Od 2003 roku The Tolkien Society 25 marca organizuje corocznie Dzień Czytania Tolkiena, który obchodzony jest również w Polsce. Przy tej okazji postanowiliśmy porozmawiać z ks. Stanisławem Adamiakiem, autorem książki "Teologia Tolkiena", która w 2021 r. ukazała się nakładem Wydawnictwa Stacja7.
Ks. Adamiak jest dr hab. nauk humanistycznych, profesorem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika oraz rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu. To człowiek-encyklopedia, pasjonat historii i znawca literatury. W swojej książce zaprasza czytelnika do wyruszenia w fascynującą wędrówkę po świecie Śródziemia i wspólnego odkrywania najważniejszych prawd chrześcijaństwa.
Z duchownym duchownym diecezji toruńskiej porozmawialiśmy na temat jego książki i tego, czy zasadnym jest dopatrywane się w niej dzieła skrywającego prawdy religijne katolicyzmu.
Ks. Stanisław Adamiak/Fot.: Archiwum prywatne
Na czym zdaniem księdza zasadza się popularność i siła twórczości Tolkiena?
– To są po prostu bardzo dobrze napisane i opowiedziane historie. A każdy z nas ma potrzebę takich opowiadań, szczególnie w chwilach trudnych – trochę tak, jak Frodo z Samem pocieszający się wspominaniem dawnych dziejów w jaskini Szeloby. Nie bez znaczenia jest też chyba ta jednoznaczność etyczna, za którą w gruncie rzeczy tęsknimy.
Rozumiem, że "Teologia Tolkiena" jest naturalną "konsekwencją" księdza zainteresowań? Skąd się ono wzięło?
– „Władcę Pierścieni” i „Silmarillion” przeczytałem po raz pierwszy w wieku 13 lat. Od razu się tymi dziełami zachwyciłem i nie przestaję do nich wracać do dzisiaj. Z biegiem czasu odkryłem natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze, że w swoim zachwycie nie jestem osamotniony, z wieloma przyjaciółmi (a teraz także ich dziećmi) wiąże mnie między innymi miłość do Śródziemia. Po drugie – i to było moje odkrycie w czasie studiowania teologii – że książki Tolkiena doskonale nadają się do ilustrowania prawd wiary, są wspaniałymi przykładami do różnych kazań i konferencji religijnych.
Wracając do książki, kiedy i jak zrodził się pomysł napisania książki? Jak długo trwały prace nad nią?
– W pewnym momencie portal Stacja7.pl zwrócił się do mnie z propozycją nagrania serii krótkich podcastów na ten temat. Nagrywałem je co tydzień na wiosnę 2019 roku. Trudno mi ocenić, jak dużym powodzeniem się cieszyły, ale Stacja7 zaproponowała nagranie następnej serii, co zrobiłem na wiosnę 2020. Obie serie nosiły nazwę „Teologia Tolkiena”, a portal, który prowadzi też wydawnictwo, stwierdził, że można to spisać i wydać. Książka jest więc owocem podcastów, nie zawiera w stosunku do nich zbyt wiele nowych treści. Kilka miesięcy zajęła ich redakcja i porządkowania. Niektóre zagadnienia też rozszerzyłem lub uzupełniłem o różne uwagi, które zgłaszali moi przyjaciele i zupełnie nieznani mi słuchacze podcastu.
Powiedział ksiądz, że "książki Tolkiena doskonale nadają się do ilustrowania prawd wiary". Historia zawarta we "Władcy Pierścieni" nie daje się łatwo przełożyć na historię Jezusa. Owszem, na pewnym metapoziomie na którym mowa o poświęceniu czy ofierze, owszem, ale też nie do końca, bo np. Frodo dotarłszy na Górę Przeznaczenia wahał się czy wrzucić pierścień do jej wnętrza. To, że ostatecznie doszło do jego zniszczenia pierścienia, to zasługa Golluma... Czy więc wysnuwanie paraleli (pewnie dla niektórych obrazoburczej) między, dajmy na to, Jezusem a Frodem nie jest naciągane?
–„Władca Pierścieni” w przeciwieństwie do „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa nie jest przepisaniem Ewangelii na język baśni. Sam Tolkien zarzekał się, że jego dzieło nie ma być alegorią. Można więc zauważać pewne podobieństwa między Frodem a Jezusem, np. ofiarę, dźwiganie ciężaru cudzych grzechów na górę, ale na pewno są to tylko podobieństwa, a nie jednoznaczny symbol. Tolkien podkreślał, że Ewangelia jest zbyt piękna i zbyt prawdziwa, by ją pisać na nowo. Dlatego w mojej książce starałem się zwrócić uwagę na chrześcijańskie motywy w twórczości Tolkiena nie tyle na poziomie symboli, co raczej wartości i idei.
Zapytam więc trochę bardziej prowokacyjnie: jest ksiądz kapłanem Kościoła Katolickiego a Tolkien była katolikiem - czy dopatrywanie się w dziełach angielskiego profesora wartości chrześcijańskich, katolickich nie jest działaniem "zawłaszczającym"? Przecież gatunek heroic fantasy, do której zaliczylibyśmy tolkienowską trylogię, zasadza się na ogólnie rozumianej walce dobra ze złem, dlaczego więc pojęcia te miałby być definiowane wg. nauki Kościoła?
– Moim głównym przewodnikiem był sam Tolkien. Jeśli przeczyta się tylko „Władcę Pierścieni”, dopatrywanie się w nim wartości chrześcijańskich może się niektórym wydać działaniem na siłę. Jeśli dodamy „Silmarillion”, trudno już tych wartości nie widzieć. Natomiast, gdy sięgniemy po listy Tolkiena, które były jedną z moich głównych inspiracji interpretacyjnych, autor wielokrotnie potwierdza tam sens chrześcijańskiej lektury swoich książek, a swoją trylogię określa jako „dzieło zasadniczo religijne i katolickie”, pisząc: "Władca Pierścieni" jest oczywiście zasadniczo dziełem religijnym i katolickim; początkowo niezamierzenie, lecz w poprawkach świadomie (List 142).
Jeśli chodzi o walkę dobra ze złem – przecież właśnie przekonanie, że te wartości istnieją i są obiektywne jest czymś chrześcijańskim, związanym poza tym z dziedzictwem greckim. Proszę spojrzeć na bardzo popularną jakiś czas temu „Grę o tron” – jest to dzieło jeśli nie antychrześcijańskie, to przynajmniej głęboko niechrześcijańskie właśnie przez to, że dobro i zło są tam zatarte, bardzo trudno powiedzieć, kto jest po której stronie i które działania są słuszne. Tymczasem u Tolkiena jednoznacznie widzimy, które czyny są dobre, które złe.
Czyli Tolkien tworzył swoje dzieła z zamiarem zawarcia w nich głębszych, katolickich prawd?
– Nie był to chyba pierwotny zamysł autora. Trzeba jednak pamiętać, że był on po prostu głęboko wierzącym katolikiem i ta wiara wpływała na wszystko, co robił. I trochę tak jak stosunkowo nieskomplikowana opowieść o przygodach jednego hobbita rozwijała się w zapierający dech rozmachem epos, tak też rozwijało się tło tego opowiadania, dotykając takich kwestii jak miłosierdzie, łaska, opatrzność i przeznaczenie. Widać to już w uważnej lekturze drugiego rozdziału „Władcy Pierścieni”, gdy Gandalf tłumaczy Frodowi sens historii, w której się znaleźli.
No, dobrze, ale Tolkien tworzył swoje światy obficie czerpiąc z różnych mitologii, m. in. nordyckiej czy germańskiej. W jego dziełach duże znaczenie ma pojęcie przeznaczenia, czyli fatum a to chyba nie do końca jest do pogodzenia z chrześcijańskim dogmatem?
– Dziękuję za to pytanie, może ono działać trzeźwiąco dla tych, którzy chcieliby odczytywać dzieła Tolkiena wyłącznie w kluczu chrześcijańskim, odrzucając inne inspiracje i motywy. Faktycznie, gdy czytamy „Silmarillion”, odnajdujemy tam skomplikowaną i niesłychanie tragiczną historię Turina, która zdecydowanie lepiej współgra z koncepcjami greckimi lub nordyckimi niż chrześcijańskimi. Natomiast wydaje mi się, że we „Władcy Pierścieni” tego nie ma, mamy raczej w bardzo katolicki sposób pokazaną kwestię współdziałania Bożej Opatrzności i ludzkiej wolności.
Co ksiądz odkrył podczas pracy na swoją książką?
– Że Tolkien wciąż jest popularny i wciąż wiele osób, także bardzo młodych, się nim fascynuje.
O „TEOLOGII TOLKIENA”
"Teologia Tolkiena"/Fot. Wydawnictwo Stacja7
Książka ks. Staszka Adamiaka „Teologia Tolkiena” powstała w oparciu o treści z dwóch sezonów podcastów o „Władcy Pierścieni” i „Silmarillionie”, z powodzeniem publikowanych od 2019 r. w portalu Stacja7.
Autor, na co dzień rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu, człowiek-encyklopedia, pasjonat historii i znawca literatury, zaprasza czytelnika do wyruszenia w fascynującą wędrówkę po świecie Śródziemia i wspólnego odkrywania najważniejszych prawd chrześcijaństwa.
– To nie jest książka o Tolkienie, ani o jego literaturze, ale raczej o teologii
– wyjaśnia ks.Adamiak, który stara się tłumaczyć pojęcia teologiczne obecne we wierze chrześcijańskiej podając przykłady z różnych dzieł J.R.R. Tolkiena. Co warte podkreślenia, autor nie chrystianizuje Tolkiena na siłę, lecz opiera się na jego własnej interpretacji, zawartej np. w listach.
– “Władcę Pierścieni” przeczytałem po raz pierwszy w wakacje 1993 roku i natychmiast, idąc za ciosem, kupiłem “Silmarillion” w istniejącej do dziś w Toruniu księgarni o nazwie – nomen omen – „Hobbit“. Od tego momentu po prostu wsiąknąłem w ten świat. Kiedy byłem w seminarium duchownym i poznawałem teologię, zwłaszcza kwestie związane z łaską, z wolną wolą i z przeznaczeniem, to po raz kolejny zaglądałem do “Władcy Pierścieni” i zacząłem sobie wtedy zdawać sprawę, jak bezbłędnie jest to wszystko opisane u Tolkiena. Uświadomiłem sobie też wtedy, jak mocno widać to, że był on wychowany w środowisku katolickim i jak bardzo wierny temu pozostał w swoim życiu i w swojej twórczości
– tłumaczy ks. Adamiak i zaznacza:
– To, na czym mi zależy, to pokazanie wierzącym pewnego chrześcijańskiego tła w dziełach tego twórcy, tła, które nie zawsze jest oczywiste na pierwszy rzut oka. Nie jest jednak tak, że aby poznać i zrozumieć świat chrześcijańskich wartości musimy znać Tolkiena. Nie, w tym celu mamy znać i czytać przede wszystkim Ewangelię – co zresztą podkreśla także sam autor "Władcy pierścieni". Po jego książki ludzie sięgają niezależnie od wiary, bo to jest po prostu dobra literatura.
Dla kogo książka?
• dla fanów twórczości Tolkiena
• dla osób dociekliwych, z zacięciem teologicznym, poszukujących wyjaśnienia prawd
chrześcijańskich
• dla prowadzących rekolekcje (jako niestandardowa pomoc homiletyczna)
Co w książce?
• zaproszenie do wspólnego odkrywania historii stworzenia człowieka, obecnej w
epickiej opowieści o świecie Śródziemia
• napisane ze swadą rozważania o aniołach i demonach, grzechu, śmierci, sumieniu,
pokusie, zbawieniu, miłosierdziu, przeznaczeniu i łasce
• kopalnia pomysłów na ciekawe przybliżenie pojęć teologicznych
• bonus w języku elfickim - Arcandë Loreto
Rekomendacje
“Wszystko zaczęło się od opowiadania o pewnym hobbicie, który nagle, pod wpływem głosu Mędrca, opuścił swój rodzinny dom. Czy nie przypomina to mocy powołania, które odmieniło życie Abrahama i innych biblijnych bohaterów? Piękno zbawi świat - pisał Fiodor Dostojewski. Elfowie powiedzieliby: Vanessë etelehtuva i Ambar. Książka, którą trzymasz, jest przewodnikiem do odkrywania głębokiego piękna dzieł Tolkiena. Ma ono moc pociągnąć człowieka do
uczestniczenia w przygodzie, która się nie kończy” / ks. Michał Kossowski
"Książka Stanisława Adamiaka nie powstała po to, by dowodzić katolickiego tła twórczości Tolkiena – bo na cóż dowodzić oczywistości? To nie jest książka dla tych, co wiedzą już wszystko. Dostajemy w ręce uporządkowane myśli o tym, jak chrześcijanin-uczony-artysta korzysta z inspiracji teologicznej. O tym, że jest to inspiracja potężna, twórcza, aktualna i uniwersalna. Dlatego miłośnicy Tolkiena znajdą tu więcej niż Tolkiena, a miłośnicy teologii – więcej niż teologię. To książka, która zaprasza do szerszego otwarcia oczu." / prof. UAM dr hab. Igor Kraszewski
"Książka Teologia Tolkiena, napisana na bazie cyklu podcastów, z pewnością ucieszy polskich wielbicieli twórczości autora Władcy Pierścieni. Ks. prof. Stanisław Adamiak pokazuje w niej - na konkretnych przykładach i cytatach - jak katolicyzm Tolkiena, pozornie niewidoczny, jest w gruncie rzeczy wszechobecną atmosferą przenikającą świat Śródziemia. Pomimo (a może właśnie dlatego) że autor Teologii Tolkiena jest wybitnym uczonym, cenionym w kraju i za granicą, książka napisana jest stylem przejrzystym i zajmującym, a przez to może zainteresować szerokie grono czytelników." / prof. UAM dr hab. Mateusz Stróżyński
O Autorze
Ks. Stanisław Adamiak - ur. 1980, duchowny diecezji toruńskiej. Dr hab. nauk humanistycznych, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu. Wykładał na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim i Uniwersytecie Warszawskim. Specjalizuje się w historii wczesnego chrześcijaństwa. Autor książek „Zawsze jest Wyjście“ i „Deo laudes. Historia sporu donatystycznego“.
Fot. tytułowe i opis książki: Wydawnictwo Stacja7