środa, 28 lutego 2024 08:49, aktualizacja 7 miesięcy temu

Benedykt XVI powstrzymywał przyjście Antychrysta? Ekspert: Rezygnacja była kontrowersyjna

Autor Mirosław Haładyj
Benedykt XVI powstrzymywał przyjście Antychrysta? Ekspert: Rezygnacja była kontrowersyjna

– Rezygnacja Benedykta XVI była i pozostaje decyzją niezwykle kontrowersyjną – już choćby dlatego, że nie podjął jej żaden papież od ponad 700 lat. Co więcej nigdy w historii nie zdarzyło się, by papież, który ustąpił, zachował papieskie imię oraz szaty podobne do papieskich i twierdził, że pomimo rezygnacji cały czas zachowuje jakiś duchowy związek z papiestwem – mówi w rozmowie z Głos24 Paweł Chmielewski, autor książki „Pontyfikat kryzysu. Dlaczego ustąpił papież Benedykt XVI”. – Po śmierci Józefa Ratzingera papież Bergoglio podjął bardzo wiele zdecydowanych i kontrowersyjnych decyzji, których, jak można sądzić, nie chciał podejmować za życia poprzednika. Dotyczy to między innymi tematyki podejścia duszpasterskiego wobec osób w związkach nieregularnych oraz tej samej płci – dodaje.

11 lat po podjęciu przez papieża Benedykta XVI decyzji o dobrowolnym ustąpieniu ze swojej funkcji nie cichną spekulacje na temat jego pontyfikatu i abdykacji. Czy papież Benedykt był zapowiadanym katechonem, który powstrzymywał przyjście Antychrysta? Czy na rezygnację papieża wpłynęła mafia z Sankt Gallen? I czy jego abdykacja na pewno była ważna? To tylko niektóre z pytań, na jakie stara się odpowiedzieć Paweł Chmielowski, autor książki „Pontyfikat kryzysu. Dlaczego ustąpił papież Benedykt XVI”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

– W książce omawiam różnego rodzaju naciski, jakie wywierano na Benedykta w czasie jego pontyfikatu, w dużej mierze poprzez generowanie sztucznych kryzysów. To na przykład afera kondomowa, skandal Vatileaks czy nagonka wywołana zdjęciem ekskomuniki z bp. Richarda Williamsona – mówi w rozmowie z Głos24 Paweł Chmielowski, dziennikarz i publicysta. – Sądzę, że da się bronić tezy, zgodnie z którą Benedykt XVI nie ustąpiłby z urzędu, gdyby tych kryzysów nie wywoływano; mógłby wówczas sprawować pontyfikat w większym spokoju – dodaje.

Autor w swojej książce oddaje głos między innymi kard. Gerhardowi Müllerowi, bliskiemu przyjacielowi papieża Benedykta, odkrywa ciekawą paralelę pomiędzy abdykacją Celestyna w XIII wieku a tą, której dokonał Ratzinger, oraz dostrzega kluczowe momenty poważnych kryzysów, którym musiał stawić czoła Benedykt XVI.

Z autorem "Pontyfikatu kryzysu” porozmawialiśmy na temat teorii spiskowych, związanych z abdykacją Benedykta XVI.

Paweł Chmielewski/Fot.: Paweł Chmielewski, archiwum prywatne
Paweł Chmielewski/Fot.: Paweł Chmielewski, archiwum prywatne

Panie Pawle, 28 lutego 2013 r. papież Benedykt XVI dobrowolnie ustąpił ze swojej funkcji, co zapowiedział 17 dni wcześniej. Pamięta pan dzień abdykacji? Co wtedy pan czuł i myślał?

– Podobnie jak większość katolików – głębokie zdziwienie, a nawet szok. Wprawdzie Joseph Ratzinger w przeszłości sugerował, że uważa papieską rezygnację za zasadniczo możliwą, ale nikt nie traktował tych wypowiedzi zbyt dosłownie, jako że poprzednie dobrowolne ustąpienie z tronu św. Piotra miało miejsce ponad 700 lat wcześniej. Naturalnie od razu pojawiły się pytania o to, kto będzie jego następcą – i jak ułożą się relacje między nowym papieżem a Benedyktem XVI.

W swojej książce dogłębnie analizuje pan to wydarzenie i jego konsekwencje, bo też z czasem wokół tej decyzji narosło wiele mitów i teorii spiskowych. To właśnie one były powodem, dla którego podjął się pan tego tematu?

– Rozpocząłem pracę nad książką po śmierci Benedykta XVI. Jego odejście pozwoliło na perspektywę obejmującą całość szczególnego okresu po abdykacji. Pomimo upływu wielu lat od rezygnacji w świecie Kościoła nie ustały bynajmniej gwałtowne polemiki dotyczące przyczyn, przebiegu i skutków tego aktu. Formułowano różne opinie, również pod kątem rozmaitych wypowiedzi, które niejako „rzucał” światu Benedykt już z pozycji „emeryta”. Po 31 grudnia 2023 roku, kiedy odszedł, zaistniała możliwość bardziej spokojnego i analitycznego przyjrzenia się całemu problemowi rezygnacji – tym więcej, że śmierć papieża pozwoliła na opublikowanie przez osoby znające osobiście Benedykta wielu książek, wywiadów i artykułów zawierających niepublikowane wcześniej informacje.

Okładka książki „Pontyfikat kryzysu. Dlaczego ustąpił papież Benedykt XVI”/Fot.: Wydawnictwo Esprit, materiały prasowe
Okładka książki „Pontyfikat kryzysu. Dlaczego ustąpił papież Benedykt XVI”/Fot.: Wydawnictwo Esprit, materiały prasowe

Jak wspomniałem, wokół decyzji Benedykta XVI powstało wiele teorii spiskowych. Trudno nie zauważyć ich wzmożenia w ostatnim czasie, co związane jest nie tylko ze śmiercią papieża, ale i działalnością jego następcy. Pana zdaniem papież emeryt wpływał na pontyfikat Franciszka?

– Wpływał i to bardzo znacząco. Kiedy w 1294 roku ustąpił papież Celestyn V, jego następca Bonifacy VIII zdecydował się go uwięzić. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to szokująco, ale Bonifacy rozumiał, że osoba Celestyna mogłaby być rozgrywana przez przeciwników nowego pontyfikatu. W przypadku papieża Benedykta nie było takiego zagrożenia, co nie oznacza, że osoba „papieża-emeryta” w Ogrodach Watykańskich nie oddziaływała na Franciszka, wprost przeciwnie. Benedykt, ustępując, zapowiadał, że nie będzie już więcej publikować żadnych tekstów. Po kilku latach zmienił zdanie i zaczął pozwalać na ogłaszanie różnych artykułów. Franciszek musiał liczyć się z ewentualną reakcją Benedykta na swoje decyzje. Po śmierci Józefa Ratzingera papież Bergoglio podjął bardzo wiele zdecydowanych i kontrowersyjnych decyzji, których, jak można sądzić, nie chciał podejmować za życia poprzednika. Dotyczy to między innymi tematyki podejścia duszpasterskiego wobec osób w związkach nieregularnych oraz tej samej płci.

W swojej książce podejmuje pan wiele wątków związanych z teoriami spiskowymi, takimi jak “mafia” z Sankt Gallen, ważność ustąpienia BXVI czy choćby legalność wyboru Franciszka. Czy ich powstanie nie jest trochę szukaniem sensacji na siłę? Pytam, ponieważ konklawe to nie tylko grupa z Sankt Galen. Decyzja wyboru Franciszka została podjęta większością kardynalskich głosów i nie była kwestionowana przez pozostałych.

– Grupa z Sankt Gallen nie jest żadną „teorią spiskową”, tylko faktyczną i konkretną grupą kardynałów, którzy obradowali regularnie w latach 1996-2006 w szwajcarskim Sankt Gallen. Pracami grupy kierował nieformalnie kardynał Carlo Maria Martini, a w jej skład wchodziło wielu znamienitych purpuratów, głównie z państw Europy Zachodniej. O działaniach Sankt Gallen publicznie wypowiadali się między innymi kardynałowie Walter Kasper i Godfried Daneels, obaj będący jej członkami. W roku 2005 kardynałowie z Sankt Gallen promowali na konklawe osobę Jorge Mario Bergoglia; wówczas bezskutecznie. Tę samą próbę podjęto w roku 2013, tym razem z sukcesem. Opisał to między innymi bliski Franciszkowi dziennikarz Austen Ivereigh, osobisty sekretarz kardynała Cormaca Murphy-O’Connora, innego z bywalców spotkań w Sankt Gallen. Podkreślę zatem raz jeszcze: to nie teoria spiskowa, tylko fakty.

Tak, ale kard. Danieels nazwał żartobliwie ową grupę „mafią” i trudno postrzegać ją jako coś więcej niż pan wspomniał: grupę „lobbystów” optującą za konkretnym kandydatem, co w kontekście konklawe i wyboru papieża jest całkiem zrozumiałe… Wróćmy jednak do teorii poddających w wątpliwość legalność decyzji Benedykta XVI o ustąpieniu i podważających prawowitość wyboru Franciszka I.

– W tych dwóch kwestiach, o których pan wspomniał, jest inaczej. Ja jednak teorie spiskowe zwalczam, a nie je wspieram. W swojej książce szczegółowo je omawiam, bo takie teorie cieszą się ogromną popularnością: w Polsce, we Włoszech, w USA. Moim zdaniem dostępna nam wiedza wskazuje, że Benedykt ustąpił w sposób legalny i tak też został wybrany Franciszek. Napisałem książkę „Pontyfikat kryzysu” również po to, by dać odpór temu, co faktycznie jest nieuzasadnioną teorią spiskową w tym zakresie, moim zdaniem, bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Nie szukam więc sensacji na siłę; wprost przeciwnie, staram się wykazać, że nie warto ani nie należy tego czynić.

Rozumiem, że pana zdaniem papież Benedykt nie był zapowiadanym katechonem, który powstrzymywał przyjście Antychrysta?

– Nie sądzę. Pojęcie „katechona” pojawia się w drugim liście św. Pawła do Tesaloniczan. Autor listu mówi dość enigmatycznie o postaci, która ma czasowo powstrzymywać nadejście wspomnianego Antychrysta. W historii Kościoła próbowano szukać różnych interpretacji tych słów, co często cechowało się pewną sprzecznością: jedni widzieli w antycznym Rzymie katechona, inni właśnie Antychrysta. W książce piszę o katechonie, bo ten temat pojawia się bardzo często w dyskusji o roli Benedykta XVI po jego rezygnacji; z niektórych słów jego biografa, Petera Seewalda, wynika, jakoby sam Benedykt miał pod koniec życia widzieć się w tej roli. W tym kierunku szły też sugestie abp. Georga Gänsweina, prywatnego sekretarza Benedykta, wypowiedziane w jednym z jego najgłośniejszych przemówień, które obficie cytuję i analizuję w książce. Osobiście sądzę jednak, że utożsamianie Benedykta z katechonem jest błędne; przyczyny zamieszania doktrynalnego i moralnego w Kościele są bardzo głębokie, a chaos z tym związany był dość znaczący jeszcze za życia Józefa Ratzingera.

Benedykt XVI swoje ustąpienie tłumaczył wiekiem i brakiem sił. Może też widział, że zadania, jakich musi się podjąć, przerastają go? Marco Politi pisał o pontyfikacie Benedykta wręcz jako o „upadku”. Zresztą tytuł pana książki również jest wymowny.

– Nie ulega żadnej wątpliwości, że Benedykt XVI rzeczywiście uważał się za osobę zbyt słabą, by w sposób skuteczny sprawować urząd następcy św. Piotra. Mówił o tym wielokrotnie i należy potraktować te słowa poważnie. Z drugiej strony wiadomo, że spodziewał się, iż umrze dość szybko po rezygnacji, nawet już po roku. Okazało się jednak, że żył jeszcze przez dziesięć lat. To pokazuje, że w jakimś stopniu błędnie ocenił stan swojego zdrowia.

Powiedział pan wcześniej, że decyzja Benedykta o abdykacji była legalna. Może więc zbyt dużą rolę przypisuje się, nazwijmy to, czynnikom zewnętrznym? I stąd tak duża popularność teorii spiskowych, o czym pan mówił.

– W książce omawiam różnego rodzaju naciski, jakie wywierano na Benedykta w czasie jego pontyfikatu, w dużej mierze poprzez generowanie sztucznych kryzysów. To na przykład afera kondomowa, skandal Vatileaks czy nagonka wywołana zdjęciem ekskomuniki z bp. Richarda Williamsona. Sądzę, że da się bronić tezy, zgodnie z którą Benedykt XVI nie ustąpiłby z urzędu, gdyby tych kryzysów nie wywoływano; mógłby wówczas sprawować pontyfikat w większym spokoju. W konsekwencji należy przyjąć, że rezygnacja została pośrednio wywołana przez zewnętrzne czynniki. Nie sądzę jednak, by miała za tym stać jakakolwiek konkretna grupa ludzi. Chodzi raczej o szeroką falę sprzeciwu wobec jego pontyfikatu, zarówno wewnątrz Kościoła, jak i w świecie wielkich mediów oraz polityki o nastawieniu lewicowo-liberalnym.

Papież Benedykt XVI znany był z bardziej tradycyjnego podejścia do wielu kwestii związanych z Kościołem. Franciszek wydaje się mieć na nie odmienne zdanie. Czy zatem nie jest trochę tak, że powodem powstawania teorii spiskowych jest nie tyle ustąpienie poprzedniego papieża, co działalność jego następcy?

– Rezygnacja Benedykta XVI była i pozostaje decyzją niezwykle kontrowersyjną – już choćby dlatego, że nie podjął jej żaden papież od ponad 700 lat. Co więcej nigdy w historii nie zdarzyło się, by papież, który ustąpił, zachował papieskie imię oraz szaty podobne do papieskich i twierdził, że pomimo rezygnacji cały czas zachowuje jakiś duchowy związek z papiestwem. Tak zrobił Benedykt XVI, stwarzając w ten sposób zupełnie nową sytuację. Sposób jego zachowania już po rezygnacji był przedmiotem dość powszechnej krytyki – nawet ze strony jego przyjaciół, jak kardynałowie Walter Brandmüller czy Gerhard Müller. Pontyfikat Franciszka w naturalny sposób znacząco przyczynił się do naszej oceny decyzji Benedykta, ale nawet gdyby następcą Józefa Ratzingera został człowiek o bardziej spokojnym temperamencie, rezygnacja z 2013 roku tak czy inaczej byłaby przedmiotem wielu bardzo intensywnych sporów i polemik. Właśnie dlatego napisałem książkę „Pontyfikat kryzysu”: żeby uporządkować chaos panujący wokół tego problemu i rzucić trochę światła na pytania, które wciąż zadają sobie katolicy na całym świecie.

***

PAWEŁ CHMIELEWSKI – filolog klasyczny, dziennikarz i publicysta. Od lat związany z portalem pch24h.pl. Autor wielu książek, m.in. Ogień w Kościele, Papież Franciszek i mafia z Sankt Gallen. Prywatnie mąż i ojciec.

Fot.: Mondarte, wikipedia

Dobra książka

Dobra książka - najnowsze informacje

Rozrywka