czwartek, 8 czerwca 2023 15:00

"Jesteśmy narodem, który sprzeda wszystko". Co dalej z budynkiem, który ofiarował miastu sam cesarz?

Autor Mirosław Haładyj
"Jesteśmy narodem, który sprzeda wszystko". Co dalej z budynkiem, który ofiarował miastu sam cesarz?

W informacjach na temat adaptacji budynku Poczty Głównej na hotel próżno szukać informacji o jego znaczeniu dla XIX-wiecznego Krakowa, a więc okresu, w którym powstawał. A był to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, budynek ówczesnej stolicy Galicji Zachodniej, stanowiący o wysokim prestiżu miasta i symbolizujący jego wkroczenie w nowoczesność oraz wielkomiejskość.

Plany przekształcenia pocztowej kamienicy w hotel z tarasem widokowym wywołały medialną ekscytację. W połowie listopada, podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej właściciele zabytkowego budynku oficjalnie przedstawili szczegóły przebudowy budynku na hotel. Choć pogłoski o takich zamiarach pojawiły się w mediach w lipcu zeszłego roku, to dokładniejsze informacje na temat inwestycji były do tej pory trzymane w tajemnicy.

Zeitgeist Asset Management zapowiada, że historyczny charakter miejsca zostanie uszanowany. Nowy właściciel stworzy w budynku kącik poświęcony jego przeszłości. Inwestor poinformował także, że odkrywki konserwatorskie, które ujawniły istnienie zabytkowych detali z czasów sprzed międzywojennej modernizacji, mają zostać wyeksponowane. Mimo tych obietnic nie można mieć jednak wątpliwości, że pierwotny charakter budynku, który powstawał z przeznaczeniem na siedzibę urzędu pocztowego, ulegnie całkowitej zmianie. Poza wspomnianym hotelem i tarasem widokowym powstaną bowiem restauracja, otwarty bar a także sale koncertowe i konferencyjne.

Poczta Główna w Krakowie/Fot.: NAC
Poczta Główna w Krakowie/Fot.: NAC

Podekscytowanie wywołane planami dotyczącymi przyszłości budynku przysłania zmiany, jakie zachodzą w naszej teraźniejszości. Zmiany, dodajmy, określane przez niektórych jako niekoniecznie dobre, bo pokazujące, że, mimo całego wysiłku modernizacyjnego, w gruncie rzeczy, jako państwo nie potrafimy, a wręcz nie mamy pomysłu na to, jak zarządzać historyczną spuścizną wieków. – Poczta Główna jest obiektem bardzo charakterystycznym, wyznacznikiem pewnego miejsca na mapie Krakowa. Poczta, pod pocztą, koło poczty – to przynajmniej dla mojego pokolenia najbardziej oczywiste wskazówki, najbardziej oczywiste określenia. W swoim tekście pisałem, że oprócz architektonicznych walorów, „szczególną wartość obiektu potęguje ponad stuletnia, nieprzerwana tradycja funkcji urzędu pocztowego wpisana w losy miasta i wielu pokoleń mieszkańców”– mówi w rozmowie z Głosem24 dr Andrzej Siwek, historyk i autor artykułu „Poczta Główna w Krakowie – z dziejów gmachu”. – Byłem zaskoczony, że taka instytucja, jak Poczta Polska może rezygnować z tak reprezentacyjnego miejsca i budynku. W całej tej sytuacji niezrozumienie to łagodna forma określenia tego, co się dzieje. Pewnie przemówił za tym jakiś rachunek ekonomiczny, ale to właśnie pytanie: czy te ponad 100 lat tradycji nie jest pewną wartością, która w tym rachunku też powinna być uwzględniona?– pyta retorycznie nasz rozmówca.

Budynek Poczta Głównej/Fot.: wikipedia
Budynek Poczta Głównej/Fot.: wikipedia

Zdaniem krakowskiego historyka, sytuacja z budynkiem na rogu ulic Wielopole i Westerplatte jest pokłosiem zachodzących zmian, których jesteśmy świadkami. – To, że Poczta Polska może się z takiego budynku wycofać i że urzędu pocztowego jako takiego już tam nie ma, jest sygnałem, że świat się zmienia bardzo istotnie. To historia, która rozgrywa się na naszych oczach. Okazuje się, że dla takich budynków tradycyjne funkcje z różnych względów przestają być wystarczające. W Krakowie mamy historię dworca, mamy historię poczty, mamy historię banku i całego szeregu budynków, które tracą swoją historyczną użyteczność. Instytucje, nie chcąc podtrzymywać ich tradycji, wyzbywają się ich – mówi dr Siwek, zwracając uwagę na brak strategii postępowania wobec takich budowli, co niesie za sobą poważne konsekwencje. – To sprawia, że pojawia się potężny problem konserwatorski. Co z takimi budynkami dalej zrobić? Jak zagospodarować? Każda ingerencja, każda adaptacja prowadzi do zmian formy, zmian struktury, jest związana z jakimś zagrożeniem konserwatorskim. A z drugiej strony nie ma sytuacji gorszej niż pozostawienie takiego budynku bezużytecznym, pustym. Wtedy ginie on na naszych oczach. Więc szukanie pomysłu na adaptację jest w takiej sytuacji koniecznością. Koniecznością zawinioną, wymuszoną, sprowokowaną taką a nie inną polityką instytucji państwowych, które rezygnują z posiadania takich obiektów.

Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek
Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek

W opinii doktora Siwka nie można jednak poprzestawać na żałobie po dawnej siedzibie poczty. – Potrzebujemy programów pozytywnych. Budynek potrzebuje interwencji, już zbyt długo stoi pusty. Funkcja kulturalna? Świetna, ale dla kogo i kto za nią zapłaci w wyludniającym się ze stałych mieszkańców centrum Krakowa? Zresztą wystarczy popatrzyć na oddane po remontach Muzeum Czartoryskich czy Krzysztofory, by uświadomić sobie, że nawet najszlachetniejsza adaptacja to dla zabytku duża zmiana mówi i dodaje: – Każda funkcja użytkowa wymaga odpowiedniej adaptacji. W przypadku poczty nie ma już czasu na dyskusję, czy adaptować. Ta konieczność nastała. Pozostaje pytanie jak i po co. Jeśli wczytać się w nową strategię turystyczną Krakowa, gdzie wskazuje się jeden z możliwych kierunków zmian, by stawiać nie na ilość, a na jakość i czas pobytu przyjezdnych, to koncepcja przyzwoitego hotelu się wpisuje w takie myślenie o mieście.

Budynek Poczty Głównej z orkiestrą pocztową na tarasie na dachu, 1932 r./Fot.: NAC
Budynek Poczty Głównej z orkiestrą pocztową na tarasie na dachu, 1932 r./Fot.: NAC

W rozmowie z Głosem24 krakowski historyk zaznaczył, że największą tragedią dla tego typu obiektów jest nie ich adaptacja a pozostawienie nieużywanymi: – Rolą konserwatora i projektantów jest wyważyć adaptację i ochronę, eksponowanie odkryć i dopuszczalne zmiany. Pozostanie przy stwierdzeniu źle się stało nic nie załatwia. Stało się. Trzeba coś z tym zrobić. Kulturalnie zaaranżowany hotel to jedna z dopuszczalnych możliwości. Efekt zależy od umiejętności projektantów i fachowości konserwatora, zdolności do znajdowania rozwiązań. Niszczejący, opuszczony budynek i unikanie decyzji na pewno nie jest sukcesem systemu ochrony zabytków.

Z pewnością punktem zwrotnym w historii budynku było jego przejęcie przez Telekomunikację Polską, ze względu na znajdującą się tam centralę telefoniczną. Jej późniejsza prywatyzacja sprawiła, że budynek trafił do francuskiego potentata usług teleinformatycznych, Orange. Ten z kolei wystawił nieruchomość na sprzedaż za 51,9 mln zł. W ten sposób budynek trafił w ręce czeskiego dewelopera.

"Kochajmy się!"

Choć wyburzanie średniowiecznych murów otaczających Kraków Austriacy zakończyli około 1820 r., to ówczesnemu miastu, a właściwie Rzeczpospolitej Krakowskiej (mającej status wolnego miasta), daleko było do rangi europejskiej. Jednak szybko rozpoczęto starania w kierunku zmiany tego stanu rzeczy, miasto bowiem rozrastało się i posiadało korzystną koniunkturę. Pierwszym symbolem owych działań stał się otwarty w 1847 r. dworzec kolejowy. Niestety, przyczyny polityczne (upadek powstania listopadowego i tzw. powstania krakowskiego) sprawiły, że dalsza modernizacja odbywała się już pod kuratelą cesarstwa Habsburgów, po administracyjnym wchłonięciu Krakowa w jego granice. Zachodziła ona przy równoczesnym przekształcaniu miasta w twierdzę, a budynek Poczty Głównej, którego pracę zainaugurowano 1 kwietnia 1899 r., stał się wymownym symbolem owych zmian.

Idea wybudowania nowoczesnego gmachu pocztowego w Krakowie narodziła się na początku lat 80. XIX w. W tym celu w 1884 r. za sumę 28 000 zł reńskich zakupiono działkę należącą do S. Arniełowicza. Po perturbacjach administracyjnych i osuszeniu terenu działki, na której znajdował się staw, w marcu 1886 r. ruszyła budowa gmachu. Autorem projektu był Friedrich Setz, wiedeński architekt, któremu pomagali dwaj polscy architekci – Karol Knaus i Tadeusz Stryjeński. Swój udział w powstaniu budynku miał także Józef Sare, późniejszy prezydent Krakowa, który adoptował projekt do lokalnych warunków.

Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek
Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek

Budowa, co warto zaznaczyć, przebiegła bardzo szybko, choć nie obyło się bez kłopotów. Jak pisze dr Siwek w swojej pracy poświęconej poczcie: w październiku 1887 r. do Magistratu wpłynęła skarga złożona przez adiutanta "... Jego Excelencyi p. Feldmarszałka porucznika i komendanta Twierdzy /który skarży się, iż z powodu budowy/...trotoir kozłami zamknięty, i on z familią musi brnąć przez błoto na tak zwaną Psią Górkę, potem w poprzek Staro-Wiślnej, aż na trotoir wyjdzie..." oraz, że "ulica Wielopole tak materiałami budowlanymi założona, że ledwo jeden wóz się przeciśnie, a dwa bez szwanku minąć się nie mogą…”. Na tę skargę odpowiada K. Knaus, taktownie się tłumacząc i polecając wysypać tłuczniem tymczasową ścieżkę.

Finansowania przedsięwzięcia podjął się rząd austriacki, a dokładniej cesarz Franciszek Józef I, stąd można powiedzieć, że de facto ofiarował on Krakowowi gmach kosztujący 300 000 zł reńskich, co było kwotą na ówczesne czasy niebagatelną, bo większą od połowy rocznego budżetu miasta. Zresztą, o geście cesarza przypominała tablica z jego popiersiem oraz odpowiednią informacją ulokowana wewnątrz gmachu.

Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek
Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek

Otwarcie budynku odbyło się z dużą pompą 1 kwietnia 1889 r. – nie zabrakło na nim krakowskich osobistości, jak i znacznych oficjeli z Wiednia, wśród których był m.in. autor projektu budynku, Fryderyk Setz. Pojawili się także: radca ministerialny Adolf Koch von Langetren i sekretarz ministerialny dr Franciszek Trnka. Ponadto ze Lwowa przybył starszy radca pocztowy Jakub Navratil (jako delegat Dyrekcji Poczt), a także starszy radca budownictwa telegraficznego Aleksander Stroka. W roli gospodarza nadrządcy występował Aleksander Dawidowski, który obiekt odbierał.

W ramach uroczystości inauguracyjnych między innymi wysłano lojalistyczną depeszę do Ministerstwa Handlu w Wiedniu. Po części oficjalnej przystąpiono do fetowania wielkiego otwarcia, które odbyło się w Hotelu Victoria. "Krakowski Czas", relacjonując uroczystą ucztę, wspominał toasty kolejnych gości. Zakończył je pan oficyjał Skrzyński, który wzniósł toast "Kochajmy się!".

Splendor wiedeńskiego ringu

Oba budynki, tak dworca kolejowego, jak i poczty, nie tylko mocno przybliżyły Kraków do standardu europejskiego, ale nadały mu też wysoki status w Galicji. Tu trzeba nadmienić, że ów status można było łatwo zmierzyć, i to dosłownie, wystarczyło bowiem spojrzeć na wielkość budynku pocztowego. Ten krakowski, w porównaniu do innych tego typu budowli na terenie ówczesnej Galicji, jest naprawdę duży, bo i ówczesny, modernizujący się Kraków zyskiwał sporo na swojej pozycji. – To właśnie takie reprezentacyjne gmachy związane z instytucjami symbolizującymi sprawczość, sprawność i siłę państwa były swoistymi kamieniami milowymi rozwoju miasta. Z perspektywy historycznej można powiedzieć, że status administracyjny Kraków cały czas miał bardzo wysoki. Najpierw, po kongresie wiedeńskim, była Rzeczpospolita Krakowska i choć miasto było stolicą marionetkowego i maciupeńkiego quasi-państwowego tworu, to jednak posiadało status stolicy. Później, gdy Galicja miała swoją stolicę i siedzibę władz we Lwowie, i to ono było miastem najbardziej rozwijającym się, z Krakowa, dzięki jego sile ciężkości, uczyniono stolicę jej zachodniej części, przez co administracyjnie znowu znalazł się na wysokim poziomie tłumaczy dr Siwek i zauważa: – Reprezentacyjny dworzec kolejowy, reprezentacyjny budynek poczty – to był symbol rozwoju Krakowa i symbol pewnej rangi miasta. Tego typu budynki w obrębie monarchii, w obrębie systemu, w którym powstawały, różniły się wielkością, walorami architektonicznymi. A Krakowowi przypadły te najbardziej okazałe. Najtrafniej opisał to profesor Purchla: to właśnie w ten sposób rodził się nowoczesny Kraków – tłumaczy dr Siwek, mając na myśli książkę prezesa Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, zatytułowaną „Jak powstał nowoczesny Kraków”, na okładce której widnieje właśnie budynek poczty. – To był ten moment przejścia ze stosunkowo niewielkiego miasta, ściśniętego w obrębie murów, w nowe obszary, w nowe dzielnice i w nową skalę architektoniczną – wyjaśnia krakowski historyk, dodając: – Bo przecież poczta, dworzec też, chociaż może w mniejszym stopniu, wyznaczała pewien gabaryt, wspomnianą już skalę architektoniczną nowo komponowanego fragmentu miasta. Pamiętajmy, że budynek był rozbudowany w okresie międzywojennym. Pierwotnie był trochę niższy, ale mimo to był elementem tej zabudowy, którą porównuje się do wiedeńskiego ringu, jak robi to Zbigniew Beiersdorf. Z całą świadomością różnicy skali to faktycznie była taka reprezentacyjna i efektowna zabudowa, która miała miastu nadać nowoczesny, jak na owe czasy, charakter.

Pocztówka z widokiem na budynek Poczty Głównej, widok od strony Starego Miasta/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek
Pocztówka z widokiem na budynek Poczty Głównej, widok od strony Starego Miasta/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek

Jak zaznacza dr Siwek, ów moment przejścia związany jest z „rozwojem Krakowa w 2. połowie XIX wieku, połączonego z budową twierdzy i poczynionymi w jej ramach inwestycjami”: – To wówczas jest miasto, które zwielokrotnia swoją liczebność oraz obszar. Inwestycje takie, jak dworzec czy poczta, nie tyle współgrają z tym rozwojem, co raczej są jego efektem. Jak wspomniałem zapoczątkowany proces gospodarczej prosperity związany był z inwestycją przeobrażenia Krakowa w twierdzę. To właśnie wtedy, wraz z napływem pieniędzy i rozpoczęciem wielu przedsięwzięć budowlanych, przybyło do Krakowa bardzo wielu ludzi. To wszystko ożywiło koniunkturę, bo budowa fortów wymagała budowy fabryk, pociągała za sobą także rozwój lokalnego rzemiosła i generowała miejsca pracy dla różnego rodzaju specjalistów – tłumaczy historyk, dodając: – Także był to swego rodzaju mechanizm napędzający, a okazałość budynku pocztowego była potwierdzeniem skoku ekonomicznego, który Kraków w 2. połowie XIX wieku przeżywał. Nie każde miasto mogło się pochwalić taką pocztą i dworcem. To były budynki przewidziane dla miast o istotnym znaczeniu.

"Nowy budynek nowego miasta"

To, że pod budowę poczty wybrano taką, a nie inną lokalizację, nie jest dziełem przypadku. – Przed rozpoczęciem budowy na zakupionej parceli był walący się dom z szynkiem. Umiejscowienie przyszłego urzędu pocztowego było jak najbardziej intencjonalne. Dużą rolę odgrywał tu po pierwsze czynnik tworzenia się wspomnianego krakowskiego ringu wokół plant. Drugim czynnikiem było położenie na jednej z reprezentacyjnych osi ówczesnego układu urbanistycznego. Mamy w tym rejonie wylot ulicy Siennej, która prowadzi bezpośrednio z Rynku, a która łączy także „wizualnie” z historycznym centrum Krakowa. Więc u wylotu ulicy stworzono bardzo wyraźny akcent. Można powiedzieć, że był to na swój sposób nowy budynek nowego miasta – tłumaczy dr. Siwek. – W skali Krakowa mamy w tym rejonie dość nietypowy układ rozchodzących się promieniście ulic, dla których poczta wyznacza kulisę kompozycyjną. Wówczas było to tak pomyślane, że tamten układ ulic zapowiadał dość śmiały układ urbanistyczny, który dopiero z czasem został wypełniony, tzn. w momencie, kiedy powstał Pałac Prasy i dalsza zabudowa bankowa – dodaje historyk, zaznaczając: – To, że poczta jest usytuowana narożnikowo, że pierwotnie budynek miał wieżę zwieńczoną kopułą (później modernistycznie płasko ściętą), to był bardzo świadomie pomyślany akcent kompozycji urbanistycznej podkreślający rangę skrzyżowania, rangę miejsca, nadający nowy reprezentacyjny charakter temu fragmentowi miasta.

Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek
Poczta Główna/Fot.: archiwum prywatne, dr A. Siwek

Krakowski badacz, odnosząc się do architektury budynku, zwrócił uwagę na jego wnętrze, które skrywało w sobie pewną niespodziankę. – Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdzie bardzo zachowawczy kostium architektoniczny w duchu historyzmu, w duchu neobaroku koresponduje jednocześnie z bardzo nowocześnie urządzonym wnętrzem, bo od samego początku wprowadzano tam technologie, które wiązały się z komunikacją, a później także telekomunikacją – zauważa i dodaje: – Stąd budynek posiada tradycyjną strukturę, ale jego funkcjonalność, jak na owe czasy, była bardzo nowoczesna. To na pewno był kontrast kształtu i funkcji.

Budynek Poczta Głównej wewnątrz/Fot.: wikipedia
Budynek Poczta Głównej wewnątrz/Fot.: wikipedia

Zdaniem dr Siwka wybór stylu, w jakim powstał budynek poczty, był znamienny: – Trzeba zaznaczyć, że poczta pierwotnie powstawała w kostiumie historycznym, właściwym dla dziewiętnastowiecznego historyzmu z dużą ilością cech neobarokowych i to było charakterystyczne dla architektury monarchii habsburskiej, dla reprezentacyjnych budynków pocztowych w wielu miejscach monarchii.

Poczta Główna w Krakowie, sala przyjęć interesantów, 1935 r./Fot. NAC
Poczta Główna w Krakowie, sala przyjęć interesantów, 1935 r./Fot. NAC

Ideowa modernizacja na rzecz zdrowia publicznego

Nasz rozmówca odniósł się także do późniejszej modyfikacji bryły budynku na początku lat 30. XX w., wskazując na jej nieoczywiste motywy. – Szczególnym momentem jest moment uwspółcześnienia, kiedy Fryderyk Tadanier nadaje temu budynkowi modernistyczne formy. Miało ono bardzo silne podłoże ideowe, symboliczne, bo było przeprowadzane w duchu zerwania ze wspomnianym wcześniej kostiumem historycznym – tłumaczy dr Siwek, dodając: – Tadanier straszliwie krytykuje historyczną architekturę i, zachwalając swój projekt, wskazuje, że nadmiar dekoracji – stiuków i innych, jego zdaniem, niepotrzebnych elementów, nie tylko przytłacza, ale gromadzi też kurz, a wraz z nim bakterie, stąd modernizacja jest także działaniem na rzecz zdrowia publicznego. Wskazuje, że nie jest ona tylko zmianą architektoniczną, ale też cywilizacyjną, dzięki której będzie żyło się zdrowiej i lepiej.

W modernizacji budynku poczty z lat 30. XX w. trzeba widzieć także jeszcze jedną ideę, która nią kierowała. – Ponadto ta międzywojenna, modernistyczna przebudowa odbywała się w kierunku nowoczesności i to był kolejny etap budowania nowoczesnego miasta – stąd właśnie tuż obok Poczty Głównej Pałac Prasy – mówi krakowski historyk i zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy: – Nie zapominajmy, że wówczas architekturę modernizmu chętnie kojarzono z odrodzeniem niepodległego państwa. Modernistyczne gmachy publiczne były świadectwem rozwoju Polski, jedną z metod unifikowania państwa wyrosłego ze złączenia ziem trzech zaborów.

Poczta Główna w Krakowie, sala przyjęć interesantów /Fot.: wikipedia
Poczta Główna w Krakowie, sala przyjęć interesantów /Fot.: wikipedia

„Miałeś, chamie, złoty róg”

Przechodniów w okolicy Poczty Głównej zapytuję o pomysł zaadoptowania jej na hotel. Jednym jest to zupełnie obojętne, innym się podoba. Jeszcze innych, szokuje. – Wie pan, nie wyobrażam sobie, żeby mówić o tym miejscu inaczej, jak o poczcie. To teraz trzeba będzie mówić, że pod hotelem, tak? – dopytuje mnie pani Krystyna. – Bo jeśli tak, to ja już się nie przestawię – dodaje. Moja rozmówczyni jest starszą, ale energiczną osobą. Spotykam ją na Plantach naprzeciwko budynku, o który pytam. Zgadza się chwilkę porozmawiać. – Całe moje życie tu była poczta. Nie do wiary… Coś słyszałam, ale nie chciałem wierzyć… Dlaczego miasto na coś takiego pozwala? – pyta, kręcąc głową, a gdy tłumaczę jej, że to nie decyzja władz w Krakowie, robi jeszcze bardziej zdziwioną minę. – W głowie się nie mieści – mówi jeszcze na koniec naszego krótkiego spotkania i z rezygnacją macha ręką. Śpieszy się do kościoła i nie może dłużej rozmawiać.

Budynek Poczta Głównej/Fot.: wikipedia
Budynek Poczta Głównej/Fot.: wikipedia

Rozmawiać natomiast może pan Zbigniew, którego zagadnąłem na przystanku przy ul. Starowiślnej pod budynkiem poczty. Jak sam wspomniał z uśmiechem, na emeryturze rzadko mu się gdzieś spieszy. – Tak, słyszałem o planach zrobienia tu hotelu. Czy mnie to dziwi? W moim wieku już mało co mnie dziwi – mówi. – Stary dworzec też chcą sprzedać, zaczynam się już zastanawiać, kiedy na Plantach zaczną budować… Jak deweloper wyburzył jeden z fortów, to myślałem, że nic gorszego mnie nie spotka, a niedawno rozwalili wiadukt na Grzegórzeckiej. Zawsze mi się wydawało, że o takie budowle to powinno się dbać, ale wie pan, ja to jestem starej daty – mówi z ironią. Na moją uwagę o tym, że budynek nie należy do miasta, tylko się krzywi. – No, ale w zasadzie, co to zmienia? Miasto powinno walczyć o swoje. Zastanawiam się czasem, co z tego Krakowa zostanie potomnym? Tu zrobią hotel, na dworcu pewnie jakiś sklep, albo już sam nie wiem, co. A potem? Co będzie następne? Może Wawel? Tam dopiero byłby hotel – rzuca ironicznie. – Teraz tylko pieniądze się liczą… – mówi po chwili zadumy. – Chyba wolałbym, żeby ten budynek stał dalej nieużywany – stwierdza. Gdy mówię mu o planach inwestora, odkryciach konserwatorskich i udostępnieniu budynku mieszkańcom i zwiedzającym, macha tylko ręką. – Czyli co? Wychodzi na to, że prywatnej firmie się opłaca, ale jakby zrobić tu znowu pocztę to już się nie opłaca? Mam swoje zdanie na to, co robią władze, nieważne czy lokalne, czy te w Warszawie. Tylko kasa. Będzie hotel i będzie można zwiedzać, tak? A jakby była poczta, to już nie można by było? Poza tym, kogo oni chcą oszukać, ja się pytam? – ożywia się. – Zrobić hotel to nie to samo, co odnowić budynek dla urzędu pocztowego, a przecież do tego został on zaprojektowany. A nie do tego, żeby być hotelem. I co z tego, że coś tam znaleźli, a konserwator nad tym czuwa? Żadne pocieszenie. Niech raczej powiedzą, ile zniszczą podczas przebudowy. Panie, przecież to na logikę, jak hotel, to trzeba pokoje zrobić, w każdym łazienkę, instalacje poprowadzić. Kogo oni chcą oszukać, ja się pytam? Była poczta i powinna być poczta. I tyle. Jakby odnawiali pod pocztę, to te wszystkie znaleziska też by były, ale bez takich zniszczeń. A niech mi pan powie, czy w Krakowie Poczta Polska nie musi mieć już żadnego budynku do urzędowania? – pyta. – Kpina, tyle panu powiem. Kpina – dodaje dobitnie, nie czekając na odpowiedź. – Czytałem o tych odkryciach w internecie i o konferencji. Odstawili szopkę dla pismaków, żeby ludziom wmówić, jak to pięknie nie będzie. Jak pan nie jest pismakiem, to niech pan napisze tak, jak mówię. Naobiecywali, jak to cudownie nie zrobią, z szacunkiem dla zabytku. Śmiech pusty we mnie wzbierał, jak o tym czytałem – denerwuje się pan Zbigniew. – Szopka, ale głupi to chwyci. Tak, jak całą tę prywatyzację Telekomunikacji Polskiej. Pan może nie pamięta, ja pamiętam. Przecież to był przekręt. Jak obalili komunę też prywatyzowali, też nic trzymać się nie opłacało, wszystko szło pod młotek. Wychodzi na to, że jesteśmy narodem, który sprzeda wszystko. Mówię panu, jeszcze będzie hotel na Wawelu, bo on też się przestanie opłacać. A miasto nawet palcem nie kiwnie, tak, jak teraz nie kiwnęło – mówi i przeprasza, bo musi iść, nadjeżdża jego tramwaj. A to już kolejny odkąd rozmawiamy. Na zakończenie dodaje: – Wie pan, co mi przychodzi do głowy, jak o tym rozmawiamy i jak sobie o tym wszystkim myślę? Stary dobry cytat ze starego dobrego Krakusa: „Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur”. To też niech pan napisze.

Budynek Poczta Głównej/Fot.: wikipedia
Budynek Poczta Głównej/Fot.: wikipedia

Niech żyje, nie straszy

Pamiętam, że przychodziłam tu dość często i to wcale nie po znaczki. Kiedy przyjechałam do Krakowa na studia, nie miałam jeszcze telefonu komórkowego. Jestem z małej miejscowości, więc wie Pan, jak to jest, cała rodzina się o mnie martwiła i minimum dwa razy w tygodniu odwiedzałam budki telefoniczne w budynku poczty. Pamiętam, że czasem, aby zadzwonić, trzeba było czekać w niemałej kolejce, a nawet dwóch, bo przecież najpierw trzeba było kupić kartę – śmieje się pani Patrycja, która do Krakowa przyjechała na studia w połowie lat 90. – Rozmowa trwała tyle, ile impulsów akurat na niej było. Czasami babcia przysyłała mi karty do Krakowa i wtedy szłam już prosto do budki. To były czasy! – wzdycha. – A co do poczty, to pamiętam, że zawsze było tu gwarno i tłoczno, a i ja sama mam masę ciepłych wspomnień związanych z tym miejscem. Czasami udało mi się nawet przeczytać jakieś notatki czy przygotować się do kolokwium, czekając na wolną słuchawkę. Cieszę się, że coś tu powstanie. Mówi pan, że hotel? To dobrze, bo aż żal było patrzeć na tak piękny, pusty budynek w centrum Krakowa. Niech żyje, nie straszy – kończy.

Fot. główne: archiwum prywatne, dr A. Siwek, wikipedia

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka