wtorek, 16 stycznia 2024 10:50

Będą problemy z planowanymi zabiegami? Szefowa RCKiK: “To dla nas bardzo duży problem. Chcemy się zabezpieczyć”

Autor Mirosław Haładyj
Będą problemy z planowanymi zabiegami? Szefowa RCKiK: “To dla nas bardzo duży problem. Chcemy się zabezpieczyć”

– Zabezpieczenie w koncentrat krwinek czerwonych (KKCz) na razie mamy, ale obserwujemy niepokojącą tendencję mniejszej liczby osób zgłaszających się do oddania krwi, co najprawdopodobniej związane jest z infekcjami – mówi w rozmowie z Głosem24 dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie, lek. Beata Mazurek. – Stąd też nasze stany banku krwi zmniejszyły się, a nie chcemy doprowadzać do sytuacji, w której krwi zabraknie i będziemy rozpaczliwie apelować o jej oddawanie. Więc można powiedzieć, że działamy z wyprzedzeniem, zwłaszcza że niedługo w naszym regionie rozpoczną się ferie – dodaje, komentując sytuację w placówce.

9 stycznia na stronie Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie pojawił się apel o pilne oddawanie krwi. “Zapraszamy do oddawania krwi w siedzibie RCKiK w Krakowie przy ul. Rzeźniczej 11, Terenowych Oddziałach lub wyjazdowych akcjach poboru krwi” – można przeczytać na internetowej stronie RCKiK. W związku z komunikatem w przestrzeni medialnej pojawiły się alarmujące informacje, sugerujące, że krew jest pilnie potrzebna. O skomentowanie tych doniesień poprosiliśmy dyrektor krakowskiego centrum Beatę Mazurek.

Niepokojąca tendencja

Szefowa krakowskiej placówki zapewniła, że, choć obecnie centrum nie mierzy się z problemem braku krwi, to jej zapasy się kurczą. Zdaniem dyrektor Mazurek widoczna jest niepokojąca tendencja.

– Zabezpieczenie w koncentrat krwinek czerwonych (KKCz) na razie mamy, ale obserwujemy niepokojącą tendencję mniejszej liczby osób zgłaszających się do oddania krwi, co najprawdopodobniej związane jest z infekcjami. W okresie świąt realizowaliśmy na bieżąco otrzymywane zamówienia na składniki krwi, korzystając z posiadanych zapasów, ale w tym czasie krwi nie pobieraliśmy. Stąd też nasze stany banku krwi zmniejszyły się, a nie chcemy doprowadzać do sytuacji, w której krwi zabraknie i będziemy rozpaczliwie apelować o jej oddawanie. Więc można powiedzieć, że działamy z wyprzedzeniem, zwłaszcza że niedługo w naszym regionie rozpoczną się ferie – mówi szefowa krakowskiego centrum krwiodawstwa.

Więcej osób choruje niż oddaje krew

Dyrektor Mazurek wyjaśniła, że aktualnie zgłaszana jest większa ilość zapotrzebowań na krew w grupie A+, B- i 0-, ale RCKiK przyznaje, że potrzebna jest każda grupa.

– Ogólnie, jeśli chodzi o stany naszych banków krwi, to mogę powiedzieć, że krwi posiadamy dużo, ale aktualnie mamy większą ilość zapotrzebowań w grupie A+ (to jest najczęstsza grupa naszej populacji, szczególnie w Małopolsce). Zawsze dawców tej grupy krwi było pod dostatkiem, ale obecnie więcej osób choruje niż tę krew oddaje. Niedobory są też w grupie B-, O-, znacznie zmniejszył się też zapas dla grupy O+ – tłumaczy dyrektor Mazurek.

Połowa mniej niż zwykle

Szefowa RCKiK, zapytana o ilość dawców w ostatnim czasie, przyznaje, że w ostatnich dniach do centrum zgłasza się niemal połowa mniej chętnych niż zwykle.

– Krew pobieramy od ok. 450 osób dziennie, co sprawiało, że zamówienia były pokrywane z bieżących pobrań. W ostatnich dniach zgłaszało się do nas 200-220 osób, czyli ok. 40-50% mniej chętnych. To dla nas bardzo duży problem. Stąd codziennie krwi jest mniej – mówi dyrektor Mazurek.

Konsekwencją może być ograniczenie planowanych zabiegów

Szefowa RCKiK wyjaśnia, że konsekwencją braków może być ograniczenie wydawania krwi do planowanych zabiegów.

– Działamy na całą Małopolskę, ale każdy szpital ma swój bank krwi, co stanowi kolejny bufor. W przypadku dużej ilości zamówień w danej grupie krwi zmniejszamy wydania do szpitalnych banków krwi i jeżeli one pozbędą się zapasów, to zacznie się ograniczanie wydań krwi do planowanych zabiegów. Ktoś czekał pół roku na operację, ale okaże się że nie będzie operowany, bo nie ma krwi. Należy zaznaczyć, że w sytuacjach ratunkowych  krew jest zawsze dostępna – podkreśla dyrektor Mazurek.

Póki co leczenie krwią w Małopolsce odbywa się płynnie, ale bank musi wybiegać myślami do przodu. Jednym z powodów są zbliżające się ferie.

– Jak tendencja się utrzyma, to dojdziemy do takiej sytuacji, że będziemy zabezpieczać tylko sytuacje ratunkowe, a do tego nie możemy doprowadzić. Na razie leczenie krwią odbywa się w miarę płynnie, ale trzeba myśleć perspektywicznie. Potencjalnych dawców będzie też mniej, gdy zaczną się ferie. Osoby, które mogłyby ją oddać, wyjadą – nie będzie uczniów szkół średnich, studentów i dorosłych, którzy udadzą się z dziećmi na odpoczynek.

Szefowa banku podkreśla, że zapotrzebowanie na krew nie zwiększyło się nagle w ciągu ostatnich dni.

– Zapotrzebowanie na krew utrzymuje się na tym samym poziomie, natomiast, porównując do roku poprzedniego, ono wzrosło. Kiedyś do szpitali wydawaliśmy 7,5 tysiąca jednostek KKCz, teraz przekazujemy ich 9-9,5 tys., więc i dawców potrzebujemy więcej.

3 powody trudnej sytuacji

Dawców potrzeba więcej, jednak w ostatnich tygodniach było ich mniej. Dyrektor Mazurek wylicza trzy powody, dla których ich ilość uległa zmniejszeniu.

– Są trzy powody mniejszych zapasów krwi. Po pierwsze, były święta, a więc czas, w którym krwi nie pobieraliśmy. Po drugie, mamy okres wzmożonych infekcji, więc chorzy dawcy nie mogą nam pomóc. Po trzecie wreszcie, za chwilę będą ferie i dawców będzie jeszcze mniej, więc chcielibyśmy się zabezpieczyć i zwiększyć stany naszego banku krwi. Stąd, jeśli tylko mogę prosić społeczeństwo, osoby, które są zdrowe, które jeszcze nie mają infekcji, żeby się do nas zgłosiły, pomagając w ten sposób pacjentom, którzy czekają na krew, to proszę.

Sam kontakt z chorym wyklucza

Zapytana o to, na jaki czas infekcja wyklucza potencjalnego dawcę, dyrektor Mazurek wyjaśniła, że do oddania krwi można się zgłosić dopiero dwa tygodnie po infekcji. Warto jednak zaznaczyć, że już sam kontakt z chorym wyklucza z bycia dawcą.

– Wiemy, że wiele osób choruje – szaleją COVID, grypa i RSV, a każde objawy infekcji dyskwalifikują dawcę do oddania krwi. Pamiętajmy też, że dopiero dwa tygodnie po infekcji można się zgłosić, by oddać krew. Mamy więc wykluczonych dawców, którzy mieli kontakt z chorym dzieckiem albo z kimś z otoczenia, bo mogą znajdować się w okresie wylęgania infekcji. Mamy też osoby, które już chorują, i mamy tych, którzy dochodzą do siebie po infekcjach. Z tego powodu okazuje się, że potencjalnych dawców, którzy chcieliby oddać krew, będzie mniej, bo sytuacja epidemiczna ich wyklucza.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka