29 lipca 2024 roku w Opatowcu, małej miejscowości w powiecie kazimierskim, odbyły się uroczystości upamiętniające 80. rocznicę brutalnej pacyfikacji, jakiej dokonali hitlerowscy Niemcy w czasie II wojny światowej. Wydarzenie to miało miejsce 29 lipca 1944 roku i odcisnęło głębokie piętno na lokalnej społeczności. Opatowiec, choć niewielki, stał się świadkiem jednych z najokrutniejszych działań wojennych na terenie Polski, które do dziś budzą grozę i smutek w sercach mieszkańców oraz potomków ofiar. Dzisiejsze uroczystości, z udziałem władz, mieszkańców i gości, miały na celu nie tylko oddanie hołdu ofiarom, ale także przypomnienie młodszym pokoleniom o tych tragicznych wydarzeniach.
Tło historyczne: Tragiczne dni w lipcu 1944 roku
Podczas II wojny światowej Opatowiec był jedną z wielu polskich miejscowości, które znalazły się w ogniu wojennych działań. Miejscowa ludność, mimo olbrzymiego ryzyka, aktywnie wspierała polski ruch oporu, udzielając schronienia partyzantom, dostarczając im żywność i informacje. Współpraca z polskim podziemiem była dla wielu mieszkańców obowiązkiem patriotycznym, ale także powodem do dumy. Niestety, ta odwaga spotkała się z brutalnym odwetem ze strony niemieckich okupantów.
15 lipca 1944 roku na rynku w Opatowcu doszło do starcia między oddziałem partyzanckim Armii Krajowej "Skok" a dwudziestoosobowym oddziałem żandarmerii niemieckiej. Niemcy, całkowicie zaskoczeni śmiałym atakiem, ponieśli dotkliwe straty. To wydarzenie, choć stanowiło sukces dla polskiego ruchu oporu, miało tragiczne konsekwencje dla mieszkańców Opatowca. Niemcy, rozwścieczeni stratami i nieustającą działalnością partyzancką na tym terenie, postanowili zemścić się na całej miejscowości.
Kolejne dni przyniosły jeszcze więcej napięć. 27 lipca, oddziały AK z pobliskich wsi, w tym z Ujścia Jezuickiego, Gręboszowa i Lubiczka, przeprowadziły udany atak na posterunek niemiecki w Dęblinie nad Dunajcem, który był obsadzony przez Ukraińców dowodzonych przez niemieckiego oficera. W wyniku tej akcji posterunek został rozbity, a jego komendant wzięty do niewoli. Został on przewieziony do Opatowca, gdzie przetrzymywano go do 29 lipca 1944 roku.
Zemsta Niemców za te działania była nieunikniona. Hitlerowcy postanowili spacyfikować Opatowiec, uważając go za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w regionie. Atak został starannie zaplanowany i przeprowadzony z niezwykłą precyzją. Zamiast atakować od strony głównych dróg, co mogłoby dać szansę na przygotowanie obrony, Niemcy zaatakowali z kierunku Nowego Korczyna, co było całkowicie niespodziewane dla mieszkańców i partyzantów.
Przebieg pacyfikacji: Noc terroru i zniszczenia
29 lipca 1944 roku, krótko przed zmierzchem, na horyzoncie pojawiła się nieprzyjacielska kolumna wojskowa składająca się z około 50 wozów konnych, poprzedzanych przez pluton zwiadowców. Był to "Kosaken - Schuma - Batalion", ukraiński batalion dowodzony przez niemieckich oficerów, liczący 350 żołnierzy uzbrojonych w broń maszynową i granatniki. Miejscowi partyzanci, widząc nadciągające siły, natychmiast podjęli próbę powiadomienia swoich dowódców, w tym komendanta IV batalionu "Niebory" oraz dowódcy oddziału dywersyjnego "Oszczep", Stanisława Kopcia. Niestety, wsparcie, na które liczyli mieszkańcy Opatowca, nie nadeszło na czas.
Oddziały partyzanckie, świadome przewagi liczebnej i siły wroga, zmuszone były wycofać się z miejscowości, pozostawiając nieopatrznie niemieckiego jeńca. Młodzież, pełna obaw, szukała schronienia w piwnicach i sąsiednich wioskach, podczas gdy starsi mieszkańcy, chorzy, rodzice z małymi dziećmi oraz kilku żołnierzy AK pozostali w swoich domach, nieświadomi nadciągającej tragedii.
Ukraiński batalion wkroczył do Opatowca około godziny 17:00. Początkowo wydawało się, że żołnierze ograniczą się do zajmowania kwater i zarekwirowania niezbędnych zapasów. Jednakże, kiedy natknęli się na niemieckiego oficera, który opowiedział im o sytuacji w Opatowcu, scenariusz wydarzeń przybrał dramatyczny obrót. Żołnierze rozpoczęli brutalne rabunki i gwałty na kobietach, co spotkało się z desperacką obroną ze strony mieszkańców. Niemcy odpowiedzieli ogniem, nie oszczędzając nikogo – ani kobiet, ani dzieci, ani starców.
W miarę zapadania zmroku, partyzanci, którzy wcześniej wycofali się z miejscowości, postanowili spróbować odbić Opatowiec. Część z nich dotarła do rynku, jednak zostali zauważeni przez obsadzoną na dzwonnicy kościelnej załogę karabinu maszynowego, która natychmiast otworzyła ogień. Rozpoczęła się chaotyczna wymiana strzałów. Oddziały partyzanckie próbowały przejąć inicjatywę, ostrzeliwując wroga z różnych stron, jednak Niemcy, widząc zagrożenie dla swojej przeprawy przez Wisłę, zdecydowali się na radykalne działania. Użyli pocisków zapalających, które skierowali na plebanię i okoliczne domy, wzniecając pożary, które wkrótce pochłonęły dużą część zabudowań w rynku.
Około godziny 23:00, kiedy ostatnie grupy Ukraińców przeprawiły się na prawy brzeg Wisły, niemieckie moździerze rozpoczęły ostrzał rynku i okolicznych budynków, kończąc dzieło zniszczenia. Spalono 80 domów i zabudowań gospodarskich, a cała miejscowość została niemalże zrównana z ziemią.
Ofiary pacyfikacji: Pamięć o tych, którzy zginęli
W wyniku pacyfikacji Opatowca zginęło 30 osób, w tym 9 mieszkańców, a 16 osób zostało uprowadzonych przez Niemców i później zamordowanych w bestialski sposób. Wspólna mogiła na cmentarzu parafialnym w Opatowcu stała się miejscem spoczynku dla poległych żołnierzy oraz zamordowanej ludności cywilnej. Na marmurowej płycie, umieszczonej na grobie, widnieją nazwiska ofiar, wśród których najmłodszy był 6-letni Zbyszek Madej, a najstarsza – 88-letnia Eleonora Wojciechowska.
Pacyfikacja Opatowca była jednym z wielu tragicznych epizodów w historii II wojny światowej, które miały na celu zastraszenie ludności cywilnej i złamanie ducha oporu. Jednak mimo tych brutalnych działań, mieszkańcy Opatowca, podobnie jak wiele innych polskich społeczności, nie poddali się. Ich opór, choć okupiony ogromnymi stratami, stał się symbolem niezłomności i woli walki o wolność.
Uroczystości upamiętniające: Wspólne przeżywanie historii
29 lipca 2024 roku, dokładnie 80 lat po tych tragicznych wydarzeniach, w Opatowcu odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji. Wzięli w nich udział przedstawiciele władz lokalnych i wojewódzkich, kombatanci, harcerze, mieszkańcy Opatowca oraz liczni goście. Wśród nich znalazł się Poseł na Sejm RP Krzysztof Lipiec, Burmistrz Miasta i Gminy Opatowiec Sławomir Kowalczyk oraz inni przedstawiciele lokalnych władz.
Uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej, której przewodniczył biskup kielecki Jan Piotrowski. W trakcie mszy, Janina Siemieniec i Elżbieta Glińska odczytały listę ofiar pacyfikacji, przypominając zebranym o tragicznych losach ich przodków. Po zakończeniu nabożeństwa, uczestnicy udali się na cmentarz parafialny, gdzie złożono wieńce i zapalono znicze pod mogiłą upamiętniającą ofiary mordu.
Obchody rocznicy uświetniły występy młodzieży, które zostały przygotowane pod kierunkiem Wiesława Tomali. W uroczystości wzięły także udział Poczty Sztandarowe Związku Strzeleckiego Niepodległość im. generała Bronisława Kwiatkowskiego, Ochotniczych Straży Pożarnych z Opatowca, Kociny i Krzczonowa oraz harcerze z 14 Batalionu Drużyn Wędrowniczych im. Lucjana Skrzyńskiego, działającego przy Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Opatowcu.
Znaczenie pamięci historycznej: Dlaczego warto pamiętać?
Obchody 80. rocznicy pacyfikacji Opatowca miały nie tylko na celu upamiętnienie ofiar, ale także przypomnienie młodszym pokoleniom o tragicznych wydarzeniach z przeszłości. Jak podkreślił wicemarszałek Województwa Małopolskiego Ryszard Pagacz, „naszym obowiązkiem jest pamiętać o ofiarach tej masakry i robić wszystko, aby pamięć ta przetrwała w młodym pokoleniu”. Mieszkańcy Opatowca wraz z samorządem gminy dbają o to, by pamięć o krwawych wydarzeniach, które dotknęły ich miejscowość przed 80 laty, nie zginęła.
Wspólne upamiętnianie takich rocznic to nie tylko wyraz hołdu dla ofiar, ale także ważny element kształtowania tożsamości i świadomości historycznej społeczności lokalnej. Opatowiec, jak wiele innych miejsc w Polsce, nosi na sobie piętno wojennych zbrodni, ale jednocześnie jest miejscem, gdzie odwaga i poświęcenie mieszkańców w walce z okupantem pozostają wciąż żywe w pamięci.
Edukacja i przekazywanie pamięci
Jednym z najważniejszych elementów obchodów rocznicowych jest edukacja młodzieży i przekazywanie pamięci historycznej kolejnym pokoleniom. W szkołach i instytucjach kulturalnych organizowane są liczne spotkania, prelekcje i warsztaty, mające na celu przypomnienie młodym ludziom o tych tragicznych wydarzeniach. Dzieje Opatowca są częścią historii Polski, a pamięć o nich powinna być pielęgnowana jako ostrzeżenie przed okrucieństwami wojny i totalitaryzmu.
Dzięki takim inicjatywom, jak te organizowane w Opatowcu, młodzież ma szansę nie tylko poznać historię swojej miejscowości, ale także zrozumieć, jak ważne jest pielęgnowanie wartości takich jak wolność, niepodległość i solidarność. Pamięć o ofiarach pacyfikacji jest także przestrogą przed powtórzeniem się podobnych tragedii w przyszłości.
Wnioski: Pamięć jako fundament tożsamości
Rocznica pacyfikacji Opatowca to wydarzenie, które na nowo przypomina o tragicznych losach tej niewielkiej miejscowości. Dzieje Opatowca, naznaczone bólem i cierpieniem, są jednak także historią odwagi i nieustępliwości w obliczu bezwzględnego wroga. Dzisiejsze uroczystości pokazały, że pamięć o tych wydarzeniach jest wciąż żywa, a lokalna społeczność czuje się zobowiązana do przekazywania tej historii kolejnym pokoleniom. W tym tkwi siła Opatowca i jego mieszkańców – w nieustannym przypominaniu o przeszłości, która kształtuje teraźniejszość i przyszłość tej wyjątkowej miejscowości.
Mieszkańcy Opatowca, choć wciąż żyjący w cieniu tragicznych wydarzeń sprzed 80 lat, pokazali, że pamięć o przeszłości jest fundamentem tożsamości i siły wspólnoty. Dzięki ich determinacji i zaangażowaniu, historia Opatowca nie zginie, a ofiary pacyfikacji będą na zawsze zapamiętane jako bohaterowie, którzy oddali życie za wolność i godność swojego narodu.
fot. MUW, UG Opatowiec