- 20 tys. metrów bieżących akt – to świadczy o ogromnie pracy. Nie jesteśmy w stanie w tej chwili oszacować ile dokumentacji się spaliło. To dopiero będzie można ocenić w momencie, kiedy się wejdzie tam do środka – mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej prezydent Jacek Majchrowski.
Pożar archiwum Urzędu Miasta Krakowa wybuchł 6 lutego. Działania gaśnicze trwały ponad 100 godzin. Do tej pory zaangażowanych w nie było 689 strażaków. Zużyli oni około 60 tys. metrów sześciennych wody. Do gaszenia wykorzystanych zostało także około 2 tys. litrów środka pianotwórczego oraz niemal 4 tony proszku gaśniczego. Działania były niezwykle trudne ze względu na specyfikę budynku i brak możliwości bezpośredniego dotarcia do źródła pożaru oraz brak możliwości wejścia do budynku w sposób swobodny, gdyż ten nie był przeznaczony do przebywania w nim ludzi.
Jak podkreślił prezydent Krakowa, wydaje się, że część archiwaliów ocaleje. Nie wiadomo jednak kiedy możliwe będzie wejścia do środka budynku, gdyż ten grozi zawaleniem.
- Chciałbym się także odnieść do pewnych krążących w opinii publicznej opinii, które jak rozumiem mają wywołać wrażenie, że miastu ten pożar jest na rękę. Ale są to sugestie skandaliczne – mówił Jacek Majchrowski. Jak podkreślił, w archiwum nie znajdowały się dokumentacje związane z zagospodarowaniem Wesołej bądź przebudową Zakrzówka.
- Przed nami trudny czas uporządkowania tego rumowiska, dlatego powołałem specjalną komisję - dodał.
Kto wejdzie w jej skład? Czy budynek zostanie uznany za katastrofę budowlaną? Co dokładnie znajdowało się w archiwum? Odpowiedzi na te pytania znaleźć można w poniższym materiale.
Zobacz także: