wtorek, 25 stycznia 2022 11:05, aktualizacja 3 lata temu

Czy Kanał Krakowski podzieli Kraków? Rząd PiS ma zamiłowanie do wielkich projektów, które często kończą się zupełną klapą

Autor Krzysztof Kwarciak - Radny dzielnicowy
Czy Kanał Krakowski podzieli Kraków? Rząd PiS ma zamiłowanie do wielkich projektów, które często kończą się zupełną klapą

Rząd chce realizować wymyśloną w XIX wieku koncepcję budowy Kanału Krakowskiego. Co to oznacza dla Krakowa?

Zwolennicy przedsięwzięcia roztaczają zdumiewające wizje barek z węglem, które mogłyby ominąć zakole Wisły i tym samym łatwiej przepływać przez Kraków. Mimo, że kanał prawdopodobnie nigdy nie zostanie zbudowany to już teraz konsekwencje projektu są znaczące. Miasto zgodnie z wytycznymi rządu musi uwzględnić z swoich planach odpowiednią rezerwę terenu, a przygotowania do inwestycji mogą pochłonąć spore pieniądze.

Planowany kanał ulgi w Krakowie - Fot. Fb. Kanał Ulgi dla Krakowa

Nie zabezpieczy przed powodzią

Kanał Krakowski miałby mieć swój początek w okolicach Pychowic, a jego ujście znajdowałyby się przy ulicy Ludwinowskiej. Dawniej przekop był nazywany zamiennie ,,kanałem ulgi”, bo o przedsięwzięciu mówiło się głównie w kontekście ochrony przeciwpowodziowej. Żeby dodatkowa odnoga Wisły mogła jednak zabezpieczać miasto przed wielką wodą musiałby zostać połączona z polderami. W XIX wieku kiedy powstała koncepcja przekopu nie byłoby problemów ze znalezieniem niezabudowanych terenów pod wyznaczenie obszarów zalewowych. W dzisiejszych czasach jest to już jednak zupełnie nierealne.

Plany kanału ulgi w Krakowie - mapa: OpenSteetMap

Kontrowersyjny pomysł

Pomysł od lat stanowi wdzięczny pretekst do rozważań akademickich i stał się tematem sporej liczby opracowań. Przeszukując dostępne w Internecie publikacje naukowe nie sposób jednak znaleźć pracy, która by się pozytywnie odnosiła do planu przekopywania sporej części Krakowa. Opracowania różnią się stopniem krytyki i użytymi argumentami. Specjaliści są jednak zgodni, że skutki budowy samego kanału byłyby podobne do przelewania wody pomiędzy naczyniami. Poziom rzeki trochę by się obniżył w rejonie Pychowic, ale w okolicach Podgórza mógłby on już wzrosnąć. Pojawią się nawet głosy, że budowa kanału zwiększyłaby zagrożenie powodziowe. Niebezpieczny miałby być wzrost dynamiki przepływu wody. W dodatku po uruchomieniu zbiornika w Świnnej Porębie budowa dodatkowych zabezpieczeń ma wątpliwy sens. W obliczu miażdżących argumentów przedstawiciele rządu nie mówią już o ochronie przeciwpowodziowej, a głównym uzasadnieniem ma być usprawnienie żeglugi, która obecnie jednak odgrywa marginalną rolą w transporcie.

Tu ma kończyć się kanał ulgi - mapa Open Street View / Głos24

Żegluga po Wiśle rządowym priorytetem

Przez lata pomysł budowy Kanału Krakowskiego był traktowany tylko jako ciekawostka historyczna, a ciężko było znaleźć kogoś kto na poważnie postulowałby przekopanie połowy miasta. Sytuacja jednak się zmieniła w ostatnim czasie. Najpierw ministerstwo uznało inwestycje za jeden z priorytetów, a obecnie trwa przygotowywanie studium wykonywalności budowy. Duże zdumienie wywołały wytyczne rządu, które nakazywał uwzględnić Kanał Krakowski przy planowaniu budowy Trasy Pychowickiej. Zachowanie rezerwy terenu podniesie koszty inwestycji, a korekta przebiegu drogi może oznaczać zwiększenie strat dla okolicznej przyrody. Miasto musi ująć kanał w studium i planach zagospodarowania przestrzennego, co wiąże się ze sporymi komplikacjami i będzie problematyczne dla samorządu oraz właścicieli nieruchomości. Sprawa przekopu była tematem kilku interpelacji poselskich. W odpowiedzi przedstawiciele rządu zachwalali pomysł przedsięwzięcia. Głównym argumentem było usprawnienie transportu rzecznego. Aby Kanał Krakowski mógł spełniać swoją funkcję konieczne byłyby jednak kolejne olbrzymie inwestycje.

Kraków. Ujście wilgi do Wisły - czy powstanie tu kanał ulgi? - fot. Marzena Gitler / Głos24

Czy to się opłaca?

Wizja wykorzystania Wisły jako szlaku komunikacyjnego do przesyłania towarów budzi duże wątpliwości. Transport rzeczny jest bardzo powolny i skomplikowany, a użycie barek wiązałoby się z koniecznością budowy terminali przeładunkowych. W dodatku możliwość żeglugi jest uzależniona od pogody. W ciągu każdego roku jest wiele dni kiedy poziom Wisły jest zbyt wysoki lub niski, aby statki mogły pływać. Żaden magazyn czy fabryka nie może sobie pozwolić na odcięcie od dostaw, a dla wszystkich procesów logistycznych niezawodność stanowi kluczowy czynnik. Transport kolejowy jest dużo bardziej opłacalny i wiąże się z mniejszą emisją dwutlenku węgla. Spora część górnego odcinka Wisły przy wykorzystaniu olbrzymich nakładów została przystosowana do żeglugi. Mimo tego praktycznie żadne towary nie są rzeką transportowane, bo to się zupełnie nie opłaca.

Wpuszczeni w kanał?

Rząd PiS ma zamiłowanie do wielkich projektów, które często kończą się zupełną klapą. Dobrym przykładem jest głośna sprawa budowy nowego bloku państwowej elektrowni w Ostrołęce. Na rozpoczętą w 2018 roku inwestycje wydano ponad 2 miliardy złotych, a ze względu na błędy w planowaniu obiekt nigdy nie zostanie ukończony i właśnie trwa jego rozbiórka. Czas pokaże jak będzie z Kanałem Krakowskim. Na razie podatnicy muszą zapłacić za studium wykonalności inwestycji. Pewnie jest to jednak dopiero początek wydatków. Kontrowersyjna inwestycja kosztowałaby wiele miliardów złotych oraz wiązałaby się z koniecznością przekopania sporej części miasta i oznaczałaby rozbiórkę setek budynków. Obyśmy nie zostali wypuszczeni w kanał.

fot. Marzena Gitler / Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka