niedziela, 16 października 2022 04:09

Rektor UEK: Zdalne nauczanie może być konieczne. Wiele uczelni będzie na skraju bankructwa

Autor Mirosław Haładyj
Rektor UEK: Zdalne nauczanie może być konieczne. Wiele uczelni będzie na skraju bankructwa

– Jeśli nie otrzymamy wsparcia finansowego ze strony rządu, scenariusz przejścia na nauczanie w pełni zdalne staje się nieomal nieuchronny. Bardzo byśmy tego nie chcieli, podobnie jak nasi studenci  – komentuje w rozmowie z Głosem24 finansowe kłopoty uczelni, prof. Stanisław Mazur, Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Jak zaznaczył, w podobnej sytuacji znajduje się 75% polskich uniwersytetów: – Niestety, nie widzę możliwości poradzenia sobie w dłuższej perspektywie bez zmiany polityki finansowania szkolnictwa wyższego w Polsce. Są granice redukcji kosztów i niestety z naszych obliczeń wynika, że to nie wystarczy. Dlatego konieczna jest interwencja państwa. Ale nie doraźna, lecz systemowa.

22 września Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, w związku ze swoją pogarszającą się sytuacją ekonomiczno-finansową, poinformował o zamknięciu basenu. Sprawa w mediach odbiła się szerokim echem, bo powodem okazał się nagły wzrost kosztów energii oraz utrzymania obiektów przy braku zwiększenia rządowego finansowania. Spowodowało to konieczność znalezienia sposobów ograniczania kosztów. – Mając świadomość, że oznacza to utrudnienie przede wszystkim dla realizacji zajęć pływackich dla studentów oraz pracowników, kierując się koniecznością działań oszczędnościowych, zostaliśmy zmuszeni do podjęcia takiej decyzji. Basen nieczynny będzie do odwołania, nie krócej jednak, jak do końca pierwszego semestru roku akademickiego 2022/23 – napisano w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej pływalni.

  • Czytaj także:
Rektor UEK mówił o Polskim Ładzie. Wywiad został usunięty. “Tego nie można tak zostawić”
9 lipca na stronie portalu dziennikpolski24.pl (należącego do grupy Polska Press, której właścicielem jest PKN Orlen) usunięto wywiad Zbigniewa Bartusia z prof. Stanisławem Mazurem. Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie wypowiedział się w nim krytycznie m. in. o rządowym programie Polski Ład,…

Tymczasowe zamknięcie basenu na minimum jeden semestr ma pozwolić zaoszczędzić uczelni (w zależności od cen energii elektrycznej) ok. 1-1,5 ml zł i jest tylko jednym z szeregu działań podjętych przez UEK w rozpoczynającym się 3 października nowym roku akademickim. Opracowany przez uczelnie plan oszczędnościowy, dotyczy głównie energii elektrycznej, ponieważ jej koszt, według szacunków uczelni, będzie pięciokrotnie większy niż w poprzednim roku.

O sytuacji finansowej UEK-u, a także innych polskich uczelni wyższych, porozmawialiśmy z prof. Stanisławem Mazurem, Rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Prof. Stanisław Mazur, Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie/Fot.: UEK
Prof. Stanisław Mazur, Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie/Fot.: UEK

Media obiegła informacja o zamknięciu basenu UEK-u, ale problem finansowy uczelni jest dużo głębszy, ponieważ przygotowuje się ona na kolejne oszczędności. Jak zła, w pana ocenie, jest obecnie sytuacja UEK-u?
– Zamknięcie basenu wzbudziło zainteresowanie, bo zapewne ma to wymiar symboliczny, ale w rzeczywistości sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Aby wytrzymać presję cenową, szczególnie energii elektrycznej, musimy podjąć natychmiastowe działania - wygaszenie kampusu po zmroku, obniżenie temperatury w pomieszczeniach, ograniczenia w wydatkach bieżących. Jednocześnie prowadzimy działania inwestycyjne i te również służyć będą rozwiązaniom ekologicznym, oszczędzaniu energii. Środki inwestycyjne są jednak czymś zupełnie oddzielnym i niemożliwym jest ich wydatkowanie na działalność bieżącą. W istocie zadecydowaliśmy o zamknięciu basenu, aby nie być zmuszonymi za miesiąc do przechodzenia w tryb zdalnego nauczania.

Czyli istnieje taka ewentualność?
– Jeśli nie otrzymamy wsparcia finansowego ze strony rządu, scenariusz przejścia na nauczanie w pełni zdalne staje się nieomal nieuchronny. Bardzo byśmy tego nie chcieli, podobnie jak nasi studenci.

Jakie jest rozwiązanie w tej sytuacji? Czy pomoc rządu jest niezbędna?
– Niestety, nie widzę możliwości poradzenia sobie w dłuższej perspektywie bez zmiany polityki finansowania szkolnictwa wyższego w Polsce. Są granice redukcji kosztów i, niestety, z naszych obliczeń wynika, że to nie wystarczy. Dlatego konieczna jest interwencja państwa. Ale nie doraźna, lecz systemowa. Postulat Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) pozostaje niezmienny - uważamy, że należy wprowadzić systemowe rozwiązanie oparte o finansowanie sektora nauki w Polsce na poziomie min. 3% PKB.

Nie obawia się pan, że UEK zostanie sam z ogromnym problemem?
– Strach nie może paraliżować, nie może powstrzymywać od działania, dlatego jesteśmy gotowi do trudnych kroków po naszej stronie. Głośno przy tym artykułujemy nasze postulaty i szukamy zrozumienia nie tylko w środowisku uczelni publicznych, ale także w kręgach rządowych.

Z podobnymi problemami mierzą się w Polsce praktycznie wszystkie uczelnie wyższe, choć w różnym stopniu. Czy o własnych siłach będą one mogły wyjść z finansowych tarapatów?
– Jak wspomniałem, konieczne jest rozwiązanie systemowe. Według naszych szacunków, obecnie ok. 3/4 uczelni w Polsce mierzy się z poważnymi problemami finansowymi, a to jeszcze nic w porównaniu z prognozami na rok 2023. Nie da się tego zrobić samodzielnie i chciałbym być tutaj dobrze zrozumiany. Status uczelni publicznych w Polsce ma swój określony wymiar - dydaktyka i badania są w głównej mierze utrzymywane ze środków publicznych w formie subwencji i szkoły wyższe w gruncie rzeczy mają bardzo ograniczone możliwości pozyskiwania własnego, zewnętrznego finansowania. W związku z tym konieczna jest albo zmiana ustroju uczelni publicznych, albo gruntowne zweryfikowanie mechanizmów finansowania.

Inflacja i podwyżki opłat za media dotykają wszystkich. To główne przyczyny problemów?
– Oczywiście, to kluczowe kwestie - podam może przykład. O ile w okresie poprzedzającym gwałtowny wzrost inflacji i wzrosty cen energii wydawaliśmy na prąd ok. 2 mln zł rocznie, to teraz jest to ponad 10 mln zł, a ceny na przyszły rok, które pojawiają się w przetargach na innych uczelniach, np. na Uniwersytecie Jagiellońskim, wskazują na kolejny wzrost do 3400 zł za MWh, co oznaczać będzie roczne obciążenie budżetu na poziomie 20 mln zł. Czy jest możliwym normalne gospodarowanie budżetem w takiej sytuacji? Oczywiście, do tego dochodzą inne problemy - wzrastające ceny materiałów eksploatacyjnych, remontów, ale przede wszystkim presja płacowa pracowników. Ministerstwo proponuje coś na kształt zapomogi inflacyjnej w wysokości 4,4% na ostatnie 3 miesiące 2022 r. Proszę wybaczyć, ale jest to żart z pracowników nauki w Polsce. Prowadzi to do pauperyzowania grupy, od której bardzo często zależy innowacyjność i przyszłość polskiej gospodarki oraz formowanie kolejnych pokoleń światłych obywateli. Będziemy próbować dołożyć z budżetu tyle, ile będzie to możliwe, ale jak się to ma do 16%, a może więcej inflacji w Polsce?

Jak podwyżki, o których pan wspomniał, wpływają na funkcjonowanie uczelni?
– To obecnie podstawowy problem, którym się zajmujemy. Jestem wdzięczny pracownikom i związkom zawodowym za ich konstruktywne podejście do tych problemów, ale w gruncie rzeczy powinniśmy się zajmować rozwojem, dbałością o jakość kształcenia i najlepsze badania naukowe.

UEK opracował raport – „Analiza zmian podstaw finansowych funkcjonowania uczelni wyższych w 2022 roku. Na podstawie informacji ankietowej KRASP”. W jego wnioskach szokujące są prognozy, które zakładają „wygenerowanie straty operacyjnej w wysokości 1 785,4 mln zł”. To ponad 4,6 razy więcej niż w 2021 roku. Jak pan to skomentuje?
– Komentarz jest smutny: jeżeli nie nastąpi zmiana systemu finansowania, to wiele uczelni będzie na skraju bankructwa.

Problemy z pokryciem kosztów funkcjonowania to jedno. Drugim są wynagrodzenia akademików, które nie wzrastają. Możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której nauczyciele na wyższych uczelniach zaczną protestować przeciwko takiemu stanowi rzeczy?
– Nie potrafię powiedzieć, czy nauczyciele akademiccy będą protestować. Na pewno mają powody, bo dzisiaj wynagrodzenie asystenta jest na poziomie wynagrodzenia minimalnego. Wielu pracowników szuka dodatkowych zajęć. W dłuższej perspektywie to nie jest normalna sytuacja.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka