W tym roku 18 września to dzień wyjątkowy dla wszystkich wielbicieli popkultury, a dla komiksomaniaków w szczególności, ponieważ właśnie to trzecia sobota września obchodzona jest jako Dzień Batmana.
Dzień Batmana to coroczne wydarzenie organizowane przez komiksowe wydawnictwo DC Entertainment w celu uczczenia i promocji postaci człowieka nietoperza. Po raz pierwszy Dzień Batmana był świętowany 23 lipca 2014 roku w 75. rocznicę pierwszego pojawienia się tego bohatera w Detective Comics (w numerze z 1939 roku). Data zbiegła się z San Diego Comic-Con, jednym z największych i najważniejszych konwentów miłośników komiksów, filmu i fantastyki. W późniejszych latach święto Człowieka-Nietoperza obchodzone było zwykle, tak jak w tym roku, w trzecią sobotę września.
Dzień Batmana to dobra okazja, żeby porozmawiać o jednym z najważniejszych obrazkowych dokonań w historii tego bohatera, którego 35. rocznicę wydania obchodzimy w tym roku. Chodzi o komiks Batman. Rok pierwszy, którego twórcą jest sam Frank Miller (wspierany przez Dave’a Mazzuchelli’ego). W Polsce ta kultowa pozycja ukazała się nakładem wydawnictwa Egmont.
O tym monumentalnym dziele, a także o samej postaci Mrocznego Rycerza rozmawiamy z najlepszym batmanologiem w Polsce, czyli Michałem Chudolińskim, socjologiem, wykładowcą Collegium Civitas, ekspertem i konsultantem scenariuszowym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a przede wszystkim i nade wszystko krytykiem komiksowym, pomysłodawcą i redaktorem prowadzącym stronę „Gotham w deszczu” będącą najpopularniejszym polskim blogiem poświęconym Człowiekowi-Nietoperzowi.
Michał Chudoliński
Panie Michale, niczym jednak o komiksie, pytanie o Batmana. Mroczny Krzyżowiec, Krzyżowiec w pelerynie, The World's Greatest Detective (Największy Detektyw Świata)... Przydomków Człowieka-Nietoperza można by mnożyć. Co, pana zdaniem, zadecydowało o jego popularności?
– Batman jest ważny dla popkultury. Przetrwał tyle lat, ponieważ, w odróżnieniu od większości superherosów, jest tylko i wyłącznie zwyczajnym człowiekiem z krwi i kości. Wszystko osiągnął w zasadzie dzięki sile woli i motywacji. Oczywiście jest to związane z jego tragiczną historią (utratą rodziców, gdy był małym chłopcem). Natomiast jest w tej postaci silny aspekt motywacyjny, poczucie wiary w to, że po doświadczeniu czegoś strasznego, traumatycznego, nadal możemy nadać naszemu życiu sens. Najlepsze historie o Batmanie są o takiej transformacji – wychodzenia z czegoś mocno traumatycznego, bolesnego i sprawienia, ażeby nas to budowało, a nie niszczyło.
Jego znaczenie dla popkultury zasadza się na tym, że jako człowiek potrafił sobie poradzić z dużą traumą? Czy jest w tym coś jeszcze?
– Oczywiście. Jest to pierwszy heros w kontekście popkultury, który wykorzystuje atrybuty demona, wampira do czynienia dobra. O ile Superman był bohaterem "światła", reprezentantem pozytywnego heroizmu, tak powstanie Batmana zapoczątkowuje genezę antybohaterów, herosów, których motywacja niekoniecznie jest pozytywna. Warto tutaj wspomnieć o takich postaciach jak Daredevil, Punisher i Moon Knight, który jest zwykle nazywany Batmanem na sterydach (to są herosi Marvel Comics). To jest główne źródło istoty tej postaci w amerykańskiej popkulturze, że jest on opozycją do pozytywnych bohaterów, których zapoczątkował Superman w 1938 roku.
Przejdźmy do komiksu Batman. Rok pierwszy wydanego, jak wspomnieliśmy, 35 lat temu. Mimo upływu czasu, zajmuje on bardzo ważną pozycję nie tylko w uniwersum komiksów DC, ale też w całej sztuce komiksowej. Z czego to wynika? Czy tym, na czym zasadza się siła tego komisu, jest autorstwo Franka Millera? Warto tutaj wspomnieć, że Miller dorobił się swojego czasu łatki twórcy potrafiącego tchnąć nowe życie w tytuły, które straciły na popularności, ale tym razem nie wziął się za rysowanie. To po pierwsze, a po drugie Batman nie był marką, którą trzeba było reanimować. A może się mylę?
– Wszystko rozpoczęło się w 1984 roku, kiedy DC miało bardzo poważne problemy. Czytelnicy odchodzili z powodu zbyt skomplikowanych narracji historii publikowanych na łamach miesięczników. Nawet była taka sytuacja, że najbardziej flagowe tytuły DC miały zostać wykupione przez Marvela i zarówno oficjele Warner Brothers, jak i DC (przypomnijmy, że DC Comics należy właśnie do konsorcjum Warner Brothers) zastanawiali się, jak wyjść z tych opałów i postanowili rozpocząć całą zabawę od nowa. Zatrudnili Franka Millera i w zasadzie pozwolili mu robić z Batmanem, co mu się żywnie podoba. Miller miał już wtedy zasługi w Marvelu. Właśnie odpicował Daredevila, tak jak wspomniałeś, zrobił komiks Daredevil born again z Davem Mazzuchellim. Od niedawna możemy ten komiks przeczytać po polsku dzięki wydawnictwu Egmont. Rozpoczął się więc restart całego uniwersum poprzez Kryzys na Nieskończonych Ziemiach. A jeżeli chodzi o Batmana, to tym restartem była historia Powrót Mrocznego Rycerza. Historia fundamentalna z wielu względów. Nas tutaj interesuje głównie aspekt zobrazowania miasta Gotham, bo właśnie od powrotu Mrocznego Rycerza Gotham staje się bohaterem, ma swoją estetykę, swoją atmosferę. To już nie jest atrapa sceniczna, jaka była w komiksach z lat 70. i 60. Ogromny sukces Powrotu Mrocznego Rycerza sprawił, że redaktor battytułów, zasłużony Dennis O’Neil, który niedawno niestety zmarł, zaproponował Frankowi Millerowi krótką, czteroczęściową historię w głównym miesięczniku w Mrocznym Rycerzu i Miller zmęczony tym, że narysował ponad 200 stron Powrotu Mrocznego Rycerza zdecydował się zaufać zarówno Mazzuchelliemu, jak i jego żonie Richmond Luis. Jest ona bardzo ważna, ponieważ to właśnie żona Mazzuchelli’ego kolorowała strony jego komiksu i robiła to w sposób, jaki nie był znany amerykańskiej branży komiksowej. Jej barwy bardziej odwoływały się do dzieł sztuki, do obrazów Edwarda Hoppera, aniżeli takich typowych komiksów z poprzednich dekad. O ile Powrót Mrocznego Rycerza przedstawiał prawdopodobną historię końca Batmana, tak Batman. Rok pierwszy rozpoczyna genezę tej postaci z bardzo ciekawej perspektywy.
Warto wspomnieć, że, wbrew tytułowi, głównym bohaterem nie jest tylko Batman. Frank Miller zdublował narrację. Czy, pana zdaniem, to właśnie na tym zabiegu zasadza się siła tego komiksu?
– Tak. Przypomnijmy, że Batman. Rok pierwszy ukazuje początki kariery Batmana jako mściciela z perspektywy Jamesa Gordona, przyszłego komisarza policji miasta Gotham. Został on tutaj ukazany jako kapitan, który przyjeżdża do Gotham z Chicago, zesłany przez przełożonych. W zasadzie głównie z jego perspektywy obserwujemy to, jakie jest Gotham, jakie są problemy tego miasta. Natomiast Batman jest z boku. Dowiadujemy się, że jednocześnie w tym samym momencie kończy się jego podróż po całym świecie Bruce'a Wayne'a, który szukał sensu życia, po utracie swoich rodziców. Myślę, że rewolucyjny aspekt tej historii polega na tym, iż w doskonały sposób zobrazowano korupcję tego miasta. Pokazano uliczki przepełnione, za przeproszeniem, burdelami, czerwonymi latarniami, skorumpowanymi policjantami i politykami. To pozwoliło ukazać Batmana nie tyle jako herosa, co wręcz jako radykalnego buntownika, rewolucjonistę, który jest oddany ideałom prawa i sprawiedliwości. Natomiast sytuacja w Gotham była tak beznadziejna, że mógł ją realizować tylko jako ktoś stojący w opozycji do systemu. Na tym opiera się doskonałość tego komiksu, że estetycznie to jest po prostu majstersztyk, wizualny głównie.
Wspomniał pan o tym, że innowacja tego komiksu polega też na nadaniu charakteru Ghotam i uczynieniu z niego poniekąd bohaterem komiksu, które jawi się jako taki moloch.
– Tak, to jest przedsionek piekła, w którym nic nie działa. Politycy, zamiast ułatwiać obywatelom życie, są skorumpowani, sprzedają się na lewo i prawo. Policja wcale nie jest lepsza. W takim mieście, w którym absolutnie nic nie działa, potrzebne są radykalne metody działania. Wspomnę tutaj jeszcze taki aspekt, że w zasadzie od tego komiksu rozpoczyna się również motyw kamerdynera Alfreda jako wieloletniego przyjaciela rodziny Wayne'ów. We wcześniejszych komiksach to wcale nie było takie oczywiste. Pod wieloma względami Batman. Rok pierwszy stanowi fundament tego, co robiono z Batmanem przez kolejne lata. Wielu twórców, wielu autorów (między innymi John Wagner, osoba zasłużona dla takiej postaci jak Sędzia Dredd) mówił, że Batman. Rok pierwszy wpłynął na nich ogromnie, głównie właśnie przez tę stylistykę, konwencję. Natomiast Gotham jest w tym komiksie ukazane jako dysfunkcyjne miasto, w którym nic absolutnie nie trzyma się kupy.
Ten komiks jest tak dobry, że zasługuje na ekranizację i doczekał się filmu, wprawdzie animowanego, ale zawsze.
– Nie jestem fanem tej animacji. Jest ona zbyt wierna. Wolę jednak adaptacje pokroju The Long Halloween (która pojawiła się w tym roku), które jednak mają odwagę pozmieniać coś w materiale źródłowym i przedstawić nieco inaczej historię. Jeżeli ktoś w ogóle chce rozpocząć swoją przygodę od Batmana, to Batman. Rok pierwszy jest absolutnie lekturą obowiązkową. Polecam zwłaszcza komiks. Moim zdaniem nie warto oglądać animacji, podobnie jak nie warto oglądać adaptacji Zabójczego żartu, która też nieco spłyca oryginał.
Jeżeli chodzi o pana osobiste odczucia odnośnie komiksu, to chciałem zapytać, co pana w nim uwiodło ? Czy wspomniane barwy? Czy fabuła, o której już trochę powiedzieliśmy? A może to był aspekt czysto graficzny?
– Ten komiks zawiera wiele pięknych scen, pięknie poprowadzonych narracyjnie: chociażby obława na Batmana w opuszczonym domu czy jego przemieszczanie się po mieście, gdy ukrywa się jako weteran wojenny i przechodzi przez East End. To również kluczowa scena komiksu, gdy siedzi zakrwawiony w gabinecie ojca i szuka natchnienia, pytając, co ma robić ze swojej życiem, bo absolutnie nie wie, w którą stronę pójść. Ale głównie Batman. Rok pierwszy pokazał, jak inaczej można podejść do mitu Batmana, jak można podejść do niego na tyle wiarygodnie i realistycznie, że jesteśmy w stanie uwierzyć, że Batman mógł istnieć naprawdę. Oczywiście to nie jest tak, że ten komiks jest mocno realistyczny, ponieważ Bruce Wayne, zakładając kostium, wydaje się być absolutnie gotowy do sprawowania swojej funkcji. Ale to nadrobił miesięcznik Legends of the Dark Knight, który ukazywał początki kariery Batmana-Mściciela jako coś bardzo nieudolnego, gdzie ewidentnie popełnia on błędy, jak każdy z nas, jak każdy człowiek.
Do tej pory chyba największym filmowym osiągnięciem w uniwersum DC jest trylogia Nolana. Czy komiks również miał wpływ na to, jak reżyser podszedł do pierwszej części swojego cyklu?
– Bez Roku pierwszego nie ma mowy o filmie Batman: Początek, a bez tego nie ma w ogóle mowy o Batmanie: Mrocznym Rycerzu. Nolan poprzez lekturę Roku pierwszego zrozumiał, że świat przedstawiony (to światotwórstwo komiksów Batmana) musi być zasadzony w konkretnej konwencji, że to musi być noir z literatury hard boiled (czarny kryminał). Jeżeli to nie zostanie uwidocznione w filmie poprzez kamerę, to nie ma co mówić o zajmującej wizji tej postaci. Owszem, można ją ukazywać kiczowato, tandetnie, tak jak robił to serial z lat 60. Natomiast Rok pierwszy dla filmowców właśnie pokroju Nolana i teraz Matta Reevesa stanowi podręcznik tego, jak przedstawiać Gotham.
Chciałem zapytać o największego adwersarza Mrocznego Rycerza, bo mieliśmy do czynienia z Jokerem Todda Philipsa, który na ekranach zagościł w 2019 roku. Mamy w nim do czynienia z podobnym zabiegiem, to znaczy urzeczywistnieniem tego, co znajdujemy w komiksach. Film skupia się, jak sam tytuł wskazuje, na Jokerze. Pokazuje jego początki i poniekąd można powiedzieć, że jest to taki odpowiednik komiksowego Roku pierwszego. Czy, pana zdaniem, podejście zastosowane w filmie jest dobre? Czy w kontekście tego, o czym mówimy, również spełnia on swoją rolę?
– Niewątpliwie pod względem technicznym, scenograficznym i gry aktorskiej Joker jest warty uwagi. Natomiast osobiście nie jestem fanem tego filmu. Uważam, że jest on realizowany na jednej tonacji fabularnej i że ten film to jedna wielka manipulacja. To znaczy zostaje nam wmówione to, że perspektywa osoby chorej psychicznie usprawiedliwia w zasadzie akty (czyny) tej osoby. Uważam też, że ten film powoduje ogromne przygnębienie. Jak wspominałem, nie jestem jego fanem. Doceniam niektóre sceny, natomiast dla mnie osobiście czymś karygodnym jest ukazywanie genezy Jokera, która zasadza się na tym, że nie wiemy, skąd pochodzi. Oczywiście można odczytać ten film na takiej zasadzie, że bohater przedstawiony w filmie Joker nie jest "tym Jokerem", że tak naprawdę prawdziwy nemezis Batmana obserwuje wszystko z dystansu i myśli sobie: „Aha, czyli można podejść do tego w taki sposób. To ja to wykorzystam i stanę się Arlekinem Nienawiści”. Można tak odczytywać ten film, natomiast ja po prostu go nie lubię. Przyprawia mnie o mdłości, zwłaszcza jeśli pomyślę o tym, że kopiuje on jeden do jednego sceny z filmów Scorsese takich jak Taksówkarz czy Król komedii.
W takim razie chciałem pana zapytać o ulubiony film z Batmanem, bo tych nie brakuje. Jest seria nolanowska, o której już mówiliśmy, a o której wypowiedział się pan bardzo pozytywnie. Jest jeszcze seria schumacherowska z lat 90., też odciskająca swoje piętno na tej postaci, ale są również kultowe filmy, jak na przykład Batman z Jackiem Nickolsonem i Michaelem Keatonem, który dla wielu jest właśnie najlepszym filmem o Człowieku-Nietoperzu.
– Dla mnie kluczową interpretacją Batmana jest serial Batman: The Animated Series a z filmów bardzo lubię animację, jedyną animację, która pojawiła się w amerykańskich kinach, Batman: Mask of the Phantasm z ‘93 roku. W Polsce ten film jest znany jako Maska Batmana. To jest świetnie poprowadzony film, ukazujący wewnętrzną walkę Bruce'a Wayne'a o to, ażeby być szczęśliwym. A co to znaczy być szczęśliwym w jego przypadku? Batman: Mask of the Phantasm pokazuje ten motyw doskonale także a w sensie estetycznym, animowanym. Jest to niemalże dzieło sztuki. I jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że Bruce Timm wraz z Mattem Reevesem wracają do tej estetyki w serialu, który jest realizowany dla HBO Max. Nie mogę się tego doczekać. Wierzę, że może wyjść z tego coś dobrego.
Batman. Rok pierwszy
Batman. Rok pierwszy to właśnie ten album, który zainspirował Tima Burtona i Christophera Nolana do zrealizowania znakomitych filmów o Mrocznym Rycerzu. Absolutna klasyka, dzieło Franka Millera, jednego z najwybitniejszych współcześnie twórców komiksowych, którego unikalny styl narracji można podziwiać m.in. w Sin City, 300 oraz kultowym albumie Batman - Powrót Mrocznego Rycerza. Rok pierwszy, jak tytuł wskazuje, prezentuje pierwsze miesiace działalności Człowieka Nietoperza. Zamaskowany bohater pojawia się w Gotham i próbuje wprowadzić w mieście nowe porządki... Rysunki do scenariusza Millera stworzył Dave Mazzuchelli, który współpracował z twórcą Elektry także przy przygodach Daredevila. Komiks Batman Rok pierwszy ukazał się w kolekcji DC Deluxe, w której prezentowany jest wybór najwybitniejszych, często zaskakujących pod względem treści i formy albumów komiksowych wydanych przez DC Comics na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Należą one do kanonu opowieści graficznych, które powinien znać każdy, kto uważa się za miłośnika komiksu. Większość z nich ukazuje się w Polsce po raz pierwszy - w eleganckiej edycji i powiększonym formacie.