„Budżet obywatelski miał służyć wszystkim, a zaczyna służyć nielicznym” – alarmują aktywiści po ogłoszeniu wyników krakowskiego BO 2025. W centrum sporu znalazł się cykl „Piłkarskie marzenia”, który – według społeczników i części radnych – pochłonie ok. 10 mln zł z 51 mln zł przeznaczonych w przyszłym roku na budżet obywatelski. Miasto zapowiada zmiany, a sprawą zajęła się już Regionalna Izba Obrachunkowa.
„Piłkarskie marzenia” pod ostrzałem
Jako jedna z pierwszych głos zabrała Natalia Nazim, aktywistka znana m.in. z projektów Park na Krupniczej — obecnie Park Wisławy Szymborskiej i „Zielona Krupnicza". Zwróciła uwagę, że w 2025 roku aż 15 projektów z cyklu „Piłkarskie marzenia”, zgłoszonych przez radnego Marka Hohenhauera, ma pochłonąć około 10 mln zł – czyli blisko jedną piątą całej puli BO Krakowa.
- Zobacz też:

Według relacji, które do niej wpłynęły, głosy na te projekty miały być zbierane „hurtowo”: zawodnicy i rodzice mieli dostawać gotowe karty z już zaznaczonymi numerami zadań i zadanie przyniesienia określonej liczby wypełnionych druków. Potem pakiety kart były zbiorczo wrzucane do urn w punktach stacjonarnych. Podobne sygnały opisała Akcja Ratunkowa dla Krakowa, wskazując dodatkowo na profrekwencyjne bonusy, konkursy i nagrody za dostarczenie jak największej liczby kart.
Społecznicy podnoszą też kwestię braku ogólnodostępności. Regulamin BO wymaga, by każdy zwycięski projekt był dostępny „dla wszystkich chętnych”, tymczasem część „piłkarskich” zadań – zdaniem ARK – ma być realizowana głównie w ramach konkretnych klubów czy szkółek, co w praktyce ogranicza krąg beneficjentów do osób już zapisanych na zajęcia.
Najmocniejszy zarzut dotyczy jednak możliwego konfliktu interesów. Autorem projektów jest radny Marek Hohenhauer, przewodniczący Komisji Sportu RMK i osoba aktywna w strukturach piłkarskich. Operatorem wielu zadań ma być Fundacja Piłkarski Kraków. ARK zwraca uwagę, że te same osoby mają pojawiać się po stronie wnioskodawców, realizatorów i środowisk korzystających z projektów, a do jednego podmiotu z roku na rok trafiają coraz większe środki.
Aktywiści domagają się wstrzymania realizacji spornych zadań, przeprowadzenia kontroli ogólnodostępności projektów i sposobu zbierania głosów, a także publicznego raportu z wyników. Postulują m.in. żeby na przyszłość numerowane karty wydawane były tylko po okazaniu dokumentu, rejestru „partii” głosów oraz w dłuższej perspektywie – przejścia na głosowanie elektroniczne.
Radni mówią o „aferze”, miasto i RIO reagują
Krytyczne głosy nie ograniczyły się do środowisk społecznych. Wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Michał Drewnicki nazwał sytuację „prawdziwą aferą” i wezwał prezydenta Aleksandra Miszalskiego do unieważnienia zadań z cyklu „Piłkarskie marzenia”, przypominając precedens z czasów prezydenta Jacka Majchrowskiego, kiedy unieważniono projekt „Skrzydła dla Krakowa”.
Łukasz Maślona, radny RMK, pyta publicznie, czy mamy do czynienia z „piłkarskim korkiem do trumny krakowskiego Budżetu Obywatelskiego”. Wraz z Rafałem Zawiślakiem skierował wnioski do Wydziału Dialogu UMK o zabezpieczenie papierowych kart, udostępnienie podziału głosów online i papierowych dla poszczególnych projektów oraz danych o liczbie kart oddanych w konkretnych punktach. Zapowiada również wnioski do Komisji Rewizyjnej.
Pod naciskiem opinii publicznej i radnych głos zabrały władze miasta. Wiceprezydent Łukasz Sęk, odpowiedzialny za sport i budżet obywatelski, zapewnił, że magistrat „słucha głosów krytyki” i zapowiedział uszczelnienie procedur. Według deklaracji miasta mają zniknąć sytuacje, w których do urn trafiają całe pakiety papierowych kart bez weryfikacji osoby głosującej. Samorząd zapowiada też dokładną analizę zwycięskich projektów piłkarskich pod kątem ogólnodostępności i kontroli nad punktami głosowania.
Sprawą zajęły się nie tylko media i aktywiści, ale również instytucje nadzorcze. Posłanka Daria Gosek-Popiołek już 4 października zawiadomiła Regionalną Izbę Obrachunkową o podejrzeniu nieprawidłowości. RIO potwierdziła, że wskazane wątki trafiły do Wydziału Kontroli Gospodarki Finansowej i zostaną włączone do trwającej właśnie, kompleksowej kontroli w Urzędzie Miasta Krakowa.
„Teraz mamy już pewność, że sprawę będzie analizował Wydział Kontroli Gospodarki Finansowej” – skomentowała Natalia Nazim po decyzji Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Czym jest budżet obywatelski – i dlaczego ta sprawa jest tak poważna?
Budżet obywatelski (partycypacyjny) to nie „dodatkowy konkurs”, ale część budżetu gminy uregulowana wprost w ustawie o samorządzie gminnym. Zgodnie z art. 5a mieszkańcy w bezpośrednim głosowaniu decydują co roku o części wydatków gminy, a zadania wybrane w ramach BO muszą zostać wpisane do uchwały budżetowej. Rada gminy nie może ich później usunąć ani istotnie zmienić.
W miastach na prawach powiatu – takich jak Kraków – utworzenie budżetu obywatelskiego jest obowiązkowe, a jego wysokość musi wynosić co najmniej 0,5 proc. wydatków gminy z ostatniego sprawozdania z wykonania budżetu. Samorządy mogą zdecydować o większej puli. W 2025 roku Kraków przeznacza na BO 51 mln zł, czyli znacznie powyżej ustawowego minimum.
Oczekiwania: kontrola tegorocznego głosowania i nowy regulamin
Środowiska społeczne, w tym Akcja Ratunkowa dla Krakowa, podkreślają, że przyjmują deklaracje miasta z ostrożnym optymizmem – ale oczekują konkretnych działań. Wśród najczęściej powtarzanych postulatów są:
- pełny audyt tegorocznego głosowania – zwłaszcza tam, gdzie liczba papierowych kart i głosów na „Piłkarskie marzenia” znacząco odbiegała od średniej;
- doprecyzowanie kryterium ogólnodostępności tak, by projekty realizowane „wewnątrz” klubów czy szkółek sportowych nie wygrywały jako zadania „dla wszystkich”;
- uszczelnienie głosowania papierowego – numerowane karty wydawane tylko po wylegitymowaniu się, rejestr partii głosów, kontrola identycznych zestawów kart;
- większa jawność – publiczne wskazanie autorów projektów, rozważenie zakazu zgłaszania zadań przez radnych miasta czy osoby pełniące kluczowe funkcje w strukturach podmiotów, które później realizują projekty;
- jasne zasady działań profrekwencyjnych, tak by mobilizacja do udziału w głosowaniu nie przeradzała się w nagradzanie „za przyniesione głosy” lub wywieranie presji na dzieciach i młodzieży.
Aktywiści, którzy od lat przygotowują projekty BO, podkreślają, że zależy im nie tylko na rozliczeniu tej edycji, ale przede wszystkim na przywróceniu zaufania do narzędzia współdecydowania o mieście. Oczekują, że zmiany w regulaminie – nad którym trwają prace – wpiszą ich propozycje wprost do zasad budżetu obywatelskiego i będą skutecznie egzekwowane.
Na Głos24 w podcaście „Ósma za siedem” o nadużyciach BO rozmawialiśmy z Natalią Nazim, i autorem wielu zwycięskich projektów Krzysztofem Kwarciakiem. Polemizował z nim w kolejnej rozmowie radny Grzegorz Stawowy, który bronił Marka Hohenauera i zgłaszanych przez niego od lat projektów "piłkarskie Marzenia. Stanowiska zaplanowano rozmowę z Natalią Nazim,
- Zobacz też:



fot. Mateusz Łysik




















