środa, 16 lipca 2025 10:11, aktualizacja 11 godzin temu

Ułaskawiony przez Dudę, krytykowany przez Bodnara. Kim jest Bąkiewicz?

Autor Marzena Gitler
Ułaskawiony przez Dudę, krytykowany przez Bodnara. Kim jest Bąkiewicz?

Prezydent Andrzej Duda ułaskawił Roberta Bąkiewicza, byłego lidera Marszu Niepodległości i jednego z najbardziej kontrowersyjnych działaczy narodowych ostatnich lat. Decyzja głowy państwa wywołała falę komentarzy – od głosów poparcia po ostrą krytykę ze strony przedstawicieli władzy. Tymczasem na koncie Bąkiewicza znajdują się nie tylko wyroki sądowe, ale też liczne incydenty, które bada prokuratura.

Ułaskawiony

11 lipca 2025 roku Kancelaria Prezydenta RP potwierdziła, że Andrzej Duda ułaskawił Roberta Bąkiewicza, korzystając z prawa łaski na podstawie art. 139 Konstytucji. Prezydent darował byłemu prezesowi stowarzyszenia Marsz Niepodległości karę ograniczenia wolności orzeczoną przez sąd za napaść na uczestniczkę manifestacji.

Jak podała rzeczniczka Prokuratora Generalnego, wniosek o ułaskawienie złożył sam skazany. Ułaskawienie nie dotyczyło jednak uniewinnienia – wyrok skazujący pozostaje w mocy.

Incydent pod kościołem św. Krzyża

Pierwszy wyrok wobec Roberta Bąkiewicza zapadł w marcu 2022 roku. Chodziło o incydent z października 2020 roku, gdy podczas demonstracji Strajku Kobiet zaatakował znaną aktywistkę Katarzynę Augustynek, znaną jako „Babcia Kasia”. Protest odbywał się w reakcji na decyzję Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego, a „Babcia Kasia” znalazła się wśród manifestujących pod kościołem św. Krzyża w Warszawie.

Na miejscu byli również działacze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, kierowanego przez Bąkiewicza. Próbowali oni zablokować dostęp do świątyni, szarpali kobiety, a niektóre z nich siłą wynosili z terenu przed kościołem. Wśród osób poszkodowanych była właśnie Katarzyna Augustynek.

Przypomnijmy: Jarosław Kaczyński w swoim oświadczeniu z 27 października 2020 roku wezwał do obrony kościołów w czasie masowych protestów Strajku Kobiet. „Musimy bronić kościołów. Za wszelką cenę. Wzywam wszystkich członków PiS i tych, którzy nas wspierają, do tego, żeby wzięli udział w obronie Kościoła” - zaapelował.

W swoim wystąpieniu Kaczyński określił protesty jako „atak, który ma zniszczyć Polskę”, podkreślając, że „władze mają nie tylko prawo, ale także obowiązek przeciwstawiania się tego rodzaju wydarzeniom”.

Jego słowa spotkały się z krytyką ze strony opozycji, która uznała je za wezwanie do eskalacji konfliktu społecznego.

Prawomocnie skazany

Prawomocny wyrok w sprawie Roberta Bąkiewicza zapadł w listopadzie 2023 roku. Sąd nałożył na niego obowiązek wykonania prac społecznych, zapłatę 10 tys. zł nawiązki, zwrot kosztów procesu oraz publiczne ogłoszenie wyroku.

Wkrótce po tym, gdy wyrok się uprawomocnił, ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro wstrzymał wykonanie kary.

Jak ujawnił portal Goniec, mimo braku decyzji prezydenta Robert Bąkiewicz nie wykonał żadnej części zasądzonej kary.

Adam Bodnar: „To ułaskawienie godzi w społeczne poczucie sprawiedliwości”

Decyzję prezydenta skrytykował minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.

„Prezydent RP ma konstytucyjne prawo łaski i należy je respektować. Uważam jednak, że ułaskawienie R. Bąkiewicza, winnego dokonania bulwersującego przestępstwa – co stwierdziły sądy obu instancji – godzi w społeczne poczucie sprawiedliwości. Zwłaszcza na tle czynów i wypowiedzi skazanego, które obserwujemy także w ostatnich dniach.” - skomentował.

Bodnar dodał, że decyzja prezydenta jest „kolejnym gestem, pokazującym jego prawdziwą twarz” i stanowi podważanie wartości konstytucyjnych, przy jednoczesnym niedocenieniu pracy prokuratorów i sędziów.

Przemysław Czarnek: „Bąkiewicz bohaterem”

Z kolei politycy związani z obozem Zjednoczonej Prawicy nie kryli zadowolenia. Były minister edukacji Przemysław Czarnek opublikował na platformie X emocjonalny wpis:

„Panie Bodnar, w Polsce każdy, kto będzie atakował świątynie, będzie zwykłym chuliganem, nawet gdy będzie to starsza, wulgarnie kobieta nazywana babcią. Każdy, kto będzie takiego chuligana bronił, będzie zwykłym barbarzyńcą. A każdy, kto będzie bronił świątyń i porządku publicznego, będzie bohaterem. Brawo Robert Bąkiewicz. Brawo Prezydent Andrzej Duda.” - ocenił.

Chuligańskie wybryki i kontrowersyjne zachowania

Incydent pod kościołem św. Krzyża w 2020 roku to nie jedyny wybryk Bąkiewicza. Wielokrotnie był bohaterem kontrowersji. Obecnie Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota prowadzi dwa śledztwa w sprawach z jego udziałem:

Zakłócanie pracy Rady Miejskiej w Pruszkowie – w maju 2024 roku Bąkiewicz wraz z grupą sympatyków wtargnął na sesję rady miejskiej, głośno domagając się wprowadzenia uchwał o „obronie wartości chrześcijańskich”. Wtargnięcie zostało uznane za naruszenie porządku publicznego. Prokuratura bada sprawę pod kątem złośliwego przeszkadzania w działalności organów samorządu.

Bąkiewicz był podejrzany o zakłócenie obrad rad miejskich (Radom, Piotrków Trybunalski, Częstochowa, Zamość), m.in. poprzez zajęcie mównicy, agresywne protesty i interwencje służb. W Radomiu prokuratura wszczęła formalne postępowanie przeciwko niemu. Zarzuty obejmują „wywieranie wpływu przemocą lub groźbą na czynności urzędowe rady” oraz "opór wobec funkcjonariuszy", co zagrożone jest karą do 3 lat więzienia.

W Piotrkowie Trybunalskim (25 kwietnia 2025) na sesji rady miasta Bąkiewicz uczestniczył w manifestacji przeciwko utworzeniu lokalnego Centrum Integracji Cudzoziemców. W Częstochowie oraz Zamościu odnotowano podobne wydarzenia — agresywne protesty na sesjach, zakłócanie porządku oraz radykalna retoryka „Polska dla Polaków” i „Centra migracyjne to zagrożenie”.

Atak na Straż Graniczną – W lipcu 2025 r. Bąkiewicz opublikował materiał, w którym nazwał Straż Graniczną „Uberem dla nielegalnych migrantów”, czym wywołał krytykę SG i MSWiA, oraz reakcję służb. Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński nazwał publikację „skandaliczną dezinformacją”. Na wniosek komendanta SG prokuratura wszczęła dochodzenie w kierunku znieważenia funkcjonariuszy państwowych.

Wcześniej Bąkiewicz był także krytykowany za doprowadzenie do agresywnych scen podczas Marszu Niepodległości, w tym za ataki na dziennikarzy i przeciwników politycznych.

Narodowiec, który wszedł do polityki z ulicy

49-letni dziś Bąkiewicz zasłynął z organizowania największych narodowych demonstracji w Polsce, z ostrych wystąpień, w których uderzał w opozycję, Unię Europejską i liberalne wartości.

Urodzony w 1976 roku w Pruszkowie, przez lata prowadził firmę budowlaną, która ostatecznie upadła, zostawiając po sobie długi w wysokości około 7 milionów złotych. Choć próbował swoich sił na studiach prawniczo-handlowych, nie ukończył ich. Z czasem zaczął szukać swojej tożsamości w środowiskach narodowych. Związał się z ONR-em, działał w Narodowym Pruszkowie, a w 2016 roku wkroczył do struktur Marszu Niepodległości, by rok później objąć jego stery.

Jako prezes organizacji przemienił Marsz 11 listopada w wielotysięczne manifestacje o coraz bardziej nacjonalistycznym i radykalnym tonie. Powołał do życia Straż Narodową – paramilitarne oddziały mające rzekomo bronić „cywilizacji łacińskiej”. To właśnie ich członkowie pojawiali się pod kościołami podczas demonstracji Strajku Kobiet jesienią 2020 roku. Z jednej strony byli witani przez część duchownych z otwartymi ramionami, z drugiej – oskarżani o agresję, prowokacje i przemoc wobec protestujących.

Bąkiewicz próbował także wejść do polityki – bez sukcesu. Kandydował na prezydenta Pruszkowa, później w wyborach parlamentarnych z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu radomskim. Mandatu nie zdobył, ale jego obecność na liście wzbudziła ogromne kontrowersje, nawet wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy. Mimo to nie zrezygnował – w marcu 2024 założył własną partię „Niepodległość”.

W międzyczasie rozwijał działalność medialną. Najpierw jako publicysta, potem jako twarz i redaktor naczelny prorządowych Mediów Narodowych. Jego przekaz był ostry, często graniczący z mową nienawiści – uderzał w osoby LGBT, opozycję, migrantów i obrońców praw kobiet. W lutym 2024 telewizja została zamknięta, a działalność Bąkiewicza przeniosła się na media społecznościowe i ulicę.

Mimo kłopotów z prawem – m.in. skazania za napaść na aktywistkę znaną jako „Babcia Kasia” i innych śledztw w toku – wciąż pozostaje obecny w debacie publicznej. Ostatnie wydarzenia związane z ułaskawieniem go przez prezydenta Andrzeja Dudę na nowo rozpaliły ogólnopolską dyskusję na temat granic tolerancji dla radykalizmu.

Bohater czy chuligan?

Robert Bąkiewicz to dziś jedna z najbardziej wyrazistych postaci skrajnej prawicy w Polsce. Niezależnie od oceny jego działań – trudno przejść obok niego obojętnie.

Dla części środowisk prawicowych jest symbolem „niezłomnej obrony tradycyjnych wartości” i walki z lewicą. Dla innych – przede wszystkim działaczy opozycji i organizacji praw człowieka – to agresywny nacjonalista i recydywista.

Nie ma wątpliwości, że jego ułaskawienie przez prezydenta to nie tylko akt łaski, ale także wyraźny sygnał polityczny. Dla jednych to gest odwagi, dla innych – przyzwolenie na przemoc.

Jedno jest pewne: Robert Bąkiewicz budzi skrajne emocje i wszystko wskazuje na to, że jego nazwisko jeszcze nie raz pojawi się na pierwszych stronach gazet – czy to z powodu kolejnych marszów, kolejnych procesów, czy kolejnych wystąpień.

fot. Wikipedia

Obserwuj nas w Google News

Polityka - najnowsze informacje

Rozrywka