Śmiertelny wypadek w Łebie (powiat lęborski). Trzy młode osoby zaczęły się topić w Bałtyku. Jedna osoba nie żyje, a druga jest poszukiwana.
Do dramatycznych scen doszło w nocy z 4 na 5 września w Łebie. Trzech młodych mieszkańców powiatu żywieckiego weszło do morza. Były to dwie 18-latki i ich 21-letni kolega. Chwilę później zaczęli się topić.
Ich wołanie o pomoc usłyszał właściciel pobliskiego baru. Mężczyzna niewiele myśląc rzucił się nastolatkom na ratunek. Szybko zlokalizował tonącą 18-latkę i z falochronu rzucił jej koło ratunkowe, do którego przywiązana była lina. Mężczyzna jedną ręką mocno trzymał linę, a drugą wykręcił numer 112.
Właściciel baru nie czekając na przyjazd służb zaczął „holować” dziewczynę do brzegu. Kiedy na miejscu pojawiła się policja, 18-latka wyznała, że wraz z nią do morza weszła jej 18-letnia koleżanka i 21-letni kolega.
Drugą dziewczynę z morza wyłowili nurkowie. Niestety mimo reanimacji, nie udało jej się uratować. Wciąż poszukiwany jest 21-latek.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną tej tragedii były złe warunki na morzu. Młodzi ludzie przed wejściem do wody pili też alkohol.
- Wczoraj Prokuratura Okręgowa w Słupsku wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci – poinformował Paweł Wnuk rzecznik prasowy prokuratury Okręgowej w Słupsku .
Ciało 18-latki, które wyłowiono z morza zostało zabezpieczone do dalszych badań sekcyjnych.
- Na miejscu zdarzenia przez prokuratora przy udziale technika kryminalistycznego Policji zostały także przeprowadzone oględziny miejsca tragedii – dodaje Wnuk.
Źródło: Prokuratura Okręgowa Słupsk, TVN24.pl, foto: OSP Łeba