Dr Franciszek Rakowski (członek Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego) w rozmowie wp.pl wypowiedział się w sprawie aktualnej sytuacji epidemicznej.
Pierwszy raz w historii polskiej epidemii koronawirusa mamy do czynienia z zawracająca samą z siebie falą. Zdaniem doktora Franciszka Rakowskiego może to świadczyć o tym, że powoli docieramy do odporności zbiorowiskowej.
– Można powiedzieć, że to jest taka fala resztkowa, docieramy do etapu odporności zbiorowiskowej. Pierwszy raz od dwóch lat epidemii mamy takie zjawisko, że fala w woj. lubelskim, podlaskim zawraca sama z siebie po osiągnięciu odpowiedniego bilansu pomiędzy osobami podatnymi a uodpornionymi. Nigdy w historii polskiej epidemii COVID-19 czegoś takiego nie było. Te fale zawsze były mocno ścinane restrykcjami. To jest kluczowe w zrozumieniu tego, co się teraz dzieje
– tłumaczy ekspert.
Czwarta fala koronawirusa mogłaby być ostatnią o takim zasięgu, gdyby nie pojawił się nowy wariant o sile rażenia porównywalnej z Deltą.
– Zakładając, że nie ma nowego wariantu, w styczniu bylibyśmy praktycznie uodpornionym społeczeństwem. Wszystkie kolejne infekcje koronawirusem to byłyby albo reinfekcje, albo infekcje u zaszczepionych, które miałyby zupełnie inną dynamikę, z innymi współczynnikami hospitalizacji, zgonów i zakażalności
– mówi matematyk.
Zdaniem doktora Rakowskiego, w przypadku kolejnego wariantu należałoby mówić o pierwszej fali nowej epidemii:
– Jeśli będziemy mieli nowy, zupełnie inny wariant i nie będziemy mieli na niego odporności, to możemy się spodziewać następnej fali. Nie nazywałbym jej piątą, ale pierwszą falą nowej epidemii - powiedzmy falą "1B", bo to oznaczałoby, że mamy do czynienia z zupełnie nową zarazą.
Inf.: wp.pl