niedziela, 4 grudnia 2022 14:06

„Żyjemy w świecie, który potrzebuje superbohaterów” Samozwańczy obrońca uciśnionych powraca!

Autor Mirosław Haładyj
„Żyjemy w świecie, który potrzebuje superbohaterów” Samozwańczy obrońca uciśnionych powraca!

– Inspiracje przychodzą same. Żyjemy w świecie, który potrzebuje superbohaterów. Złoczyńcy w moich komiksach posiadają realne motywacje. Staram się, by Czytelnik nie tyle z nimi sympatyzował, ile potrafił zrozumieć, dlaczego postępują tak a nie inaczej – mówi w rozmowie z Głosem24 Tomasz Grodecki, pomysłodawca i scenarzysta Ćmy, retrofuturystycznego superbohatera z dwudziestolecia międzywojennego.

„Samozwańczy obrońca uciśnionych, tak zwana Ćma, znów widziany na ulicach Warszawy! Policja nie wierzy własnym oczom, damy mdleją ze zdumienia, gangsterzy trzęsą portkami ze strachu. Nikt nie ma pojęcia, kim jest ten wariat. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jaki los czeka go w takim mieście…” Cyprian Leopold Różewicz. Za dnia – awangardowy artysta, samotnik, ekscentryk. Nocą – superbohater! Ćma powraca w kolejnych historiach z gatunku retrofuturystycznego noir. Tym razem śmiałek w bieli zetknie się z nowym szefem mafijnego półświatka – siejącym anarchię wśród warszawskich oficjeli Elegantem. Jakby tego było mało do miasta zawitał złowrogi Zegarmistrz. Jaki ma to związek z przeszłością Cypriana? I kim jest ten cały Mol, kurde mol?! Warto zaznaczyć, że kontynuacja ciepło przyjętej Ćmy #1. Nie wymaga znajomości poprzedniego odcinka serii.

Dziś premiera ”Ćmy”. Poznaj nowego retrofuturystycznego superbohatera z dwudziestolecia międzywojennego
Panteon polskich superbohaterów komiksowych wzbogacił się dzisiaj o nową postać - Ćmę, który swoją premierę ma dzisiaj. Pomysłodawcą i scenarzystą retrofuturystycznego superbohatera z dwudziestolecia międzywojennego jest Tomasz Grodecki a za jego narysowanie odpowiada Rafał Bąkowicz. Ten komiks, to…

Nowym zeszytem z przygodami Ćmy czytelnik z pewnością nie będzie się nudził. To zasługa Tomasza Grodeckiego (scenariusz) i Rafała Szłapy (rysunek) do których dołączył Rafa Jankowski (rysunek). Z Tomaszem Grodeckim i Rafą Jankowskim porozmawialiśmy nie tylko o nowej odsłonie perypetii samozwańczego obrońcy uciśnionych, ale też pracy nas komiksem i ich ulubionych twórcach.

Rafa Jankowksi i Tomasz Grodecki/Fot.: Nastka Osiejewicz
Rafa Jankowksi i Tomasz Grodecki/Fot.: Nastka Osiejewicz 

Drugi zeszyt „Ćmy” to zmiana w obsadzie twórców. Do waszego duetu dołączył Rafa Jankowski. Za okładkę odpowiada z kolei Rafał Szłapa, autor innego superbohatera – Blera. Co stało za taką decyzją?
Tomasz Grodecki: – Rozpoczynając pracę nad „Ćmą”, wiedziałem, że nie dam rady poprowadzić tego projektu w pojedynkę. Potrzebowałem drużyny. „Ćmę: Hotel Rubikon” rysuje kolektyw twórców w osobach „trzech Rafałów” – Rafała Bąkowicza, Rafała „Rafy” Jankowskiego oraz Rafała Szłapy. I nie, posiadanie imienia Rafał nie jest podstawowym warunkiem, by ilustrować „Ćmę” (śmiech).
Nad komiksami w Stanach czy Japonii też coraz częściej pracują całe zespoły twórców. Pozwala to szybciej wydawać kolejne odcinki serii, a co za tym idzie – na lepszy kontakt z Czytelnikiem. Nowe współprace zostaną zapowiedziane wkrótce.

Tomku, wiem, że prywatnie ciebie i Rafę łączy długoletnia przyjaźń. Jak to się stało, że teraz nagle realizujecie wspólnie komiks?
Tomasz Grodecki: Jesteśmy przyjaciółmi z dzieciństwa. Poznaliśmy się w Warszawskim Chórze Chłopięcym, z którym przez lata koncertowaliśmy. Jako dzieci odbyliśmy wiele tournée, między innymi po Chinach. To wręcz surrealistyczne doświadczenie, że kiedyś rysowaliśmy w zeszytach własne komiksy, zaczytywaliśmy się w polskich i amerykańskich superbohaterach, a teraz nagle ich tworzymy. Nasi dawni idole są teraz naszymi dobrymi kumplami.
Praca nad komiksem pomogła nam też odbudować dawną przyjaźń, która nieco ostygła w czasach studenckich. Gdy pracowaliśmy nad komiksem, czułem, jakbyśmy znów mieli te paręnaście lat. Przyjaźń Ćmy i Mola [emerytowanego boksera, który zostaje antybohaterem - dop. red.] w dużym stopniu była zainspirowana naszą relacją.
Rafa Jankowski: Dokładnie, śpiewaliśmy razem w chórze. Byliśmy wtedy dzieciakami, bardzo często po próbach chodziliśmy do antykwariatu, by obkupić się w zużyte TM-Semiki (śmiech) [chodzi o komiksy superbohaterskie wydawane w latach 90. przez oficynę TM-Semic - dop. red.]. Na chóralnych wyjazdach rozmawialiśmy o swoich wyimaginowanych światach. To właśnie ta nasza nastoletnia obsesja na punkcie komiksu zaprowadziła nas na drogę współpracy, a także solowej twórczości.

"Ćma. Hotel Rubikon", okładka Rafał Szłapa/Fot.: materiały prasowe
"Ćma. Hotel Rubikon", okładka Rafał Szłapa/Fot.: materiały prasowe

Możecie zdradzić, jak wygląda Wasz proces twórczy? Tomku, przychodzisz z gotowym scenariuszem, czy omawiasz wcześniej swoje pomysły z rysownikami?
Tomasz Grodecki: – W Stanach funkcjonują dwie formuły pisania komiksów – full script i tzw. metoda Marvela. Ta pierwsza polega na rozpisaniu rysownikowi każdej historii scena po scenie, kadr po kadrze. Ewenement stanowią scenariusze Alana Moore’a, które liczą tyle stron, co niejedna książka telefoniczna (śmiech). Metoda Marvela, zapoczątkowana przez Stana Lee, opiera się na rzuceniu grafikowi luźnego konceptu oraz dopisaniu dialogów do narysowanej już historii.
W swojej pracy staram się łączyć obie metody. Z jednej strony niczym w full scripcie bardzo szczegółowo rozpisuję każdą scenę (z uwzględnieniem takich technikaliów, jak wielkość kadrów, ich kolorystyka itp.). Z drugiej strony jednak zdarza mi się dopisywać dialogi do już gotowych plansz, gdyż… jestem zbyt leniwy, by zrobić to wcześniej (śmiech).
Rafa Jankowski: – Nasz proces twórczy wydaje się całkiem prosty. Tomek wysyła mi scenariusz, rozmawiamy o tym, jak wyobrażamy sobie daną historię i zabieram się do roboty (śmiech). Najpierw szkicuję storyboard, potem wysyłam go Tomkowi do oceny i stopniowo przechodzimy do finalnego dzieła, poprawka za poprawką. Bardzo często wymieniamy się przy okazji inspiracjami. Pozwala nam to lepiej zrozumieć nasze wizje.

Rafa Jankowski/Fot.: archiwum prywatne
Rafa Jankowski/Fot.: archiwum prywatne

Rafa, jesteś autorem innego polskiego superbohatera – Mięcha. Czy praca przy „Ćmie” różniła się od tej przy Twoim solowym komiksie?
Rafa Jankowski: – Absolutnie. Praca przy komiksie autorskim radykalnie różni się od tej przy gotowym scenariuszu. Głównie mam tu na myśli proces projektowania postaci czy plansz. „Mięcho” to raczej horror/thriller superbohaterski, więc naturalnie kreska jest inna, bardziej undergroundowa i mroczna. Przy pracy nad „Mięchem” sporą inspirację stanowiła dla mnie twórczość Jeffa Lemire’a i Andrei Sorrentino. Przy „Ćmie” musieliśmy z Tomkiem określić, w jakim stylu będą rysowane historie. Padło na kreskę bardziej kreskówkową, ale jednocześnie luźno opartą o noirową stylistykę Franka Millera.
Podoba mi się jeszcze taka niepisana różnica między naszymi komiksami, jeśli chodzi o przedstawienie Warszawy. W „Ćmie” jest ona ewidentne miejscem akcji. Bohater jest jej obrońcą, walczy na jej ulicach. W „Mięchu” miasto powoli wyniszcza bohatera, to relacja typu „love&hate”. Niezależnie od jej przedstawienia Warszawa odgrywa znaczącą rolę w obydwu dziełach.

Rafa Jankowski, Tomasz Grodecki, Mateusz Godlewski/Fot. Nastka Osiejewicz
Rafa Jankowski, Tomasz Grodecki, Mateusz Godlewski/Fot. Nastka Osiejewicz

W trakcie pracy zmieniacie jakieś elementy historii? Tomku, skąd czerpiesz inspiracje do pisania fabuł?
Tomasz Grodecki: – Inspiracje przychodzą same. Żyjemy w świecie, który potrzebuje superbohaterów. Złoczyńcy w moich komiksach posiadają realne motywacje. Staram się, by Czytelnik nie tyle z nimi sympatyzował, ile potrafił zrozumieć, dlaczego postępują tak a nie inaczej. Mimo że lubię ich czasem przerysować, zazwyczaj kryje się za nimi pewna filozofia. To ludzie stawiający pytania, kontestatorzy.
Stephen King dzieli pisarzy na architektów i odkrywców. Ci pierwsi skrzętnie konstruują szkielety swoich fabuł, które tylko obudowują częściami. Ci drudzy rozpoczynają pracę, nie wiedząc, w którym kierunku zmierzają. Korzystam z obu metod, jednak najlepsze historie (jak „Epizod 4: 12:24”) rozpisałem jako odkrywca.

W drugiej „Ćmie” mocno czuć wpływy „Sin City” Franka Millera, przede wszystkim w warstwie wizualnej. Najlepszym tego przykładem jest scena otwierająca wspomniany „Epizod 4: 12:24”. Rafa, czy to świadoma inspiracja?
Rafa Jankowski: – Myślę, że zaczęło się to całkowicie nieświadomie. Dyskutowałemz Tomkiem, jak ma wyglądać moja kreska w „Ćmie”. Wysyłałem mu różne propozycje. W pewnym momencie nałożyłem na planszę mocną czerń i jak jeden mąż stwierdziliśmy – „Sin City”! Obaj byliśmy z niej niesamowicie zadowoleni, bo znaleźliśmy kreskę o dobrym źródle, ale która dalej była moja (śmiech).

"Ćma. Hotel Rubikon", scen. Tomasz Grodecki, rys. Rafa Jankowski/Fot.: materiały prasowe
"Ćma. Hotel Rubikon", scen. Tomasz Grodecki, rys. Rafa Jankowski/Fot.: materiały prasowe

Spodziewaliście się, że tak szybko wydacie drugi zeszyt z przygodami Ćmy?
Tomasz Grodecki: –Absolutnie nie! Tak naprawdę zmusił nas do tego Rafał [Szłapa - dop. red.] (śmiech). Podobnego zdania byli Paweł Timofiejuk [wydawca Timof Comics - dop. red.], Adam Kmiołek [rysownik komiksu „Biały Orzeł” - dop. red.] oraz Kuba Pietrasik [wydawca Taurus Media - dop. red.]. Chłopaki stali na stanowisku, że druga „Ćma” musi wyjść jak najprędzej. W innym wypadku Czytelnicy straciliby zainteresowanie.
Nie mieliśmy zbyt wiele gotowego materiału, ale czuliśmy, że idealnym momentem na premierę byłby Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Przecież to za 4 miesiące?! Skończyło się na porządnym crunchu, ale było warto. Jak przystało na komiks o superbohaterze, ostatni kadr dyskutowałem z Rafą w środku nocy (śmiech).

Tomasz Grodecki/Fot.Olena Myronchuk
Tomasz Grodecki/Fot.Olena Myronchuk

Kilka nazwisk już padło, ale jacy twórcy Was najbardziej inspirują? Macie jakichś swoich mistrzów?
Tomasz Grodecki: – Paradoksalnie w ostatnim czasie w większym stopniu oddziałuje na mnie popkultura japońska niż ta amerykańska. Amerykanie zdecydowanie oddają pole popkultury Japończykom. Jestem wielkim fanem Yoko Taro. To scenarzysta gier, mang i sztuk teatralnych znany z umiłowania filozofii oraz… noszenia cudacznego hełmu. Niemal każdy scenariusz Taro cechuje głęboki humanizm, melancholijna atmosfera, ale i spora dawka ironii. To dość eksperymentalne, pełne erudycji produkcje bawiące się medium, w którym powstają. W tych grach (NieRze Replikancie oraz Automacie) spędziłem prawie 150 godzin i nie żałuję. Właściwie to jedne z lepiej spędzonych 150 godzin w moim życiu (śmiech).
Jeżeli zaś chodzi o superbohaterszczyznę – lubię Toma Kinga. Podoba mi się, jak potrafi własne doświadczenia (związane z depresją czy pracą jako agent CIA) przekuć na porządne scenariusze. Dialogi Kinga są niesamowicie plastyczne, wręcz poetyckie. Te komiksy nie każdemu przypadną do gustu, a i sam King lepiej odnajduje się w bardziej niszowych tytułach, ale zdecydowanie warto dać im szansę.
Uwielbiam też kino Hayao Miyazakiego. Uważam, że jest po prostu piękne. Moje ulubione produkcje mistrza Miyazakiego to „Nausicaä z Doliny Wiatru” i „Księżniczka Mononoke”. Obie o mocno proekologicznym przesłaniu. W trakcie pracy nad komiksem ponownie obejrzałem „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy. Sam film, jak i awanturnicza kreacja Zbigniewa Cybulskiego (bohatera tragicznego tej opowieści) odegrały sporą rolę przy tworzeniu „Hotelu Rubikon”.
Rafa Jankowski: – Moimi mistrzami są Jeff Lemire i Barry Windsor-Smith. Myślę, że od początku najbardziej imponowały mi ich solowe komiksy, takie jak „Łasuch”, „Wolverine: Broń X” czy „Potwory”. W samodzielnym tworzeniu jest coś, co nadaje dziełom unikalną indywidualność.
Obaj twórcy najlepiej sprawdzają się właśnie w autorskich projektach, kiedy mogą w nieograniczony sposób puścić wodze fantazji. Lemire i Windsor-Smith w swoich dziełach ukazują traumy i nierozliczone przeszłości, które są tak naprawdę głównymi motywami „Mięcha”. Sporą inspirację stanowią też dla mnie ich szalone, pełne ekspresji ilustracje.

"Ćma. Hotel Rubikon", scen. Tomasz Grodecki, rys. Rafał Bąkowicz/Fot.: materiały prasowe
"Ćma. Hotel Rubikon", scen. Tomasz Grodecki, rys. Rafał Bąkowicz/Fot.: materiały prasowe

Jaka przyszłość czeka Ćmę? Macie już pomysł na dalszy rozwój bohatera? No i kiedy fani mogą się spodziewać trzeciego zeszytu?
Tomasz Grodecki: Trzecia „Ćma” będzie horrorem. Pierwsze próby umieszczenia bohatera w tej konwencji zaprezentowałem już w „Selfie trumiennym” [drugim epizodzie serii - dop. red.]. Chciałbym też, by w „Ćmie” pojawiło się więcej pulpy, by mocniej nawiązywała do tych wydawanych od końca XIX wieku do późnych lat 50. tanich, rozrywkowych magazynów z opowiadaniami grozy, fantasy, science fiction, romansami itp.
Zależy mi, by Ćma miała własne DNA, by nie była tylko kolejnym klonem Batmana. Potrzebuję jednak czasu, by rozbudować mitologię tej postaci, jak i przedstawić fragmenty jej przeszłości.
Kiedy kolejny zeszyt? Oby jak najprędzej (śmiech). Na Komiksowej Warszawie [festiwal komiksu - dop. red.], a najlepiej jeszcze wcześniej.

Jakieś marzenie?
Rafa Jankowski: – Nie wypalić się zawodowo i czytać jak więcej komiksów (śmiech). A tak poważnie – mam nadzieję dalej współpracować przy „Ćmie”, świetnie się przy tym bawię. Marzę też, by „Mięcho” znalazło swoje miejsce na rynku, by powstały kolejne zeszyty tej serii. Pięknie patrzeć, jak nasze projekty rosną w siłę i zdobywają rozgłos. A Wy Czytelnicy, pamiętajcie: CZYTAJCIE KOMIKSY!
Tomasz Grodecki: – Wybujałe, ale ekranizacja „Ćmy”. Albo gra. Może wówczas coś więcej zarobiliśmy na tym projekcie (śmiech). Polski rynek komiksowy jest trudny, ale mamy nadzieję, że uda nam się wydać jak największą liczbę zeszytów. Tylko wówczas Ćma rozwinie skrzydła. A jeżeli czyta ten tekst osoba decyzyjna z CD-Projektu czy Netflixa, to liczymy na jakąś współpracę (śmiech).

Dobra książka

Dobra książka - najnowsze informacje

Rozrywka