Wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamentarne. Coraz trudniej jest unikać niebezpiecznego tematu jakim jest polityka. Tematu, który wywołuje emocje – bezradność, złość czy poczucie niesprawiedliwości. Dlaczego potrafimy rozmawiać o pogodzie czy planowanych wakacjach, a boimy się zagłębić w obszary polityczne?
Publikujemy materiały przygotowane przez Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym (KIG) w ramach projektu “Praworządność - nasza przyszłość”, realizowanej przy wsparciu The Center for International Private Enterprise, Washington DC.
Coraz częściej spotykamy się z biernym podejściem do polityki – bo po co o tym rozmawiać, skoro zawsze kończy się kłótnią? Lepiej porozmawiać o czymś przyjemnym. A wybory? Przecież to nie moja sprawa, będzie co ma być. Szkoda na to czasu…
Przy rodzinnym stole podczas wspólnego świętowania niemal zawsze znajdzie się prowokator, który doskonale wiedząc, że ktoś z obecnych ma inne poglądy niż jego, zaczepnie nawiąże do ostatnich wydarzeń szeroko omawianych w mediach. Wówczas zaczyna się przepychanka słowna. Ktoś ostatecznie wychodzi obrażony lub pozostali obecni łagodzą konflikt zachęcając do zmiany tematu. A może jednak mimo wszystko warto o polityce rozmawiać? Tylko tak merytorycznie, bez zbędnego zaangażowania emocjonalnego, racjonalnie, uważnie słuchając drugiej osoby, bez krytyki. Brzmi nierealnie, prawda?
Kluczem do efektywnej rozmowy jest tolerancja i bycie otwartym na odmienny punkt widzenia. Każdy z nas funkcjonuje na co dzień w innym otoczeniu, wychowywał się w różnych częściach kraju czy świata, ma za sobą inne doświadczenia i niekoniecznie dąży w życiu do tego samego. Mamy różne motywacje, różne wykształcenie, różne hierarchie wartości… Nic więc dziwnego, że różnią się także nasze poglądy polityczne.
PRZYKŁAD?
Z jednej strony mamy matkę trójki dzieci, która otrzymuje co miesiąc świadczenie 500+ na każde z dzieci. Ta pomoc finansowa Państwa jest dla niej bardzo ważna. Nie interesowała się nigdy polityką czy ekonomią. Uważa, że pomysł wspierania rodzin z dziećmi jest bardzo dobry i pomaga znacznej części społeczeństwa.
Z drugiej strony jest ekonomistka z wykształcenia, również matka, która ma możliwość wnioskowania o 500+, jednak tego nie robi, ponieważ jest świadoma skąd czerpane są pieniądze na tego rodzaju świadczenia. Śledzi najnowsze informacje odnośnie budżetu państwa. Nie popiera świadczeń 500+.
Czy mając tak różne poglądy powinniśmy oceniać drugą stronę i tłumaczyć, że jej myślenie jest błędne? Oczywiście, że nie. Każda z Pań ma swój punkt widzenia, motywowany konkretnymi wartościami. Gdyby doszło do merytorycznej rozmowy obie strony mogłyby się sporo dowiedzieć i nieco szerzej spojrzeć na problem 500+.
W dobie wojen informacyjnych i różnego rodzaju propagandy uprawianej przez jedną czy drugą opcję polityczną coraz trudniej nam dojść do prawdy. Skupiamy się na przekazie płynącym z telewizji czy Internetu. Nie docieramy do pierwotnego źródła informacji, czyli aktów prawnych, projektów ustaw, danych z różnego rodzaju badań. Nie weryfikujemy tego, co „na tacy” - z odpowiednim komentarzem zależnym od opcji politycznej - podają nam media. A przecież to właśnie dziś mamy tak bardzo ułatwiony dostęp do większości źródeł, np. Konstytucji RP, ustaw, orzeczeń sądów, raportów. Ale komu by się chciało? Kto ma na to czas? Tylko, że ten czas to nasza przyszłość…
GDZIE PODZIAŁA SIĘ WNIKLIWOŚĆ, CIEKAWOŚĆ I RACJONALNOŚĆ?
Większość społeczeństwa nie zastanawia się skąd płyną obficie pieniądze na politykę społeczną naszego państwa. A gdyby ktoś przyszedł do Twojego domu i dał Ci 1000 zł? Tak po prostu – bo jak twierdzi należy Ci się. Czy nie pojawiłaby się w Tobie choć odrobina podejrzliwości? Skąd są te pieniądze? Dlaczego to ja mam je otrzymać? Kim jest ta osoba i jaką ma motywację, aby przekazać mi taką sumę? Logiczne pytania, ale już nie tak bardzo oczywiste, gdy sprawa dotyczy naszego kraju. Czy wierzymy, że pieniądze w budżecie w magiczny sposób pojawiają się i nigdy się nie wyczerpią? Taka perspektywa byłaby bardzo przyjemna…
Tymczasem każdy ruch władzy państwowej - nowa ustawa czy zmiana danego przepisu, ma swoje konsekwencje, o których nie myślimy w szerszej perspektywie. Ważne jest to, co teraz. Aaaa później? Później się pomyśli i jakoś będzie... Tylko, że to właśnie my mamy wpływ na to jak będzie. Czy faktycznie za kilkanaście lat jak zaczniemy myśleć o emeryturze okaże się, że dostaniemy tylko ¼ pensji albo nie będziemy mogli kupić wody ze względu na suszę i będziemy borykać się z licznymi katastrofami naturalnymi? A może dzięki nowym rozwiązaniom, prewencji unikniemy skutków złej polityki stosowanej od lat, ograniczymy negatywny wpływ człowieka na środowisko i wprowadzimy skuteczne mechanizmy? Ale przecież jaki wpływ mam ja czy ty? My o niczym nie decydujemy…
Decydujemy - tak działa demokracja. Jeśli ja i ty nie pójdziemy na wybory to wpływu faktycznie nie mamy. Efektem takiego podejścia jest frekwencja w wyborach na poziomie około 60 – 65% (i jedynie około 40-45% wśród osób w wieku od 18-29 lat), a przecież gdyby te 40% (lub 60% młodych) zagłosowało, wyniki wyborów mogłyby być zupełnie inne! Głosując wyrażamy swoje poparcie dla danego kandydata czy partii, która opracowała konkretne pomysły na przyszłość i po wyborach powinna je wdrożyć.
Co 4 lata wybieramy posłów, samorządowców, a co 5 lat prezydenta i europarlamentarzystów. Każdy obywatel ma równy głos i ma prawo wybrać swoich przedstawicieli. Przecież Twój głos jest tyle samo warty, co profesora historii, socjologii czy najtęższego umysłu fizyki!
Demokracja to dosłownie, tłumacząc z języka greckiego, władza ludu. A tymczasem 40% ludu tej władzy się zrzeka. Biernie czeka, aż ich życie się polepszy. Drżymy na myśl o Korei Północnej czy Białorusi, o panującej tam dyktaturze, srogich karach za jakikolwiek sprzeciw a jednocześnie nie doceniamy naszej sytuacji - tego że mamy możliwość wyboru i wpływu na władzę. Mamy wolność słowa, zgromadzeń, wolność wyznania oraz ochrony przed nadużyciami władzy, lecz jest coraz więcej przykładów jej ograniczania. Słowo klucz w demokracji to praworządność - rządy prawa, co oznacza, że wszyscy, zarówno obywatele, jak i przedstawiciele władzy, są wobec tego prawa równi. Prawo jest niezależne i stosowane w sposób sprawiedliwy dla wszystkich.
Coraz częściej społeczeństwo odczuwa, że prawo ich nie chroni, że wprowadzane przepisy nie są zgodne z podstawowymi prawami i wolnościami jednostki. Odpowiedzią na trudną sytuację w państwie jest demokracja. Nie podoba Ci się w jakim kierunku idzie polityka rządu? Idź na wybory - wyraź swój sprzeciw. Obawiasz się, że opozycja po dojściu do władzy wprowadzi zmiany niezgodne z Twoimi poglądami? Idź na wybory - wyraź swoje poparcie.
Nie bez powodu charakterystyczną cechą demokracji jest trójpodział władzy. Małe przypomnienie ze szkoły ponadpodstawowej – mamy władzę ustawodawczą: Sejm i Senat, władzę wykonawczą: Rada Ministrów i Prezydent oraz władzę sądowniczą: sądy i trybunały.
źródło: Redakcja IBnDiPP, opracowanie własne
Władza celowo została podzielona, aby zapobiegać przejęciu pełni kontroli nad państwem jednemu ośrodkowi. Ta idea powstała już w XVII! Każda z władz ma z jednej strony oddziaływać na dwie pozostałe, a z drugiej strony hamować je i kontrolować. Dzięki temu w państwie powinna być równowaga. O tym mówi już nasza Konstytucja z 3 maja z 1791 roku:
„Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu. Aby więc całość państw, wolność obywatelską i porządek społeczności w równej wadze na zawsze zostawały, trzy władze rząd narodu Polskiego składać powinny i z woli prawa niniejszego na zawsze składać będą, to jest władza prawodawcza w stanach zgromadzonych, władza najwyższa wykonawcza w królu i straży i władza sądownicza w jurysdykcjach, na ten koniec ustanowionych, lub ustanowić się mających.”Art. V, Ustawa Rządowa z dnia 3-go maja 1791 roku, libr.sejm.gov.pl
Oczywiście króla już nie mamy, ale sam pomysł trójpodziału ma długą historię, a demokracja jest ustrojem dominującym we współczesnym świecie. Warto o tym pamiętać obserwując sytuację polityczną w Polsce. Od kilku lat słyszymy w mediach, że Unia Europejska wtrąca się w politykę naszego kraju. A to właśnie o praworządność i demokrację chodzi. Praworządność jest jedną z podstawowych wartości Unii. Ma zasadnicze znaczenie dla samego funkcjonowania UE m.in. dla skutecznego stosowania prawa, właściwego funkcjonowania rynku wewnętrznego, utrzymania warunków sprzyjających inwestycjom, dla wzajemnego zaufania i przestrzegania praw człowieka.
Tym krótkim artykułem, będącym wstępem do działań w ramach naszej nowej inicjatywy chcemy przypomnieć Ci, że każdy z nas ma wpływ na to, co się dzieje w naszym kraju. Nie bądźmy bierni. Korzystajmy z demokracji, bierzmy udział w wyborach.
fot. Mateusz Łysik / Głos24
- Zobacz też:
Projekt Praworządność – Nasza Przyszłość (The Rule of Law – Our Future) jest realizowany przy wsparciu The Center for International Private Enterprise, Washington D.C.