Czekają nas niesamowite podwyżki. Chcemy się do tego przygotować. Ceny odbioru śmieci rosną w nieuzasadniony sposób. Tym problemem powinien zająć się rząd albo Parlament. Potrzebna jest zmiana ustawy – zapowiadają dębiccy samorządowcy. O co chodzi?
Od stycznia 2019 roku w wielu gminach czasem nawet dwukrotnie wzrosły opłaty za odbiór i zagospodarowanie odpadów, a tam, gdzie jeszcze obowiązują dotychczasowe umowy i stare ceny, podwyżek można spodziewać się po rozstrzygnięciu kolejnych przetargów na wywóz odpadów. Jak wygląda sytuacja na ziemi dębickiej i Podkarpaciu?
- Pod koniec roku ogłosiliśmy przetarg na odbiór odpadów. Oferty złożyły w nim dwie firmy: Dębickie Zakłady Komunalne Dezako i nasz miejski zakład komunalny z siedzibą w Strzegocicach. Niższą ofertę złożył Miejski Zakład Komunalny. Mimo to w Pilźnie są podwyżki opłat za odbiór odpadów – opowiada Krzysztof Krawiec, zastępca burmistrza w Pilźnie. Z czego to wynika? - Już ubiegły rok wskazał, że muszą być podwyżki. Rada Miejska w Pilźnie podniosła opłaty do wysokości 8 zł za osobę na miesiąc (przy śmieciach posegregowanych). Wcześniej było to 6 złotych. Na podwyżki wpływa kilka czynników – wyjaśnia zastępca burmistrza. - Przede wszystkim wzrosłą cena utylizacji 1 tony odpadów na składowisku, z którego korzystamy czyli na wysypisku w Paszczynie. Jak szybko rosną ceny pokazują te dane: w 2014 roku płaciliśmy 172,80zł za tonę, a w grudniu 2018 roku była to kwota 340 zł. Na pewno wzrosły też koszty pracy. Rośnie też ilość śmieci wytwarzanych przez mieszkańców Gminy Pilzno. W 2014 roku odebraliśmy 1819 ton a w 2017 - 2719 ton. Prawie dwa razy tyle.
Jak wpłyną podwyżki na mieszkańców? - Na pewno nie są zadowoleni z tego powodu, ale ustawa mówi jasno, że to mieszkańcy muszą pokryć koszty zagospodarowania odpadów.
Podwyżki to efekt wejścia w życie Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która zobowiązała gminy do odbioru i zagospodarowania odpadów komunalnych, a właścicieli nieruchomości do ponoszenia kosztów funkcjonowania całego systemu, na które składają się m.in. odbieranie, transport, odzysk i unieszkodliwianie odpadów, utrzymanie punktów selektywnego zbierania odpadów (PSZOK), obsługa administracyjna i edukacja ekologiczna. Najważniejszą zmianą jest to, że system musi się sam finansować, co oznacza, że gmina nie może do niego dopłacać ani na nim zarabiać.
Ustawa wyraźnie wskazała, że wykonawcę na odbiór i zagospodarowanie odpadów, gminy muszą wybrać w drodze zamówienia publicznego (przetargu) i nie może więc tego zadania realizować (jak czasem w niektórych gminach było do tej pory) Zakład Gospodarki Komunalnej. Odpady muszą być oddawane tylko do regionalnych instalacji (RIPOK), wskazanych w Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami.
Gminy próbują zaoszczędzić m.in. ograniczając częstotliwość odbioru odpadów. W Gminie Pilzno na terenach o zabudowie wielorodzinnej w Pilźnie śmieci zmieszane odbierane są dwa razy w miesiącu, a na terenach mniej zabudowanych jeden raz w miesiącu. Odpady segregowane jak plastyk i szkło odbierane są jeden raz w miesiącu wszędzie. Jak można obniżyć ceny? Czy może pomóc w tym segregacja? - W zeszłym roku uważałem, że tak, ponieważ za segregowane odpady płaciliśmy mniejszą kwotę – odpowiada Krzysztof Krawiec. - W tym roku w przetargu widać, że te ceny się wyrównały. Jest jakiś ogólnopolski problem z systemem gospodarowania odpadami. Tym problemem powinien zająć się rząd albo Parlament. Potrzebna jest zmiana ustawy. Kiedyś za plastyk czy szkła samorządy dostawały pieniądze. Teraz ceny śmieci posegregowanych i nieposegregowanych są bardzo zbliżone. System nie jest dobrze skonstruowany. Nie zachęca mieszkańców do segregowania. Za tonę plastyku – odpadów zebranych, przetransportowanych i złożonych na składowisku mamy ofertę 700 zł, a za zmieszane mamy ofertę 800 zł. Różnica nie jest zachęcająca. Jednak nie przekłada się to na ceny, które za wytwarzanie muszą płacić sami mieszkańcu. Ich śmieci nieposegregowane kosztują dwa razy więcej, bo tego od samorządów wymaga system – twierdzi zastępca burmistrza Pilzna. – Myślę, że kolejny rok pokaże jak to będzie wyglądać, a firma, która u nas zajmuje się zbieraniem odpadów, będzie szukać zbytu na odpady, które można poddać recyklingowi.
Samorządowcy rozmawiają na temat śmieci nawet na nieformalnych spotkania. – Rozmawialiśmy na ten temat na jubileuszu RDN w Tarnowie z samorządowcami z Małopolski. Samorządowcy mówią, że muszą proponować kolejne podwyżki, gdyż system im się nie bilansuje. Mówią o kwotach 11, 12 czy 13 złotych za posegregowane śmieci od osoby miesięcznie. Podobnie jest na Podkarpaciu. W Mielcu już jest 13, w Tarnobrzegu 11 zł. My mamy nasze ceny uzależnione od jednej tony. Dopiero połowa roku nam pokaże ile tych ton zbierzemy. Założyliśmy, że zbiórka odpadów nie wzrośnie. Jeżeli wzrośnie znów pewnie będziemy musieli rozważyć podwyżkę opłaty za odbiór odpadów komunalnych. Teraz jesteśmy na granicy zbilansowania, a nie możemy do tego dopłacać – dodaje Krawiec.
Nie wszędzie jednak podwyżki wprowadzono od początku roku. - W Gminie Żyraków umowa jest ważna do końca czerwca 2019. Nie ukrywam, że już rozpocząłem analizę rynku odpadów. Czekają nas niesamowite podwyżki. Chcemy się do tego przygotować. Rozpoczynamy zbieranie informacji – mówi zastępca wójta Grzegorz Reguła. – Martwi mnie to, że to nie firmy odbierające zawyżają stawki, ale regionalne instalacje. Na naszym terenie są dwa funkcjonujące wysypiska: w Paszczynie i Kozodrzy, które odbierają odpady nawet z Krosna i Jasła. W naszej gminie ceny póki co się nie zmienią, ale od lipca, jestem przekonany, że podwyżek nie unikniemy. Jeżeli cena tony śmieci na wysypisku się zmienia ze stu złotych na czterysta - nie ma mowy, żeby stawki się nie podniosły. Będziemy chcieli wystąpić do parlamentarzystów, aby się zajęli tą sprawą, bo stawki na regionalnych instalacjach są nierealne. Sytuację pogarsza to, że nie mamy wyboru. Rzeszów nie przyjmuje odpadów do spalarni, Krosno nie działa, Jasło przywozi do nas, a Kozodrza z Paszczyną utrzymują jednakowe stawki. Uważam, że coś tu jest nie tak. Powinien się tym zainteresować też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, bo nie może być tak, że jedna instalacja (odbierająca odpady przyp. red.) ma cenę 400 zł za tonę (tak jak u nas), a na przykład Tarnobrzeg ma 280 zł. Czym to jest spowodowane? My nie mamy wyboru, musimy korzystać z tych instalacji, które są w naszym rejonie - dodaje.
Podwyżek na razie nie będzie też w Gminie Dębica, gdzie umowa na wywóz śmieci obowiązuje do końca stycznia. - Ogłoszono już przetarg, który będzie rozstrzygnięty pod koniec stycznia, ale nie wiemy jeszcze, czy będą podwyżki, informują pracownicy urzędu gminy. Dotychczasowe stawki opłat to 4,70zł za odpady segregowane i 9,40 za niesegregowane od osoby miesięcznie. Co będzie po rozstrzygnięciu przetargu zobaczymy.
Na rozstrzygnięcie przetargu czeka też Miasto Dębica. Tu też włodarz spodziewa się konieczności wprowadzenia podwyżki opłat. - Trudno mi oceniać przepisy moich przełożonych, bo to przepisy na cały kraj. Na pewno jest to przerzucenie pewnych kosztów na samorządy. Wszystkie muszę zmierzyć się teraz z tą sytuacją – komentuje burmistrz Dębicy Mariusz Szewczyk. – My również. W Dębicy otwarliśmy przetarg. Czekamy na jego rozstrzygnięcie. Na pewno będzie podwyżka. Nic na to nie poradzimy. Koszt wywozu śmieci musi się zbilansować. Miasto nic do odbioru śmieci nie dopłaci. Nie bez znaczenia jest wzrost cen na wysypiskach. Koszt odebrania jednej tony odpadów wzrósł ze 170 zł średnio podrożało ponad 300, a gdzieniegdzie nawet dochodzą do 400 złotych. Trzeba to zmienić. Na pewno będziemy się tym zajmować w gronie samorządowców, bo to temat, który nas wszystkich dotyczy. Chciałbym, żeby odbyło się posiedzenie burmistrzów i wójtów powiatu dębickiego. Tam podejmiemy jakieś działania i upomnimy się o swoje.
Warto przypomnieć, że w poprzednim przetargu startowała w Dębicy jedna firma i teraz też może być podobnie. Przetarg wygrało PGO Paszczyna, której udziałowcem w 70% jest Gmina Dębica a w 30% Miasto Dębica. Jakie mogą być powody spodziewanej podwyżki? - Koszt paliwa, koszt nowych pojemników, ilość odbieranych śmieci i wynikające z tego częstotliwość ich odbioru – to wszystko podwyższa koszty – wyjaśnia burmistrz. – Naszym zadaniem jest uszczelnienie systemu czyli wprowadzenie kontroli umów, tak, żeby nikt z mieszkańców nie uchylał się od płacenia za odpady. Tak czy inaczej, podwyżki są nieuniknione. Będę robił wszystko, żeby były jak najmniejsze. Nie wiem, z czego się bierze podwyżka na wysypiskach. Jest to niepokojące, że w określonym czasie w naszym regionie te ceny poszły bardzo w górę. Mamy na naszym terenie parlamentarzystów i będziemy interweniować, żeby zobaczyli nasze problemy.
Marzena Gitler, foto: UM Dębica, PGO Paszczyna, pixabay