Konflikt 600 pielęgniarek i położnych z dyrekcją Szpitala Uniwersytecki w Krakowie zaostrza się. Pracownice mają pretensje do władz placówki o brak wypłaty należnych wynagrodzeń z racji nie uhonorowania ich wykształcenia, co miała zapewnić dedykowana im ustawa o minimalnym wynagrodzeniu. Z kolei dyrekcja szpitala twierdzi, że jej działania są pokłosiem realizacji przepisów na które powołują się pielęgniarki.
– Na razie próbujemy rozmawiać z dyrekcją. Próbujemy też przekazać informację panu rektorowi i spotkać się z nim, podobnie jak z panem wojewodą, Wojewódzką Radą Dialogu Społecznego i panem marszałkiem. Byłyśmy na obradach Sejmiku, na których NFZ przedstawił informacje o poziomie finansowania podwyżek wynagrodzeń pracowników podmiotów leczniczych. Próbujemy jeszcze rozmawiać, nie chcemy podejmować drastycznych kroków, aczkolwiek pan dyrektor jednoznacznie wskazał na ostatnim spotkaniu, że jedyną drogą do uzyskania wynagrodzeń według zastosowania najwyższego współczynnika, jest złożenie pozwu do sądu – mówi Jolanta Doroz, Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, reprezentująca grupę pracownic, którym o ok. 2 000 zł obniżono wypłaty. – Na razie jesteśmy jeszcze w stanie rozmawiać i chcemy w sposób ugodowy wyegzekwować realizację postanowień ustawy, które nam się należą. Chcemy się dogadać, a jeżeli to nie przyniesie skutków, to następnym etapem będzie sąd, który pan dyrektor wskazał jako jedyną możliwość zmiany sytuacji. Mam jednak szczerą nadzieję, że problem rozwiążemy w rozmowach, bo rolą pielęgniarki nie jest chodzenie po salach sądach, tylko szpitalnych i tam udowadnianie swoich umiejętności – dodaje.
– Oczekuję i liczę na mądrość podmiotów leczniczych, tych, które nie zastosowały się jeszcze do ustawy, że jednak przemyślą swoje postępowanie i ją wdrożą. W przeciwnym wypadku ciężko przewidzieć konsekwencje. Na pewno będą pozwy sądowe, to już wiemy, ale jak będzie dalej wyglądała sytuacja, to trudno powiedzieć – mówi z kolei Tadeusz Wadas, Przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych, który w rozmowie z Głosem24 nie kryje oburzenia z powodu sytuacji w krakowskiej placówce.
Przeciąganie liny
Sytuacja w krakowskim szpitalu robi się coraz bardziej nieciekawa i kuriozalna. Obie strony sporu – zarówno pracownice, jak i dyrekcja, mocno obstawiają przy swoim stanowisku, powołując się na ten sam dokument – ustawę o minimalnym wynagrodzeniu wobec pielęgniarek i położnych. Dla pracownic szpitala postępowanie dyrekcji jest bulwersujące. Dla kierownictwa placówki wynika ono z egzekucji zapisów wynikających z prawa. Pielęgniarki i położne mówią o zdegradowaniu ich wykształcenia z powodu nieuznania posiadanych kompetencji, dyrekcja o dostosowaniu wypłat do poziomu kwalifikacji wymaganych na danym stanowisku.
– Problem zaniżonych wypłat dotyczy około 600 osób z 1 800 całego personelu pielęgniarsko-położniczego. Wynagrodzenia zasadnicze są zaniżone z uwagi na brak uznania najwyższego wykształcenia pielęgniarek i położnych (tytułu licencjata, magistra pielęgniarstwa/położnictwa oraz magistra ze specjalizacją). Sprawa ciągnie się od 1 lipca, kiedy w życie weszły zmienione przepisy ustawy – wyjaśnia Jolanta Doroz. – Przez ten czas Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych próbował rozmawiać z dyrekcją. Próbował przekonać pana dyrektora, że ustawa powinna być zrealizowana zgodnie z jej brzmieniem, czyli do ustalenia wysokości wynagrodzeń zasadniczych zastosowane powinny być trzy współczynniki (tj. 0,94, 1,02 i 1,29) a nie tylko te najniższe. Co ciekawe w innych szpitalach klinicznych, dla których organem tworzącym jest Uniwersytet Jagielloński dyrektorzy zrealizowali ustawę i wynagrodzenia zasadnicze ustalono według trzech współczynników, niestety w Szpitalu Uniwersyteckim nie – dodaje.
– Kadra pielęgniarska i położnicza jest wykształcona, z doświadczeniem. Jesteśmy placówką uniwersytecką, szpitalem klinicznym, organem założycielskim jest UJ, więc tytuły i kwalifikacje, jak nigdzie indziej, powinny być uznawane... Tak też przekonywałyśmy pana dyrektora. Niestety, postanowił on uznać tylko minimalne wykształcenie pielęgniarek i położnych wymagane na dane stanowisko a nie to faktyczne. Tym samym nikt z osób z tytułem magistra ze specjalizacją nie otrzymał wynagrodzenia zasadniczego wynoszącego 7 305 zł, tylko 5 776 zł. Pracodawca nie uznał także wykształcenia magisterskiego bez specjalizacji. Pielęgniarki i położne z tym tytułem zostały zakwalifikowane do najniższej grupy. Zamiast otrzymać kwotę 5 776 zł otrzymały wynagrodzenie w wysokości 5 322 zł. Oczywiście mówimy o kwotach brutto. Jako związek, nie mogłyśmy się na to zgodzić – tłumaczy sytuację przewodnicząca Doroz. – Tym samym, można powiedzieć, że pan dyrektor poniekąd „zdegradował” część pielęgniarek i położnych. Co ciekawe, w 2021 roku uznał ich poziom wykształcenia, zgłaszając go do NFZ-tu w celu uzyskania środków na wypłaty wynagrodzeń. Wtedy pieniądze były kierowane bezpośrednio „na PESEL”, do konkretnych osób. Obecnie, niestety, pieniądze są przekazywane placówce jako jedna pula a pielęgniarki i położne w Szpitalu Uniwersyteckim nie otrzymały wynagrodzeń według posiadanego wykształcenia i nie zostały zakwalifikowane do odpowiednich grup wskazanych w ustawie – mówi. – Ciekawe jest jeszcze to, że podczas akredytacji wdrożenia systemów jakości szpitala, pracodawca wykazał wysokie wykształcenie pielęgniarek i położnych. Więc nasuwa się pytanie, czy od 1 lipca 2022 r. w Szpitalu Uniwersyteckim przestały liczyć się wysokie kwalifikacje pielęgniarek i położnych? I czy nikomu nie zależy na podnoszeniu kwalifikacji zawodowych personelu medycznego w placówce? – pyta retorycznie. – Tym bardziej, że do 30 czerwca 2022 pracodawca uznawał najwyższe poziomy wykształcenia pielęgniarek i położnych (tytuł magistra ze specjalizacją) i w oparciu o ten poziom ustalił wynagrodzenie zasadnicze. A już od 1 lipca 2022 roku tego poziomu nie uznaje. Można więc powiedzieć, że zmiana nastąpiła dosłownie z dnia na dzień, w ciągu 24 godzin – dodaje Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Zupełnie inaczej sytuację widzi Bolesław Gronuś, Zastępca Dyrektora do Spraw Finansowych ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, który potwierdził wprowadzenie zmian w naliczaniu wynagrodzeń pracownic. Jak przyznaje, są one efektem wprowadzenia w życie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu pielęgniarek i położnych, a więc tej samej, na którą powołują się pracownice szpitala. – Ustawa zmieniająca wynagrodzenia minimalne dla pracowników udzielających świadczeń w podmiotach leczniczych ustaliła – w stosunku do roku 2021 – dla pielęgniarek i położnych zasadniczą zmianę – mówi. – Do 30 czerwca 2022 roku pielęgniarki otrzymywały wynagrodzenie naliczane według posiadanych kwalifikacji, natomiast zmiana ustawy od 1 lipca 2022 mówi o tym, że wynagrodzenie nalicza się według wymagań stawianych przez pracodawcę na danym stanowisku pracy. Wymagania te wynikają wprost z zapisów z rozporządzenia ministra zdrowia. I tak, jeżeli w szpitalu jest stanowisko pielęgniarki specjalistki, to do pracy na nim wymagane jest posiadanie wyższego wykształcenia i specjalizacji. Natomiast na stanowisku niższym, takie kwalifikacje nie są już wymagane, bo wystarczy wykształcenie średnie. Owszem, na niższym stanowisku może pracować osoba z wyższym wykształceniem (ponieważ posiada wykształcenie średnie), ale jej zarobki przewidziane są w ustawie ze względu na zajmowane stanowisko a nie posiadane wykształcenie – tłumaczy dyrektor Gronuś.
Interpretacja
Wydawać by się mogło, że przyczyną sytuacji do jakiej dochodzi w krakowskiej placówce, jest wadliwa konstrukcja ustawy na którą powołują się obie strony, pozwalająca na jej skrajnie odmienną interpretację. Jednak zdaniem dyrektor Gronusia w dokument zawarte są wyraźne wskazania, co do sposobu naliczania pielęgniarskich i położniczych pensji. – Ustawa wprowadziła bardzo jasne regulacje. Kontrowersje polegają na tym, że został zmieniony przez ustawodawcę zapis, który z posiadanych kwalifikacji w przypadku pań pielęgniarek i położnych, zmienił się na wymagane kwalifikacje na danym stanowisku. W związku z tym szpital takie środki też otrzymał z Narodowego Funduszu Zdrowia – tzn. na wymagane na danym stanowisku kwalifikacje, a nie na posiadane kwalifikacje. Co z kolei związane jest z tym, że podwyżki dla pań pielęgniarek były niższe niż one by tego oczekiwały – mówi Zastępca Dyrektora do Spraw Finansowych Szpitala Uniwersytecki w Krakowie. – Do 30 czerwca 2022 roku wynagrodzenia pielęgniarek i położnych były przekazywane na tak zwany PESEL. Informowaliśmy płatnika jakie jest wynagrodzenie poszczególnych osób, wskazywaliśmy na różnicę w stosunku do zapisów ustawy z 2021 roku i NFZ z wypłacał nam różnicę, którą mogliśmy dzięki temu przekazywać wszystkim osobom udzielającym świadczeń. To rozwiązanie funkcjonowało nie tylko i wyłącznie dla pań pielęgniarek i położnych, ale dla całego personelu medycznego. Od lipca 2022 roku ten mechanizm został zmieniony – tłumaczy.
Ze stanowiskiem dyrektora nie zgadza się Tadeusz Wadas, Przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych. – W ustawie jest wprost napisane, że dyrektor ma naliczać pensję według wykształcenia, a nie według stanowiska. Ta ustawa gwarantuje to, że pielęgniarka czy położna powinna dostawać takie a nie inne uposażenie. Jest w niej podział na trzy grupy w zależności od wykształcenia: po liceum i studium medycznym – to jest pierwsza grupa, po licencjat pielęgniarstwa lub specjalizacja– to jest druga grupa i trzecia, czyli pielęgniarki i położne z tytułem magistra i specjalizacją. Pielęgniarki i położne powinny być zaszeregowane według wykształcenia, a nie stanowiska. Tak to powinno się odbywać, ponieważ mają one prawa nabyte. Są to osoby, które pracowały przed 1 lipca, przed wejściem ustawy w danej placówce– mówi. – Każdy interpretuje sobie ustawę, jak uważa, prawnicy są prawnikami, ale jeżeli w samej Małopolsce 50% dyrektorów interpretowała inaczej, a 50 inaczej to o czym to świadczy? W całej Polsce ponad 70% podmiotów zastosowało dotychczasowe naliczanie ustawy. Więc pytam jeszcze raz, o czym to świadczy? – pyta retorycznie Wadas.
Przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w rozmowie z Głosem24 zwrócił także uwagę na to, że do momentu wejścia w życie przepisów ustawy, szpital nie miał problemów z uznaniem kwalifikacji protestującego personelu, ponieważ wiązało się to z przyznaniem dla placówki większych pieniędzy. – To nie jest tak, że szpital nie może uznać posiadanego przez pielęgniarkę czy położną wykształcenia na stanowisku, które go nie wymaga. Do 1 lipca wszystkie pielęgniarki i położne z tytułem magistra i ze specjalizacją były wykazywane do NFZ-u po to, aby otrzymać większe pieniądze za akredytację. Bo wyższe wykształcenie pracowników wiąże się z wyższą, a przez to droższą, jakością świadczonych usług. I to wówczas wykazywano bardzo szczegółowo– wyjaśnia. –Teraz nagle co poniektórzy uważają, że niepotrzebne są im wykształcone pielęgniarki i położne. Absolutnie się z tym nie zgadzam, ponieważ zależy nam na jakości opieki nad pacjentem i mamy w tej kwestii cały czas piąć się do góry. Ponadto trzeba też pamiętać o tym, że pielęgniarki i położne mają prawa nabyte. One pracowały w tych szpitalach przez długi okres czasu i do lipca brano za nie pieniądze na akredytacje a teraz nagle chce się je degradować? Co to w ogóle ma być? To jest niebywałe i niedopuszczalne – bulwersuje się Wadas i dodaje: – A trzeba wiedzieć, że na przykład kompetencje pielęgniarki specjalistki anestezjologicznej są zupełnie inne niż pielęgniarki bez takiej specjalizacji, bo bez uprawnień nie może ona na przykład pobrać krwi z tętnicy. Więc kto będzie te czynności wykonywał?
Pieniędzy nie ma, pieniądze są
Dyrektor Gronuś w rozmowie z Głosem24 powiedział także, że w wyniku zlikwidowania osobnej puli z przeznaczeniem na wynagrodzenia nie środkach przyznanych szpitalowi, nie można stwierdzić, że pieniądze na wypłaty zostały naliczone według starych zasad (według wykształcenia) a nie nowych (według szpitalnych stanowisk): – Narodowy Fundusz Zdrowia ustalił nowe wyceny świadczeń, jednolite dla wszystkich podmiotów w całej Polsce, uwzględniające wzrost wynagrodzeń dla wszystkich grup zawodowych – zarówno personelu medycznego, jak i nie medycznego pracującego w szpitalu oraz wzrost wycen zgodnie z kalkulacjami. Zgodnie z informacjami przedstawionymi przez agencję oceny taryfikacji i Narodowy Fundusz Zdrowia zawierały w sobie wzrost kosztów inflacyjnych, wzrost kosztów energii i tak dalej. To oznacza, że nie ma czegoś takiego, że NFZ przekazuje osobną pulę pieniędzy z adnotacją, że to są pieniądze tylko i wyłącznie na podwyżki wynagrodzeń. Od 1 lipca 2022 roku nie ma to miejsca.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się przewodnicząca Doroz. – Jako pielęgniarki i położne powinnyśmy po raz kolejny udowadniać, że zasługujemy na te pieniądze w dodatku, że z tego co wiemy, one są, bo z informacji NFZ jak i Ministra Zdrowia wynika, że szpital otrzymał odpowiednią ilość środków na pełną realizację ustawy.
Tłumaczenie dyrektora Gronusia nie przekonuje także przewodniczącego Wadasa. – Wszyscy dyrektorzy podpisali aneksy do umów na środki z Narodowego Funduszu Zdrowia. To, że w ogólnie przyznanej puli nie było wyznaczonych pieniędzy na wynagrodzenia konkretnych osób, tak to było do 1 lipca zeszłego roku nie zmienia faktu, że sygnalizowano, że te pieniądze mają iść na wypłaty w normalnej wysokości. Jednak brak wyodrębnienia środków na pensje sprawił, że w połowie wszystkich szpitali w województwie do pielęgniarek i położnych trafiły okrojone wypłaty. To, że coś takiego ma miejsce, jest niedopuszczalne – mówi.
Nie tylko Kraków
Sytuacja do jakiej doszło w krakowskiej placówce nie jest jedyną w Polsce. O podobnym konflikcie w Tarnowie pisaliśmy pod koniec stycznia. Zdaniem Tadeusza Wadasa, Przewodniczącego Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych, dyrektorzy większości szpitali w kraju zastosowali „stare” zasady naliczenia wynagrodzeń, tzn. te uwzględniające posiadane przez personel wykształcenie. – Część dyrektorów nie dostosowała się do wypłaty, jednak większość kierowników szpitali w Polsce zastosowała się do tego. Dla przykładu w województwie opolskim 99% placówek wypłaciło pensje zgodnie z wykształceniem personelu i obowiązującą ustawą. Podobnie w zachodniopomorskim i na ścianie wschodniej. Problem dotyczy jedynie trzech województw: częściowo Podkarpacia, częściowo świętokrzyskiego i oczywiście Małopolski – tłumaczy i dodaje: – W Krakowie mamy cztery szpitale, które nie wywiązały się z ustawy o najniższym wynagrodzeniu a która weszła 1 lipca ubiegłego roku. Jest to Szpital Uniwersytecki w Krakowie (największy szpital w Polsce), następnie dwa szpitale miejskie – Żeromskiego i Narutowicza oraz jeden marszałkowski – szpital im. J. Dietla. Natomiast również część szpitali powiatowych nie wywiązały się z tej ustawy. Wśród nich są palcówki m. in. z powiatów nowotarskiego i tatrzańskiego.
Zdaniem przewodniczącego Wadasa zamieszanie związane z wypłatami dla pielęgniarek i położnych szkodzi nie tylko personelowi, któremu wypłacono mniejsze pobory. – Uważam, że cała ta historia bardzo krzywdzi środowisko pielęgniarskie i to w sytuacji, kiedy brakuje personelu. W ten sposób tylko zniechęci się i zrazi młode kandydatki do zawodu. Martwimy się, że przez tego typu sytuacje, dojdzie do tego, że w ogóle nie będzie naborów, choć robimy co w naszej mocy, by promować zawód pielęgniarki i położnej, żeby młode osoby trafiały do zawodu. Więc jeżeli taką perspektywę szykują podmioty lecznicze, to pozostaje mieć nadzieję, że wiedzą, że kij ma zawsze dwa końce i w pewnym momencie może zabraknąć pielęgniarek i położnych – zwraca uwagę i dodaje: – Trzeba jeszcze pamiętać, że tutaj w grę wchodzą akty prawne: Konwencja Międzynarodowej Organizacji Pracy Nr 157 oraz ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej, które nakładają na nie obowiązek ustawicznego kształcenia. Jest on przez pracownice realizowany, więc powinny otrzymywać należne wynagrodzenie zgodnie z wykształceniem. Niestety dzieje się zupełnie inaczej. Każde ręce, które chcą pracować z chorymi, powinny być po prostu nagradzane i powinno się je szanować. To, co się u nas dzieje, również systemowo jest bardzo złym podejściem.
Podobnie uważa Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, która zwracając uwagę nie tylko na wspomniany już obowiązek ciągłego dokształcenia się, ale także specyficzne warunki pracy panujące w uniwersyteckiej placówce. – Z pewnością cała ta sytuacja nikomu nie służy. Praca pielęgniarki i położnej wymaga ciągłego kształcenia się, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Medycyna szybko się rozwija, zwiększają się też wymagania wobec zawodów z nią powiązanych – mówi Doroz. – W ustawie o zawodzie pielęgniarki i położnej jest mowa o ustawicznym kształceniu i my ten zapis realizujemy, więc dobrze by było, żeby realizowano też ustawę mówiącą o minimalnym wynagrodzeniu wobec pielęgniarek i położnych. Proszę pamiętać, że w szpitalu uniwersyteckim pacjenci są przypadkami najtrudniejszymi. Słyszę od rodziny i znajomych, którzy korzystali z usług placówki, że jego personel, w tym oczywiście pielęgniarki i położne, jest wyjątkowy. Uważam, że jest to zasługa kompetencji, ponieważ są to osoby z wykształceniem, ogromnymi umiejętnościami i doświadczeniem, więc tutaj wynagrodzenie powinno być adekwatne do pracy, którą wykonują. Słyszymy w mediach, jak nowoczesny jest to szpital zarówno w skali Polski, jak i Europy – jaki posiada sprzęt, jakie ma osiągnięcia… – dodaje.
Była PIP , będzie sąd
Dla Zastępca Dyrektora do Spraw Finansowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, sytuacja z wynagrodzeniami pracownic jest jednoznaczna, co potwierdziła niedawna kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. – W ocenie Szpitala Uniwersyteckiego w ustawie w sposób jasny i czytelny są określone sposoby ustalania minimalnego wynagrodzenia dla pań pielęgniarek i położnych. W związku z tym, jako jego przedstawiciel, nie widzę w niej żadnego problemu interpretacyjnego. Natomiast w niektórych ośrodkach leczniczych w Polsce pracodawcy naliczyli wynagrodzenie wyższe, uwzględniając posiadanie przez panie pielęgniarki lub położne tytułu magistra. Natomiast nasza placówka jest po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która nie stwierdziła w żaden sposób naruszenia ustalania wynagrodzenia na podstawie zapisów ustawy– mówi Gronuś i dodaje: –Widzimy sygnały i znamy przypadki poszczególnych szpitali z Polski, gdzie Państwowa Inspekcja Pracy zakwestionowała inny sposób ustalania minimalnego wynagrodzenia, dlatego, że powoduje on dyskryminację i panie pielęgniarki lub położne pracujące na tych samych stanowiskach mają różne wynagrodzenie, co zaczyna stanowić problem dla poszczególnych szpitali, które zrobiły zróżnicowanie siatki płac.
Ze stanowiskiem dyrektora nie zgadza się przewodnicząca szpitalnego związku. – Niezależnie pielęgniarki i położne, zgodnie przepisami ustawy, wniosły o przeprowadzenie kontroli prawidłowości realizacji jej przepisów przez organ tworzący, czyli Uniwersytet Jagielloński. Państwowa Inspekcja Pracy w zakresie kontroli realizacji przepisów ustawy wskazała, że nie ma instrumentów, które pozwoliłyby stwierdzić, czy w Szpitalu Uniwersyteckim ustawa jest prawidłowo czy też nieprawidłowo realizowana. Zatem w protokole pokontrolnym nie odniosła się do tego problemu i nie przesądziła o prawidłowym działaniu pracodawcy –mówi Doroz.
Zapytana o ciąg dalszy sprawy, przewodnicząca Doroz stwierdziła, że w najbliższym czasie związek chce skupić się na polubownym rozwiązaniu problemu. – Dajemy sobie czas maksymalnie do końca lutego. Potem rzeczywiście skierujemy sprawę do sądu, tak jak wskazał nam to pan dyrektor. W marcu mamy jeszcze spotkanie w WRDS, na które został zaproszony pan dyrektor. Mam nadzieję, że inni uczestnicy spotkania zdołają przekonać pana dyrektora, że pielęgniarki i położnepowinny otrzymać wynagrodzenia według zastosowania wszystkich współczynników pracy– mówi i podkreśla: –Zaznaczę, że cały czas mówimy o najniższymwynagrodzeniu pielęgniarek i położnych. Próbujemy wyegzekwować ustawowe minimum, które zależy od poziomu wykształcenia. Nie o to powinniśmy walczyć szpitalu klinicznym o takim spektrum działania i potencjale w zakresie udzielania świadczeń leczniczych. Wynagrodzenia personelu pielęgniarskiego i położnych w takim szpitalu winny być dużo wyższe. Dyrektor Szpitala wskazuje, że PIP nie stwierdziła nieprawidłowości zatem wszystko jest OK. Jest to nadinterpretacja bowiem, jak wyraźnie wskazali inspektorzy PIP – nie stwierdzili nieprawidłowości, bowiem nie mają instrumentów, by sprawdzić prawidłowość lub nieprawidłowości w zakresie realizacji ustawy– powiedziała .
Sądząc z wypowiedzi Zastępcy Dyrektora do Spraw Finansowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie szanse na powodzenia w mediacjach są raczej nikłe. Placówka twardo obstaje przy swoim stanowisku. – Każdy pracownik, jeżeli czuje się pokrzywdzony przez pracodawcę, może oczywiście skorzystać z wyższych instancji celem ustalenia prawidłowości naliczenia. Pierwszym krokiem ze strony zespołu pielęgniarskiego było złożenie zawiadomienia do Państwowej Inspekcji Pracy. Tak, jak już mówiłem wiązało się to z przeprowadzeniem kontroli w szpitalu. Inspekcja nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości – stwierdził w rozmowie z Głosem24 dyrektor Gronuś. – W związku z tym, w tym momencie pozostaje kolejny krok – złożenie sprawy do sądu. Tak, jak już powiedziałem, każdy ma prawo domagać się swoich praw. Mamy informację z nieoficjalnych źródeł, że mają nastąpić pozwy przeciwko szpitalowi. Jesteśmy do tego przygotowani, uważamy, że szpital zrealizował w pełni zapisy ustawy – dodał.