niedziela, 28 sierpnia 2022 06:36

Ożywia pamięć i tożsamość wielickich żydów."Próbuję przywrócić historii miasta jej część zapomnianą"

Autor Mirosław Haładyj
Ożywia pamięć i tożsamość wielickich żydów."Próbuję przywrócić historii miasta jej część zapomnianą"

Nakładem wielickiego Wydawnictwa Żyznowski ukazał się publikacja „Żydzi w Wieliczce. Opowieść dokumentalna” autorstwa Małgorzaty Międzobrodzkiej. Jej najnowsza praca tworzy osnowę faktograficzną dla historii Żydów wielickich.

Autorka opracowując ją skorzystała z olbrzymiej ilości materiałów źródłowych: zarówno oryginalnych, niepublikowanych, jak i takich, które ukazały się drukiem. Stworzyła kalendarium społeczności żydowskiej w Wieliczce, którego nikt do tej pory nie ustalił i nie sporządził. Patrzy ona na swoich historycznych bohaterów w jakimś stopniu z zewnątrz, bo przez dokumenty żydowskie i nieżydowskie, które przechowują instytucje i takie, i takie. Dwa ostatnie rozdziały książki mają nieco inny, bardziej osobisty charakter, gdyż obfitość materiałów archiwalnych Autorka zastąpiła relacjami i świadectwami tych, którzy przeżyli. Bardzo dużym zbiorem dokumentów z okresu okupacji są podania o pozwolenie na zamieszkanie w Wieliczce (ze zbiorów Archiwum Narodowego w Krakowie), które Autorka skopiowała z rękopiśmiennych podań (stąd różne wersje nazwisk) i wciągnęła do aneksu. To potężny zbiór personaliów, który stanowi również bardzo przydatne narzędzie dla wszystkich, którzy mogą w tym regionie szukać swoich przodków.

– Pisząc o mieszkających kiedyś w Wieliczce Żydach, uświadomiłam sobie, że próbuję przywrócić historii miasta jej część zapomnianą, część trudną, skomplikowaną, tragiczną, ale nierozdzielną – mówi Małgorzata Międzobrodzka. W rozmowie z Głosem24 zapytaliśmy ją kwestie związane z tematem którego się podjęła.

Małgorzata Międzobrodzka/Fot.: Wydawnictwo Żyznowski
Małgorzata Międzobrodzka/Fot.: Wydawnictwo Żyznowski

Jak to się stało, że zajęła się pani badaniem historii wielickich Żydów?
– O wszystkim zdecydował przypadek. W 1998 r. w Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka zjawił się mieszkający w Stanach Zjednoczonych pan Solomon Salat, polski Żyd z Charsznicy, który chciał się podzielić swoimi przeżyciami związanymi z przygotowywaniem w 1944 r. podziemnych wyrobisk kopalnianych do potrzeb ewakuowanej z Mielca fabryki samolotów – jej wydziału blacharskiego. W Dziale Historycznym Muzeum zastał tylko mnie, a jego wizyta uświadomiła mi jak niewiele na ten temat wiemy. Odtąd, niezależnie od głównych tematów badawczych jakie jako historyk podejmowałam, skupionych na handlu solą, administracji żup, czy XIX w. historii miasta, wyławiałam pojawiające się informacje o izraelitach, wyznawcach religii mojżeszowej, Żydach. Z czasem tych właśnie informacji zaczęłam świadomie poszukiwać. W działalności muzealnej zaowocowało to dwoma wystawami: Żydzi w Wieliczce w latach okupacji (2002 r.) i Żydzi w Wieliczce – przywracanie pamięci (2010 r.). W końcu powstała książka.

Mojżesz Licht z zięciem rabinem Kirschbaumem, okres międzywojenny/Fot.:Małgorzata Międzobrodzka
Mojżesz Licht z zięciem rabinem Kirschbaumem, okres międzywojenny/Fot.:Małgorzata Międzobrodzka

Kiedy Żydzi pojawili się w Wieliczce i na czym polegała specyfika ich bytności w tym miejscu? Pytam, ze względy na przeszłość miasta i obecność w nim kopalni soli, która w średniowieczu odgrywała niebagatelną rolę w Królestwie.
– Tak. Kopania soli niezależnie od okresu historycznego stanowiła magnes przyciągający do Wieliczki przedsiębiorcze jednostki i rozstrzygała o ich dalszych losach. W czasach króla Kazimierza Wielkiego, jednym z dzierżawców żup był Juda Lewko, ale już w 1538 r. zakazano dopuszczania Żydów do dzierżawy żup, ceł i innych dóbr skarbowych wykluczając z oficjalnego, aktywnego działania w przemyśle solnym.  Co więcej w 1566 r. król Zygmunt Augusta nakazał „aby ludzie postronni i Żydzi w mieście Wieliczce nie przebywali a zwłaszcza solą nie kupczyli”. (Do tych dokumentów, jako w ich mniemaniu nie przedawniających się praw miejskich odwoływali się wieliczanie jeszcze w połowie XIX w). Formalnie Wieliczka zamknęła się przed Żydami. Nie do końca. Poruszając się między zakazem a przywilejem zawierano poufne porozumienia. Żydzi pełniący funkcje zaopatrzeniowców czyli faktorów żupnych uzyskiwali stosowne przywileje królewskie.
Pierwszym znanym z nazwiska Żydem, legalnym mieszkańcem miasta (i neofitą) był posiadający taki przywilej Michał Izraelowicz (1648 r.), a pierwszą rodziną otoczoną od 1692 r. opieką władz miejskich rodzina Józefa Perlowicza i jego potomkowie.
Podobnie, w wieku XIX, kiedy ostatecznie zniesiono wszelkie ograniczenia prawne wobec ludności żydowskiej, a jej napływ do Wieliczki po 1877 r. rozbudził wewnątrz żydowską konkurencję umacniały się w Wieliczce tylko te żydowskie firmy, którym udało się nawiązać współpracę w kopalnią. Najlepszym przykładem jest przedsiębiorstwo Eliasza Hirscha Friedmanna.

Dzień targowy w Wieliczce, Rynek Górny, lata trzydzieste XX wieku/Fot.:NAC
Dzień targowy w Wieliczce, Rynek Górny, lata trzydzieste XX wieku/Fot.:NAC

Czym zajmowali się wieliccy Żydzi? Jak ich działalność zmieniała się na przestrzeni wieków?
– Jak już wspominałam, zgodnie z prawem Rzeczypospolitej, zamieszkiwać w Wieliczce mogli Żydzi zajmujący się faktorstwem żupnym. Obok nich pojawiali się Żydzi szynkarze. Po I rozbiorze Polski i zniesieniu ograniczeń prawnych, powstawały legalne wielicko-klaśnienskie żydowskie spółki handlowe wywożące sól galicyjska poza granice monarchii. Co najmniej od połowy wieku XIX Żydzi spełniali w mieście funkcje poborców podatkowych dzierżawiąc prawo propinacji, pobierając opłaty placowe i targowe, nadzorowali lodownie, miejską rzeźnię, obsługiwali miejską rogatkę. Po 1877 r. osiedlali się w mieście głównie jako rzemieślnicy i drobni handlarze. Zamożniejsi właściciele składów drewna przekształcali się w przedsiębiorców budowlanych a z czasem, jak Eliasz Hirsch Friedmann w przemysłowców, właścicieli zakładów produkcyjnych (w przypadku Friedmanna cegielni, tartaku i młyna zbożowego) dających zatrudnienie miejscowej ludności. Oddzielnym trybem rozwijała się lokalna, zdominowana przez Żydów produkcja alkoholu. W mieście funkcjonować musieli koszerni rzeźnicy. Wśród mieszkających w Wieliczce Żydów rosła liczba przedstawicieli wolnych zawodów (lekarzy, prawników, dentystów itp.)

Tartak należący do firmy Eliasza Hirscha Friedmanna, lata trzydzieste XX wieku/Fot.: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka
Tartak należący do firmy Eliasza Hirscha Friedmanna, lata trzydzieste XX wieku/Fot.: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka

Jak wyglądały międzywojenne relacje żydowskich i chrześcijańskich mieszkańców Wieliczki? Dochodziło do scysji?
– Niestety. Ciężar wielkiej wojny, problemy z zaopatrzeniem w żywność, buty, odzież, panujący w mieście głód, upadek pozbawionego surowców rzemiosła, wzrost samoświadomości narodowej wobec walki o przebieg granic państwa, wojna polsko-bolszewicka, kryzysy gospodarcze i polityczne odzyskującego swoją państwowość państwa polskiego spowodowały wzrost napięcia i tworzenie się obozów radykalnych.
Na tym tle, 15 maja 1918 r. w Wieliczce wybuchły rozruchy antyżydowskie, wybijano szyby w sklepach i domach żydowskich w Wieliczce i na Klaśnie. Władze miasta potępiając te zajścia oskarżały o nie ludność zamiejscową. Do ostrej konfrontacji doszło także w lipcu 1920 r. wewnątrz Rady Miejskiej pomiędzy radnymi z PPS oskarżającymi Żydów o brak patriotyzmu i probolszewickie sympatie a odrzucającym te oskarżenia, demonstrującym swą polskość Żydem doktorem prawa Maurycym Horowitzem, wytykającym władzy dyskryminowanie izraelitów. W 1937 r. nasiliła się akcja bojkotowania, pikietowania sklepów żydowskich, którą w sprawozdaniach sytuacyjnych składanych starostwu krakowskiemu oceniano jako mizerną, a przeciwko której protestowali w Magistracie członkowie Związku Zawodowego Górników.

Wieliccy Żydzi asymilowali się, czy tworzyli odrębną społeczność? Czy dochodziło do mieszanych związków małżeńskich?
– Mieszkający w Wieliczce Żydzi byli społecznością wewnętrznie bardzo zróżnicowaną. Żydowscy przedsiębiorcy jeszcze w okresie międzywojennym w słabym stopniu posługiwali się językiem polskim zatrudniając do sporządzania pism prywatnych sekretarzy. Lokalna, coraz liczniejsza inteligencja żydowska doceniała twórczość N. Bialika (pisał w jidysz i po hebrajsku) i fetowała jego wizytę w Wieliczce a najmłodsze pokolenie poznawało także literaturę polską. Równocześnie uaktywnienie się żydowskich stowarzyszeń sportowych i kulturalnych, ruch syjonistyczny wzmacniały poczucie odrębności narodowej. Kontakty towarzyskie z Polakami wynikały często jedynie ze wspólnie prowadzonych interesów. Społeczność żydowska, nie zasklepiając się pozostawała społecznością odrębną i tak była traktowana. Jeśli dochodziło do małżeństw wyznaniowo mieszanych, a mam informacje tylko o 2 takich przypadkach to jedna ze stron musiała dokonać konwersji. Reakcje były różne. Ojciec neofitki, która odwiedziła w Wieliczce swoich rodziców wezwał policję domagając się jej uwięzienia. Z kolei mężczyzna, który dla małżeństwa z chrześcijanką porzucił judaizm ale utrzymywał nadal kontakty z rodziną, nie został przez nią odrzucony. Za to z przechrztami nie przyznającymi się do swych żydowskich korzeni kontaktów nie utrzymywano.

Wizyta Chaima Nachmana Bialika w Wieliczce, 1931 rok/Fot.: Wydawnictwo Żyznowski
Wizyta Chaima Nachmana Bialika w Wieliczce, 1931 rok/Fot.: Wydawnictwo Żyznowski

Gdybyśmy mogli odtworzyć struktury własności i system administracyjny oraz społeczny, to jaką rolę pełnili w niej wyznawcy religii mojżeszowej? Stanowili elitę? Współtworzyli ją? A może nie mieszali się do polityki i prowadzili "osobne" życie?
– Odpowiedź na to pytanie jest bardziej intuicyjna niż statystyczna. Przed granicznym rokiem 1877 nieliczni mieszkający w Wieliczce Żydzi, pod względem zamożności dorównywali aktywnym zawodowo, tworzącym wąską elitę miasta chrześcijanom, w niewspółmiernie małym stopniu pojawiając się wśród mieszczan ubogich. Późniejszy masowy napływ ludności żydowskiej zmienił te proporcje strukturalnie upodabniając do siebie obie grupy. Elicie finansowej chrześcijan odpowiadała elitarna grupa najzamożniejszych Żydów.
Jaka była pozycja społeczna mieszkających w Wieliczce izraelitów? Do 1880 r. nie mieli nawet swojego przedstawiciela w Radzie Miasta. Później urząd radnych sprawowali przedstawiciele żydowskiej elity. W komisjach miejskich wykorzystywano doświadczenie żydowskich prawników i przemysłowców. Kierowanie komisjami powierzano jednak głownie chrześcijanom. Po raz pierwszy Żyd został wybrany zastępcą burmistrza miasta, dopiero w 1926 r. W 1934 r., decyzją polityczną z tej funkcji go usunięto. Pamiętajmy, że w Wieliczce istniał jeszcze trzeci podmiot – kopalnia soli, której urzędnicy i pracownicy nadzoru zajmowali niezależną, wysoką pozycje w mieście.

Mogłaby pani wymienić najbardziej zasłużonych dla miasta obywateli pochodzenia żydowskiego? Czym zapisali się w historii Wieliczki?
– Na początek dwa wpisy w księgach uchwał rady miejskiej. Po śmierci dr Jakuba Spitzla na specjalnie zwołanym posiedzeniu oddając mu hołd przez powstanie odnotowano, że był zasłużonym dla miasta radnym. Gremialnie uczestniczono w jego pogrzebie. W podobnych okolicznościach żegnano „męża pełnego zasług” Eliasza Hirscha Friedmanna, Salomona i Zygmunta Rosenzweiga, Pinkasa Zimmelsa. Szczegóły ich pracy na rzecz miasta znali jedynie ich współpracownicy. Uczestniczyli w staraniach o utworzenie w Wieliczce szkoły średniej, negocjowali wypłatę odszkodowań za odłączenie Podgórza od powiatu wielickiego, warunki podłączenia miasta do wodociągu salinarnego, elektrowni, budowy kanalizacji, planów nowej linii kolejowej. Maurycy Horowitz, w najtrudniejszych latach dźwigał ciężar aprowizacji miasta. Ich działalność służyła dobru wszystkich mieszkańców. Wymierny wkład materialny w ekonomiczny rozwój miasta wniosła rodzina Friedmannów tworząc niestety nie istniejące już przedsiębiorstwo złożone z tartaku, młyna zbożowego i cegielni. Podobną działalność na podwielickim Klasnie prowadzili Perlbergerowie. W opowieściach wieliczan przetrwali Wimmerowie, Konigsbergerowie, Schnurowie, Seidenfrauowie, Rakowerowie, Zellnerowie, Laxowie, Lichtowie, Kornhauserowie, Falkowie, Hirschowie i inni wypełniający swoja aktywnością lokalną codzienność.

Jak przebiegała eksterminacja wielickich Żydów? Czy obecność Krakowa z jego gettem miała z tym coś wspólnego?
– Tak. Początkowo wydawało się, że Wieliczka ukryła się w cieniu Krakowa. Pozostała jednym z miejsc w których mogli swobodnie zamieszkiwać Żydzi, nie izolowani od ludności miejscowej. W przeciwieństwie do Krakowa w Wieliczce nie było getta - barierą były granice miasta. Z możliwości przesiedlenia do Wieliczki skorzystali, często pochodzący z Wieliczki żydowscy mieszkańcy Krakowa, Żydzi z podwielickich gmin a nawet uciekinierzy ze Lwowa. Do końca 1941 r. przybyło ich do miasta blisko 5000.  Do tej grupy przed dniem 20 sierpnia 1942 r dołączyli zmuszeni do przeniesienia się do Wieliczki. Żydzi z Niepołomic, Gdowa, Dobczyc, Mogiły i Skały. Szacowano, że w Wieliczce przed rozpoczęciem akcji Juderein znajdowało się łącznie 11 000 Żydów. W ostatniej chwili blisko 2 000 osób zabrano do obozów krakowskich, część uciekła lub ukryła się, Na polach bogucickich, w pobliżu stacji kolejowej 27 sierpnia doliczono się 7000 skazanych na transport do Bełżca. Trudno opisywać te tragiczne wydarzenia. W kolejności następowały: 26 sierpnia zamknięcie szpitala żydowskiego i wymordowanie jego pacjentów, egzekucja kadry lekarskiej, 27 sierpnia selekcja na polach bogucickich, transport do Bełżca, przeszukiwanie miasta, egzekucje na kirkucie. Upamiętnieniem ofiar są dwa pomniki – miejsce wymordowania starców na tzw. Kozich Górkach w Puszczy Niepołomickiej i obelisk na wielickim cmentarzu żydowskim w Sierczy.

Ogłoszenie o zakazie ukrywania Żydów podczas wysiedlenia, 1942 rok/Fot.: Wydawnictwo Żyznowski
Ogłoszenie o zakazie ukrywania Żydów podczas wysiedlenia, 1942 rok/Fot.: Wydawnictwo Żyznowski

Jak podczas II wojny światowej mieszkańcy Wieliczki zachowali się w stosunku do swoich sąsiadów?
– Nie mnie to oceniać. Mogę tylko przytoczyć fakty. Przyjmowali do domów napływających do miasta Żydów wynajmując im mieszkania lub pokoje. Obdarzeni zaufaniem przechowywali pozostawione im kosztowności dysponując nimi zgodnie z poleceniami właścicieli, dostarczając im nawet do Krakowa adekwatną do sytuacji pomoc. Udzielali lekcji odsuniętym od nauki szkolnej dzieciom żydowskim. Ratowali ukrywających się, ale byli i tacy, którzy przerażeni wycofywali się z przyjętych zobowiązań. Jednoznacznie wskazywali zbrodnie niemieckich kolaborantów. Niektórzy pozostawali obojętni inni na bieżąco dokumentowali tragiczne wydarzenia. Do 2022 r. wieliczanom i rodzinom wielickim przyznano 15 medali Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.

Wystawa „Żydzi w Wieliczce. Przywracanie pamięci” w sali wystaw czasowych Zamku Żupnego, 2010 rok/Fot.: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka
Wystawa „Żydzi w Wieliczce. Przywracanie pamięci” w sali wystaw czasowych Zamku Żupnego, 2010 rok/Fot.: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka

Co zaskoczyło panią w pracy nad książką? Co mogłaby pani nazwać swoim odkryciem?

– Przez lata gromadząc wyłuskiwane przy okazji innych poszukiwań źródłowych informacje o pojawiających się w Wieliczce izraelitach wiedziałam ze poruszam się w bardzo zróżnicowanym materiale, zarówno co do obfitości jak i języka i formy.
Wyjątkowo zapadł mi w pamięć jeden dokument – tekst ślubowania Salomona Bornsteina w 1796 r. przyjmowanego do grona obywateli miasta, który zaczynał się od słów:

„Ja Salomon Bornstein, przysięgam przez żywego Boga który stworzył Niebo
i Ziemię iż prawdziwie i rzetelnie, bez żadnej zdrady, oszukania lub zmyślenia, tudzież bez żadnego względu na podarunki, datki, zazdrość, nienawiść lub inne wszelkie Prawdę i Sprawiedliwość przytłumić mogące zamiary, twierdzić mogę, jako chce być wiernym i posłusznym Obywatelem Miasta tego…”

W 1809 r. w innym piśmie tak podsumował swoje postępowanie: „Chociaż rzeczą jest prawdziwą, że niżej podpisany z familii Izraelskiej pochodzi - lecz jako każdy Człowiek, przy wyznaniu jakiej i bądź religii swej Ojczyźnie, na której łonie spłodzonym i wychowanym został powinien być wdzięcznym i użytecznym Jej Członkiem tak podobnie niżej podpisany takim stać się zawsze najusilniej starał się.”

Sądzę, że dzisiaj warto te słowa przeczytać.

Wieliczka - najnowsze informacje

Rozrywka