niedziela, 15 sierpnia 2021 19:00

Marszałek Urynowicz: "Wydaje mi się, że ten rząd długo nie potrwa"

Autor Mirosław Haładyj
Marszałek Urynowicz: "Wydaje mi się, że ten rząd długo nie potrwa"

11 sierpnia Porozumienie oficjalnie opuściło Zjednoczoną Prawicę. Rozłam w koalicji rządzącej jest pokłosiem krytyki, na jaką pod adresem Polskiego Ładu, sztandarowego programu Prawa i Sprawiedliwości oraz sprawy lex TVN, pozwolił sobie lider partii, Jarosław Gowin. O wydarzeniach na szczeblu krajowym i wojewódzkim porozmawialiśmy z Wicemarszałkiem Województwa Małopolskiego Tomaszem Urynowiczem, który potwierdził także chęć startowania w wyborach na prezydenta Krakowa.

Komentując ostatnie wydarzenia w parlamencie z udziałem Porozumienia, z którym jest związany, marszałek Urynowicz nie miał wątpliwości, że rozłam w koalicji niesie za sobą same negatywne konsekwencje i osłabia rządy Prawa i Sprawiedliwości.

– To jest złe dla Zjednoczonej Prawicy, to jest złe dla Polski, co pokazały ostatnie wydarzenia w parlamencie. Polska w momencie wchodzenia w następnym falę kryzysu nie ma stabilnej większości parlamentarnej

– powiedział Urynowicz w rozmowie z Głos24 i dodał:

– To jest po prostu złe dla Polski. Zła decyzja Prawa i Sprawiedliwości związana z wypchnięciem z koalicji Porozumienia przyniesie niestety szkodę nam wszystkim, szkodę Polsce.

"Wydaje mi się, że ten rząd długo nie potrwa"

Zapytany o przyszłość obecnego rządu, który został pozbawiony koalicjanta, marszałek powiedział, że w dłuższej perspektywie może okazać się ona niepewna. Czy rozłam dotknie także Porozumienia, które zostało odsunięte od sprawowania realnej władzy? Urynowicz przyznał, że ta sytuacja nie rzutuje specjalnie na partię i jej członków w lokalnych strukturach:

– Władza to służba. Dzisiaj rządzi samodzielnie Prawo i Sprawiedliwość. Wydaje mi się, że ten rząd długo nie potrwa. Zobaczymy, jakie będą perturbacje i wydarzenia w następnych miesiącach, podczas następnych obrad Sejmu. Ta niestabilność nie pozostanie bez śladu na ogólnej sytuacji politycznej. Byliśmy koalicją, każdy pójdzie własną stroną i będzie ponosił ciężar własnych decyzji.

W nowej sytuacji politycznej z pewnością w lepszej pozycji wyjściowej znajduje się Porozumienie, które nic nie musi, ale które może wszystko. Czy wspomniane przez marszałka „pójście własną stroną” oznacza wejście w sojusz z Koalicją Obywatelską? Urynowicz przekonuje, że opuszczenie Prawa i Sprawiedliwości nie musi z automatu oznaczać zwrócenia się w stronę jego największego oponenta. Marszałek wierzy, że jego partia jest w stanie stworzyć trzecią opcję na mocno spolaryzowanej polskiej scenie politycznej, choć nie wyklucza współpracy z innymi podmiotami.

– Myślę, że jest błąd w twierdzeniu, że są jakieś dwa światy. Chcemy udowodnić, że jest też trzeci świat, pomiędzy tymi dwoma, pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. To po pierwsze. Wydaje mi się, że wszyscy cierpią na tym, że wojna polsko-polska wygląda tak, jak wygląda. Potrzeba nam spokojnej, umiarkowanej, konserwatywnej, ale także liberalnej gospodarczo formacji. I takie miejsce chce budować Porozumienie. Mam nadzieję, że będzie go budowało z innymi partnerami. Te rozmowy już dziś są bardzo obiecujące. W związku z tym, my będziemy przede wszystkim realizowali nasz program

– powiedział marszałek Urynowicz. Nasz rozmówca był też pewien, że sytuacja w Sejmie znajdzie swoje odzwierciedlenie na poziomie regionalnym i nie pozostanie bez konsekwencji również dla tego szczebla krajowych struktur:

– Polityka regionalna na poziomie sejmiku województwa małopolskiego jest przedmiotem umowy koalicyjnej, która została jednostronnie zerwana przez Prawo i Sprawiedliwość, więc na pewno tak będzie.

Potwierdzony start w wyborach

Wicemarszałek początkiem miesiąca zadeklarował także chęć wystartowania w wyborach na stanowisko prezydenta Krakowa, które miałby się odbyć w 2023 r. W rozmowie z Głosem24 podtrzymał swoją decyzję.

– Nikt z nas nie wie, co będzie pewne w 2023 r., ponieważ sytuacja w Polsce jest tak dynamiczna, że żaden polityk, ale też nikt z Polaków, nie jest w stanie przewidzieć, jak przyszła scena polityczna będzie wyglądała. Ponieważ pyta mnie pan o start w wyborach w sierpniu 2021 r., to mogę panu odpowiedzieć, że tak. Cały czas przygotowuję się do startu w wyborach na prezydenta miasta

­­– powiedział marszałek i przyznał, że trwają prace nad jego programem wyborczym. Urynowicz zwrócił uwagę, że zakładana przez niego strategia rozwoju miasta, choć związana z obecnym kształtem stolicy Małopolski, będzie odbiegać od tej, którą mógł zakładać obecnie urzędujący Prezydent Krakowa. Wszystko z powodu zmiany w przepisach:

– Proszę pamiętać o tym, że mówimy o mieście, w którym od dwudziestu lat rządzi Jacek Majchrowski. W żaden sposób nie mówię, że rządzi źle czy, że rządzi jakoś super dobrze. Mówię o tym, że trudno wizję miasta przyszłości kreślić inaczej niż w oderwaniu od tego, co w ostatnich 20 latach w mieście się wydarzyło. Zarówno tego dobrego, ale także tego złego. Dlatego tak naprawdę dzisiaj, już na dwa lata przed wyborami mówię o swoich planach. Musimy bardzo poważnie rozpocząć pracę nad tworzeniem programu dla miasta, pokazywaniem jego wizji rozwoju w innej perspektywie. To znaczy po prezydencie Majchrowskim nikt już nie będzie miał możliwości pełnienia tego urzędu tak długo, jak on. Ponieważ zmieniły się przepisy dotyczące wyborów prezydentów, ktokolwiek zostanie przez krakowian wybrany, będzie miał tylko dwukadencyjną perspektywę. A to powoduje, że będziemy musieli wspólnie dyskutować nad tym, jak ma wyglądać miasto, jak chcemy przekazywać berło w mieście z ręki do ręki, jak ma wyglądać ta wspólna odpowiedzialność. Rozpoczynamy nie tylko od tej deklaracji w pracy na temat związany z przygotowaniem kampanii, ale rozpoczynamy przede wszystkim pracę nad programem.

A nad czym w swojej kampanii skupi się przyszły kandydat na prezydenta Krakowa? Jak zapewnia, zależy mu na dialogu z nowymi mieszkańcami miasta, którzy wybrali je jako miejsce do dalszego życia. Urynowicz zwrócił uwagę na potrzebę lepszego skomunikowania stolicy Małopolski oraz podjęcia wyzwań, jakie niesie za sobą ekologia:

– Proszę zwrócić uwagę, że miasto przez 20 lat się bardzo zmieniło. Ono nie tylko inaczej wygląda, ale także w dużej mierze zupełnie inaczej wyglądają krakowianie. I nie chodzi o to, że się postarzeli. Chodzi o to, że coraz więcej nowych ludzi przyjeżdża do Krakowa z innych stron. Tworzy się zupełnie inna tkanka społeczna tego miasta. Z nimi trzeba zacząć się komunikować. Z drugiej strony powstaje coraz więcej nowych osiedli. Wydaje się, że blisko centrum miasta, ale tak naprawdę są to osiedla w dużej mierze peryferyjne, pozbawiony dostępu do ogólnodostępnej infrastruktury społecznej. To są bardzo ważne rzeczy. I tradycyjnie miasto musi postawić na nowoczesny zielony transport, ponieważ chcemy oddychać czystym powietrzem, bo to jest wyzwanie dla nowoczesnych miast.

­Zdaniem polityka konieczne jest także powtórne rozważenie pomysłu stworzenia metra oraz zmiana podejścia do powstających w mieście inwestycji. Przyszły kandydat na prezydenta stawia także na mocną współpracę z krakowskimi uczelniami:

– Kraków musi postawić na nowoczesną komunikację. Trzeba jeszcze raz wrócić do publicznej dyskusji o budowie metra w Krakowie. Potrzeba nam zupełnie innego sposobu przygotowywania inwestycji w mieście, potrzeba nam coraz bliższej współpracy z uczelniami, bo to uczelnie krakowskie są magnesem przyciągającym do Krakowa nie tylko studentów, ale także inwestorów. I potrzeba nam nowej polityki ekologicznej, ale przede wszystkim potrzeba nam nowego, odpowiedzialnego spojrzenia na miasto.

Kosztowna deklaracja

9 sierpnia marszałek Urynowicz zaapelował o wycofanie się Małopolski z tzw. deklaracji anty-LGBT, tłumacząc że województwo może stracić gigantyczne pieniądze. Więcej o tej sprawie pisaliśmy już wcześniej. Odezwa nie spodobała się jego przełożonemu, marszałkowi województwa Witoldowi Kozłowskiemu, który wysłał go na przymusowy urlop. Zdaniem polityka w obecnej sytuacji województwo nie może sobie pozwolić na sytuację, w której, z powodu mało znaczącej z punktu prawnego deklaracji, region może stracić ogromne środki.

– To deklaracja, czyli akt woli nie będący prawem lokalnym. Zdecydowanie wyżej niż ten akt woli radnych stawiam środki możliwe do pozyskania z Unii Europejskiej. Stawiam wyżej rozwój województwa, także dlatego że te środki to wiele miliardów złotych, dzięki którym powstaje nowoczesna infrastruktura

– powiedział marszałek i dodał:

– Budujemy szpitale, budujemy szkoły, zmieniamy rzeczywistość wokół nas. Przedsiębiorcy mogą się rozwijać, uczelnie konstruować nowe rozwiązania. To wszystko wpływa na rozwój regionu. Jeżeli mam do wyboru deklarację, która jest jednostronnym aktem, nie mającym mocy oraz żadnej normy prawnej w województwie i mam do wyboru olbrzymie pieniądze na jego rozwój, które zdecydują o przyszłości naszej oraz naszych rodzin, to wybieram racjonalną, rozsądną i pragmatyczną walkę o te środki.

W całym zamieszaniu spowodowanym tą sytuacją może umykać fakt, że nie chodzi tylko o przeszłą perspektywę negocjacyjną, ale także o środki, które są wydatkowane obecnie. Z tym, że ewentualne sankcje najmocniej odbiłyby się nie na poszczególnych gminach, a na strukturach regionalnych.

– Komisja Europejska mówi o trzech formach swoich działań. Po pierwsze zablokowaniu bieżących płatności. Trudno dzisiaj oszacować te wydatki. Wiele projektów jest zaawansowanych, aczkolwiek konsekwencje tej decyzji spoczęłyby nie na ostatecznych beneficjentach, tylko na województwie małopolskim. Komisja mówi także o zablokowaniu negocjacji środków unijnych w nowej perspektywie, a także o wstrzymaniu promocji zagranicznej Małopolski ze środków europejskich. Każda z tych rzeczy ma swoją wagę. Ograniczenia bieżących wydatków to są bardzo poważne kwestie dotyczące także funkcjonowanie urzędów. A środki z przyszłej perspektywy to 2 miliardy 560 milionów. To są olbrzymie pieniądze, za które powstaje praktycznie wszystko w województwie

– powiedział Urynowicz. Marszałek nie potrafił wskazać, który z lokalnych samorządów zostałby najbardziej poszkodowany, zaznaczył jednak, że sprawa dotyczy kilkudziesięciu podmiotów, a skala potencjalnych strat jest opracowywana przez urzędników:

– Mówi się o tym, że te samorządy, które przyjęły podobną deklarację, a jest ich ok. 60 mają ten sam problem, co województwo małopolskie. Trudno jest mi dzisiaj mówić o kwotach, bo trzeba by podsumować wszystkie bieżące, trwającej i rozliczone projekty. To są olbrzymie sumy. Jestem pewien, że w tym momencie Urząd Marszałkowski to przygotowuje.

Fot.: FB/Tomasz Urynowicz

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka