Dramatyczną walkę z czasem o życie mieszkańca Krakowa stoczyli policjanci tarnowskiej drogówki. Dzięki udzielonej profesjonalnie pomocy mężczyzna w stanie stabilnym trafił w ręce lekarzy.
"Pilnie udajcie się do Melsztyna w rejon reklamy z rycerzem. Przy rzece Dunajec ma być zaparkowane żółte suzuki z czarnym dachem. Kierowca chce popełnić samobójstwo". Taka informacja dotarła do patroli na terenie powiatu tarnowskiego dokładnie o godzinie 12:20.
Już pięć minut później w okolicy zjawił się pierwszy radiowóz, a w nim st. sierż. Mateusz Kawa oraz sierż. Krzysztof Krawczyk. We wspomnianym rejonie nie znaleźli jednak samochodu, w którym miał znajdować się mężczyzna. W pewnym momencie zauważyli jednak wąska dróżkę w kierunku Dunajca i świeżo odciśnięty bieżnik opony.
- Radiowozem wjechali w drogę gruntową i po przejechaniu około 100 metrów zauważyli poszukiwane żółte suzuki, a kilkanaście metrów dalej w zaroślach ubranego w krótkie spodenki i trzęsącego się z zimna, siedzącego w strugach deszczu mężczyznę. Okryty był on jedynie folią do zabezpieczenia przedniej szyby przed mrozem. Była godzina 12:30 - relacjonuje asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.
Mężczyzna miał ranę kłutą w okolicy serca oraz przecięty nadgarstek. Wokół było dużo krwi, a obok leżał nieduży scyzoryk. Sierżanci Kawa i Krawczyk udzielili pierwszej pomocy rannemu tamując krwawienia, utrzymywali z nim kontakt werbalny oraz okryli go folią termiczną.
- Po przyjeździe medyków okazało się, że mężczyzna stracił dużo krwi i jest w stanie wstrząsu. Dzięki policjantom przeżył i został przetransportowany do szpitala - dodaje rzecznik.
fot. KMP Tarnów