Można powiedzieć, że z polityką dorastała od najmłodszych lat. Do parlamentu weszła, zdobywając w okręgu nr 14 ponad 27 tysięcy głosów i stając się jedną z najmłodszych posłanek X kadencji Sejmu. Chce reprezentować interesy mieszkańców Sądecczyzny i Podhala, a także rozliczyć rzetelnie rządy Prawa i Sprawiedliwości. Kim jest Weronika Smarduch, nowa posłanka PO?
Do pierwszego posiedzenia X kadencji sejmu zostały niespełna dwa tygodnie, już jednak wiadomo, że w ławach poselskich zasiądzie wielu debiutantów i debiutantek. Jedną z nich będzie Weronika Smarduch, wiceprzewodnicząca Małopolskiego PO. Jakie plany na swoją działalność ma nowo wybrana posłanka?
Zacznijmy od tego, skąd u Pani wzięło się zainteresowanie polityką? Czy zważywszy na fakt, że Pani ojciec od 1990 roku jest wójtem gminy Nowy Targ, wyniosła je Pani z domu?
– Jesteśmy bardzo zżytą rodziną, jak pewnie wiele wielodzietnych rodzin. Odkąd pamiętam, rozmawiało się u mnie w domu o polityce, zasadach, wartościach i ideach, które powinny być motorem napędowym polityków. Tego nauczono mnie w domu i o takie rzeczy walczę w polityce. Stąd na pewno wzięła się moja pasja, jednak rodzice zawsze nam odradzali działalność polityczną. Nauczyli nas jednak też wybierać samodzielnie ścieżki, którymi podążamy. I tak pilnując w pierwszej kolejności mojej zawodowej kariery, jako analityczka finansowa, równolegle angażowałam się politycznie.
Władze partii obdarzyły Panią ogromnym zaufaniem, dając pierwsze miejsce na liście. Okazało się to trafnym posunięciem, ponieważ pewnie zdobyła Pani mandat, uzyskując poparcie ponad 27 tysięcy wyborców. Jak udało się przekonać do siebie tylu mieszkańców Podhala i Sądecczyzny, którzy oddali swój głos właśnie na Panią? Spodziewała się Pani takiego rezultatu?
– Na początek chciałam podziękować za zaufanie wyborców i ich liczną frekwencję. To Polacy byli w tych wyborach największymi wygranymi! Przez moją działalność w partii, ciężką pracę u podstaw, jaką wykonuję oraz wiedzę, którą posiadam o naszym okręgu, wiele osób zdążyło mnie dobrze poznać. Jesteśmy okręgiem, gdzie punkt widzenia z perspektywy dużego miasta niewiele wnosi. Walczyłam o to, aby KO zrozumiała mieszkańców z mniejszych miejscowości, zrozumiała nasze problemy i bardziej konserwatywny elektorat, i o niego również zawalczyła. Jestem osobą, która ma w sobie siłę przebicia i wolę walki, także realizacja tej wizji przypadła właśnie mi. I w taki sam sposób podeszłam do kampanii wyborczej. Z otwartością, uśmiechem na twarzy ruszyliśmy z kampanią bezpośrednią, rozmawiając o naszych realnych, przyziemnych problemach, o ich rozwiązaniu i realnej zmianie, która może nastąpić. I to poskutkowało dobrym wynikiem zarówno moim, jak i całej listy. Właśnie dlatego, że potraktowaliśmy mieszkańców i wyborców podmiotowo.
Jak Pani ocenia zakończoną niedawno kampanię wyborczą? Sądecczyzna i Podhale zawsze były trudnymi terenami dla Koalicji Obywatelskiej, ponadto na liście Prawa i Sprawiedliwości znajdowało się aż ośmiu posłów, w tym trzech wiceministrów i marszałek Sejmu. Mimo to KO udało się zdobyć dwa mandaty.
– Przede wszystkim, jako lista stworzyliśmy fantastyczny zespół, wzajemnie się wspierając. To poskutkowało niesamowitą energią i zaangażowaniem, za co dziękuje wszystkim kandydatom. Praca z nimi była prawdziwą przyjemnością. W PiS-ie tego zabrakło i stąd taki rezultat. My walczyliśmy o wartości, o lepszą przyszłość naszego regionu, a oni walczyli o utrzymanie swoich stanowisk. Dodatkowo, nasza lista była bardzo lokalna. Działaliśmy w swoich własnych środowiskach i dla nas to nie są trudne tereny, tylko nasze miejsce na ziemi. Dwa mandaty dla nas to duży sukces, jednak nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że wiele pracy jeszcze przed nami. Aby sprawnie działać na rzecz naszego regionu, musimy jeszcze odbudować zaplecze samorządowe i polityczne w okręgu, szczególnie w powiatach nowosądeckim i limanowskim.
Czy ostateczny wynik wyborczy w okręgu nr 14 był dla Pani zaskoczeniem?
– Było dla nas dużym zaskoczeniem - to pozytywne nastawienie ludzi do nas, ta otwartość i pragnienie zmiany wśród ludzi. Oczywiście, jako analityczka finansowa, wiedziałam, jaki mamy potencjał, jednak wykorzystanie go w całości było niesamowite.
Czy pojawiły się w stosunku do Pani jakieś kuluarowe propozycje przejścia do innego ugrupowania, w celu budowania większości parlamentarnej?
– Oczywiście, że nie. Mój ojciec, jak również ja mamy opinię osób bezkompromisowych, walczących w słusznej sprawie i wiedzą o tym bardzo dobrze lokalni posłowie PiS-u.
Jest Pani jedną z najmłodszych posłanek nadchodzącej kadencji sejmu. W swojej kampanii wiele mówiła Pani o dialogu i potrzebach osób młodych. Czego dzisiaj potrzebują najmłodsze Polki i Polacy?
– Młodzi ludzie chcą w polityce dialogu, wzajemnego szacunku i merytorycznej dyskusji. Polaryzacja wszystkich nas wykańcza, czas z tym skończyć! To jest mój cel w polityce i jest to cel młodego pokolenia. Oczywiście, brak młodych ludzi w polityce dodatkowo sprawia, że najważniejsze dla nich tematy nie były priorytetowe. My jako KO nauczyliśmy się słuchać młodych, włączać ich do dyskusji, stąd też w naszym programie młodzi mają wiele postulatów, które będą realizowane. Dostęp do tanich mieszkań, żłobków i nowoczesnej edukacji to są rzeczy, których młodzi dziś potrzebują.
Czy młodzi ludzie powinni częściej iść do polityki, czy jednak doświadczenie wraz z wiekiem są ważniejsze w tej działalności?
– Oczywiście, powinni angażować się społecznie, samorządowo czy politycznie jak najwcześniej, nie zaniedbując przy tym wykształcenia i doświadczenia zawodowego. Jeżeli młodych nie będzie w polityce, to po prostu nikt o naszych problemach i postulatach nie będzie wiedział, ani pamiętał. Dodatkowo młodzi ludzi są znacznie bardziej ideowi i mają innowacyjne pomysły, są wartością dodaną i ciągłym budowaniem przyszłości naszego kraju.
Jakie cele stawia sobie Pani na nadchodzącą kadencję sejmu zarówno w regionie, jak i w skali kraju? Czy w kwestiach związanych z Podhalem i Sądecczyzną zamierza Pani wciąż współpracować z osobami tworzącymi małopolską Koalicję Obywatelską, którzy w tych wyborach nie dostali się do sejmu?
– Priorytetem w skali kraju jest doprowadzenie do rzetelnego rozliczenia populistycznych rządów ostatniej kadencji i szybka poprawa złej sytuacji gospodarczej, którą spowodowano brakiem prowadzenia odpowiedzialnej polityki Państwa, z poszanowaniem następnych pokoleń. Dodatkowo chciałabym, aby mieszkańcy małych miast i wsi odzyskali swój głos w parlamencie, a ich problemy były tak samo ważne jak tych z większych miejscowości. Musimy pamiętać, że w mniejszych ośrodkach usługi publiczne są z reguły gorszej jakości, czy mówimy o dostępności do specjalistów w ochronie zdrowia, żłobków czy dobrej jakości edukacji.
W moich priorytetach dla Podhala i Sądecczyzny jest skuteczna walka ze smogiem, jak również zrównoważony rozwój turystki, gdzie komfort życia mieszkańców będzie tak samo ważny, jak komfort turystów.
Jako wiceprzewodnicząca Małopolskiego PO od dwóch lat współpracuję ze wszystkim osobami w małopolskiej Koalicji Obywatelskiej. Wspólny start w wyborach parlamentarnych zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej, wiec współpraca ta nie tylko będzie kontynuowana, ale dzięki ostatniej kampanii będzie znaczniej efektywna.
Na koniec, co by Pani powiedziała o sobie tym, którzy nie mieszkają na Podhalu i Sądecczyźnie, albo po prostu nie znają Pani? Kim jest Weronika Smarduch w życiu codziennym?
– Jestem analityczką finansową od prawie 10 lat. Prowadzenie własnej działalności jak również współpraca z wieloma przedsiębiorcami spowodowała, że doskonale znam ich problemy. Praca zawodowa również jest moją pasją, dlatego trudno mi jest zrezygnować z tej części mojego życia. Prywatnie pochodzę z wielodzietnej rodziny i nasze wzajemne wsparcie codziennie przypomina mi jak ważna jest rodzina i najbliżsi. Uwielbiam przebywać wśród ludzi, nie lubię narzekać, zdecydowanie wolę działać i rozwiązywać problemy. Mam dystans do siebie, specyficzne poczucie humoru, jak cała moja rodzina, a w wolnych chwilach lubię czytać kryminały i oglądać Igę na kortach.