– Można powiedzieć, że wydobycie z zapadliska ciał jest niemożliwością. Gdyby to nastarczało tylko pewnych problemów technicznych, to nie przejmowalibyśmy się tym i podjęli wysiłek ich wydobycia. Dzisiaj mamy jasny sygnał, że w przypadku próby wydobycia ciał jest zagrożone życie ludzi, którzy mieliby w tym miejscu pracować – mówi w rozmowie z Głosem24 ks. Łukasz Michalczewski, Dyrektor Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej.
Na terenie cmentarza parafialnego na osiedlu Gaj, rozpoczęły się dzisiaj badania, mające określić przyszłość tego miejsca i możliwość jego powrotu do normalnego funkcjonowania, po tym, jak we wtorek 20 września na jego terenie powstało ogromne zapadlisko. W jego wyniku na głębokości kilkunastu metrów pogrzebanych zostało 40 grobów.
- Czytaj także:
Z Dyrektorem Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej, ks. Łukaszem Michalczewskim, porozmawialiśmy na temat przyszłości cmentarza oraz działań, jakie zostaną podjęte na obszarze zapadliska i zniszczonych przez niego miejsc pochówku.
W doniesieniach medialnych pojawiły się informacje, że cmentarz w Trzebini prawdopodobnie będzie zamknięty aż do listopada, także na Wszystkich Świętych. Czy postanowiono już coś w tej sprawie?
– Nie ma takiej decyzji, więc na razie są to medialne dywagacje. Od służb pracujących na miejscu nie usłyszeliśmy żadnych terminów, nikt nie mówił nam o konieczności zamknięcia cmentarza na Wszystkich Świętych. W sprawie okresu zamknięcia cmentarza będzie decydował ksiądz proboszcz, tylko on jest do tego uprawomocniony. Obecnie cmentarz pozostaje zamknięty, ponieważ zadecydowały o tym władze archidiecezjalne w porozumieniu z parafią i służbami, choć nikt nam tego nie nakazywał. Sami na razie też nie zdecydowaliśmy o tym, jak długo cmentarz pozostanie zamknięty, ponieważ czekamy na wyniki badań, które rozpoczęły się dzisiaj. Więc, jak wspomniałem, na razie na miejscu zapadliska będą trwały badania i to od ich wyników zależy, jakie decyzje zostaną podjęte. Mam nadzieję, że eksperci w miarę szybko określą sytuację i powiedzą, jak ona wygląda. Na ten moment wyraziliśmy wolę zamknięcia cmentarza, ponieważ muszą zostać wykonane tam wspomniane prace badawcze a także porządkowe. Trzeba doprowadzić to miejsce do użytku, trzeba też zabezpieczyć okoliczne groby, które również grożą zawaleniem.
Czy dokonanie ekshumacji jest możliwe? Media piszą o badaniach w kontekście jej przeprowadzenia.
– Można powiedzieć, że wydobycie z zapadliska ciał jest niemożliwością. Gdyby to nastarczało tylko pewnych problemów technicznych, to nie przejmowalibyśmy się nimi i podjęli wysiłek ich wydobycia. Dzisiaj mamy jasny sygnał, że w przypadku próby wydobycia ciał jest zagrożone życie ludzi, którzy mieliby w tym miejscu pracować. Nie wiem, czy znaleźlibyśmy kogoś, kto by się zgodził podjąć takie ryzyko, a nawet jeśli, to żaden urząd nie pozwoli na prowadzenie robót w warunkach bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. Więc to nie jest tak, że nikt tego nie chce zrobić. W środę (21 września – dop. red) na zebraniu zespołu powołanego przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń była długa dyskusja nad tym, czy możemy wydobyć ciała z zapadliska. Trwała ona prawie dwie godziny i bardzo obszernie przedstawiono na niej analizy, dlaczego nie można tego zrobić. Na ten moment groziłoby to naprawdę poważnymi konsekwencjami osobom, które miałby tam pracować, bo trzeba by było kopać minimum 20 metrów w dół.
Badania mają na celu określić, co dalej będzie się działo z cmentarzem, to jest z kolei temat na drugą dyskusję. Po przeprowadzeniu ekspertyz, okaże się, czy będzie w ogóle możliwe jego dalsze użytkowanie i odwiedzanie przez ludzi. Ale w tej kwestii muszą wypowiedzieć się specjaliści.
Istnieje możliwość, że w miejscu zapadliska powstanie mogiła zbiorowa?
– Przez pewien czas może być tak, że to miejsce rzeczywiście będzie funkcjonowało jako mogiła zbiorowa. Ale będzie to sytuacja przejściowa, do czasu, aż teren zostanie w pełni zabezpieczony i uporządkowany. Musimy mieć pewność, że nie będzie się on znowu zapadał czy obniżał. Na czas tych prac musi być jakiś znak, symbol, że w tym miejscu są pochowane konkretne osoby, ale, jak już powiedziałem, będzie to czasowe. Docelowo chcemy, żeby odbudowano każdy grób z osobna. W środę Spółka Restrukturyzacji Kopalń wyraziła się jasno, że jest gotowa połączyć z nami siły i to zrobić. I takie jest nasze stanowisko w tej sprawie – chcemy, aby zniszczone groby zostały odbudowane, mimo, że nie będzie możliwości wydobycia ciał, bo te leżą 30 metrów pod ziemią. Jak mówiłem, to teren niestabilny i nikt nam nie zagwarantuje, że w momencie przeprowadzania ekshumacji ziemia znowu by się nie osunęła.
Co dalej będzie się działo z zapadliskiem?
– Dzisiaj wszystko wskazuje na to, i taka też jest decyzja, że osuwisko zostanie zasypane ziemią i ciała w nim pozostaną. Nie mniej, jak wspomniałem, będziemy chcieli odbudować groby tak, aby każda z rodzin miała symboliczne miejsce spoczynku swoich bliskich w tym samym miejscu, w którym ono było. Żeby rodziny mogły przyjść, oddać cześć zmarłym, pomodlić się, mając świadomością, że doczesne szczątki ich bliskich, znajdują się pod ziemią, choć nie dokładnie w miejscu nagrobka.
Wspomniał ksiądz o odtworzeniu nagrobków. Czy istnieje dokumentacja umożliwiająca takie działanie?
– Tak, dokładnie wiemy, gdzie kto został pochowany. Jak podawaliśmy to na konferencji prasowej, znamy z imienia i nazwiska osoby, która zostały tam pochowane. Wiemy też dokładnie, ile grobów zostało zniszczonych, wiemy, kto był ich zarządcą. Także dokumentacja jest pełna.
Czy nagrobki zostaną odtworzone jeden do jednego?
– Każda rodzina ma prawo i będzie miała możliwość decydować o formie upamiętnienia – czy to będzie w nagrobek, czy np. pomnik. Z pewnością będziemy o tym rozmawiać. Nie mniej, każda mogiła wróci w tej czy innej formie, jeżeli będzie to technicznie możliwe. W każdym razie na pewno chcielibyśmy i to zostało przekazane, żeby wszyscy z pochowanych, mieli swoją mogiłę w taki sposób wybudowaną, jak określi to rodzina, która była właścicielem grobu. Chcemy także, żeby forma upamiętnienia była godna i technicznie możliwa do zrealizowania na terenie osuwiska po jego zabezpieczeniu. Także będzie się na to składać wiele czynników, w tym indywidualne rozmowy z rodzinami osób, które są tam pochowane. Będziemy im służyć wszelką pomocą, ale to tak delikatna sprawa, że nie chcemy rozmawiać o tym z mediami, tylko z rodzinami.
Co w przypadku, kiedy okaże się, że ze względów technicznych nie będzie możliwe odtworzenie nagrobków?
– W środę otrzymałem zapewnienie, że będzie taka możliwość.
W komunikacie wydanym przez Małopolski Urząd Wojewódzki powiedział ksiądz, że ciała nie zostaną zbezczeszczone. Istnieje takie niebezpieczeństwo?
– Szczątki mogłyby być zbezczeszczone ma przykład w ten sposób, że w przypadku braku odpowiedniego zabezpieczenia dostęp do nich miałoby ptactwo, czy zwierzyna, przez co np. kości mógłby być wyciągane i roznoszone po okolicy. Albo ktoś na własną rękę przyszedłby szukać sensacji. Więc powiedziałem to w tym sensie, że robimy wszystko, aby ciała mogły nadal godnie spoczywać w ziemi. Stąd też, na pewno nie zgodzilibyśmy się wydobycie ciał koparką, to by nie mogło mieć miejsca. Trzeba by było ręcznie wykonywać ekshumację, ale, jak już mówiliśmy, nie może być mowy o prowadzeniu jakichkolwiek prac w miejscu zapadliska. Więc trzeba patrzeć też pod tym względem na cała sytuację. Ciała nadal są w ziemi, są pochowane, i to godnie. Są zakopane tak, jak przewiduje Kodeks Prawa Kanonicznego. I w naszej ocenie, godniejsze jest to, żeby szczątki zostawić w miejscu w którym się znajdują i upamiętniać modlitwą. Myślę, że to też lepsze dla rodzin, która musiałaby powtórnie przeżywać tragedię, gdyby ciała były ekshumowane, bo wiąże się to z pozyskaniem pozwoleń, badaniami DNA… To jest kolejna trauma a nie sądzę, że takowa jest im potrzebna.
- Czytaj także:
Fot.: Archidiecezja Krakowska