– Obserwujemy bardzo duży wzrost zachorowań na odrę i krztusiec, ale nie dziwi nas to, ponieważ spada ilość szczepień, a gdy spada ilość szczepień, to można być pewnym, że choroby zakaźne wrócą – mówi w rozmowie z portalem Głos24 dr Lidia Stopyra szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. – Warto zaznaczyć, że krztusiec i odra stanowią największe zagrożenie nie dla młodzieży czy dorosłych, tylko dla najmłodszych dzieci, które są jeszcze zupełnie nieszczepione, nie mają żadnej odporności. Mamy dzieci na intensywnej terapii z powodu krztuśca, są zaintubowane, podłączone do respiratora – wyjaśnia krakowska lekarka. – Także są to choroby, o których już myśleliśmy, że ich nie ma, i o których trochę zapomnieliśmy. Jednak w momencie, gdy przestajemy się szczepić, to niestety wracają – dodaje, zaznaczając, że za spadek poziomu wyszczepienia odpowiadają antyszczepionkowcy.
Zbliżające się wakacje i sezon urlopowy przede wszystkim najmłodszym kojarzy się z beztroskim odpoczynkiem, zwłaszcza w kontekście potencjalnych podróży po Polsce czy zagranicznych wypadów. Niestety, czas przerwy od nauki pracy wcale nie musi takim być. W Polsce od początku roku rośnie zagrożenie odrą, najbardziej zakaźną z chorób. Z tego powodu Główny Inspektorat Sanitarny zaapelował do rodziców i opiekunów dzieci o uzupełnienie zaległych szczepień przeciwko tej chorobie. Coraz więcej dzieci choruje także na inną chorobę zakaźną krztusiec. – Obserwujemy w kraju bardzo duży wzrost zachorowań na odrę i krztusiec, ale nie dziwi nas to, ponieważ spada ilość szczepień, a gdy spada ilość szczepień, to można być pewnym, że choroby zakaźne wrócą. Warto zaznaczyć, że krztusiec i odra stanowią największe zagrożenie nie dla młodzieży czy dorosłych, tylko dla najmłodszych dzieci, które są jeszcze zupełnie nieszczepione, nie mają żadnej odporność – mówi w rozmowie z portalem Głos24 dr Lidia Stopyra szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. – Paradoksalne w tym wszystkim jest to, że rozmawiamy o dwóch chorobach, przeciw którym mamy szczepienia. Dzieciom do roku życia, których nie możemy zaczepić przeciwko odrze, nie założymy maseczek, bo szybko by je zdjęły. Musimy się szczepić – tylko w ten sposób zapewnimy odpowiednie bezpieczeństwo zarówno najmłodszym, jak i sobie – dodaje.
Niebezpieczne choroby
W Polsce od 1 stycznia do 31 maja na odrę, najbardziej zakaźną z chorób, według danych PZH, zachorowało 191 osób (dwa tygodnie wcześniej stwierdzonych przypadków było 160). Liczba ta wcale nie jest mała, biorąc pod uwagę, że jedna osoba chora na odrę może zarazić nawet do 20 kolejnych. Z kolei w przypadku krztuśca odnotowano 3 335 przypadków przy 2 342 w połowie maja.
Obie choroby, choć mogą początkowo wyglądać na zwykłe przeziębienie, są niebezpieczne. – Krztusiec sam w sobie, nawet bez powikłań, może mieć ciężki przebieg – mówi dr Stopyra. – Jeżeli chorują osoby, które kiedyś były zaszczepione, ale minął długi czas od szczepienia i trochę tej odporności straciły, to chorują niegroźne. Często krztusiec u nich jest nierozpoznany, a one chodzą i zarażają. Jeżeli choruje małe, niezaszczepione dziecko, to przebieg jest ciężki z napadami kaszlu, podczas którego dochodzi do krztuszenia bardzo gęstą wydzieliną zalegającą w drogach oddechowych. Stąd nazwa – krztusiec. Wydzielina po prostu zamyka drogi oddechowe, dziecko wpada w bezdech. Wygląda to jak pianie, często na końcu się zdarzają wymioty, ale może być tak, że czas tego bezdechu się przeciąga i dochodzi do niedotlenienia mózgu i po każdej epidemii krztuśca mamy pacjentów z dziecięcym porażeniem mózgowym, bądź powikłaniami neurologicznymi wynikającymi z niedotlenienia mózgu – tłumaczy. – Krztusiec jest chorobą bakteryjną i teoretycznie dysponujemy odpowiednimi antybiotykami, ale jest jeden problem: działają one tylko na samym początku, a wtedy objawy są jeszcze niecharakterystyczne. To sprawia, że pacjent na tym etapie nie ma jeszcze zdiagnozowanej choroby. Natomiast w momencie, gdy objawy robią się charakterystyczne, z wspomnianymi już ciężkimi napadami kaszlu, to niestety, ale wówczas jest już za późno na antybiotyk. Działa już toksyna bakteryjna, która jest odpowiedzialna za napady kaszlu z bezdechami – wyjaśnia krakowska lekarka.
„Myśleliśmy, że już ich nie ma”
– Jeżeli chodzi o odrę, to najczęstszymi powikłaniami są zapalenia płuc, które mogą być wirusowe. I tutaj sytuacja staje się niebezpieczna, bo wirus odry jest wirusem, przeciwko któremu my nie mamy leczenia przeciwwirusowego. Ponadto mogą wystąpić powikłania bakteryjne w wyniku dodatkowego zakażenia, ale wówczas możemy zastosować leki przeciwbakteryjne, czyli antybiotyki – mówi szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii szpitala im. Żeromskiego w Krakowie. – Najgroźniejszym powikłaniem odry jest zapalenie mózgu. Może ono wystąpić w ostrym okresie choroby, ale również nawet kilka lat po przechorowaniu odry – wówczas jest to tzw. stwardniające zapalenie istoty białej mózgu (SSPE). Zajmuje w zasadzie cały mózg, doprowadza do degradacji dziecka i jest praktycznie w 100% śmiertelne. Ostatnio opublikowano w Niemczech i Holandii prace, z których wynika, że ten rodzaj zapalenia mózgu nie jest wcale taki rzadki, jak wcześniej sądziliśmy – mówi ekspertka, dodając: – Także są to choroby, o których już myśleliśmy, że ich nie ma i o których trochę zapomnieliśmy. Jednak w momencie, gdy przestajemy się szczepić, to niestety wracają.
95 procent
Niepokojący krajowy trend wzrostu zachorowań na odrę pokrywa się ze światowym. WHO informowała o tym już w lutym bieżącego roku. W przypadku krztuśca i odry jedynymi skutecznymi środkami są szczepionki. Jednak warunkiem ich działania i ochrony najmłodszych musi być wysoki odsetek wyszczepialności. – Szczepienia przeciw krztuścowi zaczynamy w drugim miesiącu życia i jest to pierwsza z czterech dawek szczepienia podstawowego, później co kilka lat należy przyjmować dawki przypominające. Więc jeśli małe dziecko będzie miało bezpośredni kontakt z krztuścem, to istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że zachoruje i to bardzo ciężko. Mamy dzieci na intensywnej terapii z powodu krztuśca, są zaintubowane, podłączone do respiratora. Także ta choroba dla dzieci w najmłodszym wieku może być naprawdę groźna – mówi dr Stopyra.
– Podobnie wygląda sytuacja z odrą. Aby mówić o jej wyeliminowaniu z populacji, 95% populacji musi być zaszczepione. U nas w Polsce wskaźnik wyszczepialności jest różny w zależności od województwa i waha się od 85 do 97%. Z tym że jest to średnia dla województwa, więc zwykle wygląda to tak, że jest miasto wojewódzkie, gdzie wyszczepialność jest wyższa, ale są też takie powiaty czy gminy, gdzie sięga ona 70-80%. I to są warunki, w których, jeżeli pojawi się pierwsza osoba z odrą , to dzieci nieszczepione zachorują – wyjaśnia ekspertka, zwracając uwagę, że w przypadku odry sytuacja jest utrudniona, ponieważ szczepienia małych dzieci można rozpocząć dopiero po pierwszym roku życia. – W przypadku odry trzeba pamiętać, że pierwszą dawkę szczepionki możemy podać dopiero powyżej pierwszego roku życia, a dokładniej zgodnie z obowiązującym programem szczepień ochronnych, między trzynastym a piętnastym miesiącem życia. Dzieci do tego czasu nie możemy uodpornić – informuje szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii krakowskiego szpitala, dodając z naciskiem: – Niemowlęta możemy chronić tylko poprzez zaszczepienie otoczenia. Jeżeli szczepień zabraknie, zachorowania będą występowały, a w takich przypadkach (nawet w krajach rozwiniętych, jak nasz) zgony na tę chorobę wśród dzieci się zdarzają.
Antyszczepionkowcy i podróże
Zdaniem dr Stopyry obserwowane obecnie obniżenie wyszczepienia to efekt dezinformacji prowadzonej w sieci. – Spadek szczepień to wynik działań antyszepionkowców. Odwiedzam strony internetowe, które są tak dobrze zrobione, że dla przeciętnego pacjenta trudno jest odróżnić je od specjalistycznych stron z poradami. Gdy wpisuje w Google hasła typu: “szczepienie przeciw krztuścowi” czy “szczepienie przeciw odrze”, to wyskakują mi witryny antyszczepionkowców, które są naprawdę profesjonalnie zaprojektowane, a takie źródła, które wyglądają na wiarygodne, potrafią zasiać niepokój i rodzice zaczynają się wahać, przy czym swoich wątpliwości nie rozwiązują, rozmawiając z lekarzem – zwraca uwagę krakowska lekarka, dodając: – Druga przyczyna nawrotów krztuśca i odry jest taka, że podróżujemy coraz więcej do krajów egzotycznych, które, owszem, są piękne, ale są to kraje rozwijające się i wyszczepialność w nich nie jest jeszcze taka dobra, jak w krajach rozwiniętych. To sprawia, że często osoby na przykład dwudziesto-, dwudziestoparoletnie, pracujące w usługach i będące np. kelnerami w hotelach nie są zaszczepione, bo w ich dzieciństwie, 20 lat temu, szczepień w tych krajach nie było. Osoba niezaszczepiona na takich egzotycznych wakacjach zakaża się, przywozi odrę czy krztusiec do naszego kraju i tutaj zaraża kolejne osoby – jeśli są niezaszczepione rozwijają chorobę.
Szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii szpitala im. Żeromskiego w Krakowie zaprzeczyła także, by zwiększona ilość zachorowań miała coś wspólnego z migracją związaną z toczącym się konfliktem zbrojnym w Ukrainie. – Obecnie mamy do czynienia ze zwiększoną ilością zachorowań na krztusiec i odrę. Nie możemy winić za to uchodźców wojennych z Ukrainy. Kalendarz szczepień w Ukrainie jest podobny jak w Polsce. Natomiast ludzie stamtąd są zdecydowanie mniej wyszczepieni niż polskie dzieci, ale nie zakażą nikogo zaszczepionego i problemem jest przede wszystkim to, że spada wyszczepialność u nas – wyjaśnia.
"Nie zwlekajmy zatem z wizytą u lekarza"
Co zatem powinniśmy zrobić, gdy u naszego dziecka zacznie się infekcja? Przede wszystkim jak najszybciej udać się do pediatry. – Jeżeli chorujemy lub choruje nasze dziecko, to w obecnej sytuacji epidemiologicznej powinniśmy mieć na uwadze, że początkowe objawy, podobne do zwykłego przeziębienia mogą zwiastować krztusiec lub odrę. Bezpiecznie mogą się czuć osoby zaszczepione. Osoby niezaszczepione zawsze muszą liczyć z tym, że ich infekcja może być początkiem poważniejszej choroby. Nie zwlekajmy zatem z wizytą u lekarza. Tutaj ważny jest wywiad epidemiologiczny: nie tylko to, czy dziecko lub my mieliśmy kontakt z osobą z pełnoobjawowym krztuścem albo odrą, ale również to, czy byliśmy narażeni na kontakt z osobą nawet nie ciężko chorą, ale mającą np. suchy, przewlekły kaszel. Jeżeli mamy jakieś wątpliwości, poradźmy się lekarza – tłumaczy dr Stopyra. W rozmowie z Głosem24 zaznacza, że profilaktyka w tym wypadku jest podobna jak przy innych chorobach zakaźnych: – To przede wszystkim szczepienia, ale należy pamiętać również o częstym myciu rąk. Oszczędźmy sobie i dzieciom zatłoczonych miejsc, takich jak galerie handlowe, w razie konieczności nośmy maseczki – wyjaśnia i dodaje: – Wiem, że trudno jest podchodzić do każdej infekcji, jak do zakażenia krztuścem albo odrą, ale nie powinniśmy bagatelizować żadnych objawów. Zwłaszcza rodzice małych, niezaszczepionych dzieci, jeżeli zauważą niepokojące objawy u swoich pociech.
Wzrost o 750%
Z informacji pozyskanych od Dominiki Łatak-Glonek, rzecznika prasowego Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie wynika, że sytuacja w regionie, jeżeli chodzi o zachorowania na odrę, nie powinna budzić niepokoju. W powiecie wadowickim nie odnotowano przypadku zakażenia. Od stycznia na odrę w Małopolsce zachorowały cztery osoby, a w całym 2023 r. sześć. W zeszłym roku chorowali głównie mieszkańcy Krakowa i powiatu krakowskiego (5 przypadków). Jedno zachorowanie odnotowano także w powiecie limanowskim. Obecnie sytuacja przedstawia się podobnie: trzy zakażenia pochodzą z rejonu krakowskiego, jedno z Limanowszczyzny.
Mniej optymistycznie nastraja sytuacja związana z zachorowaniami na krztusiec. W bieżącym roku (dane do 31 maja) odnotowano już ponad siedem razy więcej zachorowań (530) niż w roku ubiegłym (70). – Zapadalność na krztusiec zwiększa się cyklicznie co 3-5 lat. Zdaniem ECDC aktualne zwiększenie liczby zachorowań prawdopodobnie jest związane ze zmniejszoną zapadalnością na krztusiec w okresie pandemii COVID-19 i zmniejszeniem stanu zaszczepienia przeciw krztuścowi w niektórych grupach populacji – tłumaczy Dominika Łatak-Glonek, rzecznik prasowy wojewódzkiego sanepidu i dodaje: – Wobec powyższego na obecną sytuację krztuśca w Polsce wpłynęła pandemia Covid -19. W 2021 r. odnotowano najniższą liczbę zachorowań na krztusiec od ponad 30 lat, prawdopodobnie w związku z utrzymaniem ograniczeń kontaktów społecznych i obowiązku noszenia maseczek w okresie pandemii. Zwiększenie liczby osób podatnych na zachorowanie na krztusiec może prowadzić do wystąpienia epidemii wyrównawczych w przyszłości, dlatego należy utrzymać wysoki poziom zaszczepienia populacji (powyżej 95%), aby zapobiec nowym przypadkom zachorowań.
Najgorzej wygląda sytuacja w stolicy Małopolski. Do tej pory najwięcej zarażeń odnotowano w powiatach: krakowskim (i Krakowie), bocheńskim, myślenickim, wielickim, brzeskim, oświęcimskim oraz nowosądeckim (i w mieście Nowy Sącz), gdzie było to odpowiednio 325, 50, 35, 29, 16, 15, 12 zakażeń. Krztusiec wystąpił również w powiatach: nowotarskim i tarnowski (po 7 przypadków), wadowickim, limanowskim, miechowskim (po 6), olkuskim (5), dąbrowskim (4), proszowickim oraz suskim (po 3) i w gorlickim (1).
Dla porównania w 2023 r., najwięcej przypadków zakażeń było w okręgu krakowskim (Kraków i powiat krakowski) oraz w powiatach wielickim i bocheńskim, gdzie było ich w kolejno 39 i po 6. W pozostałych powiatach Małopolski liczba zachorowań nie przekroczyła wówczas trzech, a w pięciu nie odnotowano zakażeń w ogóle.
– Liczba zachorowań na choroby zakaźne w populacji jest zależna od dwu podstawowych i wzajemnie zależnych zjawisk: odporności indywidualnej oraz odporności zbiorowiskowej. Wpływ każdego z tych czynników na liczbę zachorowań jest zależny od charakterystyki immunologicznej i epidemiologicznej danej choroby zakaźnej. W przypadku krztuśca niezwykle istotnym zjawiskiem jest ponadto stopniowa utrata odporności indywidualnej u osób, które wcześniej ją już nabyły. Jest to zjawisko niezależne od sposobu uzyskania odporności i dotyczy zarówno osób, które nabyły odporność w sposób naturalny (przez przechorowanie) jak i sztuczny (szczepienie). Odporność naturalna po przechorowaniu krztuśca utrzymuje się przez ok. 10-15 lat, zaś odporność po podaniu szczepionek utrzymuje się ok. 3-10 lat (najczęściej 5-7 lat) – informuje rzeczniczka małopolskiego sanepidu, dodając: – Zjawisko odporności zbiorowiskowej polega natomiast na przerwaniu krążenia czynnika zakaźnego w sytuacji odpowiednio dużego odsetka osób odpornych w populacji. Odporność populacyjna jest uzyskiwana zarówno w wyniku szczepień, jak i zachorowań. W takiej sytuacji, w związku z nielicznymi chorymi, którzy mogą stanowić źródło zakażenia, ryzyko zakażenia i zachorowania jest małe, również u osób, które nie mają odporności indywidualnej. Niestety uzyskanie maksymalnego efektu odporności zbiorowiskowej, pozwalającego na eliminację choroby z użyciem dostępnych obecnie szczepionek przeciw krztuścowi, jest niezwykle trudne ze względu na opisany wyżej spadek odporności poszczepiennej po 5-7 latach od szczepienia i w związku z tym wymaga okresowego ponawiania szczepień.
Jak podaje Dominika Łatak-Glonek, "możliwym czynnikiem sprzyjającym szerzeniu się krztuśca mogą być również zmiany genetyczne wśród szczepów Bordetella pertussis": – Doniesienia z niektórych krajów wskazują, że nowe warianty szczepów bakterii mogą posiadać zwiększony potencjał zjadliwości ze względu na wydzielanie zwiększonych ilości toksyny krztuścowej. Brak jest jednak obecnie danych, które potwierdzałyby wystąpienie tego zjawiska również w Polsce.
Wyjściem z zaistniałych warunkach, jak zaznacza rzeczniczka rzecznik wojewódzkiego sanepidu, są szczepienia: – Jednym z możliwych działań, które może być podjęte w związku z obecną sytuacją epidemiologiczną krztuśca, jest uzupełnienie programu szczepień ochronnych o szczepienia przeciw krztuścowi u młodzieży w 14. Ponadto w odniesieniu do osób dorosłych szczepienia przypominające powinny być realizowane w postaci "strategii kokonu". Polega ona na szczepieniu rodziców, opiekunów, dziadków, pracowników ochrony zdrowia, którzy mają kontakt z noworodkami lub nie w pełni zaszczepionymi.
Fot.: ilustracyjne, unsplash