Paulina Holtz, jak sama mówi, zawsze miała mnóstwo pomysłów na życie. Na co dzień wychowuje dwie córeczki, gra w teatrze, jako Ambasadorka kampanii Świadoma Mama spotyka się z młodymi matkami, napisała nawet „Nieporadnik świadomego rodzica”. Telewidzom natomiast znana jest przede wszystkim jako Agnieszka Lubicz z serialu „Klan”. Do dziś pamięta, jak nieprzygotowana, nieumalowana i w podartych jeansach pojechała rowerem na casting...
Jakim byłaś dzieckiem? Ułożonym, czy rozbrykanym? Chłopczycą z obdrapanymi kolanami czy małą damą, przymierzającą buty na obcasach?
– Zdecydowanie chłopczycą! Chodziłam prawie wyłącznie w spodniach i najchętniej spędzałam czas na podwórku. Jeździłam na deskorolce, rolkach, rowerze, łaziłam po drzewach i brałam udział w bitwach na jabłka, bo na naszym podwórku było dużo owocowych drzew. Ciężko mnie było namówić na założenie sukienki. A spodnie musiały być przede wszystkim wygodne i odporne na uszkodzenia.
Pamiętasz swoje ulubione zabawy z dzieciństwa?
– Wszelkie sporty podwórkowe, gra w gumę. Oczywiście fikołki na trzepaku. Z zabaw domowych pamiętam lego. I bardzo dużo czytałam książek.
Dziś sama jesteś mamą dwóch kilkuletnich dziewczynek. Czy twoje córeczki mają już swoje obowiązki w domu? Pomagają np. przy nakrywaniu stołu, składają swoje ubrania itd.?
– Tak, dziewczynki pomagają przy nakrywaniu do stołu, ścielą swoje łóżka... Staram się, żeby pamiętały o swoich drobnych obowiązkach, ale też żeby pewne nawyki były dla nich naturalne. Wymaga to ciągłego przypominania i dużej cierpliwości, ale mam nadzieję, że kiedyś się opłaci :)
Jak starasz się rozwijać w swoich dzieciach kreatywność?
– Przede wszystkim staramy się trzymać je z dala od telewizora i gier komputerowych. To znaczy - nie zabraniamy, ale robimy to na tyle rzadko i w konkretnych sytuacjach, że dziewczynom w ogóle nie przychodzi to do głowy jako sposób na nudę. Szyję im też sama i wymyślam przebrania na bale przedszkolne. Dziewczynki bardzo chętnie biorą udział w tych działaniach i dzięki temu widzą, że nie wszystko trzeba kupować. Zresztą same mnie czasem zaskakują - jak chcę wyrzucić jakąś zepsutą zabawkę, a Tosia mówi: „Mamo, nie można czegoś wyrzucać tylko dlatego, że się zepsuło. Może uda się naprawić? A jak nie, to będziemy się bawić takim jakie to jest!”
Jesteś autorką książki „Luśka na planecie dziecko. Nieporadnik świadomego rodzica”. Jakie jest jej główne przesłanie dla młodych i przyszłych rodziców?
– „Luśka” powstała, ponieważ chciałam pokazać młodym rodzicom, że jest cała masa porad i „wypróbowanych sposobów” na każdy problem, ale podstawą jest intuicja i dopasowanie modelu wychowania do swojego stylu życia. I wsłuchanie się w dziecko. Zatem postanowiłam zrobić wywiady z ludźmi, którzy niekiedy mają skrajnie różne postawy lub doświadczenia, skonfrontować ich ze sobą. A jednocześnie napisałam też tę część fabularną, która miała nadać tej opowieści nieco lżejszy, wręcz komediowy charakter.
Angażujesz się różne działania na rzecz młodych mam, jesteś np. Ambasadorką kampanii Świadoma Mama. Z jakimi problemami najczęściej borykają się współczesne matki?
– Wydaje mi się, że świadomość polskich rodziców wzrasta i cieszę się z tych spotkań, bo sama dowiaduję się ciągle czegoś nowego. Mamy, które przychodzą na nasze spotkania są otwarte na nowe pomysły. Myślę jednak, że ciągle brakuje im pewności siebie w zadbaniu o swoją kobiecość. Matka to także kobieta, partnerka, człowiek. Wiem, że to brzmi trywialnie, ale naprawdę wiele młodych mam o tym zapomina i są nastawione tylko na spełnianie się w roli mamy.

Właśnie. W wywiadach podkreślasz, że w życiu ważna jest równowaga. To że kobieta jest matką, nie oznacza, że przestała być żoną, kochanką, po prostu – kobietą. Powinna więc dbać nie tylko o dziecko, ale i o siebie. Dlaczego jest to tak ważne?
– Bo kobieta tylko matka traci całą, niezwykle ważną sferę życia. I nie oznacza to, że bycie mamą nie może być dominujące. Ale szczęśliwa rodzina w moim odczuciu jest wtedy, kiedy wszyscy czują się dobrze na swoim miejscu. A kiedy zapominamy o sobie, to za kilka lat, kiedy dzieci wyfrunął z gniazda, z czym zostaniemy?
A jak sama dbasz o siebie? Udaje Ci się na to znaleźć czas, podczas dnia pełnego zajęć?
– Staram się :) Biegam. Uprawiam jogę. A wieczorem, jak już dziewczynki śpią, przychodzi czas na kąpiel w wannie i dobrą książkę. To są moje chwile. Czasami też „urywam się” na kilka dni i wyjeżdżam sama np. do spa. Wracam naładowana energią, szczęśliwsza i gotowa na wszelkie życiowe wyzwania.
A lubisz gotować? Możesz pochwalić się jakimiś specjalnościami swojej kuchni?
– Lubię, ale moje gotowanie to raczej improwizacja. Chętnie gotuję, ale najczęściej są to proste potrawy. Nie mam gotowych przepisów w głowie. Jeśli pieczemy z dziewczynkami np. ciasteczka, sięgam do sprawdzonych przepisów Marka Łebkowskiego. W ogóle chętnie korzystam z książek i czasopism kucharskich. Czasami wyszukuję przepis w Internecie.
Jakiś czas temu zostałaś również Ambasadorką marki OsmozaCare. Co do tych produktów przekonało Ciebie – mamę kilkuletnich dziewczynek?
– Produkty antybakteryjne OsmozaCare są przede wszystkim bezpieczne. Nie zawierają parabenów i często ich jedynymi lub podstawowymi składnikami są wyciągi roślinne. Poza tym gama do higieny rąk niezwykle ułatwia życie z takim kilkulatkiem, który musi wszędzie wejść, wszystkiego dotknąć..., a nie zawsze mamy dostęp do bieżącej wody i mydła. Natomiast seria clic&go... no o tym to bym mogła długo opowiadać! Wyjątkowy, innowacyjny patent na różne sytuacje życia codziennego – od pielęgnacji paznokci, przez łagodzenie bólu przy ząbkowaniu, aż po genialny preparat do zwalczania opryszczki.
Od 1997 roku telewidzowie oglądają Cię w telenoweli „Klan”. Pamiętasz, jak wyglądał casting do roli Agnieszki Lubicz?
– Oczywiście. Nigdy tego nie zapomnę! Przyjechałam na rowerze, zupełnie nieprzygotowana, nieumalowana i w podartych jeansach. Pamiętam, jak siedziałam na schodach i patrzyłam na te wszystkie śliczne adeptki szkół teatralnych i myślałam: „co ja tu robię?” A potem wróciłam do domu z umową... Chyba właśnie takiej wariatki jak ja szukali producenci :)
Podobno to dopiero gra w serialu zainspirowała Cię, by zdawać do szkoły aktorskiej. Nie myślałaś wcześniej o zostaniu aktorem z zawodu?
– Myślałam, ale chyba nigdy na poważnie. Miałam zawsze mnóstwo innych pomysłów na życie...
Które z zajęć w szkole aktorskiej były dla Ciebie „najgorsze”, „najstraszniejsze”?
– Trudno powiedzieć. Coś, czego nie lubiłam zawsze, to były z pewnością próby. Czyli ten moment kiedy jeszcze nic nie wiesz, nie umiesz, kłamiesz, ale musisz coś zaproponować, od czegoś zacząć. Wiele mnie to kosztowało, może dlatego, że jak coś robię, to chcę to od razu robić dobrze. Teraz okres prób jest dla mnie jednym z ciekawszych w całym procesie powstawania spektaklu.
Na co dzień występujesz w teatrze. Z której roli, którą zagrałaś, jesteś najbardziej dumna?
– Mam kilka ról, które darzę szczególnym sentymentem. Ale moją ukochaną jest Paulinka z „Białego małżeństwa”. Druga rola w życiu.
Masz już w planach kolejne projekty? Nową książkę? A może coś jeszcze innego?
– Ja zawsze mam coś w planach :) :) Ale nie lubię o tym mówić, dopóki plany nie staną się ciałem.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek
fot. M. Motyczyński / Osmozacare