piątek, 21 lutego 2025 14:10, aktualizacja 16 godzin temu

Poglądy polityczne i religijne zwiększają zagrożenie depresją? Psycholog: "W Polsce wynik badań jest inny niż na Zachodzie"

Autor Mirosław Haładyj
Poglądy polityczne i religijne zwiększają zagrożenie depresją? Psycholog: "W Polsce wynik badań jest inny niż na Zachodzie"

23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. W tym kontekście pojawia się pytanie, czy wybory życiowe, takie jak poglądy polityczne, przynależność do określonej partii politycznej, czy religijność, mogą wpływać na ryzyko zachorowania na depresję? Na te pytania postanowiły odpowiedzieć psycholożki z Centrum Badań nad Relacjami Społecznymi Uniwersytetu SWPS. Okazało się, że w Polsce wynik badań odbiega od tego w krajach Europy Zachodzniej.

Depresja staje się coraz bardziej powszechnym problemem zdrowia psychicznego, dotykającym około 1,2 miliona Polaków. Jest to poważne zagrożenie społeczne, które wpływa na życie jednostek oraz funkcjonowanie społeczeństwa. Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją został wprowadzony przez Ministra Zdrowia w 2001 roku i obchodzony jest 23 lutego. Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia, depresja to czwarte najpoważniejsze schorzenie na świecie oraz jedna z głównych przyczyn samobójstw.

Choroba ta charakteryzuje się uporczywym smutkiem, brakiem energii, utratą zainteresowania czynnościami, które wcześniej sprawiały przyjemność. Inne objawy to problemy ze snem (zarówno bezsenność, jak i nadmierna senność), niepokój, trudności w koncentracji, poczucie bezwartościowości, poczucie winy lub beznadziei, myśli o samookaleczeniu, a także myśli samobójcze.

Depresja to nie tylko zaburzenia nastroju – często pojawiają się także objawy somatyczne, czyli fizyczne. W wyniku depresji chorzy zaczynają zaniedbywać codzienne obowiązki, takie jak praca, szkoła, czy nawet higiena osobista. Podstawowe czynności, jak wstanie z łóżka czy pójście do sklepu, stają się dla nich trudne do wykonania. Celem ustanowienia tego dnia było szerzenie wiedzy na temat depresji oraz innych zaburzeń z nią związanych. Obecnie depresja jest najczęściej występującym zaburzeniem psychicznym.

Choroba ta może dotknąć każdego, niezależnie od płci, wieku czy statusu społecznego. Często rozwija się powoli, przez długie lata, stopniowo pozbawiając człowieka radości z życia. Depresja może dotknąć osoby w różnym wieku, pochodzące z różnych środowisk i żyjące w różnych krajach. Ale czy nasze wybory życiowe, takie jak poglądy polityczne, przynależność do określonej partii politycznej, czy religijność, mogą wpływać na ryzyko zachorowania na depresję? Z tym problemem zmierzyły się psycholożki z z Uniwersytetu SWPS, które w ramach przeprowadzonych badań, przeanalizowały dane uzyskane od 1669 Polaków i Polek.

W badaniu tym wykorzystano skróconą wersję Kwestionariusza Zdrowia Pacjenta, w którym respondenci odpowiadali na pytania dotyczące częstotliwości występowania objawów depresji, takich jak obniżony nastrój i anhedonia (brak zainteresowania codziennymi czynnościami). – Celem takiego badania, zwanego przesiewowym, jest identyfikacja osób, które prawdopodobnie doświadczają depresji i powinny być poddane dalszej diagnozie. W przypadku zastosowanego narzędzia progiem alarmowym, potwierdzonym wcześniejszymi badaniami, jest wartość 3 lub więcej punktów. Spośród osób uczestniczących w naszym sondażu osiągnęło ją aż 36 proc. – mówi dr Marta Witkowska, psycholożka społeczna z Centrum Badań nad Relacjami Społecznymi Uniwersytetu SWPS, współautorka raportu.

PiS, KO czy Trzecia Droga – kto z depresją częściej?

W analizie porównano poglądy polityczne uczestników badania, badając, czy istnieje zależność między ideologią a nasileniem objawów depresyjnych. W Polsce poglądy polityczne były określane w skali od 1 (zdecydowanie lewicowe) do 7 (zdecydowanie prawicowe). Większość badanych (38,9%) zadeklarowała poglądy centrowe. Okazało się, że niezależnie od przynależności ideologicznej, poziom nasilenia objawów depresji był podobny. – W krajach zachodnich zauważono, że osoby o konserwatywnych poglądach częściej deklarują wyższy poziom szczęścia niż osoby o bardziej liberalnych przekonaniach. Podobnie osoby religijne bywają statystycznie bardziej szczęśliwe niż osoby niereligijne. Niektóre badania wskazują też, że popieranie partii rządzącej może korzystnie wpływać na samopoczucie, co wynika ze zgodności pomiędzy osobistymi wartościami a wartościami realizowanymi przez państwo. Postanowiliśmy sprawdzić, czy podobne mechanizmy ochronne działają też w mocno spolaryzowanej Polsce – wyjaśnia dr Marta Witkowska i dodaje: – Z naszego badania wynika, że depresja nie ma związku z ideologią polityczną. Zarówno osoby o poglądach lewicowych, jak i prawicowych w Polsce doświadczają podobnego nasilenia objawów depresyjnych.

Badaczki zbadały również, czy istnieje jakieś powiązanie między ryzykiem wystąpienia zaburzeń depresyjnych a preferencjami partyjnymi uczestników badania. Również w tym przypadku nie zauważyły żadnych związków. Analiza nie ujawniła istotnych różnic w nasileniu objawów depresji między wyborcami PiS a zwolennikami koalicji KO, Lewicy i Trzeciej Drogi (badanie zostało przeprowadzone tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku, dlatego porównywano sympatyków tych partii).

Depresja a polityczna polaryzacja

Dr Witkowską zapytaliśmy także, czy polityczna polaryzacja społeczeństwa jest czynnikiem zwiększającym zagrożenie depresją. – Nie są mi znane badania, które bezpośrednio łączyłyby polaryzację społeczną z depresją. Jednak pewne mechanizmy związane z polaryzacją mogą wskazywać na taki związek – stwierdziła psycholożka i dodała: – W spolaryzowanym społeczeństwie mowa nienawiści i stygmatyzacja osób o odmiennych poglądach stają się bardziej akceptowalne, co oznacza, że łatwiej paść ich ofiarą. Z kolei bycie obiektem stygmatyzacji czy mowy nienawiści jest związane z doświadczaniem objawów depresji. Przykładowo, w niedawnym badaniu przeprowadzonym w Polsce naukowcy z Centrum Badań nad Uprzedzeniami wykazali, że im częściej osoby homoseksualne spotykały się z nienawistnymi wypowiedziami na temat gejów lub lesbijek, tym więcej zgłaszały objawów depresji, w tym myśli samobójczych. Osoby należące do stygmatyzowanych grup mogą być bardziej narażone na izolację i utratę wsparcia społecznego, a to z kolei może przekładać się na większą podatność na obniżenie samooceny, wycofanie się z aktywności, poczucie osamotnienia i bezsilności wobec ataków – czyli symptomy i mechanizmy depresji.

Zdaniem badaczki z Uniwersytetu SWPS w walce z depresją bardzo ważną rolę odgrywa rodzina. – Co ważne, w tym wspomnianym polskim badaniu naukowcy odkryli, że siła związku między doświadczaniem mowy nienawiści a depresją była znacznie słabsza wśród osób, które mogły liczyć na akceptację ze strony członków rodziny. Okazuje się więc, że bliskie więzi mogą buforować negatywny wpływ hejtu, którego doświadczamy od innych. Warto w tym kontekście zastanowić się, jak polaryzacja wpływa na te najbliższe więzi – tłumaczy dr Witkowska, zastrzegając: – Teoretycznie polaryzacja mogłaby je wzmacniać, dlatego że wzmacnia zaufanie wewnątrz najbliższego kręgu – wśród osób o podobnych poglądach. Może to prowadzić do większego poczucia przynależności i zaangażowania we wspólne działania. Jeśli tak właśnie się dzieje, paradoksalnie może to zmniejszać ryzyko depresji – jednakże to wsparcie i więzi mogą łatwo zostać utracone wówczas, gdy nasze poglądy zaczną się zmieniać i nie będą już tak spójne z innymi osobami w naszym otoczeniu. Niedawny raport panelu Ariadna wydaje się to potwierdzać, pokazując, że 29% Polaków przez otwarte ujawnienie swoich poglądów straciło znajomych. Wydaje się, że polaryzacja może erodować także wsparcie między członkami rodziny. Nie napawa optymizmem sondaż przeprowadzony parę lat temu przez agencję SW Research, w którym Polacy wskazywali, jakich tematów najbardziej boją się przy wigilijnym stole. Kwestie polityczno-ideologiczne zajęły tam pierwsze miejsce, wyprzedzając nawet pytania o status związku.

Równocześnie, jak zauważa Witkowska, oba zjawiska posiadają skomplikowaną naturę, które wymagają dokładniejszego oglądu, by zrozumieć ich mechanizmy. – Jednakże zarówno depresja, jak i polaryzacja są zjawiskami na tyle złożonymi, że aby stwierdzić, czy i w jaki sposób są ze sobą związane, konieczne są pogłębione badania. Może się okazać, że mimo teoretycznych przesłanek, w rzeczywistości polaryzacja nie zwiększa ryzyka depresji, a obecnie obserwowany wzrost obu tych zjawisk jest wynikiem jakiegoś innego, trzeciego zjawiska – np. zmian społecznych związane z rozpowszechnieniem mediów społecznościowych, wzrostu nierówności ekonomicznych czy innych czynników, których dziś jeszcze nie jesteśmy świadomi wyjaśnia.

Religijność a depresja

W kolejnym etapie badania psycholożki przyjrzały się roli religijności w kontekście ryzyka depresji. Uczestnicy oceniający swoją religijność na skali od 1 (niska religijność) do 7 (wysoka religijność) nie wykazali istotnych różnic w nasileniach objawów depresji w zależności od poziomu religijności. Osoby bardziej religijne nie doświadczyły mniej nasilonych symptomów depresyjnych w porównaniu do osób mniej wierzących. Wyniki te są sprzeczne z obserwacjami z krajów zachodnich, gdzie religijność była czasem uznawana za czynnik ochronny przed depresją.

Bez mechanizmów ochronnych

Pomimo zauważalnych trendów w innych krajach, w Polsce ideologia, poglądy polityczne oraz religijność nie wydają się pełnić roli mechanizmów ochronnych przed depresją. Badanie pokazuje, że depresja w Polsce dotyka ludzi niezależnie od ich światopoglądu czy przekonań politycznych, a społeczeństwo polskie cechuje się niskim poziomem akceptacji ideologii, co może tłumić pozytywne efekty, jakie w innych miejscach mają konserwatyzm, religijność czy popieranie partii rządzącej.

– Żaden z analizowanych w naszym badaniu czynników nie wykazał istotnego wpływu ochronnego na intensywność objawów depresji. Osoby o różnych przekonaniach politycznych, preferencjach wyborczych i poziomie religijności doświadczały ich na zbliżonym poziomie. Wynik ten odbiega od trendów zaobserwowanych w państwach zachodnich, gdzie ideologia bywa czynnikiem wspierającym dobrostan psychiczny – mówi psycholożka z Uniwersytetu SWPS i dodaje: – Faktycznie, ten wynik może być zaskakujący na tle wcześniejszych badań pokazujących, że ideologia religijna może pełnić paliatywną funkcję, sprawiając, że ludzie są szczęśliwsi lub bardziej zadowoleni z istniejącego stanu rzeczy. Temat na pewno wymaga dalszych badań, uwzględniających np. różne typy religijności. Warto przy tym także zauważyć, że nasze obecne badania dotyczą specyficznie tematyki depresji, podczas gdy wcześniejsze badania dotyczyły różnych aspektów dobrostanu.

Polacy bez różowych okularów

Badanie przeprowadzone przez pracownice Uniwersytetu SWPS potwierdziły też status naszego społeczeństwa jako “pozbawionego złudzeń”, czyli charakteryzującego się niskim poziomem akceptacji ideologii uzasadniających systemy społeczne. Takie podejście może ograniczać działanie zaobserwowanych na Zachodzie mechanizmów ochronnych takich jak konserwatywne poglądy, popieranie partii rządzącej czy religijność. – Piszemy, że polskie społeczeństwo jest „pozbawione złudzeń”, zapożyczając to określenie z artykułu naukowego Aleksandry Cichockiej i Johna Josta, którzy jako pierwsi podjęli ten temat. W artykule przedstawili naukowe dowody na to, że w społeczeństwach postkomunistycznych, w tym w Polsce, ludzie mają mniejszą skłonność do uzasadniania i usprawiedliwiania systemu, w którym żyją, niż ma to miejsce na Zachodzie – wyjaśnia dr Witkowska i podkreśla: – To istotne odkrycie, ponieważ postrzeganie aktualnych systemów społecznych, politycznych czy ekonomicznych jako uzasadnionych i sprawiedliwych stanowi formę adaptacyjnego samooszukiwania się – swoistych psychologicznych różowych okularów.

– Badania pokazują, że osoby o silnej tendencji do takiego myślenia są szczęśliwsze, mniej razi ich niesprawiedliwość świata, a rzeczywistość wydaje się im bardziej uporządkowana, przewidywalna i stabilna. Często mówi się o tej funkcji wiary w sprawiedliwość systemu, że ma charakter paliatywny – pomaga uśmierzyć ból i dyskomfort. Takie wyniki obserwowano w krajach zachodnich, a także w polskich badaniach, gdzie wykazano, że poziom legitymizowania aktualnego systemu społeczno-politycznego był związany z różnymi aspektami dobrostanu – tłumaczy psycholożka i zaznacza: – Jednakże, skoro w Polsce ogólna tendencja do uzasadniania systemu jest słabsza niż na Zachodzie, rzeczywiste znaczenie tego rodzaju ideologicznych buforów w poprawie dobrostanu może być również mniejsze. To właśnie sugerują wyniki naszego badania. Choć w nim nie badałyśmy bezpośrednio tendencji do uzasadniania systemu, z innych badań wiadomo, że jest ona związana z religijnością i politycznym konserwatyzmem, które uwzględniłyśmy w naszej analizie.

– Depresja w Polsce wykracza poza podziały ideologiczne, dotykając ludzi niezależnie od przekonań. Paradoksalnie, w tej spolaryzowanej rzeczywistości, w której może się wydawać, że nie mamy o czym rozmawiać, istotność pytania: jak się czujesz, okazuje się jednak uniwersalna – podsumowuje dr Marta Witkowska.


Dr Marta Witkowska

Dr Marta Witkowska, psycholożka społeczna/Fot.: Uniwersytet SWPS, materiały prasowe
Dr Marta Witkowska, psycholożka społeczna/Fot.: Uniwersytet SWPS, materiały prasowe

Psycholożka społeczna, doktorat z psychologii społecznej uzyskała w Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie zajmowała się projektami naukowymi z pogranicza psychologii politycznej i relacji międzygrupowych.

Obecnie W Centrum Badań nad Relacjami Społecznymi Uniwersytetu SWPS prowadzi badania nad językiem sprawczości i dobrostanem psychicznym. Kierowniczka grantu Narodowego Centrum Nauki, którego celem jest rozszerzenie dotychczasowej wiedzy na temat związku między sprawczością a nastrojem o badania językowe.

Fot. gł.: pixabay/Uniwersytet SWPS, materiały prasowe

Polska - najnowsze informacje

Rozrywka