- Nie chcę oddawać rzeczy bez zawalczenia o nie, ale to nie jest bunt - to jest optymizm. Wierzę, że ludziom można coś powiedzieć i ich przekonać - mówi Cecylia Malik, artystka, aktywistka ekologiczna i performerka, której Kraków zawdzięcza wiele ważnych akcji. Jest inicjatorką powstania kolektywu Matki Polki na Wyrębie, z którego zrodziły się Siostry Rzeki, działa w Akcji Ratunkowej dla Krakowa, w Centrum Sztuki Współczesnej Wiewiórka i wraz z innymi krakowskimi artystami walczy z miastem o Skład Solny, który jest ich drugim domem.
Buntowniczka, czy optymistka?
Cecylia Malik to barwy ptak w świecie artystycznym Krakowa. Ma nieszablonowe pomysły. Wymyśliła m.in. modraszkowy protest przeciwko montażowi siatek i "betonowaniu" Zakrzówka i oprawę uroczystego otwarcia nowego rezerwatu "Kleszczowskie Wąwozy". - Nie chcę oddawać rzeczy bez zawalczenia o nie, ale to nie jest bunt - to jest optymizm. Wierzę, że ludziom można coś powiedzieć i ich przekonać - mówi artystka. Zainicjowała powstanie kolektywu Siostry Rzeki, które znane są nie tylko w Polsce, ale nawet za granicą. To aktywistki, które w imieniu polskich rzek organizują happeningi, stając murem za tymi, którym zagraża człowiek i jego działalność - głównie Wody Polskie, chcące zagospodarować dzikie rzeki. To m.in. walka z pomysłem budowy zapory na Wiśle w Siarzewie, przeciwko której polscy ekolodzy protestują już 30 lat i przeciwko zatruwaniu Odry. - Mnóstwo ludzi broni Odry na różne sposoby. W tym momencie jest zakładany Park Narodowy Dolnej Odry. Powstała też wspaniała inicjatywa, żeby Odra, przykładem niektórych zagranicznych rzek, dostała osobowość prawną, czyli żeby jakaś reprezentacja w imieniu rzeki mogła bronić jej w sądzie - mówi Malik.
- Zobacz też:

"365 drzew" - akcja, od której wszystko się zaczęło
A wszystko zaczęło się od... wspinania się na drzewa. - Wciąż jak widzę drzewo, czuję chęć żeby na nie wejść - mówi artystka, która zorganizowała kilka lat temu performens "365 drzew" (powstała też o nim książka pod tym samym tytułem). Za realizację tej akcji otrzymała tytuł ”Kulturystki roku 2010” nagrody Programu 3 Polskiego Radia. - W wieku 34 lat, gdy moje dzieci zaczęły chodzić do podstawówki, miałam trudny moment. Nie mogłam wysiedzieć w pracowni. Wymyśliłam sobie, że zrobię pamiętnik fotograficzny, że w pewnym sensie "ucieknę" na drzewa i zaczęłam każdego dnia wchodzić na inne drzewo. Ten projekt był z jednej strony moim własnym buntem wewnętrznym, był też zabawą, był kreowaniem obrazów, był sztuką. On mnie połączył z aktywistami miejskimi i z obrońcami przyrody. I dla mnie osobiście projekt "360 drzew" to był taki most, dzięki któremu stałam się aktywistką - obrończynią przyrody - wspomina artystka.
- Zobacz też"

Inspiracją były warkocze córki
Co ciekawe, w swoje akcje artystyczne Cecylia Malik włącza całą rodzinę, a dzieci są często inspiracją dla ich formy. - Tata i mama są artystami i sztuka jest po prostu częścią naszego życia. Potem w działaniach towarzyszyły mi dzieciaki. Jedno z najlepszych zdjęć do "365 drzew" zrobił 9-letni wtedy Antek. Gdy robiliśmy akcję "Warkocze Białki" w obronie tej rzeki upletliśmy 6-kilometrów materiałowych, cudownych warkoczy, z których powstał wodospad z wieży ratuszowej, a inspiracją były warkocze mojej córki Urszulki, której co rano, przy śniadaniu zaplatałam romskie warkocze, wplatając w nie kolorowe, pocięte materiały. Pomyślałam - zróbmy coś takiego dla Białki. Oczywiście nie jest tak, że cały czas to robię. Normalnie żyję, pracuję, jestem mamą, a tylko co jakiś czas przychodzi takie "tornado" - mówi artystka.
- Zobacz też:

Niepewna przyszłość krakowskich artystów
Sen z oczu Cecylii Malik i wielu innych krakowskich artystów spędza niepewna przyszłość Składu Solnego - należącego do miasta budynku w Podgórzu - (jednego z najstarszych w tej części Krakowa), który od ponad 20 lat dla wielu z nich jest lokalizacją ich pracowni. Za czasów prezydenta Jacka Majchrowskiego twórcy i społecznicy mieli dostać "eksmisję" i zostać przeprowadzeni w inne miejskie budynki w Wesołej, a w Składzie miała powstać Planeta Lem - centrum poświęcone literaturze. Tak się jednak nie stało, miedzy innymi z powodu kosztów tego przedsięwzięcia. Los gospodarzy Składu Solnego jest jednak nadal niepewny.
- Zobacz też:

- Budynek był administrowany przez Zarząd Budynków Komunalnych. Parę lat temu przeszedł w ręce Krakowskiego Bura Festiwalowego, które miało tam wybudować Centrum Literatura Planet Lem, a nas wszystkich stamtąd wyrzucić. Zaczęliśmy protestować przeciwko temu, że wymyśla się nową instytucję, a chce się zlikwidować coś, co świetnie działa, bo mamy program naszych działań, warsztatów, spotkań, wystaw i w dodatku nic nie kosztujemy miasta. Płacimy czynsz i dbamy o ten budynek. Gdyby stał pusty, byłby w znacznie gorszym stanie. Mamy ofertę kulturalną i robimy rzeczy ważne, nawet na skalę międzynarodową. Udało się nam oprotestować ten projekt i miasto wycofało się z pomysłu Planety Lem w tamtym miejscu - relacjonuje Malik.
Dlaczego jednak nadal nie wiadomo, w czyje ręce trafi zabytkowy budynek? - Tydzień temu dyrektorka Krakowskiego Biura Festiwalowego ogłosiła, że oddaje tę nieruchomość miastu, ale bez informacji komu, jakiej instytucji. Nie wiemy wciąż, czy budynek Składu Solnego wróci do Zarządu Budynków Komunalnych i w związku z tym będziemy mogli od miasta wynająć swoje przestrzenie. Nie wiemy ile lata możemy tam być. Nic nie wiemy i to bardzo blokuje nasze działania. Robimy rzeczy znane na świecie, z których Kraków może być dumny, a mamy kłopoty z pisaniem projektów, z planowaniem swojej przyszłości, bo nie wiemy, co dalej z nami będzie - podsumowuje Malik.
„Ósma za siedem” to nowy podcast redakcji Głos24. Rozmawiamy w nim o gorących tematach, którymi żyje Małopolska. Odcinek ukazuje się o 7.53 w każdy wtorek i czwartek na kanale Głos24 na YouYube i Spotify. Tam też można zobaczyć wcześniejsze odcinki.