sobota, 11 września 2021 08:03, aktualizacja 3 lata temu

Biedroń o funduszach dla Małopolski: nie ma żadnego zagrożenia utraty środków

Autor Marzena Gitler
Biedroń o funduszach dla Małopolski: nie ma żadnego zagrożenia utraty środków

- My z Unii Europejskiej wypchnąć się nie damy - mówił na sesji sejmiku małopolskiego Grzegorz Biedroń. - Jeżeli celem polityków UE jest atak na Polski rząd, to żadne działania nie spełnią oczekiwań. Z wiceprzewodniczącym klubu radnych PiS rozmawiamy o odwołaniu Tomasza Urynowicza i wyborze nowego wicemarszałka Małopolski, o zagrożeniu utratą unijnego wparcia w związku z deklaracja "anty-LGBT", powołaniu Rzecznika ds. Równego Traktowania przez marszałka i ostrych słowach pod adresem polityków z Brukseli, które padły na sesji sejmiki małopolskiego.

Na wczorajszej sesji Sejmiku Województwa Małopolskiego doszło do odwołania wicemarszałka Tomasz Urynowicza (Porozumienie), którego miejsce zajął Józef Gawron (PiS). Dyskutowano o ewentualnym wstrzymaniu funduszy europejskich, w związku z ostrzeżeniami pod adresem Małopolski przez urzędników Komisji Europejskiej. Powróciła kwestia  deklaracji "anty-LGBT" z 2019 roku, a marszałek Witold Kozłowski zapowiedział powołanie Pełnomocnika ds. Równego Traktowania. O tym, co wydarzyło się i ostrych słowach, które padły pod adresem Unii ze strony radnych PiS rozmawiamy z Grzegorzem Biedroniem, od 15 lat radnym sejmiku województwa małopolskiego, a od niedawna wiceprzewodniczącym klubu PiS w sejmiku i prezesem Małopolskiej Organizacji Turystycznej.

Grzegorz Biedroń uważa, że odwołanie Tomasza Urynowicza to dobra decyzja i konsekwencja zerwania koalicji z Porozumieniem Jarosława Gowina, które odeszło z rządu. - Wiąże się to po pierwsze z rozstrzygnięciami, które zapadły w Warszawie. Część Porozumienia na czele z panem Jarosławem Gowinem, który do niedawna był wicepremierem, podjęła decyzję o zerwanie koalicji z Prawem i Sprawiedliwością i Solidarną Polską. Natomiast na szczeblu województwa podobną decyzję podjął pan marszałek Tomasz Urynowicz, który jednoznacznie zadeklarował, że występuje z klubu Prawa i Sprawiedliwości - przypomina Biedroń.

Wiceprzewodniczący kluby radnych PiS uważa, że wicemarszałek z Porozumienia stracił poparcie w radzie i naturalną konsekwencje było jego odwołanie. - Od roku 2018 stanowimy większość w sejmiku województwa małopolskiego jako klub Prawa i Sprawiedliwości. Deklaracja (Tomasza Urnowicza - przyp. red.) o wystąpieniu i przejściu do opozycji wobec klubu Prawa i Sprawiedliwości i pozostałych członków zarządu województwa małopolskiego była jednoznaczna i nie bardzo sobie nawet wyobrażam, żeby jakiekolwiek ugrupowanie, które ma większość, czy to w Sejmie, czy w radzie gminy czy w sejmiku województwa małopolskiego było gotowe współpracować na funkcji wykonawczej z osobą, która jednoznacznie od tego ugrupowania się odcięła - mówi Biedroń. Przypomina też ostatnie publiczne i medialne wystąpienia Tomasza Urynowicza, który krytykował Zarząd Województwa Małopolskiego. - W ciągu ostatniego miesiąca z jego ust padło bardzo wiele ostrych sformułowań dotyczących kolegów zarządu i wobec Prawa i Sprawiedliwości. Jednoznacznie pan Tomasz Urynowicz uplasował się jako radny opozycyjny, więc byłbym bardzo zdziwiony i chyba sam pan wicemarszałek Urynowicz byłby zdziwiony, gdyby nie padł wniosek o jego odwołanie - podsumowuje Biedroń.

Wiceprzewodniczącym klubu PiS w sejmiku uzasadnia też wybór Józefa Gawrona na miejsce odwołanego wicemarszałka. - Józef Gawron ma niezwykle bogate doświadczenie. Ostatnie jego lata to praca na stanowiskach menadżerskich, nie tak dawno jeszcze sprawował funkcję wicewojewody małopolskiego, a jeszcze wcześniej był jedną osób współzarządzających szpitalem powiatowym (w Proszowicach - przyp. red) - mówi Biedroń.

Nawiązując jeszcze do odwołania Urynowicza Grzegorz Biedroń dodaje: to nie my przenieśliśmy problemy z Warszawy do Małopolski tylko pan marszałek Urynowicz poczuł się zobowiązany przenieść problemy i konflikty warszawskie na forum sejmiku województwa małopolskiego.

Na pytanie, na ile realne jest zagrożenie, że Komisja Europejska, która zarzuca naszemu województwu naruszenie zasady równości obywateli przez przyjęcie deklaracji "anty-LGBT", wstrzyma wsparcie unijne dla Małopolski Grzegorz Biedroń odpowiada, że to tylko "sprzeczka w rodzinie". - Ja bym to raczej traktował jako pewną sprzeczkę w rodzinie. To próba sił, próba narzucenia swoich poglądów i my w tej sprzeczce niestety musimy uczestniczyć. Przyjmując dwa lata temu deklarację, która przede wszystkim ma charakter prorodzinny, nie przewidzieliśmy, że to będzie powodem do ideologicznej wojny - podsumowuje. A opozycji zarzuca zawoalowane czy wręcz otwarcie artykułowane groźby czy szantaż o odbieraniu środków. Uważa, że o polityce powinni decydować ci, którzy mają mandat nadany przez wyborców, a nie urzędnicy, którzy stosują "groźba czy sięganie po taką broń atomową, jaką jest zablokowanie środków" a nie są wybierani.  - Korespondencja (z województwem małopolskim - przyp. red. ) jest prowadzona przez urzędników bardzo niskiego szczebla - zauważa Biedroń. -Bardziej mówi ona o intencjach, tym bardziej, że jest to problem dotyczący około 100 samorządów, w tym 5 województw. W najbliższym czasie odbędzie się spotkanie przedstawicieli rządu w Brukseli. My ze swojej strony oczywiście wykazujemy dobrą wolę, wskazujemy na działania, jakie będziemy podejmować, tym bardziej, że nie było do tej pory żadnych skarg na nierówne traktowanie. Nie znamy przypadków, żeby ktoś, powołując się na tę deklarację (tzw. "anty-LGBT"_ przyp. red.) odmawiał komukolwiek praw. Wręcz przeciwnie, środowisko LGBT jak się wydaje, ma się coraz lepiej. Ja nie widzę żadnych negatywnych dla tego środowiska konsekwencji deklaracji - ocenia wiceprzewodniczący klubu radnych PiS i deklaruje: na pewno nie dopuścimy do utraty środków i też nie sądzę, żeby, żeby po stronie Komisji Europejskiej nie było woli kompromisu.

W rozmowie zapytaliśmy też o informację o zamiarze powołania przez marszałka Witolda Kozłowskiego Pełnomocnika ds. Równego Traktowania, którym ma jednak zostać podległy mu pracownik Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie. - My cały czas wykazujemy dobrą wolę (w stosunku do oczekiwań KE - przyp. red.) i działania marszałka wynikają z szybkiego tempa działań, żeby jak najszybciej pozbawiać drugą stronę argumentów i w fałszywy sposób nie przedstawiać intencji Małopolski - mówi Biedroń. - To jedyna możliwa droga, bo w ten sposób marszałek może bardzo szybko "zadziałać", tworząc funkcję rzecznika i oczywiście powołując też Radę (ds. Równego Traktowania - przyp. red.). Natomiast w kolejnych tygodniach czy miesiącach spokojnie możemy siąść również z opozycją i środowiskami LGBT i zastanowić się, jakie rozwiązanie dla nich byłyby satysfakcjonujące - mówi wiceprzewodniczący klubu radnych PiS. - My nie mamy nic do ukrycia, nie mamy złych intencji, nie mamy żadnego powodu, żeby żeby te środowiska czuły się w jakikolwiek sposób niepokojone - dodaje.

Na pytanie, czy nie obawia się, że jednak po 14 września Komisja Europejska wstrzyma miliardy euro na setki projektów realizowanych w Małopolsce w tym dla talk bliskich mu przedsiębiorców z branży turystycznej, których reprezentuje jako prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej, Grzegorz Biedroń odpowiada: - Chciałem uspokoić mieszkańców Małopolski. Naprawdę nie ma na dzień dzisiejszy żadnego zagrożenia utraty środków, a Małopolska jest rejonem najszybciej rozwijającym się w Polsce - podsumowuje.

Rozmowy na Rękawce

Rozmowy na Rękawce - najnowsze informacje

Rozrywka