W sobotę 11 stycznia przed budynkiem plebanii parafii św. Mikołaja w Bochni odbył się protest społeczności, skupionej wokół Chóru Chłopięcego Pueri Cantores Sancti Nicolai. Manifestujący mieli ze sobą taczkę, na której przyczepiono kartkę z napisem "Jaki proboszcz taki wóz!”, co miało być wymownym zobrazowaniem ich stosunku do duchownego. Choć ostatecznie udało się wstępne wypracować pewien consensus, konflikt nie został ostatecznie zażegnany a niesmak jaki wywołał w lokalnej społeczności, daje się coraz bardziej odczuć.
Sprawa Chóru Chłopięcego Pueri Cantores Sancti Nicolai ujrzała światło dzienne dopiero w tym roku. – Problemy z funkcjonowaniem chóru w parafialnej bursie pojawiły się około 1,5-2 lata temu. Dotychczas, przez 36 lat, obecność chóru w tym miejscu nikomu nie przeszkadzała, a nawet była na rękę, bowiem chór w większości ze swoich środków (pozyskane dotacje, składki rodziców, przychód z przekazania 1% na Organizację Pożytku Publicznego) prowadził bieżące remonty powierzonych mu pomieszczeń – mówią w rozmowie z Głosem24 administratorzy facebookowego profilu Murem za bocheńskim chórem, chcący zachować anonimowość. –Jednak nagle się to zmieniło, kiedy nowy administrator budynku zaczął mieć pretensje do chóru, że próby odbywają się w tym samym czasie co imprezy na przyległej do budynku auli i pojawiają się skargi osób wynajmujących salę. Sęk w tym, że dotychczas nie było to problemem, ponieważ w bursie nie organizowano hucznych zabaw w piątki, gdyż jest to budynek parafialny, a wg. przepisów kościelnych jest to dzień pokutny. Teraz takie imprezy odbywają się. Administrator bursy zamknął parking uniemożliwiając wjazd rodzicom podwożącym dzieci na próby, zamknął dla chórzystów toaletę na piętrze, z której dotychczas korzystali, zamontował domofon bez możliwości otwierania nim drzwi z piętra zajmowanego przez chór, wymienił zamek do wiaty śmietnikowej... – wyliczają i dodają: – Podczas prób w letnie miesiące, kiedy odbywają się one przy otwartych oknach, administrator regularnie akurat wtedy zaczynał np. kosić trawę próbując zakłócić przebieg próby. Rodzice wielokrotnie interweniowali w tej sprawie, zarówno u administratora (który często bardzo nieuprzejmie i wręcz agresywnie reagował na te uwagi) jak i bezpośrednio u proboszcza.
Narastająca presja ze strony administratora
Społeczność skupiona wokół chóru, jak sami przyznają jej przedstawiciele z którymi udało się nam skontaktować, nie chciała nagłaśniać sprawy, wierząc, że problematyczna sytuacja zostanie rozwiązana przez właściciela budynku, czyli parafię a więc zarządzającego nią ks. proboszcza. – Nie chcieliśmy początkowo nagłaśniać tej sprawy jako byli chórzyści i sympatycy chóru, gdyż wierzyliśmy, że zgodnie z zapewnieniami ksiądz proboszcz rozwiąże tę sytuację. Tak się jednak nie stało. Narastająca presja ze strony administratora obiektu doprowadziła w pewnym momencie do załamania się stanu zdrowia księdza Stanisława, co było głównym powodem złożenia przez niego rezygnacji. Jednak kiedy tylko ksiądz Stanisław wrócił do pracy z chórem, czyli realizowania swojej misji, której poświęcił połowę swojego życia, nabrał nowych sił i motywacji kontynuacji swego dzieła. Taką wolę zadeklarował też księdzu biskupowi ustalając z nim, że nadal będzie dyrygentem Pueri Cantores Sancti Nicolai – relacjonują. – Tym większym zaskoczeniem było, że pod koniec stycznia biskup zaakceptował rezygnację ks. Stanisława (złożoną ponad pół roku wcześniej!) i kiedy tylko przyszło pismo wzywające go do opuszczenia bursy, złożył pisemne podtrzymanie ustaleń z rozmowy z biskupem i wycofania swojej rezygnacji.
„Nie był i nie jest stroną w tym dialogu”
Do całej sprawy proboszcz parafii odniósł się w oświadczeniu w którym zaprzeczył doniesieniom o planach usunięcia chóru z bursy. Ks. Podstołowicz odciął się również od całej sprawy, argumentując, że „nie był i nie jest stroną w tym dialogu”. Pełne oświadczenie ks. proboszcza brzmi następująco: „Nieprawdą jest, że Chłopięcy Chór Pueri Cantores Sancti Nicolai ma być eksmitowany z Bursy. Nigdy ze strony Parafii św. Mikołaja w Bochni nie padły jakiekolwiek sugestie w tym względzie. Doceniam ogromne zasługi chóru, który przez kilkadziesiąt lat promował zarówno Bochnię, jak i całą Bocheńszczyznę. Podnoszona ostatnio kwestia zmiany lokum dotyczy wyłącznie osoby ks. Stanisława Adamczyka, który z własnej inicjatywy złożył do ks. bp Andrzeja Jeża rezygnację z prowadzenia chóru, prosząc równocześnie o zgodę na zmianę miejsca zamieszkania. Obie prośby zostały przez ks. Biskupa rozpatrzone pozytywnie. Proboszcz Parafii św. Mikołaja nie był i nie jest stroną w tym dialogu. Nie podejmował i nie podejmuje żadnych decyzji w tej kwestii. Nigdy i nigdzie nie wypowiadał się w sprawie opuszczenia Bursy przez chór. Nie było takich decyzji, ani nie były podawane żadne terminy. Wszelkie insynuacje, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, są kłamstwem! Warto również wspomnieć, że ze strony Kurii i Parafii kilkakrotnie były podejmowane próby rozmowy z księdzem Adamczykiem dotyczące przyszłości chóru jak i dyrygenta. Niestety ks. Stanisław nie podjął dialogu.
Ubolewam, że w tej sytuacji górę wzięły niezdrowe emocje, bazujące na niesprawdzonych informacjach. Mam nadzieję, że uda się uspokoić nastroje, bo wszystkim nam przecież zależy, aby chór Pueri Cantores Sancti Nicolai działał i nadal się rozwijał”.
Oburzające umywanie rąk
Cała sprawa zbulwersowała sympatyków chóru, tym bardziej, że, jak twierdzą, gdyby ks. proboszcz parafii zareagował odpowiednio szybko, cała sytuacja mogłaby się rozejść po kościach. Ich zdaniem, to właśnie brak jego działań, naraził członków chóru i jego prowadzącego na liczne niedogodności i przykrości ze strony administratora budynku bursy, przez co konflikt eskalował. Z pewnością w całej sprawie ważną kwestią są sprawy finansowe. Działalność komercyjna administratora bursy jest ważnym źródłem wpływów do parafialnego budżetu. – Oburzające jest dla nas umywanie rąk przez księdza proboszcza, twierdzącego, że nie jest stroną tego sporu. A to nie jest prawda. Był świadom narastającego konfliktu pomiędzy księdzem Stanisławem, chórzystami i ich rodzicami, a zarządcą bursy. Wszystkie złośliwości których byli oni ofiarami były na bieżąco zgłaszane do proboszcza, odbywały się też bezpośrednie rozmowy. Nic jednak z nich nie wynikło. Gdyby rozwiązano ten problem w zalążku, do czego proboszcz miał wszystkie narzędzia jako przełożony administratora bursy, to nie byłoby teraz żadnego konfliktu – mówią społecznicy. – Ksiądz proboszcz idzie jednak w zaparte, karząc w minioną niedzielę odczytywać swoje kłamliwe oświadczenie podczas ogłoszeń parafialnych na koniec każdej mszy świętej. Całkowicie pomija w tym oświadczeniu ustalenia z sobotniego protestu oraz w żadnej sposób nie odnosi się do tego, co działo się w ostatnich miesiącach w parafialnej bursie – dodają.
Zdaniem protestujących, cała sytuacja może odbić się na dotychczasowej współpracy między parafią i chórem. – Niestety, może się okazać, że w konsekwencji ks. Stanisław, podtrzymujący chęć dalszego prowadzenia chóru, zdecyduje się kontynuować tą działalność poza parafią, co byłoby dla parafii dużą stratą. Bowiem, pomimo narracji, że ten chór nie jest parafialny, to przecież całą swoją historię działa przy parafii św. Mikołaja, ubogaca święta i uroczystości w tejże parafii, tutaj też najczęściej koncertuje – tłumaczą.– Natomiast ks. Stanisław regularnie w okresie urlopowym wspomaga parafię odprawiając msze i nabożeństwa, choć nie ma takiego obowiązku nie będąc parafialnym wikarym. Stowarzyszenie powstało po to, by chór mógł się rozwijać, korzystając z zewnętrznych dotacji i grantów, oraz zyskać status Organizacji Pożytku Publicznego i tym samym móc pozyskiwać 1% podatku od darczyńców – mówią na koniec.
Fot.: Facebook, Murem za bocheńskim chórem