piątek, 14 marca 2025 15:46, aktualizacja 2 godziny temu

"Wszyscy ludzie mają w sobie pierwiastek szaleństwa". To nie jest klasyczny pojedynek komiksowych bohaterów

Autor Mirosław Haładyj
"Wszyscy ludzie mają w sobie pierwiastek szaleństwa". To nie jest klasyczny pojedynek komiksowych bohaterów

– Grant Morrison zastosował podejście psychoanalityczne, eksplorując traumę i zaburzenia psychiczne zarówno Batmana, jak i zamkniętych w Arkham złoczyńców. Kluczowe pytanie, które przewija się przez całą historię, brzmi: czy Batman rzeczywiście różni się od ludzi, których ściga? – mówi o komiksie "Batman: Azyl Arkham" Michał Chudoliński, socjolog i najlepszy batmanolog w Polsce. Przełomowe dzieło w sposobie podejścia do postaci Mściciela z Gotham zostało niedawno wznowione nakładem Wydawnictwa Egmont. – To de facto pierwsza artystowska opowieść o Mrocznym Rycerzu. Surrealistyczna, na wskroś europejska. Nic zresztą dziwnego, że opiniotwórczy belgijski magazyn „Moustique” umieścił ją niedawno na liście stu najważniejszych powieści graficznych w historii.

"Batman: Azyl Arkham" to jedno z najbardziej przejmujących dzieł w historii komiksu. Powieść graficzna, stworzona przez Granta Morrisona i zilustrowana przez Dave’a McKeana, daleko wykracza poza standardową opowieść o Mrocznym Rycerzu. To mroczna, symboliczna podróż do świata obłędu, w której Batman musi zmierzyć się nie tylko z Jokerem i innymi przeciwnikami, ale także z samym sobą.

O fenomenie działa Granta Morrisona i Dave’a McKeana porozmawialiśmy z Michał Chudoliński jest socjologiem, wykładowcą Collegium Civitas, a nade wszystko krytykiem komiksowym i redaktorem prowadzącym bloga "Gotham w deszczu", będącego w kraju najpopularniejszą witryną poświęconą Batmanowi a także autor książki "Mroczny Rycerz Gotham - szkice z kultury popularnej" (wyd. Universitas), która zdobyła Nagrode Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Michał Chudoliński/Fot.: Emilia Ułanowicz - Emi Nencja - Photographer
Michał Chudoliński/Fot.: Emilia Ułanowicz - Emi Nencja - Photographer

Panie Michale, "Azyl Arkham" jest dziełem kultowym, stał się takim praktycznie zaraz po swojej premierze. Na czym pana zdaniem zasadza się jego fenomen?

– Fenomen "Azylu Arkham" wynika z jego unikalnej warstwy narracyjnej i artystycznej, które wyróżniają go na tle innych historii o Batmanie. To de facto pierwsza artystowska opowieść o Mrocznym Rycerzu. Surrealistyczna, na wskroś europejska. Nic zresztą dziwnego, że opiniotwórczy belgijski magazyn „Moustique” umieścił ją niedawno na liście stu najważniejszych powieści graficznych w historii. Od niej zaczyna się myśl o imprincie komiksów dla dorosłych w DC Comics, znany dzisiaj jako Vertigo.

W momencie swojej premiery w 1989 roku komiks przełamał schematy konwencjonalnych opowieści o superbohaterach. Nie był to klasyczny pojedynek Batmana z Jokerem czy innym wrogiem, ale dekonstrukcja psychiki Mrocznego Rycerza oraz jego przeciwników. Komiks miał stanowić element kampanii promocyjnej „Batmana” Tima Burtona ale premierę przesunięto kilka miesięcy później. Wydawca obawiał się, że przez wizerunek Jokera Jack Nicholson będzie kojarzony z tranwestytami, co z dzisiejszej perspektywy może wydawać się niedorzeczne.

Ciekawa jest perspektywa z jakiej dokonujemy oglądu postaci Batmana.

– Grant Morrison zastosował podejście psychoanalityczne, eksplorując traumę i zaburzenia psychiczne zarówno Batmana, jak i zamkniętych w Arkham złoczyńców. Kluczowe pytanie, które przewija się przez całą historię, brzmi: czy Batman rzeczywiście różni się od ludzi, których ściga?

To, co wyróżnia ten komiks, to jego warstwa wizualna. Dave McKean nie tylko ilustruje historię, ale wręcz nadaje jej formę onirycznego, niemal halucynacyjnego doświadczenia. Jego styl nie przypomina tradycyjnego komiksu – to mieszanka kolaży, malarstwa i zniekształconych kadrów, które odzwierciedlają stan psychiczny bohaterów. Takie podejście sprawia, że czytelnik odczuwa niepokój, który wciąga go w klaustrofobiczny klimat Arkham.

Innymi słowy autorzy dekonstruują tutaj postać Mrocznego Rycerza?

– Nie wystarczy powiedzieć, że Azyl Arkham jest dekonstrukcją Batmana – on jest jego psychoanalitycznym autoportretem w formie labiryntu, gdzie zarówno bohater, jak i czytelnik muszą poddać się procesowi samopoznania. Morrison buduje narrację w duchu hermeneutycznym: fabuła sama w sobie nie oferuje jednoznacznych odpowiedzi, ale raczej zmusza do interpretacji, prowadząc czytelnika przez różne poziomy znaczeniowe.

Azyl Arkham to dzieło psychoanalityczne, narracyjne i estetyczne, które zamiast mówić o Batmanie, mówi o nas samych – o naszych lękach, podświadomych demonach i pytaniu, gdzie kończy się normalność, a zaczyna obłęd. Komiks operuje dwoma przeplatającymi się narracjami: współczesnym koszmarem Batmana w Arkham oraz tragiczną historią dr. Amadeusza Arkham. Morrison stosuje techniki strumienia świadomości i narrację szkatułkową, by zatarć granice między teraźniejszością a przeszłością. Każdy segment fabuły ma swoje lustrzane odbicie w przeszłości – historia Arkham jest zapowiedzią losu Batmana.

Istotna jest również struktura labiryntu w komiksie, zwłaszcza ślepych zaułków. Arkham to miejsce ustrukturyzowane jak mityczny labirynt: Batman wchodzi, przechodzi przez kolejne „kręgi” szaleństwa i na końcu konfrontuje się z pytaniem: kim jestem, jaka jest moja rola w tym świecie? Mitologiczna podróż bohatera (Campbellowska monomitowa struktura) zostaje zdekonstruowana – Batman nie wychodzi z Azylu zwycięsko, lecz ze świadomością, że jego „maska normalności” jest krucha. Pokonał swój cień, zmierzył się z jungowskim smokiem ale zderzył się z smutną realnością ludzi wolnych pod względem egzystencjalnym – walka z cieniem nie jest jednorazowa a trwa przez całe życie z racji tego, że nasza podświadomość ewoluuje, tak jak i my ewoluujemy. Tak jak świat ewoluuje. W tym sensie Nie jest to tylko opowieść, ale przeżycie psychologiczne. McKean tworzy warstwę wizualną, która imituje efekt psychotycznych zaburzeń percepcji. Kadry są rozmazane, nielinearność narracji odzwierciedla schizofreniczną fragmentację umysłu.

"Batman: Azyl Arkham"/Fot.: Egmont, materiały prasowe
"Batman: Azyl Arkham"/Fot.: Egmont, materiały prasowe

Już  pan wspomniał o tym, ale z pewnością nie byłoby sukcesu tego komiksu bez pary Grant Morrison – Dave McKean. Zacznijmy do tego pierwszego, autora scenariusza. Wydaje się, że "Azyl…" to jeden z najwybitniejszych historii jaka wyszła spod jego pióra, przynajmniej jeśli chodzi o Batmana.

– Morrison słynie z tego, że nie tylko opowiada historię, ale także dekoduje i rekonstruuje mitologię postaci, z którymi pracuje. Co jest o tyle ciekawe, że przy pracach nad tym szczególnym komiksem stykał się z ciętymi uwagami redaktorów DC Comics. Zarzucali mu przeintelektualizowanie, przebrzmiałość. W tamtym czasie zresztą Morrison został niejako odrzucony przez Alana Moore’a, bardzo chciał być jego podopiecznym. Moore wolał Gaimana, który jak na ironię losu jest obecnie na cenzurowanym z powodu zarzutów o molestowanie seksualne oraz niegodne traktowanie swoich wielbicielek.

W "Azylu Arkham" podszedł do Batmana w sposób, który był rewolucyjny w latach 80. i wciąż pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych ujęć tej postaci. Komiks rozmywa granicę między bohaterem a złoczyńcami. Morrison sugeruje, że Batman, mimo swojego kodeksu moralnego, pod pewnymi względami bardziej pasuje do Arkham niż do Gotham. On nie przejawia się w tej historii jako Bruce Wayne. Najprawdopodobniej dlatego, że komiks jest zapisem snu miliardera. Jego interpretacja przypomina teorię psychoanalizy Lacana – Batman to ktoś, kto nieustannie konstruuje swoją tożsamość w opozycji do swoich wrogów. Bez nich nie istnieje. Nie mamy ponadto pełnego obrazu jego postaci, widzimy go tylko przez pryzmat obłędu otaczających go postaci. To, jak go postrzegamy, zależy od perspektywy, z której na niego patrzymy.

W "Azylu…" pojawia się cała zgraja wrogów Batmana.

– Co najbardziej intrygujące, każdy złoczyńca reprezentuje inny aspekt psychologii Batmana: Joker – anarchia, chaos, brak zasad (Cień Junga); Dwie Twarze – obsesja na punkcie porządku i równowagi (Animus i Dualizm); Mad Hatter – eskapizm i ucieczka w iluzję (dzieciństwo Wayne’a). W ogóle Azyl jako metafora umysłu Batmana jest inwencją absorbującą – W całym komiksie Arkham nie jest tylko miejscem, ale alegorią zamkniętego świata psychiki bohatera. Im dalej Batman zagłębia się w azyl, tym bardziej zagłębia się w siebie. Co do Jokera jeszcze - Morrison sugeruje, że arlekin nienawiści może cierpieć na "super-sanity", stan psychiczny, w którym w każdej chwili może dostosować swoją osobowość do otaczającego świata. Jest więc personifikacją postmodernistycznej płynnej tożsamości, o której socjologicznie wspominał Zygmunt Bauman.

Morrison nie stara się pokazać Batmana jako klasycznego herosa – wprost przeciwnie, przedstawia go jako kogoś, kto sam znajduje się na skraju szaleństwa. Ta interpretacja wyprzedziła swoje czasy i dopiero późniejsze dekady komiksów oraz gier komputerowych (np. seria Arkham od Rocksteady) w pełni doceniły ten motyw.

Co pana zdaniem jest najsilniejszą stroną tego opowiadania?

– Najmocniejszą stroną komiksu jest jego wielopoziomowa narracja. Morrison stworzył – opowieść, którą można odczytać na kilku poziomach. Z jednej strony jest to psychologiczny dreszcczowiec – Jeśli spojrzymy na fabułę dosłownie, to historia o tym, jak Batman musi stawić czoła buntowi w Arkham. Przeciwnicy stawiają mu wyzwania fizyczne i psychiczne, zmuszając do przekroczenia własnych granic.

Podskórnie zaś mamy do czynienia z opowieścią o traumie – w historii dr. Amadeusza Arkhama losy przeplatają się z wydarzeniami współczesnymi. Obsesja psychiatry, jego szaleństwo i upadek są lustrzanym odbiciem tego, co może się stać z Batmanem. Zamaskowany krzyżowiec przechodzi symboliczną podróż, w której konfrontuje się z własnymi lękami i moralnymi dylematami. Morrison nie podaje przy tym czytelnikowi jednoznacznych odpowiedzi. To opowieść, która wymaga analizy, drugiej i trzeciej lektury. Osobiście odczytuje ten komiks jako przypowieść o terapeutycznym procesie akceptacji własnego szaleństwa. Morrison sugeruje, że wszyscy ludzie mają w sobie pierwiastek szaleństwa. Różnica polega na tym, czy go zaakceptujemy, czy będziemy się go wypierać.

"Batman: Azyl Arkham"/Fot.: Egmont, materiały prasowe
"Batman: Azyl Arkham"/Fot.: Egmont, materiały prasowe

Pamięta pan swoją pierwszą lekturę tego komiksu i jej okoliczności? Co zrobiło na panu szczególne wrażenie?

– Po raz pierwszy zetknąłem się z „Azylem Arkham” za sprawą polskiego wydania w ramach kolekcji „Mistrzowie Komiksu”, niegdyś jednego z najdroższych wydań do dostania na Allegro. Przyznaje, że pierwszy kontakt z komiksem jest doświadczeniem psychologicznym i estetycznym eksperymentem. Struktura narracji i warstwa wizualna działają przeciw oczekiwaniom czytelnika, co prowadzi do poczucia dezorientacji i podświadomego niepokoju. Teksty, kadry i struktura scenariusza sprawiają, że odbiór jest nielinearny, co zmusza czytelnika do rekonstrukcji znaczenia. Morrison stosuje narracyjnie strukturę paranoidalną – nic nie jest do końca jasne, a im bardziej próbujemy znaleźć odpowiedź, tym bardziej rzeczywistość się rozmywa.

Jest pan autorem książki "Mroczny Rycerz Gotham. Szkice z kultury popularnej" w której przez pryzmat socjologii dewiacji przygląda się pan zarówno samemu Batmanowi, jak i jego antagonistom. Domyślam się, że "Azyl…" stanowi dla pana szczególnie ważną pozycję…

– W kontekście teorii dewiacji "Azyl Arkham" można analizować jako opowieść o instytucjonalnej kontroli i jej granicach. Batman staje się tutaj outsiderem w świecie, w którym szaleństwo jest normą. Można spojrzeć na ten komiks przez pryzmat "Nadzorować i karać" Michela Foucaulta – Arkham jest instytucją dyscyplinującą, ale zamiast naprawiać przestępców, raczej ich cementuje w roli złoczyńców. Widzę tutaj również wpływ Teorii anomii Durkheima – Joker i inni mieszkańcy Arkham są produktem społeczeństwa, które nie pozwala im funkcjonować poza jego ramami. Instytucje psychiatryczne nie zawsze służyły do leczenia osób chorych. Przez wiele dekad stanowiły one usankcjonowany mechanizm radzenia sobie z jednostkami odrzuconymi, niechcianymi. Stanowiących przeszkodę, na przykład, w otrzymaniu spadku.

W obliczu tego, co pan powiedział, nie dziwi pozycja "Azylu…" i to, że jest taka ważny dla postaci Batmana.

– „Azyl Arkham” jest dla mnie ważny również dlatego, że stanowi próbę psychoanalizy Batmana po rewolucjach, jakie Frank Miller i Alan Moore zgotowali Mścicielowi w kolejno „Powrocie Mrocznego Rycerza” oraz „Zabójczym Żarcie”. Morrison nie chciał, aby Batman w kolejnych latach przeistoczył się w Punishera, antybohatera znanego z uniwersum Marvela. Chciał ocalić go od nihilizmu charakterystycznego dla Mrocznego Wieku komiksu amerykańskiego.

Mimo, że sporo już pan o tym mówił, odnoszę wrażenie, że wszystko powiedzieliśmy o szacie graficznej "Azylu…". Dość powiedzieć, że nadal, po ponad 30 latach robi wrażenie. Ale, jak pan wspomniał, wymowa rysunków jest dużo bardziej złożona, nasączona symboliką… ich autor, Dave McKean, sprawił, że fabuła ma godną oprawę.

– McKean unika klasycznej kreski, zamiast tego tworząc atmosferę, która przypomina malarskie dzieła Francisa Bacona. Kadry są często abstrakcyjne, nieostre, fragmentaryczne. Symbolika wizualna jest tu równie istotna co fabularna: Zniekształcone twarze odzwierciedlają stan psychicznych postaci. Mroczne, przygaszone barwy podkreślają depresyjny, klaustrofobiczny nastrój. Brak wyraźnych granic między postaciami a otoczeniem – oddający temat szaleństwa i utraty tożsamości.

Mówiąc o "Azylu...", nie wypada nie powiedzieć o grze komputerowej, jaka powstała na jego motywach a która, podobnie jak komiks, również okazała się sukcesem.

– Gra studia Rocksteady (z 2009 r.) czerpie inspiracje z komiksu, ale adaptuje historię na potrzeby medium. W zasadzie częściej jest odbierana jako próba dojrzalszego wskrzeszenia motywów znanych z kreskówki „Batman: Serial animowany” („Batman: The Animated Series”). Nic w tym dziwnego – wszakże za scenariusz gry odpowiada Paul Dini, wieloletni scenarzysta kultowej animacji o Batmanie. Podczas gdy komiks jest bardziej abstrakcyjny, gra koncentruje się na akcji i mechanikach detektywistycznych. Mimo to zachowano motyw klaustrofobicznego Arkham oraz eksplorację psychiki Batmana – za pomocą halucynacji wywołanych przez Stracha na Wróble.

Okładka komiksu "Batman: Azyl Arkham"/Fot.: Egmont, materiały prasowe
Okładka komiksu "Batman: Azyl Arkham"/Fot.: Egmont, materiały prasowe

Na koniec nie sposób nie wspomnieć o tym, że naszą rozmowę sprowokowało to, że "Batman: Azyl Arkham" doczekał się w tym roku wznowienia przez egmontowski Świat Komiksu. Jak ocenia pan to wydanie?

– Najnowsze wydanie komiksu oparto o amerykańską edycję Absolute – najbardziej ekskluzywny wariant wydania, przeznaczony wyłącznie dla wybitnych osiągnięć w wydawnictwie DC Comics. Powrócono do oryginalnych plansz komiksu, przywrócono ich pierwotny blask. Jest to zresztą dokładnie opisane w wydaniu. Osobiście jestem urzeczony grafiką znajdującą się za obwolutą. Absolutne mistrzostwo grafiki.


Michał Chudoliński (ur. 1988) - Krytyk komiksowy i filmowy. Prowadzi zajęcia z zakresu amerykańskiej kultury masowej – ze szczególnym uwzględnieniem komiksów – w Collegium Civitas. Pomysłodawca i redaktor prowadzący bloga „Gotham w deszczu” (YouTube: @Gothamwdeszczu). Współzałożyciel i członek rady nadzorczej Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. Autor książki "Mroczny Rycerz Gotham - szkice z kultury popularnej" (wyd. Universitas), nominowanej do Nagrody "Debiut Roku 2023" Polskiego Towarszystwa Badań nad Filmem i Mediami oraz Nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Laureat Nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Fot.: Emilia Ułanowicz - Emi Nencja - Photographer/Egmont, materiały prasowe

Dobra książka

Dobra książka - najnowsze informacje

Rozrywka