- Nie godzę się na taką politykę, aby jeszcze przed wyborami pewne stanowiska i funkcje były dzielone - mówi Michał Starobrat, wiceprzewodniczący opozycyjnego klubu radnych Kraków dla Mieszkańców. - Mam wrażenie, że nowe władze Krakowa wszystkie trudne problemy chowają pod dywan - dodaje.
Gościem podcastu "Ósma za siedem" jest Michał Starobrat, od 2018 roku (już drugą kadencję) radny Rady Miasta Krakowa i wiceprzewodniczący opozycyjnego klubu radnych Kraków dla Mieszkańców.
Czy opłaca się być w opozycji? Jak ocenia pierwszy rok rządów Aleksandra Miszalskiego z perspektywy mieszkańców trzech dzielnic, które reprezentuje: Swoszowic, Borku Fałęckiego - Łagiewnik i Podgórza Duchackiego? Czego najbardziej oczekują mieszkający tam krakowianie i czy uda im się wygrać z deweloperami? O tym w naszej rozmowie.
- Mam wrażenie, że narzekaliśmy w poprzedniej kadencji, że za mało się robi w tematach "zielonych", ale robiło się i tak więcej, niż robi się teraz. Mieszkańcy jednak oceniają to inaczej - twierdzi radny. - Marketing i zabiegi nowych władz są bardziej skuteczne. Jednak więcej zielonych miejsc czy parków powstawało za prezydenta Majchrowskiego. Mieszkańcy mają wrażenie, że coś się zmieniło, bo zmienił się prezydent, a de facto nie zmieniło się nic - ocenia.
Michał Starobrat ma też żal do kandydatów, że dużo obiecują w kampanii, a potem nic z tego nie wychodzi. - Mam wrażenie, że jest takie przeświadczenie, że w kampanii wyborczej trzeba o tych mieszkańców walczyć i trzeba im naobiecywać. Niestety, minął rok od kampanii wyborczej a dla peryferii nic się nie zmieniło - konkluduje.