niedziela, 6 lutego 2022 11:17

Przez epidemię koronawirusa i Omikron przybywa pacjentów z pękniętym sercem

Autor Mirosław Haładyj
Przez epidemię koronawirusa i Omikron przybywa pacjentów z pękniętym sercem

W czasie epidemii koronawirusa coraz więcej pacjentów z chorobami takimi, jak zawał serca czy udar mózgu, trafia do szpitalach za późno. W efekcie nie ma już dla nich szans na skuteczne leczenie.

Kardiolog płk dr hab. n. med. Paweł Krzesiński, profesor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie w rozmowie z Radiem Zet powiedział, że obecnie wielu pacjentów trafia do szpitala stanowczo za późno.

– Kolega kardiochirurg miał w jednym tygodniu trzech pacjentów z pękniętym sercem, co kiedyś zdarzało się niezwykle rzadko

– wyjaśnia.

Podczas nasilonego przez Omikron przebiegu epidemii koronawirusa pacjenci z zawałem czy udarem mózgu przychodzą do lekarza dopiero po kilkunastu godzinach, a nawet dniach. Główne powody są dwa: po pierwsze pacjenci boją się pobytu w szpitalu w okresie pandemii, po drugie przeciążenie systemu opieki zdrowotnej.

– Część pacjentów tłumaczy, że pozostawała w domu kilka dni, bo są "takie trudne czasy". Inni nie byli w stanie umówić się na wizytę do lekarza. Do nas trafiają w kolejnym dniu dolegliwości, z zaburzeniami funkcji serca, których odwrócenie jest przy takim opóźnieniu dużo trudniejsze

– powiedział prof. Krzesiński i dodał:

– Nieleczony zawał powoduje zagrożenie śmiercią przez wywołanie ostrej niewydolności krążenia, tzw. wstrząsu lub śmiertelnych zaburzeń rytmu. Wczesna interwencja kardiologów przy zawale ma kluczowe znaczenie dla uratowania pacjenta i zapobiegania trwałemu uszkodzeniu serca prowadzącemu do niewydolności.

Według eksperta nie chodzi o to, że Covid-19 sprzyja zawałom, ale część pacjentów odczytuje towarzyszące chorobom serca objawy jako zakażenie koronawirusem:

– To nie jest tak, że COVID-19 tak sprzyja zawałowi, że teraz 1/3 zawałów, które się pojawiają, ma podłoże w tej chorobie. Pewne powiązania jednak są (...). Pacjenci mający zawał często nie mają typowych objawów. Mogą mieć duszność, gorszą tolerancję wysiłku, a nawet bóle brzucha, czyli tzw. maski zawału — inne niż typowy rozpierający, uciskowy ból w klatce piersiowej. Często jest tak, że gdy w powszechnej świadomości dominuje jakaś inna choroba — jak teraz COVID-19 — to być może część pacjentów interpretuje takie objawy, jako objawy infekcji. Drugi rodzaj wpływu jest już bardziej bezpośredni. Leczyliśmy pacjentów, aktualnie zakażonych lub po niedawnym przechorowaniu COVID-19, którzy przyjeżdżali z zawałem, a w naczyniach wieńcowych stwierdzaliśmy skrzepliny i to było przyczyną wystąpienia ostrego niedokrwienia. To może być związane z COVID-19, bo jest to również choroba śródbłonka naczyniowego, czyli "wyściółki naczyń", której nieprawidłowa funkcja sprzyja powikłaniom zakrzepowym. Trzecia kwestia to niestety lęk pacjentów i ich zagubienie w systemie opieki pod presją pandemii.

Prof. Krzesiński wyjaśnia, że potrzebne są skuteczne rozwiązania i należy jak najszybciej przywrócić sprawne funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia.

Inf.: Radio Zet

Polska - najnowsze informacje

Rozrywka