środa, 24 sierpnia 2022 18:20

Kraków. Gangsterka na budowie Centrum Muzyki? "Byłem zastraszany"

Autor Marzena Gitler
Kraków. Gangsterka na budowie Centrum Muzyki? "Byłem zastraszany"

- Byłem bezwzględnie zastraszany. Dlatego ja i moja rodzina tak mocno to przeżywamy. Padły słowa, że będą wnioskowali o zajęcie wszystkich moich kont, naślą mi wszystkie możliwe kontrole, jeśli się nie zgodzę na ugodę – mówi Jan Pikuła. Właściciel Osady 2000 - popularnego ogródka gastronomicznego w Krakowie zarzuca władzom miasta bezprawne działanie i uniemożliwienie mu funkcjonowania, choć ma na to zgodę sądu. Do sprawy odniósł się prezes Zarządu Agencji Rozwoju Miasta Krakowa, dr Jan Pamuła, który stwierdził, że to Pikuła łamie prawo, a broniący przedsiębiorcy radny Łukasz Gibała zdaniem prezesa uprawia walkę polityczną.  

Osada 2000 – położone przy Błoniach miejsce znane wielu pokoleniom krakowian, zostało zagrodzone, pozbawione prądu, a ochroniarze informowali klientów restauracji, że wejść do niej może tylko właściciel. Za działaniami może stać realizujące budowę Centrum Muzyki Agencja Rozwoju Miasta Krakowa. Sprawą zainteresował się już krakowski radny Łukasz Gibała, który pyta prezydenta czy agencja zrekompensuje przedsiębiorcy poniesione straty, a winni zostaną ukarani.

Osada 2000 to popularny ogródek gastronomiczny. Przy Piastowskiej funkcjonuje od 30 lat - fot. Marzena Gitler / Głos24

Osada 2000 to ogródek restauracyjny funkcjonuje przy Błoniach od 30 lat. Jego właściciel, Jan Pikuła to ceniony przez miasto biznesmen. W jego placówce odbywały się koncerty, wystawy, a w 2016 roku gościli pielgrzymi przybyli na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa. Jednak nie uniknął problemów z użytkownikiem terenu, Fundacją Capellae Cracoviensis, która na pobliskim terenie chciała wybudować Centrum Muzyki Kameralnej. Po zawarciu ugody zarówno w 2002 jak i w 2008 roku, miasto, do którego należy teren, podkreślało, że Pikuła może prowadzić kawiarnię pod strzechą do czasu, aż zostanie wybudowany budynek w stanie surowym, a potem przeniesie swoją działalność na inną działkę Fundacji. Właściciel więc inwestował w rozwój swojego quasi skansenu.

W Osadzie 2000 klimat tworzą zabytkowe sprzęty - fot. Marzena Gitler / Głos24

Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy miasto w 2020 roku postanowiło samo wybudować Centrum Muzyki w Małym Kąciku. W związku z planowaną budową Urząd Miasta wypowiedział umowy najmu wszystkim przedsiębiorcom, którzy prowadzili działalność na działkach, na których w przyszłości ma powstać kompleks sali koncertowej i piętrowego parkingu. Mieli na to czas do 30 września 2020 roku. Jedynym przedsiębiorcą, który się nie wyprowadził jest Jan Pikuła. Sprawa trafiła do sądu, który w ubiegłym roku wydał, na wniosek przedsiębiorcy, postanowienie, gwarantujące mu możliwość korzystania z działki do czasu rozstrzygnięcia sporu.

Po sąsiedzku, na miejskiej działce trwa budowa parkingu przy przyszłym Centrum Muzyki - fot. Marzena Gitler / Głos24

Dlaczego właściciel Osady 2000 nie chce się przenieść? Jak mówi w rozmowie z Głosem 24 znalazł nawet miejsce na działce miejskiej obok Hali Cracovii, ale czas obowiązywania umowy nie był określony, w umowie znalazł się zapis o miesięcznym okresie wypowiedzenia i nie było zgody na przeniesienia tam drewnianych budowli, która stanowią o wyjątkowym charakterze jego restauracji. Do porozumienia więc nie doszło. Inna działka, którą z kolei zaproponowało mu miasto, była to działka przy zalewie Bagry, zachwaszczona, a warunki umowy również nie gwarantowały mu zwrotu inwestycji. Pikuła wniósł więc sprawę do sądu i nadal prowadzi działalność przy Piastowskiej 20. W piątek, 19 sierpnia znów spotkał się w sali sądowej z reprezentującym Kraków wiceprezydentem Jerzym Muzykiem. Do porozumienia jednak nadal nie doszło.

W nocy z piątku na sobotę Osada 2000 została pozbawiona prądu. Koparka zniszczyła przyłącze i murek - fot. Marzena Gitler / Głos24

W nocy z 19 na 20 sierpnia Osada 2000 została pozbawiona prądu. Przy drodze dojazdowej do osady, wygrodzonej na placu budowy Centrum Muzyki pracująca w środku nocy koparka rozwaliła murek, w którym znajdowała się skrzynka z przyłączem prądu do Osady. Przed płotem ogródka stanęło metalowe ogrodzenie, uniemożliwiające wejście klientów. Na straży stanęli ochroniarze. Jan Pikuła, gdy dowiedział się szokującej sytuacji zgłosił sprawę na policję.

Wjazdu na teren bronią ochroniarze. Droga do Osady 2000 została rozkopana - fot. Marzena Gitler / Głos24

- Pojechałem do domu o godzinie 1:00. W nocy otrzymuję telefon o jednego z klientów Osady z informacją “Panie Janku, ogrodzili panu osadę i postawili około 10 osób ubranych na czarno, wyposażonych w broń”. Potraktowałem to jako żart i położyłem się spać. O godzinie 1:30 otrzymuje alarm sms ze stacji monitoringu, że wyłączono mi prąd. Dzwonię do Zakładu Energetycznego. Nie ma żadnych wyłączeń w Krakowie, więc zaniepokojony domyślam się, że dzieje się coś złego. Tym bardziej, że tego samego dnia od godziny 9:00 do godziny 16:00 mieliśmy wokandę w sądzie w przedmiotowych sprawach. I niewiele brakowało, żebyśmy zawarli ugodę. Niestety te rokowania zerwał pan prezydent Muzyk, tylko dlatego, że nie mogłem się do końca zgodzić na absurdalne warunki, które stawiała przede mną gmina – opowiada.

Jeszcze w sądzie w kuluarach miało dojąć do rozmowy między wiceprezydentem Muzykiem a właścicielem Osady, w której poczuł się zastraszany. - Byłem bezwzględnie zastraszany. Dlatego ja i moja rodzina tak mocno to przeżywamy. Padły słowa, że będą wnioskowali o zajęcie wszystkich moich kont, naślą mi wszystkie możliwe kontrole, jeśli się nie zgodzę na ugodę – mówi Jan Pikula. Właściciel Osady to, co wydarzyło się w nocy z piątku na sobotę wiąże z tymi zapowiedziami.

W kronice Osady 2000 jest zdjęcia, na którym widać nagrodę wręczaną Janowi Pikułe przez prezydenta Jacka Majchrowskiego - fot. Marzena Gitler / Głos24

Pikuła najpierw pojechał na policję, a gdy dowiedział się, że nie ma wolnego radiowozu i nikt z nim teraz nie pojedzie, sam pojechał do firmy na Piastowską 20. Po drodze, obok Osady zauważył samochód pogotowia energetycznego. - Poprosiłem panów o informacje, czy czynili powinności na terenie Piastowskiej 20. Oni mówią, że zostali powiadomieni przez agencję ochrony, która chroni ten teren, że zostało uszkodzone złącze (przypominam, że jak wyjeżdżałem po północy ono jeszcze działało) i zmuszeni byli odciąć prąd, bo rzeczywiście zdemolowane zostało całe złącze, włącznie z murem. Zapytałem, czy sporządzili stosowną notatkę i informują mnie, że tak. Był tam człowiek, który przedstawił się jako przedstawiciel gminy, który ich poinformował, że koparka przez przypadek uszkodziła złącze energetyczne. Trudno uwierzyć, ale pracowali tą koparką nocą, bo mieli sprawdzić pozostałości chemiczne, bo byłej stacji benzynowej i w nocy postanowili się tym zająć. A moje przyłącze było odległe od terenu stacji dobre 100 metrów. Zdarli tą koparką może 20 cm ziemi w dwóch miejscach, wyrwali kilkadziesiąt betonowych płytek, zawężając zabezpieczoną postanowieniem sądu moją drogę dojazdową. No coś kuriozalnego, ale to się naprawdę wydarzyło – relacjonuje Pikuła.

Efekt nocnych działań koparki, która też uszkodziła przyłącze prądu - fot. Marzena Gitler / Głos24

Następnego dnia rano właściciel przyjechał z policjantami, którzy stwierdzili, że sprawa dotyczy sporu cywilno-prawnego i że to nie ich sprawa. Wokół jednak zrobiło się spore zamieszanie, bo ludzie widzieli podjeżdżające samochody i pilnujących wejścia ochroniarzy. Pikuła w tym czasie postarał się o agregat prądotwórczy, bo miał lodówki pełne produktów spożywczych (tego dnia miała tam się odbyć impreza urodzinowa. Oczywiście została odwołana). Agregat przenoszono przez płot od ogródków działkowych, bo ochroniarze nie pozwolili firmie dostarczyć go na posesję. Na miejsce przybyło też w końcu kolejny raz pogotowie energetyczne, które wykonało tymczasowe przyłącze. Pojawiła się też Straż Miejska, która dopatrzyła się ostatecznie, że płot postawiony w nocy zajmuje bezprawnie pas drogowy - twierdzi przedsiębiorca. Firma prowadząca budowę na zlecenie Agencji Rozwoju Miasta Krakowa usunęła przęsła, ale ochroniarze nadal nagabywali klientów, uniemożliwiając im wejście na teren restauracji. Zamknięta też została dla nich droga dojazdowa na parking na tyłach ogródka. Korzystać z niej może do dziś tylko Jan Pikuła, choć na parkingu obok budowy stoją inne auta.

Do Osady nie może dojechać nikt, poza właścicielem. Te samochody jednak przepuścili ochroniarze - fot. Marzena Gitler / Głos24

Sprawą zainteresował się aktywista miejski, Mateusz Jaśko, który zrobił lajwa na Facebooku, pokazując sytuację i opowiadając o wydarzeniach z nocy. "Dziesiątki kilogramów jedzenia czy litry piwa trzeba było wyrzucić, o możliwości funkcjonowania już nie wspominając" - podsumował.

PRZEDSIĘBIORCY ZAGRODZONO DZIAŁKĘ I ZNISZCZONO STACJE TRANSFORMATOROWĄ MIMO PRAWOMOCNEGO WYROKU SĄDU KTÓRY TEGO ZAKAZYWAŁ. Dziś pod osłoną nocy zniszczono stację transformatorową zapewniającą prąd restauracji Osada oraz zagrodzono dojście do nieruchomości. Pan jest w posiadanoiu wyroku sądu który Gminie Miejskiej Kraków PL oraz Agencja Rozwoju Miasta Krakowa zakazywał takich działań, Ci mimo to, bez żadnej informacji pozbawili przedsiębiorcę prądu oraz możliwości wpuszczania klientów najmując sobie do tego zadania jakiś gachów. Dziesiątki kilogramów jedzenia czy litry piwa trzeba było wyrzucić, o możliwości funkcjonowania już nie wspominając. P.S. [autopromocja] Facebook umożliwia teraz wspieranie takich klaunów jak ja poprzez subskrypcje, jeżeli zatem macie ochotę rzucić grosza mi zamiast Wantuchowi robiącemu sobie PR na wojnie to da się to chyba zrobić pod tym linkiem: https://www.facebook.com/becomesup.../cojestnietakzkrakowem/ #majchrowskimusiodejsc

Opublikowany przez Co jest nie tak z Krakowem Sobota, 20 sierpnia 2022

Film na stronie „Co jest nie tak z Krakowem” ma 571 udostępnień i 324 komentarze oburzonych krakowian. Przypomnieli oni w nich m.in. to, że to nie pierwsza tak bulwersująca akcja, i że pod apelem o pomoc w utrzymaniu Osady 2000 na Cichym Kąciku podpisało się ponad 2000 osób.

Jan Pikuła zebrał ponad 2000 podpisów krakowian pod apelem o utrzymanie działalności Osady 2000 - fot. Marzena Gitler / Głos24

Sprawą zainteresował się też radny Łukasz Gibała, który przyjechał do Osady, żeby spotkać się z Janem Pikułą. Zamieścił również film nagrany na miejscu, który też udostępniło ponad 100 użytkowników Facebooka.

Czy krakowskie spółki miejskie zachowują się jak czyściciele kamienic? Czy nasyłają uzbrojonych ochroniarzy na działających legalnie przedsiębiorców? Koniecznie obejrzyjcie i podajcie dalej ten film!

Opublikowany przez Łukasz Gibała Wtorek, 23 sierpnia 2022

„Czy krakowskie spółki miejskie zachowują się jak czyściciele kamienic? Czy nasyłają uzbrojonych ochroniarzy na działających legalnie przedsiębiorców? Koniecznie obejrzyjcie i podajcie dalej ten film!” – zaapelował.

W nagraniu przypomniał, że nie tylko właściciel Osady 2000 padł ofiarą budowy parkingu przy przyszłym Centrum Muzyki. Z tego miejsca musiał wynieść się równie popularny Bezogródek. Jan Pikuła pozostał, bo odwołał się do sądu, który wydał decyzję, że dopóki nie rozstrzygnie, kto ma rację, nie wolno tu podejmować żadnych czynności.  Zagwarantował, że nie można ogrodzić terenu i uniemożliwić działalności firmy. Radny skomentował też to, co wydarzyło się w nocy z piątku na sobotę. – Ta sytuacja moim zdaniem jest oburzająca – mówił Gibała. - To jest jakiś chwyt gangsterski, jakaś bandyterka. Mi się kojarzy z działaniami czyścicieli kamienic – bulwersował się radny, podkreślając, że mówimy o działaniach spółki miejskiej.  – Jak to jest możliwe, żeby organy publiczne działały w taki sposób, żeby nasyłały na właściciela, który jest na swoim i który ma zabezpieczenie sądowe, ochroniarzy z bronią ostrą, ubranych na czarno, oraz żeby rzekomo przez przypadek niszczyły stacje trafo (dokładnie chodzi o przyłącze – przyp. red.) i odcinały dostęp prądu – pyta na filmie Gibała.

Radny wystosował też interpelację do prezydenta, opisując całą sytuację i pytając, czy postanowienie sądu z 5 lipca 2021 r. pozostaje w mocy, czy i jak Agencja Rozwoju Miasta Krakowa sp. z o.o. zrekompensuje przedsiębiorcy straty poniesione w wyniku prac koparką oraz zamknięcia dostępu do lokalu oraz czy planowane jest wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które podjęły decyzje, skutkujące opisanymi wydarzeniami z ostatnich dni.

Postanowienie sądu o zakazie zagradzania działki, na której jest Osada 2000 - fot. Marzena Gitler / Głos24

Do sprawy odniósł się prezes Zarządu Agencji Rozwoju Miasta Krakowa, dr Jan Pamuła, który zarzucił radnemu, że popiera przedsiębiorców łamiących prawo i uprawia walkę polityczną. W komentarzu zatytułowanym „10 rzeczy, które warto wiedzieć o sytuacji z „Osadą 2000”. Polemika z tezami Łukasza Gibały” opublikowanym na stronie Agencji Rozwoju Miasta Krakowa i z niewielkimi zmianami (pominięto zarzuty pod adresem radnego Rady Miasta Krakowa) powielonym na oficjalnej stronie miasta, czytamy: „Czy radny Łukasz Gibała publicznie popiera przedsiębiorców, którzy za nic mają obowiązujące prawo? I czy robi to cynicznie, z pełną świadomością, że mija się z prawdą, czy jest po prostu naiwny i, jak sam mówi, „wierzy przedsiębiorcy, bo dlaczego miałby kłamać”? No właśnie, dlaczego? To pytania, które nasuwają się po obejrzeniu filmiku, jaki radny Łukasz Gibała umieścił na swoim profilu na Facebooku, atakując miejskie spółki. Zanim zapytał drugą stronę o zdanie, zanim otrzymał odpowiedź na złożoną 22 sierpnia interpelację w tej sprawie. Bo po co pytać? Po co czekać na odpowiedzi? Mogłyby przecież nie pasować do przydatnej w walce politycznej teorii. A że fakty nie pasują do lansowanej przez radnego tezy? Tym gorzej dla faktów. Przejdźmy zatem do faktów” . Komentarz opublikowano też na stronie Agencji na Facebooku.

Zapraszamy do zapoznania się ze stanowiskiem Prezesa ARMK, dra Jana Pamuły, w sprawie sytuacji z „Osadą 2000”:...

Opublikowany przez Agencja Rozwoju Miasta Krakowa Środa, 24 sierpnia 2022

W oświadczeniu dowiadujemy się m.in., że Jan Pikuła działa bezprawnie: „prowadzący „Osadę 2000” doskonale wie, że prowadzi działalność gospodarczą na cudzym gruncie bez umowy. Została mu ona bowiem wypowiedziana skutecznie 3 lata temu. Zatem nie ma tytułu prawnego do prowadzenia w tym miejscu działalności. Robi to bez zgody prawowitego właściciela gruntu, a więc bezprawnie.” Do tych zarzutów odniósł się już po publikacji oświadczenia ARMK Jan Pikuła, pokazując pismo z marca 2020 roku, w którym radca prawny Fundacji Capellae Cracoviensis podkreśla, że łączy go z fundacją stosunek cywilno-prawny i "zmiana warunków umowy wymaga porozumienia stron".

Pismo, na które powołuje się właściciel Osady 2000 dowodząc swojego prawa do zajmowania działki przy Piastowskiej 20 - fot. arch. Osada 2000

Zdaniem prezesa ARMK właścicielowi chodzi tylko o wysokie odszkodowanie „Pojawia się też pytanie, czy działania prowadzącego ogródek piwny nie są spowodowane tylko i wyłącznie chęcią wywarcia presji na Gminę Miejską Kraków w celu uzyskania niewspółmiernie wysokiego i bezzasadnego odszkodowania, idącego w miliony złotych. Bo spór idzie nie o to, czy będzie on mógł dalej prowadzić działalność gospodarczą w tym miejscu – wie, że to niemożliwe – ale o pieniądze. Czy zatem radny Gibała swoim działaniem chce wywrzeć presję na władzach miasta, by te wypłaciły nienależne odszkodowanie?” – pyta prezes miejskiej spółki.

Jan Pamuła wskazuje też winnych. To firma prowadząca prace budowlane. „Za ewentualne szkody, które powstały w związku z wypadkiem odpowiedzialność ponosi firma prowadząca prace budowlane” - czytamy w stanowisku.

Prezes ARMK tłumaczy też w kuriozalny sposób dlaczego koparka pracowała w środku nocy. „Koparka pracowała w godzinach nocnych albowiem w poniedziałek rano na terenie całej inwestycji miały być przeprowadzone odwierty umożliwiające wykonanie badań ewentualnego skażenia gruntu w związku z likwidacją stacji paliw oraz warsztatów samochodowych znajdujących się w tym terenie. W związku z tym, absolutnie konieczne jest wykonanie na całym, trzyhektarowym terenie odwiertów (piezometry na głębokość ok. 5m), które umożliwiają pobranie próbek ziemi” - wyjaśnia.

Zdaniem prezesa ARMK wszystko jest zgodne z prawem, bo postanowienie sądu dotyczy dostępu do działki tylko Jana Pikuły, a on dostęp ma: „postanowienie sądu, na które w mediach społecznościowych powołuje się prowadzący ogródek piwny i o którym mówi Łukasz Gibała, dotyczy umożliwienia dojazdu do ogródka tylko jemu. I on ten dostęp ma cały czas zapewniony. Przy zagrodzonym wjeździe przez 24 godziny dyżurują pracownicy firmy ochroniarskiej. Postanowienie sądu nie jest w żaden sposób naruszane”.

Osadę 2000 od placu budowy oddziela kilkaset metrów - fot. Marzena Gitler / Głos24

Ostatecznie jednak całą sytuację ma usprawiedliwić cel inwestycji - budowa Centrum Muzyki: „Nieuzasadnione przedłużanie wyprowadzki zagraża bowiem budowie kompleksu muzycznego, na który krakowianie czekają od lat i który jest także finansowany w kwocie 99 000 000 zł z rządowego funduszu „Polski Ład”, co zmusza Agencję do bezwzględnego respektowania wyznaczonych terminów, o czym prowadzący ogródek piwny doskonale wie i fakt ten wykorzystuje”.

Miasto opublikował komunikat pod tytułem „Warto pamiętać, że prawo obowiązuje wszystkich”. Przypomina też o tej zasadzie Łukasz Gibała podsumowując swoje wystąpienie, apelem, aby jak najwięcej osób napisało do Agencji Rozwoju Miasta Krakowa i wywarło presję na prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego, aby nie doszło już nigdy więcej do podobnej sytuacji, jak ta, która wydarzyła się w Osadzie 2000.

Warto dodać, że póki co wokół budowy Centrum Muzyki więcej jest złej prasy niż pochwał. Samo miasto zdaje sobie sprawę, że realizacja inwestycji nie będzie łatwa, bo obecnie ogłoszono już kolejny przetarg, poszukując wykonawcy inwestycji za pieniądze z Polskiego Ładu. W poprzednim oferty znacznie przekroczyły możliwości budżetowe miasta. Na razie postępuje tylko budowa piętrowego parkingu, pod który wycięto drzewa, i niewykluczone, biorąc pod uwagę inflację, że być może cała inwestycja na tym się zakończy. A może właśnie o to chodzi?

fot. Marzena Gitler / Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka