9 organizacji i posłanka Daria Gosek Popiołek chcą odwołania dyrektora małopolskiej RDOŚ. "Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska to instytucja, która powinna stać na straży przyrody, zapewnić jej ochronę, nie dopuszczać do pogorszenia stanu środowiska. Jednak w krakowskim RDOŚ jest inaczej: postępowania ciągną się latami, urzędnicy chowają głowę w piasek lub nie stają w obronie małopolskiej przyrody" - piszą małopolscy aktywiści. W Walentynki zorganizowali nietypową akcję pod hasłem "„RDOŚ-iu! Zakochaj się w przyrodzie!”
W poniedziałek, 14 lutego pod siedzibą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie odbył się protest pod nazwą „RDOŚ-iu! Zakochaj się w przyrodzie!” zwołany przez organizacje pozarządowe oraz aktywistów i aktywistki działające na rzecz ochrony środowiska. W proteście wzięła udział posłanka Daria Gosek-Popiołek (Razem), która w imieniu organizatorów złożyła oficjalną skargę na dyrektora RDOŚ.
Jak informuje posłanka Daria Gosek-Popiołek, skarga na dyrektora RDOŚ w Krakowie jest odpowiedzią na lata zaniedbań i ignorowania głosu obywateli i obywatelek – w tym środowisk eksperckich i naukowych – w sprawie działań na rzecz ochrony przyrody. Złożenie skargi w RDOŚ było połączone z protestem zorganizowanym przez dziewięć organizacji i inicjatywy przyrodnicze: Akcja Ratunkowa dla Krakowa, Siostry Rzeki, Ratujmy kleszczowskie wąwozy, Stowarzyszenie Funkcja Miasto, Stowarzyszenie Nasza Olszanica, Zielone Kliny, Związek Stowarzyszeń „Zielony Ring Przemszy”, Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody i Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze.
Aktywiści mówią o złej współpracy z RDOŚ
W czasie poniedziałkowej pikiety organizatorzy poruszyli kwestie wielu oddolnych inicjatyw na rzecz ochrony przyrody, które spotkały się z obojętnością lub wręcz wrogością ze strony RDOŚ. Chodzi przede wszystkim o bierność w sprawach takich jak: ustanowienie użytku ekologicznego „Łąki na Klinach”, zanieczyszczeń w wodach Potoku Olszanickiego, utworzenie rezerwatu przyrody „Mała Puszcza Kleszczowska” i poszerzenie obszaru rezerwatu przyrody „Madohora” oraz postępowanie przy katastrofie przyrodniczej i społecznej na obszarze Zachodniej Małopolski i Zagłębia Dąbrowskiego związana z likwidacją kopalni rud cynku i ołowiu „Olkusz-Pomorzany”, a także wydawania zgód na umyślne niszczenie siedlisk – jak choćby w przypadku terenów wokół Kopalni Dubie.
– Nie mogą liczyć na RDOŚ mieszkańcy, ale też nie mogli liczyć radni miejscy, gdy ustanawialiśmy użytek ekologiczny Łąki na Klinach. RDOŚ nie znalazł czasu, aby zaopiniować projekt objęcia ochroną tych cennych terenów. W efekcie tego zaniedbania przyjęto absurdalną poprawkę ograniczającą użytek do kilku mikro enklaw, które nie dają szans na przetrwanie chronionych okazów przyrody. RDOŚ schował w głowę piasek, a w przypadku terenów w rejonie kombinatu schował głowę w hałdę. Od 2,5 roku analizuje dokumenty w sprawie szkody w środowisku w rejonie huty T. Sendzimira. Nie przyczynia się do diagnozy środowiska w Nowej Hucie, pomimo, że po likwidacji liczącej kilka tysięcy hektarów strefy ochronnej wokół kombinatu nie przeprowadzono działań naprawczych względem terenów pohutniczych i w ich sąsiedztwie – przypomniał Łukasz Maślona, krakowski radny ze Stowarzyszenia Funkcja Miasto.
– Reprezentuję inicjatywę społeczną „Ratujmy kleszczowskie wąwozy”, która ponad rok temu złożyła do RDOŚ wniosek o ustanowienie ponad 100 ha rezerwatu około 10 km od Krakowa – informowała Anna Treit – RDOŚ na podstawie jednej wizyty terenowej przeprowadzonej zimą i analizy danych z naszego opracowania stwierdziła, że teren nie posiada walorów uzasadniających objęcie go ochroną w formie rezerwatu przyrody. Nawet wówczas gdy dostarczyliśmy kolejne ekspertyzy przyrodnicze i odbyły się spotkania w terenie i w siedzibie RDOŚ z naszej inicjatywy z udziałem naukowców z Uniwersytetu Rolniczego, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Obecnie RDOŚ jest jedyną instytucją, która blokuje powołanie rezerwatu. Czy ktoś kto kocha przyrodę może twierdzić to co przeczytaliśmy w odpowiedzi RDOŚ, że jest już wystarczająca ilość rezerwatów na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej oraz, że powołanie nowego będzie prowadziło do deprecjacji tej formy ochrony przyrody? – apelowała Treit.
Profesor Mariusz Czop z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej na AGH mówił – Potok Olszanicki od lat jest zanieczyszczany przez zrzut ścieków z różnych źródeł. Zgłaszanie tej sprawy do RDOŚ całkowicie mijało się z celem, bo RDOŚ nawet nie ustalił kto jest odpowiedzialny za zanieczyszczanie tego potoku i sprawę umorzył. Nie podejmując żadnych działań, żadnych głębszych analiz przekonywał, że tak po prostu musi być: potok, który płynie między domami musi być zanieczyszczony, bo trzeba gdzieś odprowadzać ścieki. Nasz protest to pewien symbol – to jest walka obywateli o bardziej sprawne państwo, które zajmuje się realnymi problemami ludzi. Ekologom zarzuca się, że walczą o środowisko, a nie o człowieka. Ale zdrowe środowisko jest prawem człowieka – podsumował naukowiec.
W imieniu Przyjaciół Raby i Przyjaciół Doliny Dunajca głos zabrał też Paweł Augustynek. – Chciałem poruszyć kwestie, które dotyczą obszarów Natura 2000 w całej Małopolsce. Zajmuję się głównie Rabą i Dunajcem. To, że wydawane są decyzje środowiskowe tzw. 118-tki, to że nie wymaga się ocen, to że derogacje dla gatunków chronionych są wydawane od tak, nawet gdy są możliwe rozwiązania alternatywne - to są działania sprzeczne z misją RDOŚ. Apeluję do Dyrekcji i wszystkich pracowników, żeby przestali “klepać” te decyzje dla inwestorów. Oni powinni stać na straży prawa ochrony środowiska! – podkreślał aktywista.
Z kolei Katarzyna Pilitowska, reprezentująca kolektyw Siostry Rzeki, nawiązując do obchodzonych 14 lutego Walentynek, apelowała do RDOŚ, by zakochała się w Sztole. – Sztoła i dwie inne rzeki - Baba i Przemsza - zostały na skutek decyzji RDOŚ w Krakowie i w Katowicach pozbawione prawie całkowicie wody. Ucierpiał również cały ekosystem, w tym gady i płazy, bobry opuściły swoje żeremia. Uważamy, że rzece, która była wykorzystywana przez 60 lat do wydobywania rud metali powinno się zapewnić minimalny przepływ wody. Żądamy przywrócenia Sztole biegu wód i żądamy, żeby RDOŚ w Krakowie jednak podjął takie decyzje, które będą miały przełożenie na przyszłe pokolenia, bo to środowisko nie odrodzi się samo w ciągu 2-3 lat. Temu środowisku najnormalniej w świecie trzeba pomóc – przekonywała aktywistka.
O rezerwacie Madohora w Beskidzie Małym mówił dr Antoni Kostka. – Samorząd Andrychowa bardzo chce go powiększyć, popierają go organizacje pozarządowe. Półtora roku temu RDOŚ była za powiększeniem rezerwatu, ale po kilku roszadach personalnych przestała być zwolennikiem takiego rozwiązania, zasłaniając się brakiem czasu i pieniędzy. Co ciekawe, Lasy Państwowe – zwykle główny oponent powstawania rezerwatów – stwierdziły, że nie ma żadnego problemu. Natomiast RDOŚ postępuje wbrew misji, do której realizacji jest powołany – oburzał się reprezentant Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
Chcą odwołania dyrektora RDOŚ - Rafała Rosteckiego
W proteście wzięła udział krakowska posłanka Daria Gosek-Popiołek, która przypomniała jak wiele organizacji proekologicznych kwestionuje decyzje obecnego dyrektora RDOŚ. – Kwestionujemy bardzo wiele decyzji dyrektora RDOŚ, które mają bezpośrednie przełożenie na to, jak przeprowadzane są inwestycje. Te inwestycje wpływają na to, co dzieje się z terenami szczególnie cennymi pod kątem przyrodniczym, jak wygląda Małopolska i życie tysięcy osób. Podjęliśmy taką decyzję po wielu miesiącach rozmów i działań na rzecz ochrony środowiska, bo czujemy, że jesteśmy w tym w pewnym sensie osamotnieni. Że instytucja powołana do tego, aby przede wszystkim być sojusznikiem przyrody w Krakowie i w Małopolsce nie pełni tej funkcji. Składamy skargę: zwracamy się do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, bo domagamy się tego, aby ta instytucja działała zgodnie z celem, do którego została powołana – podkreślała krakowska posłanka Razem.
W związku z licznymi zaniedbaniami i przypadkami nienależytego wykonywania zadań przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Krakowie organizatorzy protestu wnieśli o odwołanie Rafała Rosteckiego z pełnionej funkcji. Na stronie Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze umieścili także petycję do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, w której żądają większej kontroli nad działaniem krakowskiego RDOŚ oraz zmian personalnych w jej władzach. Organizatorzy akcji planują zebrać 2000 podpisów i zachęcają do poparcia apelu wszystkie osoby, które zgadzają się z ich stanowiskiem. "Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska to instytucja, która powinna stać na straży przyrody, zapewnić jej ochronę, nie dopuszczać do pogorszenia stanu środowiska. Jednak w krakowskim RDOŚ jest inaczej: postępowania ciągną się latami, urzędnicy chowają głowę w piasek lub nie stają w obronie małopolskiej przyrody.
Takich przykładów jest wiele, piszemy o nich w skardze, którą organizacje pozarządowe złożyły do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Lista zaniedbań, opóźnień w decyzjach i po prostu złej woli jest długa: Łąki „na Klinach” w Krakowie, zanikające rzeki w okolicach kopalń koło Olkusza, rezerwaty „Madohora” i „Mała Puszcza Kleszczowska”, sprawa zanieczyszczeń środowiska powstałego po działalności huty im Sendzimira, niszczenie siedlisk wokół kamieniołomu „Dubie” i wiele innych.
Czego żądamy od zwierzchników krakowskiego RDOŚ? Żądamy kontroli i wyciągnięcia wniosków personalnych, czyli zmiany kierownictwa RDOŚ. My, w Krakowie mamy dość. Jeśli zgadzasz się nami, pomóż i podpisz naszą skargę." - apelują.
inf. i fot. Biuro poselskie Darii Gosek-Popiołek