Z burmistrzem Dębicy, Mariuszem Szewczykiem rozmawia Marzena Gitler.
W wyborach samorządowych osiągnął Pan bardzo dobry wynik. Zagłosowało na Pana 9,5 tysiąca mieszkańców. Jednak procentowo uzyskał Pan wynik gorszy niż 4 lata temu. Wtedy również rywalizując z kandydatem PiS, w II turze zagłosowało na Pana 62%, a teraz tylko 55% wyborców. Jak Pan ocenia swój wynik?
- Oceniam go bardzo dobrze. Uważam, że w porównaniu do kampanii sprzed 4 lat jest lepszy. Zdobyłem sześć mandatów w radzie miasta, podczas, gdy poprzednio nie miałem w niej nikogo. Działania rządowe takie jak 500 Plus, 300 Plus na pewno zachęciły do głosowania zwolenników PiS-u. Warto też zauważyć, że kampania mojego konkurenta opierała się na o wiele większym budżecie niż moja. Moja to budżet rodzinno-domowy, a konkurent korzystał z budżetu partii.
W tym roku miał Pan bardzo trudne zadanie, bo PiS bardzo ambitnie podeszło do wyborów w Dębicy, od której rozpoczęło swoją kampanię na Podkarpaciu. Przyjeżdżali tu też w ramach kampanii czołowi politycy PiS, na czele z premierem Mateuszem Morawieckim i byłą premier Beatą Szydło.
- Te wizyty bardziej zaszkodziły PiS-owi niż pomogły. Opinia Pana Premiera na temat mojej osoby i obrażanie mnie bardzo nie spodobało mieszkańcom Dębicy. Również wystąpienie wiceministra sportu Jarosława Stawiarskiego na otwarciu przedszkola i na Dniu Komisji Edukacji Narodowej w Dębicy spowodował, że PiS zraził do siebie nauczycieli.
Miasto wyszło z kampanii bardzo podzielone. Czy zamierza Pan podjąć jakieś działania, żeby dotrzeć także do tych, którzy zagłosowali na Pana konkurenta?
- Oczywiście, rozpocząłem takie działania już w poniedziałek, po wyborach. Myślę, że wiem, czego mieszkańcy potrzebują. Kierując Dębicą 4 lata spotykałem się z nimi na co dzień. Nie potrzebowałem takich spotkań organizować na terenie miasta dopiero w kampanii. Tak ułożyłem program wyborczy, żeby znalazły się w nim te rzeczy, na które mieszkańcy oczekują.
Mimo sukcesu wyborczego, czeka Pana nie łatwe zadanie przekonania do swoich pomysłów radnych PiS, którzy już przeszli opozycji. PiS zdobył 11 z 21 mandatów. Pan ma tylko 6 radnych. Nawet jeśli stworzy Pan koalicję z Koalicją Obywatelską Ziemi Dębickiej nie będzie miała ona większości. Jak przewiduje Pan współpracę w takim układzie?
- Jestem gotowy do rozmów. Zapraszam wszystkich do stołu. Niestety, z przykrością przyjąłem wiadomość, że jeszcze na wieczorze wyborczym pierwszym punktem, który był rozpatrywany, było obniżenie mi wynagrodzenia. Nowi radni z PiS zapowiedzieli też, że nie przystąpią do żadnej koalicji, że nie interesują ich żadne stanowiska, żadna praca, żadne spółki miejskie, że będą w twardej opozycji. Tymczasem w hasłach na swoich banerach wyborczych zapowiadali, że kiedy wygrają, będą współpracować ze wszystkimi.
Jestem otwarty na rozmowy. Oczekuję zaproszenia na spotkanie. A jeżeli nie – można rządzić miastem nie mając większości w radzie. 4 lata temu było 17 radnych przeciwko mnie, ale po jakimś czasie zaczęliśmy ze sobą współpracować. Za rok są wybory parlamentarne i myślę, że kandydaci z tego terenu powinni raczej współpracować z burmistrzem, niż rzucać mu kłody pod nogi.
Stworzył Pan bardzo ambitny „nowy, ulepszony "Program zmian Dębicy"” – jak określił go Pan na stronie internetowej Pana komitetu. Które inwestycje chce Pan zrealizować w pierwszej kolejności?
- Przede wszystkim trzeba dokończyć wszystkie inwestycje, które rozpoczęliśmy: remont domów kultury, remonty dróg. Priorytetem jest także ochrona powietrza: OZE - program odnawialne źródła energii, który umożliwia wpięcie się w instalacje do dębickiego MPC, realizowany przez gminy dorzecza Wisłoki. Mieszkańcy czekają też na rewitalizację miasta i rewitalizację Rynku. Również jest już najwyższy czas najwyższy przeprowadzić remont lodowiska. Planujemy też zakup 10 autobusów w ramach niskoemisyjności. To najważniejsze zadania na rok 2019. Szacuję, że te inwestycje pochłoną ok. 40 mln zł.
Większość tych inwestycji wymaga dofinansowania. Przedstawiciele PiS w kampanii wyborczej mówili: głosujcie na naszych kandydatów, wtedy będziecie mieli zagwarantowane dofinansowanie. Partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła też większość w sejmiku podkarpackim. Co będzie, jeśli Dębicy nie uda się pozyskać dofinansowania?
- Mieszkańcy Dębicy nie są gorsi od innych. Należy wszystkich traktować równo. Mieszkańcy Dębicy są mieszkańcami Polski, naszego kraju, mają jednego prezydenta, Pana Prezydenta Andrzeja Dudę, którego i mieszkańcy, i my samorządowcy szanujemy. Nie powinni być za nic karani.
W tym roku zaplanowano w budżecie miasta deficyt wysokości niemal 16 mln zł, a 6 mln zł wynoszą zobowiązania z tytułu wcześniej zaciągniętych kredytów. Na ich pokrycie miasto zaplanowało zaciągnięcie kolejnej pożyczki wysokości 22 mln zł, którą trzeba będzie spłacać przez kolejne lata. Jak obecnie wygląda zadłużenie miasta?
- Gdy obejmowałem swoją funkcję cztery lata temu, zadłużenie Dębicy było o wiele większe. Realizujemy wiele inwestycji, na które potrzebne są pieniądze: termomodernizacje szkół, nowe hale sportowe, nowe boiska, domy kultury. Mimo to udało nam się zmniejszyć zadłużenie.
W nowej perspektywie unijnej, które jest teraz uzgadniana, mówi się o konieczności zwiększenia wkładów własnych samorządów w dotowane inwestycje i projekty. Wiele samorządów ma już tak duże obciążenia, że obawia się tych zmian. Jak ocenia Pan sytuację w Mieście Dębica?
- Każdy samorząd się obawia, zwłaszcza gdy rząd przygotowuje nam podwyżki energii elektrycznej i zmianę ustawy „śmieciowej”. To na pewno samorządy przeraża. Jednak będę pilnował tak wskaźników zadłużenia, żeby można było otrzymać pieniądze na realizację programów unijnych.
W Pana programie, opublikowanym na stronie internetowej Pana komitetu, nie znalazłam nic dla rodzin z małymi dziećmi np. zapowiedzi utworzenia nowych żłobków i przedszkoli. Dużo natomiast mówi się na temat promocji, choć Dębica nie jest i nie będzie miastem turystycznym.
- W moim programie zaplanowaliśmy utworzenie dwóch oddziałów żłobkowych przy istniejących przedszkolach. Dębica nie jest i nie będzie miastem turystycznym, ale chcę żeby była miastem sportu. Bazę mamy jedną z najlepszych w województwie. Organizowaliśmy w tym roku mistrzostwa Polski w siatkówce młodzików i juniorów. Był puchar Polski sumo, był boks, piłka nożna. Jesteśmy na to przygotowani. Możemy zrobić tu imprezy sportowe nawet na skalę międzynarodową. Dlatego też moim priorytetem jest pozyskiwanie pieniędzy na odnowę infrastruktury sportowej.
Czy pod wpływem kampanii, może zainspirowany tym, co obiecywali Pana kontrkandydaci, może pod wpływem spotkań z mieszkańcami, zauważył Pan jeszcze inne potrzeby miasta?
- Tak, pojawiło się wiele nowych potrzeb. Zobaczyłem na jaka dużą skalę społeczność Dębicy tworzą ludzie w wieku emerytalnym. Ich problemem często jest zakup leków, który obciąża ich budżet. Muszę ten problem zdiagnozować jako burmistrz Miasta Dębicy. Chciałbym bardziej tej grupie pomóc. Widzę takie potrzeby zarówno z rozmów jak i wizyt domowych.
Jaki widzi Pan rozwój strategiczny Dębicy? W jakim powinien pójść kierunku?
- Warunkiem rozwoju jest poszerzenie granic miasta na zasadach uzgodnionych z poszczególnymi samorządami. Dębicę otaczają gminy: Dębica i Żyraków. Chcąc pozyskać nowe miejsca pracy, potrzebujemy terenów pod inwestycje. Oczywiście, mogą one powstawać na terenach sąsiednich samorządów. Wtedy Dębica będzie stolicą powiatu, w której się mieszka, robi zakupy – po prostu wydaje pieniądze. Rozmowy na ten temat rozpoczniemy, gdy rozpocznie się oficjalnie nowa kadencja.
Dziękuję za rozmowę, gratuluję wygranej i życzę realizacji programu dla Dębicy.