14-nastoletni Brajan Prętnik, u którego wykryto nowotwór potrzebuje ogromnego wsparcia. Konieczna jest dalsza diagnostyka chłopca i rehabilitacja, a także zakup aparatu słuchowego, ponieważ na skutek choroby stracił słuch w prawym uchu. Trójka ochotników z Krakowa zorganizowała akcję charytatywną dzięki której zostaną zebrane środki na leczenie chłopca.
Jego rodzina mierzyła się już wcześniej z częstymi pobytami w szpitalu i kosztami leczenia przewyższającymi budżet domowy, w związku z chorobą jego młodszego brata Franka, mającego Zespół Downa i poważną wadą serca - Tetralogia Fallota. Teraz okazało się, że Brajan również potrzebuje dodatkowej pomocy. Dzięki inicjatorom akcji charytatywnej "Raki do Bałtyku" chłopiec ma szansę zebrać ogromną sumę pieniędzy, która umożliwi mu dalszą walkę o swoje zdrowie.
Joanna Rozwadowska, Wojciech Batko i Dominika Twardzik to grupa nieznajomych, których połączyła chęć niesienia pomocy innym. Poznali się internetowo, na Facebookowej grupie WSPAK (Wspólne Spotkania Pasje
Aktywności - Kraków) . To przestrzeń do poznawania nowych ludzi i spędzania z nimi czasu w przeróżnych formach aktywności. Wystraczył jeden wpis Joanny, w którym szukała kompanów do wspólnego marszu, który miałby formę niesienia pomocy dla osób, które walczą z chorobą onkologiczną, aby przyciągnąć uwagę pozostałej dwójki.
O wszystkich szczegółach akcji opowiedziała nam Dominika Twardzik.
Kiedy rozpoczyna się akcja „Raki do Bałtyku”?
Startujemy 15 maja o godzinie 8:00 z Rynku Głównego w Krakowie (dokładniej spod maski “Eros Bendato”), a punktem końcowym jest molo w Brzeźnie, w Gdańsku. Przejdziemy około 654 kilometry, a w trakcie naszej wędrówki będzie trwała zbiórka pieniędzy online oraz powiązana z nią grupa licytacyjna, do której serdecznie zapraszamy.
Ile kilometrów dziennie chcecie pokonywać?
Zakładamy, że średnio będziemy pokonywać 30 km dziennie, wówczas przejście powinno nam zająć około 3 tygodnie. Omijamy główne miasta. Nie zakładamy żadnych dni postojowych, ale mamy świadomość, że mogą pojawić się różne nieprzewidywalne zdarzenia, jak np. załamanie pogody czy kontuzja. Celujemy dojść do molo najpóźniej 6 czerwca.
Czy osoby biorące udział w marszu to przypadkowi wolontariusze?
Jak się poznaliście?
Wszystko zaczęło się na grupie “WSPAK” (Wspólne Spotkania Pasje Aktywności - Kraków) na Facebooku. Jest to grupa, dzięki której można poznawać nowych ludzi i spędzać z nimi czas w różnych formach aktywności. Aśka Rozwadowska dodała tam post ze swoim pomysłem, polegającym na przejściu z Krakowa do Gdańska pieszo. Zależało jej aby było to połączone z niesieniem pomocy dla osoby lub osób
zmagających się z chorobą onkologiczną. Była zdecydowana iść i zapytała czy ktoś chciałby się do niej dołączyć, zarówno ja jak i Wojtek Batko zgłosiliśmy się. Nikt z nas się wcześniej nie znał, ale ostatecznie we trójkę stworzyliśmy zespół odpowiedzialny za organizację tej akcji.
Czy do marszu mogą przyłączyć się obcy ludzie, którzy wcześniej
nie zadeklarowali chęci wędrówki?
Sytuacja wygląda tak, że przez pierwsze 100 kilometrów będzie nam towarzyszyć Blanka Flisek, która jest wicemistrzynią świata w Nordic Walkingu i jest ona wliczana jako część naszej grupy startowej. Jeżeli chodzi o inne osoby, które chciałyby dołączyć do naszego marszu to jesteśmy na to otwarci, natomiast niestety nie jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialności za sprawy organizacyjne, takie jak na przykład dodatkowe miejsce noclegowe, ponieważ byłoby to dla nas za trudne do zaplanowania.
Jak przygotowujecie się do trasy?
Odkładając na bok kwestie organizacyjne i logistyczne, których jest naprawdę dużo, przygotowujemy się oczywiście również fizycznie. Wojtek jest freakiem sportowym, więc tutaj ćwiczenia i bieganie jest jego codziennością. Jednocześnie przeanalizował mój i Aśki sposób chodzenia i dał nam wskazówki jakie ćwiczenia w ramach przygotowania warto abyśmy robiły - żeby ten długodystansowy marsz
był dla nas bezpieczny i w miarę komfortowy. Aśka natomiast codziennie spaceruje ze swoimi psiakami i wykonuje ćwiczenia zalecone przez Wojtka. Organizuje również weekendowe wycieczki w Beskid Wyspowy, które znane są z tego, że trasy są bardzo długie. Moje przygotowanie z kolei opiera się na codziennym pokonywaniu trasy do i z pracy, weekendowych całodziennych spacerach po lesie
oraz wzmacnianiu mięśni poprzez ściankę wspinaczkową i zajęcia fitness.
Co może być najtrudniejsze w tej akcji?
Długość trasy, na pewno będzie dla nas wyzwaniem oraz to jak poradzimy sobie w grupie. Będziemy przechodzić przez różne etapy zmęczenia, więc bardzo ważne jest dla nas budowanie relacji i partnerstwa żeby wiedzieć jak reagować na swoje zachowania i się wspierać.
Czy miała Pani jakieś osobiste doświadczenie z nowotworami?
Osobiście nie, natomiast każda osoba z naszej trójki zna kogoś kto zmaga się z nowotworem. Jest to kwestia, która pojawia się w naszej codzienności i dotyka naszych bliskich i znajomych. Diagnozy onkologiczne są coraz częstsze i poruszają - nas też poruszyły.
W jaki sposób można wesprzeć wolontariuszy podczas marszu?
Szukamy noclegów na trasie i mamy już kilka propozycji od osób prywatnych. Poszukujemy również lokali, które mogłyby dostarczyć nam ciepłe posiłki i suchy prowiant, żebyśmy nie musieli się tym martwić w trakcie wędrówki. Na szczęście udało nam się rozwiązać problem z samochodem technicznym, mamy go. Dziękujemy również osobie, która podjęła się zostać naszym kierowcą w czasie 15-28 maja. Poszukujemy nadal osoby lub osób, które mogłyby pełnić rolę kierowcy/kierowczyni na dalszym odcinku drogi ( 29 maja - 6 czerwca). Bardzo docenimy każdą pomoc w postaci przewozu naszych rzeczy na jakichkolwiek odcinkach trasy. Myślę, że warto przy tej okazji wspomnień o Fundacji “Z rąk do rąk”, która prowadzi grupę “Kraków - oddam za darmo”. Dzięki objęciu przez nich patronatu nad naszą akcją udało nam się uzupełnić większość brakującego ekwipunku w nurcie “zero waste”, a w zasadzie nie nam, tylko członkom tej społeczności - za co jesteśmy naprawdę wdzięczni.
Gdzie i jak można przyłączyć się do zbiórki dla Brajana?
Zbiórka online wystartuje równo z nami - 15 maja, a zostanie zamknięta
10 czerwca. Uruchomimy również grupę licytacyjną, na której można będzie oprócz licytowania, oferować własne przedmioty lub usługi. Informacje na ich temat udostępnimy na naszej stronie na Facebooku “Raki do Bałtyku”.
Czy w przyszłości planujecie kontynuację projektu, tym razem z
myślą o innych potrzebujących?
Organizacja tej akcji pochłania bardzo dużo czasu. Nasz zespół w tym momencie składa się z pięciu osób, mamy do pomocy Justynę od finansów i regulacji prawnych oraz Piotra — przyjaciela Wojtka, który będzie odpowiedzialny za grupę licytacyjną. Są to osoby, które będą czuwać nad działaniami niezwiązanymi z marszem, kiedy my będziemy w trasie. Mimo to, każdy z nas kończy jedną pracę i idzie do drugiej, związanej z organizacją tego wydarzenia, co jest bardzo pochłaniające. Kilka razy pojawił się temat dotyczący planowania podobnej akcji w
przyszłości, ale póki co, nie jest to nic wiążącego. „Raki do Bałtyku” traktujemy jako naukę, a wszystkie wyzwania pojawiające się w jej trakcie, jako wartościowe doświadczenia życiowe, które na pewno każdy z nas w jakiś sposób wykorzysta w przyszłości.
Zachęcamy do wsparcia zbiórki pieniędzy i śledzenia przebiegu marszu.