatesów w Krakowie, w tym kilku całodobowych, mówi, że zakaz sprzedaży alkoholu na przykład od 22 do 6 rano prawie w ogóle ich nie dotknie, ponieważ ludzie w tym czasie kupują zazwyczaj pomidory czy masło. Jednocześnie przyznaje sklepy są otwarte nocą, aby pracownicy nie musieli wracać do domu nocnymi autobusami – twierdzi przedstawicielka Stowarzyszenia Dobra Noc Kraków.

"To tak jakby zakazać stacjom benzynowym sprzedawać paliwo"

Czy rzeczywiście tak jest, że po południu kupuje się np. pomidory i masło w dodatku sporadycznie ? – Nasz biznes polega na sprzedaży alkoholu. Najwięcej klientów mamy między północą a trzecią nad ranem. Wyszliśmy na prostą po covidzie, ale nocna prohibicja raczej nas dobije – mówi nam właściciel jednego ze sklepów monopolowych w Krakowie i dodaje. – Ciężko podać konkretne liczby czy procenty. Szacujemy, że będziemy musieli zwolnić pracowników i się przebranżowić. Uważam, że jest to niesprawiedliwe. To tak jakby zakazać stacjom benzynowym sprzedawać paliwo w nocy, ponieważ ktoś, kto mieszka koło ruchliwej jezdni, skarży się na hałas. To jest absurd. Sprzedajemy alkohol legalnie osobom pełnoletnim, które mają prawo go nabyć. Mam nadzieję, że Miasto się opamięta – podkreśla przedsiębiorca.

Przedsiębiorcy powinni dostać rekompensaty?

Dla wielu przedsiębiorców prohibicja to gwóźdź do trumny. Czy w takim razie w powinni otrzymać rekompensatę od Miasta? – Nie widzę do tego podstaw. Chyba że działałoby to w dwie strony. Nam nikt nie rekompensuje kosztów interwencji służb pod takimi sklepami, czy kosztów sprzątania, które są po prostu gigantyczne. Jeżeli sklepy monopolowe będą te koszty zwracać, można pomyśleć nad rekompensatami za częściowe ograniczenie ich działalności – mówi Agnieszka Łętocha z Dobra Noc Kraków. – Stopniowe wprowadzenie prohibicji nie polega na zmianie prawa z dnia na dzień. Przedsiębiorcy powinni dostać czas i środki finansowe na przebranżowienie i tego od władz miasta oczekujemy. Pozbawi to ludzi dostępu do jakichkolwiek sklepów całodobowych, gdzie znajdują się również inne produkty niż alkohol. Przecież w takich sklepach poza alkoholem można kupić szereg innych produktów. Jeżeli nocne sklepy w ogóle upadną, to pozbawi się ludzi dostępu do np. owoców, warzyw czy czasem nawet jakiś podstawowych leków – przekonuje z koelei Mateusz Szymanek ze Stowarzyszenia 1kraków.

Zwolenniczką wypłaty rekompensat nie jest również Alicja Szczepańska. – Jestem temu przeciwna, jednak trzeba mieć na uwadze, że jeżeli sprzedaż alkoholu nocą jest głównym źródłem przychodu takiego sklepu, to on po prostu upadnie, niezależnie od tego, czy dostanie rekompensatę czy nie. Z perspektywy Miasta to też nie powinno być dobre rozwiązanie. Środki z koncesji (na alkohol - przyp. red.) są dedykowane m.in. na kolonie dla dzieci pochodzących z rodzin patologicznych oraz na działania związane z rozwiązywaniem problemów spowodowanych nadużywaniem alkoholu. Jeżeli sklepy upadną, nie będzie koncesji, a jak nie będzie koncesji, to tych pieniędzy będzie mniej – mówi krakowska radna.

Jest alternatywa, czy to jedyna opcja?

Pozostaje pytanie czy Miasto posiada jakieś alternatywy, czy może nocna prohibicja to jedyna możliwość, aby skończyć z głośnymi imprezami i brudem, jaki pozostawiają po sobie uczestnicy takich spotkań? – Każdy z nas wie, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Powinniśmy uświadamiać ludzi odnośnie szkodliwości alkoholu, a nie go zakazywać. Niestety, najlepsze rozwiązanie nie zależy od nas, tylko od rządu. Ceny za alkohol powinny wzrosnąć. Nie powinno być tak, że piwo kosztuje tyle samo co woda mineralna, bo to jest po prostu śmieszne. Jako
Komisja Zdrowia i Uzdrowiskowa wystosowaliśmy apel, żeby utrzymać te ceny na wyższym standardzie. Innej opcji po prostu nie ma. Rząd jednak woli patrzeć jak samorządy są zmuszane do wprowadzania większej ilości zakazów
– zaznacza Alicja Szczepańska. – Problem dotyczy głównie krakowskiego Rynku. A kto korzysta z Rynku? Głównie turyści, którzy za kilka dni wyjeżdżają z Krakowa. Nie chcę, żebyśmy mieli do czynienia za chwilę z łamaniem konstytucji i wzorem niechlubnych stref wolnych od LGBT powstała taka wolna od alkoholu. – dodaje krakowska radna.My jesteśmy za tym projektem, natomiast pod pewnymi zastrzeżeniami. Chcemy zwalczać problemy wynikające ze zbyt bogatego życia nocnego w Krakowie i temu służy nasz projekt stref bez zakazu spożywania alkoholu. Strefa jest rozwiązaniem bardziej ugodowym i wpłynęłaby na ograniczenie pijackich imprez w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Dlatego my zaczęlibyśmy od tego projektu. Wprowadzając zakazy, trzeba to robić tak, aby nie wywołać odwrotnego skutku – podkreśla Mateusz Szymanek.

Do 15 grudnia mieszkańcy mogą wyrazić swoją opinię na temat ograniczenia nocnej sprzedaży napojów alkoholowych w krakowskich sklepach. Ankieta na ten temat dostępna na stronie Miasta. Wyniki zostaną podsumowane na styczniowej sesji Rady Miasta Krakowa.

fot. Mateusz Łysik/Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka