poniedziałek, 13 stycznia 2020 13:25

O niemożliwym. Studnickiego przymierze z Niemcami

Autor Mirosław Haładyj
O niemożliwym. Studnickiego przymierze z Niemcami

10 stycznia przypadła 67. rocznica śmierci Władysława Studnickiego, wielkiego polskiego patrioty, działacza i publicysty, ale nade wszystko wybitnego geopolityka, który jak mało kto w naszej międzywojennej historii potrafił odczytać i poprawianie ocenić kierunek działań rozgrywających się na scenie światowej  polityki.

Geopolityka, to słowo, które w ostatnim czasie coraz częściej przewija się w naszym społecznym i politycznym dyskursie. Cieszy rosnąca samoświadomość Polaków w tej kwestii, a cieszy tym bardziej, im dłużej wpatrujemy się w mapę Europy i nasze usytuowanie na niej. Geopolityka, to nie tylko, jak jej nazwa wskazuje, proste powiązanie ze sobą geografii i działań politycznych polegające na zaznaczeniu na mapie stolic poszczególnych państw. Do jej uprawiania potrzebna jest także wiedza z zakresu wielu innych dziedzin nauki, takich jak historia, socjologia, ekonomia, wojskowość a nawet religioznawstwo, filozofia czy historia idei. Myślenie geopolityczne polega na patrzeniu na świat przez pryzmat systemu naczyń połączonych. Teorie „efektu domina” i „efektu motyla” to także jedne z jej nierozerwalnych elementów. Geopolityka, co należy mocno podkreślić, nie ma nic wspólnego z wróżbiarstwem, czy innymi gusłami, dzięki którym chcemy przewidzieć przyszłość. Uprawianie tej dziedziny nie jest łatwe, niejednokrotnie bowiem zmusza do przełamania własnych moralnych oporów i schematów myślenia oraz weryfikowania posiadanych przekonań czy opinii. Strategiczna gra jest prowadzona pod woalką dyplomacji i pozorów, przeróżnych (niejednokrotnie pustych) gestów i słów, pod którymi kryje się bezwzględna wywiadowcza przepychanka i próba zdobycia przewagi nad wrogiem za wszelką cenę. A wrogiem jest tak naprawdę każdy. Nikomu nie można ufać i należy pamiętać, że aktualny kierunek działań politycznych danego państwa zawsze wyznaczany jest przez jego partykularny interes oraz posunięty do maksimum praktycyzm. To brutalna rzeczywistość w której nic nie jest dane na zawsze, a każdy błąd może być tym ostatnim. Studnicki zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę i to aż zanadto, pisał bowiem:

Przy rozważaniu każdego problemu nie trzeba pieścić siebie, rysując w swej wyobraźni powodzenie i triumfy, lecz trzeba przewidywać i ciężką sytuację, a nawet klęski (…) Musimy sobie uprzytomnić konsekwencję każdego czynu, każdego kroku.

Sposób myślenia tego stratega prezentuje książka Wydawnictwa Universitas „O przymierze z Niemcami”, która stanowi zbiór międzywojennej publicystyki polskiego analityka. Jest to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszelkie maści geostrategów (zarówno amatorów, jak i profesjonalistów), ale też osób zainteresowanych polską historią, a w szczególności jej międzywojennym okresem. Ale po kolei.

Panoramicznie

Wybór artykułów zebranych w książce dokonany przez Jana Sadkiewicza obejmuje lata 1923-1939. Temat i zakres prezentowanych materiałów jest naprawdę różny, co niewątpliwie działa na jego korzyść, gdyż dzięki lekturze otrzymujemy szeroki zarys ówczesnej sytuacji Polski na scenie krajowej i międzynarodowej. Nie tylko mnogość i rozstrzał podejmowanych problemów, a co za tym idzie posiadanej wiedzy, budzi szacunek do autora. Styl prowadzenia wywodów, ich przebieg, sposób argumentacji, poziom używanego języka – słowem, wszystko to, co stanowi o sile publicystyki, u Studnickiego stoi na najwyższym poziomie. „O przymierze z Niemcami” nie są „suchymi”, pełnymi statystycznych danych, naukowymi dywagacjami. To pisana żywym językiem polemika, która zabiera swojego Czytelnika w czas dwudziestolecia międzywojennego. Pozwala mu zanurzyć się w nurt historii i poczuć atmosferę II Rzeczpospolitej oraz spraw którymi żyła. Jak zauważa Jan Sadkiewicz w swojej przedmowie:

Zważywszy trafność jego przewidywań (…), logikę argumentacji i trzeźwość sądów trudno nie docenić stojącego za nimi sposobu myślenia o polityce, postrzegania jej mechanizmów oraz formułowania racji stanu. Jego dorobek pozostaje jedną z najciekawszych w polskiej myśli politycznej prób zmierzenia się z wyzwaniami stojącymi przed państwem słabym, wtrąconym w zmagania mocarstw.

To sprawia, że zbiór publicystyki Studnickiego jest fascynującą lekturą, której dodatkową zaletą jest to, że uczy ona specyfiki geopolitycznego sposobu patrzenia. Studnicki w swoich artykułach nie zajmował się sprawami nieistotnymi. Tematyka dostarcza uważnemu czytelnikowi pewnych wskazówek co do tego, na co należy zwracać uwagę przy analizie politycznej sytuacji – jest to przydatne również współcześnie, przy aktualnym oglądzie geopolitycznej rzeczywistości.

Bluźnierca

Lektura Studnickiego jest wyzwaniem. W jej trakcie często musimy mierzyć się z postawionymi przez autora tezami, ale jeszcze częściej z własnymi stereotypami i uprzedzeniami. Już przeglądając spis streści można popaść w pewną konsternację. Na pierwszy rzut oka artykuły takie jak „PPS wysługuje się Sowietom”, „Geneza wojen i możliwość wojny amerykańsko-angielskiej”, czy tytułowe „O przymierze z Niemcami” wydają się co najmniej kontrowersyjne. Więcej znaków zapytania i swoistej pikanterii dostarczają tytuły: „Adolf Hitler najwpływowszy polityk współczesnych Niemiec w świetle swojego dzieła Main Kampf”, czy „Nie hitleromani, lecz także nie hitleromaniacy”. Ale nic w tym dziwnego, wisi bowiem nad autorem i jego książkami swoiste historyczne tabu i cenzorskie fatum. Studnicki był autorem zakazanym w Polsce sanacyjnej, jest także zakazany w Polsce neosanacyjnej. Przed wojną jego książka nie została dopuszczona do sprzedaży, a po wojnie nie jest dopuszczona do konkursu (fakt ten, w świetle skandalu z udziałem Piotra Zychowicza mógł przejść niezauważonym). Nieprzyjemności, które ciągnął się za autorem aż do dnia dzisiejszego wynikają z faktu, że Studnicki był germanofilem. Jest to źródłem wspomnianego tabu, choć sam publicysta wcale się tego nie wstydził, czego wyraz dał w zawartym w artykule zamieszczonym w omawianym zbiorze, zatytułowanym „Wyznaniu germanofila polskiego”. Przywołane w tytule „O przymierze z Niemcami” brzmi z naszej obecnej obecnej perspektywy historycznej wręcz obrazoburczo i niedorzecznie. O tym, jak trudną jest dla nas do rozważenia hipoteza współpracy z Hitlerem wie przywołany wcześniej Piotr Zychowicz, który swoją książką „Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki” wywołał w swoim czasie prawdziwą „historyczną” burzę w debacie społecznej. Podobną myśl prezentował przed wojną Studnicki i podobne (a nawet większe) trudności, co Zychowicz współcześnie, napotkał w swoich czasach.

Germanofilia Studnickiego nie sprawiła, że stał się on fanatycznym zwolennikiem Niemiec. Jego sympatia nie przyćmiła i nie wypłynęła na trafność oceny sytuacji w jakim znajdował się nasz kraj. Prezentowane przez niego zwrócenie ku zachodniemu sąsiadowi było bardziej konsekwencją tej ostatniej i trudno nie odnieść wrażenia, że wypływało ono z pewnego wyrachowania (i to dosłownie). Studnicki zdawał sobie bowiem sprawę, że dzieląc granicę z dwoma potężnymi (i groźnymi) państwami, trzeba budować porozumienie z jednym z nich, nie zaś na sojuszu z odległymi państwami:

Myśl polska winna pracować nie w kierunku poszukiwania koalicji równoważącej kooperację rosyjsko-niemiecką, gdyż taka koalicja, jak widzieliśmy byłaby niemożliwością. Polska myśl polityczna winna pracować ku powołaniu do życia kombinacji politycznej odciągającej Niemców od Sowietów, właściwie Niemców od Rosji.

O tym, czy miał rację rozstrzygnęła historia.

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka