Pielęgniarka z Wrocławia była zagorzałą przeciwniczką szczepień. Zmarła w wyniku zakażenia koronawirusem.
51-letnia pielęgniarka z Wrocławia przegrała walkę z COVID-19. Kobieta nie miała żadnych chorób współtowarzyszących:
– Była okazem zdrowia
– powiedziała cytowana przez portal se.pl znajoma pielęgniarki ze szpitala we Wrocławiu i dodała:
– Była niestety antyszczepionkowcem.
Jak wyjaśnia kobieta, zmarła pielęgniarka, pomimo tłumaczeń lekarzy, zniechęcała do szczepień swoich znajomych.
– Mówiła, że pandemia to spisek. I że po zastrzyku ludzie umrą. Nie chciała zmienić zdania, mimo że lekarze tłumaczyli jej, że szczepionki nie są groźne, a wręcz przeciwnie: ratują życie
– wspomina koleżanka pielęgniarki z Wrocławia.
51-latka na co dzień pracowała, szczepiąc innych.
– W sumie wykonała kilka tysięcy zastrzyków. Nie chciała jednak słyszeć o tym, żeby sama się zaszczepiła
– dowiaduje się portal se.pl.
Po tym, jak zmarła, niezaszczepieni bliscy pielęgniarki od razu zapisali się na szczepienie.
– Zrozumieli, czym może skończyć się zarażenie koronawirusem. Mamy w szpitalu nadzieję, że ta tragiczna historia otworzy oczy tym, którzy wątpią w naukę. Ludzie, szczepcie się
– zaapelowała znajoma zmarłej.
Inf.: se.pl