czwartek, 17 listopada 2022 10:32

Chaos i zmarnowane pieniądze, czyli jak miasto zarządza drogami

Autor Krzysztof Kwarciak - Radny dzielnicowy
Chaos i zmarnowane pieniądze, czyli jak miasto zarządza drogami

Aż siedem miejskich instytucji odpowiada za sprawy związane z drogami i transportem w Krakowie. Poszczególne jednostki często mają problem, żeby się porozumieć między sobą, a olbrzymia biurokracja co roku pochłania dziesiątki milionów złotych. Absurdalna struktura organizacyjna prowadzi do wielu kuriozalnych sytuacji. Zdarza się, że jedna miejska jednostka remontuje drogę, którą zaraz potem inna rozkopuje, a postawienie zwykłej ławki czasem wymaga zaangażowania całych zastępów urzędników.

Problemy są efektem reformy przeprowadzonej w 2018 z inicjatywy prezydenta Jacka Majchrowskiego. W miejsce pojedynczej jednostki odpowiedzialnej za drogi i transport powołano siedem instytucji. Zmiany najbardziej przysłużyły się osobom, które objęły wiele nowo utworzonych stanowisk dyrektorów, kierowników i głównych specjalistów. Po reorganizacji zatrudnienie w samorządowych podmiotach zajmujących się infrastrukturą wzrosło łącznie o około 300 osób.

Remonty ulic często wiążą się ze zmianą organizacji ruchu, którą trzeba dostosować do nowej sytuacji. Za prowadzenie robót odpowiada Zarząd Dróg Miasta Krakowa, a planowanie oznakowania jest już domeną Wydziału Inżyniera Ruchu UMK.  Obieg informacji pomiędzy instytucjami czasem szwankuje i zdarza się, że prace nie są skoordynowane. Na ulicach Lelewela i Dunin-Wąsowicza trzeba było czekać aż 10 miesięcy na odmalowanie pasów, które zniknęły wraz ze starym asfaltem. Rozwiązanie prostego problemu wymagało wielu interwencji, a korespondencja dotycząca malunków wypełniła opasły segregator. Podobne sytuacje zdarzają się często w różnych rejonach Krakowa. W mediach społecznościowych co jakiś czas można zauważyć pytania zdumionych mieszkańców, zastanawiających się, gdzie podziały się znaki. Krzyżowanie się kompetencji opóźnia również przygotowanie nowych inwestycji drogowych, których kluczowym elementem jest plan organizacji ruchu.

Odpowiedzialność za chodniki została podzielona pomiędzy ZDMK, a Zarząd Zieleni Miejskiej.  Zdarza się, że jakiś dłuższy ciąg przebiega przez obszary, będące w kompetencjach obu jednostek. W efekcie czasem jest problem z przeprowadzeniem całościowego remontu, a prace pomiędzy poszczególnymi etapami robót nie są skorodowane. Zarząd Transportu Publicznego oprócz zajmowania się komunikacją miejską ma w swoich zadaniach również kwestie związane z infrastrukturą rowerową, strefą płatnego parkowania, utrzymaniem przystanków i parkingami. Te zagadnienia są już jednak w obszarze działania innych miejskich instytucji, co prowadzi do sytuacji konfliktowych.

Przy każdej inwestycji drogowej kluczową sprawą jest odwodnienie,  które zostało z kolei powierzone utworzonej w 2019 roku jednostce Klimat Energia Gospodarka Wodna. Za część inwestycji drogowych odpowiada natomiast Zarząd Inwestycji Miejskich. Zarządzeniem infrastrukturą uliczną Trasy Łagiewnickiej zajęła się z kolei odrębna spółka, która w tym celu musiała stworzyć całą strukturę administracyjną.

Za większość mniejszych remontów i drobnych inwestycji odpowiadają szeregowi urzędnicy, którzy nie mogą bezpośrednio zwrócić się do pracowników innej miejskiej instytucji, bo zasady reprezentacji samorządowych podmiotów są ściśle określone. Pismo zazwyczaj musi najpierw przejść kilka szczebli w jednostce macierzystej oraz na końcu uzyskać podpis dyrektora, a po dotarciu korespondencji do adresata droga się odwraca i sprawa często przechodzi przez wiele rąk zanim trafi do właściwej osoby. Taka wędrówka dokumentów może trwać tygodniami, a sytuację komplikują niekompatybilne systemy informatyczne. Dlatego do wymiany kilku metrów kwadratowych chodnika czy instalacji paru ławek w Krakowie czasem trzeba zaangażować sporą machinę administracyjną. Obieg informacji również często szwankuje. W efekcie jedna jednostka nasadza drzewa tam, gdzie druga chce zaraz budować ścieżkę rowerową, a inna instytucja kładzie asfalt, który zaraz trzeba będzie zdzierać, bo ma nastąpić wymiana instalacji.

Bałagan w dokumentach i nieprecyzyjnie rozgraniczone kompetencje sprawiają, że często nie jest łatwo wskazać, która jednostka powinna się zająć danym problemem. Dlatego kłopotliwe sprawy są czasem przerzucane jak gorący kartofel, a mieszkańców się odsyła pomiędzy poszczególnymi podmiotami. Nieraz instytucje po kolei kierują petentów do innych podmiotów aż sprawa zatoczy koło. Przy obecnej strukturze organizacyjnej łatwo można znaleźć pretekst, żeby nie podejmować wielu bardziej skomplikowanych interwencji.

Miejskie instytucje często nie mogą samodzielnie przeprowadzić przedsięwzięcia od początku do końca, a współpraca z innymi podmiotami szwankuje. Każda jednostka stała się swoistym udzielnym księstwem. W dodatku dyrektorzy czasem ze sobą mocno rywalizacją, co jeszcze pogłębia chaos. Chyba nie ma w Polsce żadnego miasta, gdzie system zarządzania drogami i transportem byłby tak bardzo skomplikowany.  Obecna struktura przypomina samochód z kilkoma kierownicami, który jest prowadzony w różnych kierunkach. Nie zanosi się jednak na zmiany. Utrzymanie status quo jest na rękę wielu osobom zatrudnionym na kierowniczych stanowiskach, które mogłyby się okazać niepotrzebne, gdyby zmniejszono biurokrację.

fot. Bogusław Świerzawski / krakow.pl

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka