Początek sezonu na Reymonta rozpoczął się burzliwie i od wielu emocji. Jak na pierwszoligowca, Biała Gwiazda miała udaną przygodę w europejskich pucharach, jednocześnie do końca września miała jedno zwycięstwo w lidze. Do czasu przybycia trenera Jopa.
Mariusz Jop to postać, która w momencie zatrudnienia dla środowiska Wisły Kraków nie była anonimowa. Nawet jeżeli część kibiców nie pamięta jego występów na boisku, to choćby kilka spotkań zeszłej kampanii, gdy prowadził klub w spotkaniach z Górnikiem Łęczna, Stalą Rzeszów i Polonią Warszawa mogą przywoływać miłe wspomnienia. Wiślacy odnieśli wtedy komplet zwycięstw.
Początkowy chaos
Gdy z dnia na dzień Jarosław Królewski zwolnił trenera Kazimierza Moskala, można było mieć poczucie, że na Reymonta nie ma żadnego pilota, prezes nie wyciągnął żadnych wniosków, a klub niezmiennie będzie stał w miejscu. Ogłoszono, że do końca rundy nowym szkoleniowcem zostanie Mariusz Jop. Zaczęto się zastanawiać, czy łysy trener z brodą będzie bliżej Pepa Guardioli, czy Erika ten Haga.
- Zobacz też:
Na ten moment, choć sprawa z Kazimierzem Moskalem nadal budzi emocje, zatrudnienie Mariusza Jopa, po prostu się broni. Drużyna pod jego wodzą rozegrała 10 spotkań ligowych, przegrywając zaledwie jedno z Górnikiem Łęczna. Pokonała po drodze liderujący w tabeli Bruk-Bet Termalicę 2:0, imienniczkę z Płocka 3:1, dla której nadal to jedyna porażka domowa, czy rozbiła choćby Chrobry Głogów 3:0, który dla Wiślaków był w ostatnich latach zmorą (przed sezonem tylko jedno zwycięstwo w czterech meczach).
Bywało różnie
Przez te 10 meczów nie było zawsze kolorowo. Porażka w Łęcznej 0:1 mogła się zdarzyć, tym bardziej że Lubelszczyzna to wymagający teren. Jednak takie wyniki jak 0:0 ze słabiutkim w tym roku GKS-em Tychy to pierwszy lepszy przykład różnych wyników. Drużyna prezentowała się dobrze w meczu ze Stalą Rzeszów, ale wtedy też skończyło się podziałem punktów (1:1). Nie mówiąc o pucharowej potyczce z Siarką, gdzie w Tarnobrzegu drużyna rywali z trzeciej ligi naprawdę mocno postawiła się Wiśle, przegrywając 2:3 dopiero w końcówce.
Nie mniej coraz częściej gdy drużynie Jopa nie idzie, to i tak finalnie wychodzi. Przez okres pracy nowego szkoleniowca stracili najmniej goli w lidze obok Arki Gdynia (6), a strzelili mniej tylko od wspomnianej drużyny z Pomorza (24 gole Wisły, 27 Arki). Gdyby spojrzeć na tabelę od momentu przyjścia Mariusza Jopa, Biała Gwiazda byłaby wiceliderem tabeli, mając dwa punkty więcej od Miedzi i Ruchu, a trzy nad Bruk-Betem.
- Zobacz też:
Do końca rundy zostały Wiśle dwa wyjazdy do Warszawy, gdzie we wtorek 3 grudnia zagrają w Pucharze Polski z Polonią, kilka dni później znów zmierzą się z Czarnymi Koszulami tym razem w lidze, a na deser odrobią ostatni zaległy mecz z Miedzią. Na Reymonta w czwartek 12 grudnia przyjedzie trzecia w tabeli drużyna z Legnicy, która nie wytrzymała trudnego terminarza, przez co czeka na zwycięstwo od początku listopada. Można więc co do Wisły zadać sakramentalne już pytanie: "Czy to ten sezon?".
fot: Krystian Kwiecień / Głos24